niedziela, 11 listopada 2018

Rozdział 223


~~Anakin Skywalker~~

[Piąty rok odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Świątynia Jedi]
       Podjęto decyzję - wyruszają o zachodzie słońca. Do tego czasu Obi-Wan zbierze całe ich wojska, a Padme przekaże pracę Jar Jarowi i ustali ostatnie potrzebne dokumenty Kanclerzowi zanim rozpoczną się kolejne wybory. Anakin pozostał w Świątyni - coś nie pozwalało mu usiedzieć i czuł, że dobrą decyzją będzie spędzić ten dzień w domu Jedi.
       W centrum dowodzenia usłyszał, że Yoda znajduje się w jednej z sal treningowych, gdzie szkolił jego dzieci. Do tej pory zdarzyło się to raz. Nie to, że Yoda nie miał czasu, po prostu nie widział potrzeby - dzieci Skywalker miały dobre szkolenie codziennie poprzez swoich mentorów, jednych z potężniejszych Jedi zasiadających przez to w Najwyższej Radzie Jedi. Poza tym, wierzył, że w każdej osobie żyje pycha, dlatego nie chciałaby jej podświadomie budzić choćby w małym stopniu wraz z zazdrością innych. U Jedi nie ma czegoś takiego jak zdrowa motywująca zazdrość - zbyt często prowadzi to do upadku. Anakin to w zupełności rozumiał. Był wdzięczny za samo pozwolenie na takie życie, jakie właśnie prowadził.
       - Dooobrze. Bardzo dobrze - skomentował wiekowy mistrz poczynania bliźniąt. Anakin w ciszy oparł się o framugę sali, gdzie ćwiczyli. Z uwagą obserwował wszystkie ruchy dzieci rejestrując ich płynność i pewność. Pomimo nauki tak łatwej formy mieczem świetlnym, jak forma I Shii-Cho, wierzył, że mogą mieć z nią problemy. Nie wywyższał ani Luke'a, ani Leię, przede wszystkim; ne miał żadnej podstawy. To, że dowiódł tego, iż Qui-Gon miał rację, nie oznaczało, żedzieci miały dostać jakieś fory.
       Yoda postukał gimerową laseczką o podłogę prosząc tym o wysłuchanie tego, co miał do powiedzenia. Leia i Luke wyłączyli miecze świetlne i stanęli w dwuosobowym szeregu. Kątem oka zauważyli ojca i uśmiechnęli się promiennie.
       - Płynniejsze ruchy... tak. Poćwiczyć musicie. Koniec na dzisiaj. Z ojcem spędzić czas musicie. Ale prysznic najpierw - zachichotał.
       - Mistrz Yoda ma rację. Spotkamy się przy stołówce. Będę na was czekał - obiecał Skywalker, a dzieci usłuchały go i spełniły prośbę o uwolnienie się od przykrego odoru potu.
       Anakin zaczął kroczyć przez Świątynię dorównując mu wolnym krokiem małemu Wielkiemu Mistrzowi Zakonu Jedi. Nie umawiali się na żadną rozmowę, ale Yoda wiedział, kiedy trzeba zacząć rozmowę i że w ogóle jest to konieczne, dlatego wybraniec przyjął propozycję cierpliwie czekając na nadchodzące pytanie, ale jednocześnie zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie spodziewał się, co dokładnie będzie chciał wiedzieć Yoda.
       - W Świątyni zdecydowałeś się zostać, hmm? - odezwał się w końcu wiekowy mentor.
       - Mam jakieś złe przeczucia co do tej misji - wyznał młodszy. Tak była prawda, choć wolałby ją usłyszeć z ust Obi-Wana. Nie tylko dlatego, że ukradł mu kwestię, ale z racji tego, że zdrowo sobie żartował ze swojego dawnego mistrza, to nie przyjąłby tego aż tak dosadnie, jak nasuwa mu jego własny umysł.
       - Przeczucia, hmmm - powtórzył Yoda. - Konkretnego coś masz namyśli? - zaciekawił się.
       - Nie bardzo. Nie wiem nawet kogo określa. Mnie? Jedną z dwójki ważnych mi osób? Misji czy zostawienia tutaj dzieci beze mnie i Padme? Wiem, że jako Jedi musimy być samodzielni, ale zawsze miały nas przy sobie... znaczy... Padme, bo mnie nie było przez trzy lata, ale... są blisko nas.
       - Rozumieć powinieneś to najlepiej - zauważył Yoda. - Jakie uczucia tobą targały, gdy matkę opuszczałeś.
       - Że każdy ma jakieś misje w swoim życiu. Że najwyraźniej tak powinno być. Problem w tym, że nie rozumiem czym się martwię. Nie żegnamy się na zawsze. Wrócimy za jakiś czas, ale nie wiem czy chcę ich zostawić samych - wytłumaczył. - Miałeś rację - przyznał po dłuższej chwili. - Dlatego nie można się przywiązywać. Bo wiecznie się martwisz. To nie jest strasznie złe, ale dość uciążliwe. Myśl o nich ratowała mnie w niewoli, ale kiedy mam walczyć i nie wiem ile mi to zajmie... poza tym. Nie powiedziałem czegoś przez dwa lata. Nikomu. Nawet Padme.
       - To znaczy?
       - Wiele razy mi grożono, że wyruszą na Coruscant. Wydaje mi się, że kiedy udało mi się uciec, automatycznie zaczęli planować zemstę. Fakt, minęły dwa lata... a co jeśli Endor to jakaś zasadzka. Odwrócenie uwagi? Co jeśli zechcą zaatakować albo uprowadzić bliźnięta? - zastanawiał się na głos.
       - Za dużo pytań... - stwierdził Yoda. - Ale rację masz. Ukrywanie tego, złą decyzją było. Sam stawić czoła... przyjaźń. Pilnuj jej, to jedyne przywiązanie, na która pozwala ci Zakon. Ramię w ramię obrona dobra, to jedyna słuszna decyzja. Za twoje dzieci mentorzy odpowiadają również. Rada przygotować może się. Jeżeli spostrzeżenia są twe trafne, to dwa lata stracić mogliśmy.
       - Wybacz, mistrzu Yoda - przeprosił.
       Dalszą drogę przebyli w milczeniu. Anakin widział problem w tym, że zataił prawdę przed Wielkim Mistrzem Zakonu Jedi, ale po części dalej tkwił w przekonaniu, że to jego osobista sprawa, choć Jedi nigdy nie ma prywatności. Jego porachunki to porachunki innych Jedi, na nich wszystkich spadała odpowiedzialność. Skywalker również twierdził, że może sam rozwiązać problem z zemstą zygerrian na nim. Dzieci nie mógł pozwolić skrzywdzić, nie tylko miłość mu na to nie pozwalała, ale również idea obrońców pokoju.
       Anakin czekał na bliźnięta przy stołówce sam, Yoda oddalił się wraz z Ki-Adi-Mundim pogrążając się w rozmowie. Skywalker zdawał sobie sprawę z tego, że już na najbliższym posiedzeniu mały mistrz zacznie ten temat, a wtedy młody Jedi spotka się taksującym spojrzeniem mistrzów oraz niezadowoleniem Obi-Wana.
       - Gotowi i głodni - oświadczyła Leia pojawiąc się z Lukiem u swojego boku.
       - To wchodzimy! - Na ostatni posiłek w Świątyni.
_______________________________________
Ej no, gdzie komentarze? O.o
Wszystko spoko.

NMBZW!

7 komentarzy:

  1. Rozdział mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mega mi się podoba 😊 czekam na next 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział! Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne , chociaż czekam bardzo na misje na endor. Bo szczerze te monologi lub te długie wypowiedzi mnie nudzą. Chciałbym więcej Anakina i Padme razem. Chociaż to tylko moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówiłaś że masz kilka rozdziałów do przodu więc je wżuczaj , a głównie skupiaj się na one-shote please ? Ale rozdział i tak MEGA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzucaj*
      Tak, są do przodu. Nie będę skupiać się głównie na one-shotach, bo chce głównie na tym.
      Poza tym, nie jestem maszyną pomysłów. Nie mam pomysłu, więc jak pisać te one-shoty? Jest blog na one-shoty więc proszę o kierowanie się tam i podrzucanie jakichkolwiek pomysłow.
      Kolejna sprawa - mam klasę, która lubi przekladać prace klasowe. Pierwszy semestr w technikum i liceum trwa do połowy grudnia, tak więc - mamy sporo nauki i też nie mam jak tego pisać.
      Trzecie: moje notki będą CO NIEDZIELĘ, więc wrzucam CO NIEDZIELĘ. Jeśli robiłabym to codziennie, to brakło by czasu nawet na pomysł one-shota :)

      Usuń
    2. Okej rozumiem.

      Usuń