Zapraszam do czytania! ☆
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~Lux Bonteri~~
[Cztery dni po bitwie o Coruscant,. Onderon, pałac królewski]
- Bonteri, nadal na ciebie polują. To, że Dooku nie żyje, o niczym nie świadczy. Dobrze o tym wiesz - Saw próbował przemówić Luksowi do rozumu, ale ten nadal nie słuchał.
- Bonteri, nadal na ciebie polują. To, że Dooku nie żyje, o niczym nie świadczy. Dobrze o tym wiesz - Saw próbował przemówić Luksowi do rozumu, ale ten nadal nie słuchał.
- Chciałbym to sam zrobić... - powtórzył Bonteri.
- Wiemy - odpowiedział Saw.
- Słuchaj, muszę pomóc Republice i znajdę Separatystów - upierał się chłopak.
- Aang kazał ci tu przylecieć dla schronienia, bo wywiad podał, że chcą cię załatwić, a wiemy, że masz w Senacie jakąś wagę, więc siedź na tyłku i nas słuchaj! - polecił Saw.
- Przestań na mnie wrzeszczeć! Zachowujesz się gorzej niż wcześniej. Jak dzikus! Nie chce mi się ciebie słuchać. Odsuwam cię od tej sprawy - postanowił Senator.
- Gdyby Steela żyła i prosiłaby cię o zostanie, to też byś ją odsunął? - zapytał Saw.
- Gdyby Steela żyła i prosiłaby cię o zostanie, to też byś ją odsunął? - zapytał Saw.
,,Older than water, Stubborn as stone,
There'll be no forgiveness for all that you've known."
- Czemu jak każdy o niej wspomina, to ty się burzysz, a nagle teraz mnie nią szantażujesz? To twoja siostra!There'll be no forgiveness for all that you've known."
- Nie szantażuję cię, tylko pokazuję, że jestem do niej podobny, a moim obowiązkiem, względem niej, jest opiekowanie się twoim smarkatym tyłkiem!
- Nie musisz, nie potrzebuję cię. Wyjdź stąd - rozkazał Lux.
- Zakichany Separatysta! - wrzasnął Gerrera i jak najszybciej opuścił salę.
- Kontaktowałeś się z Jedi? Pomogą Ci? - zapytał Ramsis wracając do tematu, dzięki któremu się spotkali.
- Nie, bo ich nie prosiłem. Są zajęci krytyczną sytuacją na Naboo - odparł Bonteri. - Nie chcę ich w to mieszać. Ahsoki... padawanki Tano - poprawił się. - tym bardziej. Zbyt dużo jej się uprzykrzyłem. Zawsze jak spotyka mnie problem, to ona zostaje wysłana.
- To też ma związek z twoimi uczuciami względem niej, prawda? I Steeli - domyślił się.
- Co to ma do rzeczy z tą sprawą, wasza wysokość? - zmieszał się chłopak.
- Mina była cudowną kobietą i otoczyła cię wielką miłością oraz opieką. Nie masz zbytnio dużo osób w swoim życiu. Chcę abyś mi zaufał, a wspominam to, bo się o ciebie troszczę i nie chcę, abyś postępował pochopnie.
- Zapewniam cię, że w tej sprawie, uczucia nie grają roli.
Kochał Ahsokę i na Carlac to wykorzystał chroniąc swój tyłek, ale cały czas coś do niej czuł. Potem pojawiła się Steela. Ona go kochała, a on późno to zauważył. Za późno. Ale nie zamierza wykorzystać Ahsoki, jako plan awaryjny. Da jej spokój ze sobą, nie jest jej potrzebny nawet jeśli plotki o zniesieniu celibatu w Zakonie Jedi to prawda. Nie zamierzał mieszać się w jej życie, póki nie poprosi.
- Znajdę ostatki Separatystów, zanim ich wysłannicy znajdą mnie - przemówił podchodząc do wielkiego okna, z którego obserwował ruch uliczny.
- Sam? Potrzebujesz ochrony, senatorze. Nie chciałbym Cię puścić samego. A na pewno nie bez Saw'a.
- Musicie znaleźć wspólny język, zatroszczyć się o siebie. Dla Steeli.
~~Ahsoka~~
- Co z tą mapą? - zapytał.
Ahsoka popatrzyła na szkice i spojrzała w bok na doniczkę z kwiatami, obok której stała konewka z brudną wodą. Wyciągnęła dłoń i użyła Mocy, by podnieść przedmiot z płynną zawartością i przechyliła lejek w dół tworząc kałużę na zapamiętanym planie sektora.
- Po sprawie - orzekła opuszczając konewkę w dół, aby postawić ją na podłodze nie robiąc zbędnego hałasu, który już na początku mógłby im przysporzyć wiele problemów.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść tak szybko, jak tylko obrażenia jej pozwoliły.
Masz za swoje. Po co się w to pakowałaś? Dobrze ci tak.
- Nie musisz, nie potrzebuję cię. Wyjdź stąd - rozkazał Lux.
- Zakichany Separatysta! - wrzasnął Gerrera i jak najszybciej opuścił salę.
,,I get older and life fades but you remain
Open up again, I believe in second chances
Please let me in, oh, I believe in second chances."
Król Ramsis odwrócił wzrok od zamykających się drzwi za żołnierzem i zmęczonymi oczami spojrzał na młodego senatora. Chłopak wydawał się bardziej przygnębiony niż wcześniej. Stary władca Onderonu nie miał wątpliwości, że stało się tak przez niezbyt uprzejme wspomnienie Steeli.Open up again, I believe in second chances
Please let me in, oh, I believe in second chances."
- Kontaktowałeś się z Jedi? Pomogą Ci? - zapytał Ramsis wracając do tematu, dzięki któremu się spotkali.
- Nie, bo ich nie prosiłem. Są zajęci krytyczną sytuacją na Naboo - odparł Bonteri. - Nie chcę ich w to mieszać. Ahsoki... padawanki Tano - poprawił się. - tym bardziej. Zbyt dużo jej się uprzykrzyłem. Zawsze jak spotyka mnie problem, to ona zostaje wysłana.
- To też ma związek z twoimi uczuciami względem niej, prawda? I Steeli - domyślił się.
- Co to ma do rzeczy z tą sprawą, wasza wysokość? - zmieszał się chłopak.
- Mina była cudowną kobietą i otoczyła cię wielką miłością oraz opieką. Nie masz zbytnio dużo osób w swoim życiu. Chcę abyś mi zaufał, a wspominam to, bo się o ciebie troszczę i nie chcę, abyś postępował pochopnie.
- Zapewniam cię, że w tej sprawie, uczucia nie grają roli.
,,Forgive me,
Forgive me."
Stara miłość nie rdzewieje.Forgive me."
Kochał Ahsokę i na Carlac to wykorzystał chroniąc swój tyłek, ale cały czas coś do niej czuł. Potem pojawiła się Steela. Ona go kochała, a on późno to zauważył. Za późno. Ale nie zamierza wykorzystać Ahsoki, jako plan awaryjny. Da jej spokój ze sobą, nie jest jej potrzebny nawet jeśli plotki o zniesieniu celibatu w Zakonie Jedi to prawda. Nie zamierzał mieszać się w jej życie, póki nie poprosi.
- Znajdę ostatki Separatystów, zanim ich wysłannicy znajdą mnie - przemówił podchodząc do wielkiego okna, z którego obserwował ruch uliczny.
- Sam? Potrzebujesz ochrony, senatorze. Nie chciałbym Cię puścić samego. A na pewno nie bez Saw'a.
,,I won't break you, I will not let you down
Open up again I believe in second chances."
- Po śmierci Steeli, nasze relacje są jeszcze gorsze. Prędzej się tam oboje pozabijamy niż coś zdziałamy - zażartował Lux.Open up again I believe in second chances."
- Musicie znaleźć wspólny język, zatroszczyć się o siebie. Dla Steeli.
~~Ahsoka~~
- Co z tą mapą? - zapytał.
Ahsoka popatrzyła na szkice i spojrzała w bok na doniczkę z kwiatami, obok której stała konewka z brudną wodą. Wyciągnęła dłoń i użyła Mocy, by podnieść przedmiot z płynną zawartością i przechyliła lejek w dół tworząc kałużę na zapamiętanym planie sektora.
- Po sprawie - orzekła opuszczając konewkę w dół, aby postawić ją na podłodze nie robiąc zbędnego hałasu, który już na początku mógłby im przysporzyć wiele problemów.
Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść tak szybko, jak tylko obrażenia jej pozwoliły.
Masz za swoje. Po co się w to pakowałaś? Dobrze ci tak.
,,Oh, these days, oh, these days get heavy,
Hotter than friction subtle as sound,
There'll be no forgiveness for you to come around.
Oh, these days, oh, these days get heavy"
Hotter than friction subtle as sound,
There'll be no forgiveness for you to come around.
Oh, these days, oh, these days get heavy"
Skręcili w prawo i dalej biegli prosto, ale mimo puszczenia wiązki Mocy i dokładnego sprawdzenia obecności droidów, możliwość spotkania rosła coraz szybciej. Tak też się stało.
Zza rogu wyskoczyły trzy droideki z paroma droidami, których ona nigdy w życiu nie widziała. Separatyści nie oszczędzali na tej bitwie, skoro postanowili zaopatrzyć swoją armię w nowe automaty.
- Schowaj się - poleciła Darredowi i mimo bólu wyciągnęła swoje miecze świetlne w tym samym czasie, kiedy droidy nacisnęły spust swoich broni. Po chwili było słychać tylko charakterystyczne dźwięki zderzenia się miecza świetlnego z pociskami.
- Nie dasz rady sobie z tymi z ochronnym polem - krzyknął architekt zza murku.
- Jeżeli uda mi się jakoś pokonać tamte droidy, to sobie poradzę z droidekami - odparła próbując go uspokoić, a następnie poderwała się w górę robiąc salto nad pociskiem niszczyciela. - Uciekaj stamtąd - krzyknęła do Darreda.
- A ty? Przecież cię nie zostawię, ty mnie również!
- Rób co każę. Spróbuję dołączyć.
- Jak to spróbujesz dołączyć?! - zdziwił się. Nie chciał, aby dziewczyna tak bardzo się dla niego poświęciła.
Nie ruszył się z miejsca, a kiedy Ahsoka zaczęła się cofać do tytułu, żeby mieć lepszą ucieczkę... albo w ogóle nie chciała uciekać? Kto ją tam wie! W każdym razie, i tak nie pozwoli jej zginąć. Gdy togrutanka stała dostatecznie blisko, wybiegł z ukrycia i pociągnął ją za sobą do cienia.
- Co ty robisz? Zabijesz się! - wrzasnęła dziewczyna.
Wyłączyła odruchowo miecze świetlne, choć nie powinna, i wycofała się z nim.
- AU! - wrzasnął kiedy strzelono mu w nogę.
- Darred!
- Schowaj się - poleciła Darredowi i mimo bólu wyciągnęła swoje miecze świetlne w tym samym czasie, kiedy droidy nacisnęły spust swoich broni. Po chwili było słychać tylko charakterystyczne dźwięki zderzenia się miecza świetlnego z pociskami.
- Nie dasz rady sobie z tymi z ochronnym polem - krzyknął architekt zza murku.
- Jeżeli uda mi się jakoś pokonać tamte droidy, to sobie poradzę z droidekami - odparła próbując go uspokoić, a następnie poderwała się w górę robiąc salto nad pociskiem niszczyciela. - Uciekaj stamtąd - krzyknęła do Darreda.
- A ty? Przecież cię nie zostawię, ty mnie również!
- Rób co każę. Spróbuję dołączyć.
- Jak to spróbujesz dołączyć?! - zdziwił się. Nie chciał, aby dziewczyna tak bardzo się dla niego poświęciła.
Nie ruszył się z miejsca, a kiedy Ahsoka zaczęła się cofać do tytułu, żeby mieć lepszą ucieczkę... albo w ogóle nie chciała uciekać? Kto ją tam wie! W każdym razie, i tak nie pozwoli jej zginąć. Gdy togrutanka stała dostatecznie blisko, wybiegł z ukrycia i pociągnął ją za sobą do cienia.
- Co ty robisz? Zabijesz się! - wrzasnęła dziewczyna.
Wyłączyła odruchowo miecze świetlne, choć nie powinna, i wycofała się z nim.
- AU! - wrzasnął kiedy strzelono mu w nogę.
- Darred!
,,Quicker than lightning,
Whiter than bone
If you can erase it then I can atone"
Whiter than bone
If you can erase it then I can atone"
Pociągnęła go w stronę budynków.
- Musisz wytrzymać. Musisz biec, nie mamy czasu - ponagliła, mimo że wiedziała, że ledwo daje radę.
- Przepraszam - powiedział, po czym nastąpił trzask tynku z jednej z kolumn. Droidy nie chciały dać za wygraną.
Grrr... ci cywile! - wrzasnęła w myślach.
- Musimy szybciej - poleciła, a on starał się, jak tylko mógł. Nie mieli wiele czasu, a roiło się tam od Separańskiej Armii.
Cały czas miała w głowie jej najbliższe osoby. Czy jej wybaczą?
- Ja... ja nie mogę. Moja noga...
- Musisz wytrzymać. Musisz biec, nie mamy czasu - ponagliła, mimo że wiedziała, że ledwo daje radę.
- Przepraszam - powiedział, po czym nastąpił trzask tynku z jednej z kolumn. Droidy nie chciały dać za wygraną.
Grrr... ci cywile! - wrzasnęła w myślach.
- Musimy szybciej - poleciła, a on starał się, jak tylko mógł. Nie mieli wiele czasu, a roiło się tam od Separańskiej Armii.
Cały czas miała w głowie jej najbliższe osoby. Czy jej wybaczą?
- Ja... ja nie mogę. Moja noga...
,,Forgive me,
Forgive me."
- Dasz radę - pocieszała go i weszli do jakieś kamienicy, a droidy przecież na pewno to widziały i przybędą, aby ich udupić.
Weszli do jakiegoś mieszkania, gdzie meble walały się po podłodze, wszędzie leżał flimsiplast, ostatnie żarówki wypalały się przez co w większej mierze dom spowijał mrok.
- Darred - zwróciła się do towarzysza, ale miał zamknięte oczy. Oparła go o ścianę i zaczęła lekko bić po policzku - Darred! Obudź się! Nie mdlej mi tu! Darred!
,, Goodnight"
__________________________________________
Rozdział... hmm... nietypowy, prawda? :P Myślę, że podoba się forma, jak najbardziej luźno mi się go pisało i w naprawdę krótkim czasie, jak na mnie oraz z wielkimi chęciami czego dawno, dawno nie było!
Dziś jest dzień internetowego przyjaciela! (Dzięki, Romi <3 [Tak, Sonia, od teraz tak cię nazywam]) Jeżeli takowego posiadacie, jak ja i Sonia, to złóżcie mu życzenia. Każdy przyjaciel to skarb, czy poznany w internecie, czy na miejscu... macie święto w każdym razie. Z tego co mi wiadomo, to ogólny dzień przyjaciela przypada 20 lutego, czy jakoś tak xD
Mam dziś dobry humor i forma rozdziału mi się tak podoba, że dedykacja dla:
WSZYSTKICH!
Ps. Ismena, słucham piosenkę "Euphoria" i cały czas mam przed oczami Ciebie! xD <3
NMBZW!
Dziś jest dzień internetowego przyjaciela! (Dzięki, Romi <3 [Tak, Sonia, od teraz tak cię nazywam]) Jeżeli takowego posiadacie, jak ja i Sonia, to złóżcie mu życzenia. Każdy przyjaciel to skarb, czy poznany w internecie, czy na miejscu... macie święto w każdym razie. Z tego co mi wiadomo, to ogólny dzień przyjaciela przypada 20 lutego, czy jakoś tak xD
Mam dziś dobry humor i forma rozdziału mi się tak podoba, że dedykacja dla:
WSZYSTKICH!
Ps. Ismena, słucham piosenkę "Euphoria" i cały czas mam przed oczami Ciebie! xD <3
NMBZW!