niedziela, 24 czerwca 2018

Rozdział 206


~~Anakin~~

[Cztery miesiące później]
       Bliźnięta oficjalnie weszły do Zakonu. Luke trafił pod skrzydła Obi-Wana, a Leia - pogwałcając tym samym zasady Mirialan - pod opiekę Luminary. Anakin dalej kontynuował szkolenie swojej padawanki Ahsoki. Co najlepsze, przygotował jej trening należycie. Studiowanie dokumentów, wyzwania, sparingi mieczem świetlnym. Mimo że miała zostać jego uczniem póki śmierć ich nie rozłączy, to chciał, aby w końcu jej padawańskie życie przebiegało tak, jak powinno. Jakby wojny nigdy nie było, Zygerria wcale nie stwarzała ponownego imperium polegającego na zniewalaniu planet.
    Niestety, nie mogli udawać, że w galaktyce nic się nie dzieje. Anakin za każdym razem uczestniczył w naradach podobnych jak ta tamtejszego dnia.
       - Huttowie cały czas przekładają umowę - zaczął nowy temat Windu.
       - Nie zdziałaliśmy nic przez te trzy lata? - zdziwił się Skywalker.
       - W tej sprawie? Jedynie otworzono nam dwa nowe szlaki. To tyle. Chcą wojny na własną rękę.
     - Tatooine samo się nie wybroni. Szumowiny albo się pochowają, albo uciekną. Zygerria od dawna planuje jak przejąć niewolnictwo na tej planecie. Nawet nie musiano mnie uwięzić, abym się tego dowiedział. Jedynie potwierdzili mi nasze założenia.
       - Polecisz na Tatooine - postanowił Windu. - Jutro.
       - Do służby wracam za miesiąc - przypomniał Skywalker.
       - Powiesz Jabbie wszystko, czego się dowiedziałeś. Powiesz im o tym, jak cię przetrzymywali i utarguj nam umowę o to, żebyśmy mogli im pomóc w razie ataku. Sami nie dadzą rady.
       Wybraniec wziął głęboki wdech.
       - Dobrze. Przygotuje myśliwiec. Rano zgłoszę się w Świątyni i polecę. Mam wziąć na Ahsokę?
       - Nie. Sam lecisz. Nie powinno ci się nic stać. Poza tym, padawan Tano nie chce wchodzić w ten konflikt.
       - Rozmawiałem z nią i zmienia podejście - poinformował.
       - Niech Moc będzie z tobą - życzył mu Windu.

       Anakin klęczał przy wannie pomagając Luke'owi się umyć, co było trudno bo należał do osób praworęcznych, ale chyba nikogo jak Jedi czy żołnierza opisuje powiedzenie "Trening czyni mistrza".
       - Wyjeździasz? - zapytał znienacka syn.
       - Tak - przyznał mistrz Jedi. - Ale tym razem wrócę - obiecał.
       - Leia jest smutna. Nie chce byś wyjechał.
     - To nie potrwa długo. Naprawdę - powtórzył. - Pora wyjść - polecił i rozłożył ręcznik na dywaniku. Chłopczyk wygramolił się z wanny, a jego ojciec zaczął go wycierać do sucha i pomógł włożyć piżamę. Przeczesał jego długie włosy a potem zmierzwił. Kiedy wróci, zaplecie mu warkoczyk padawana, a potem sam zetnie resztę. Obi-Wan obiecał Anakinowi ten przywilej.
       Chłopczyk pobiegł do salonu pozwalając swojemu tacie na wieczorną higienę. Mężczyzna po skończonym prysznicu sam poszedł usiąść na kanapę obserwując jak bliźnięta wcinają kolację.
       - Nie jesteś głodny? - spytała go Padme.
       - Niee - zaprzeczył. Sporo zjadł w Świątyni i był zbyt wzburzony, aby jeść cokolwiek.
       Powrót na dawną po planetę mając wspomnienia z niewolni zygerriańskiej było jak uderzenie w policzek. Albo nie - jak przywalenie twarzą w barierę stworzoną z przeszłości. Mimo wszystko przyszło mu na myśl, aby odwiedzić Owena i Beru oraz klęknąć przy grobie matki. Trochę jej poopowiadać. Ostatnim razem... złość ze względu na spóźnienie sprawiła, że nie mógł jej pożegnać tak, jak pragnął. Teraz miał szansę chociaż z nią porozmawiać na spokojnie, powiedzieć jej, że ma wnuki. Nie miał już nic do stracenia zważając na to, że przykra przeszłość już dawno zawładnęła jego światem.
______________________________________INFO
1) Tak, jak wspominałam - w wakacje dodaję rozdziały, co niedzielę. Po prawej jest info, że nie dodam 15 i 22 lipca. Powód? Tak jak wspominałam we faktach, mam dwie wady wzroku - astygmatyzm i zez. Zeza na prawym oku zoperowano mi rok temu, lewe zostanie poddane operacji 13 lipca. Po doświadczeniach z tamtego roku, zapewniam was: pisanie z jednym okiem jest TRUDNE. Noszę opatrunek dwa tygodnie z własnego wyboru i postaram się mimo wszystko pisać, aczkolwiek przez ograniczone pole widzenia, jest to problematyczne, więc proszę o więcej czasu do napisania postów na zapas.
 2) ZAPRASZAM NA BLOGA [ODNOŚNIK] <- KLIKNIJ! Jeżeli wam się spodoba, to od tych wakacji wrócę do pisania go, ale z przerwami dwutygodniowymi na okres wakacyjny. W zależności od tego, jak nowi czytelnicy go przyjmą. Jeżeli odzew będzie bardzo duży i pozytywny - będę dodawać co tydzień, w soboty!
3) POJAWIŁ SIĘ ONE SHOT! NA BLOGU: [ODNOŚNIK] <- KLIK! Jeżeli wena mi dopisze i sami podsuniecie mi pomysły - będą pojawiać się częściej :)

Poproszę o 5 komentarzy, nawet anonimowych, na tym oraz na dwóch pozostałych blogach pod najnowszymi postami. Będzie to naprawdę motywujące oraz pokażecie mi, że naprawdę chcecie to czytać.

NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!

niedziela, 17 czerwca 2018

Rozdział 205


~~Ahsoka Tano~~

[Coruscant, Świątynia Jedi]
       Słońce na Coruscant już dawno zaszło, a oświetleniem dla planety stały się sztuczne światła wyłaniające się z okien wieżowców oraz z miliardów pojazdów przemykających w te i tworząc klimat stolicy. Było w niej niezwykle spokojne. Zawsze uwielbiała te planety, które miały spokój na tle wojny. Dla Ahsoki, która niegdyś cieszyła się na każdą wyprawę wojenną, teraz ceniła sobie spokój, ponieważ stał się jej ukochaną codziennością. Mimo że Jedi bronili pokoju, to sami stali się wojownikami, co nie po prostu stało się tak nagle i przyswojone pod przymusem.
       Czekała na Anakina w najwyższej wieży świątynnej obok drzwi do sali Najwyższej Rady Jedi. Wykonywała polecenia bez szemrania. To fakt, że się po prostu zestarzała i duży wpływ miał na nią Obi-Wan. W przeciwieństwie do Skywalkera, Ahsoka była bardziej posłuszna. Może to wynik tego, że Anakin tak późno trafił do Zakonu. A może to ilość midihliorianów. Mimo wszystko, jego nauki to skarb jaki zyskała. Bez dyskusyjnie, Tano spotkał niezwykły zaszczyt szkolenie się pod okiem Anakina Skywalkera. Przede wszystkim dlatego, że jej zaufał.
       Winda otworzyła się i wyszedł z niej jej mentor w pełnym stroju Jedi, na który składały się szaty i płaszcz.
       - Czy chodzi o jakąś misję? - zapytała od razu.
       Anakin zastanowił się chwilę.
       - Powiedzmy - odparł.
       - Co masz na myśli?
      Skywalker położył dłoń na jej łopatce i poprowadził przed drzwi komnaty.
       - Twoją misję - sprostował.
       - Czy ma ona coś wspólnego z trwającym konfliktem? - dopytywała.
     - Tak - zgodził się. - I z wojnami klonów. Zawsze byłaś niezwykle odważna i nigdy nie pozwoliłaś, aby ta odwaga cię zmyliła. Jestem dumny, padawanie. Przede wszystkim z ciebie, że tyle się nauczyłaś, że zawsze byłaś posłuszna, choć wiele razy na swój sposób. Sprawiłaś, że jestem sam z siebie dumny, bo potrafiłem komuś przekaż tak wiele wiedzy. Teraz przyszedł czas byś ty komuś przekazała te nauki - oświadczył i gestem dłoni rozsunął drzwi.
       Rolety komnaty były zasłonięte, światło zgaszone - całe pomieszczenie spowijał mrok. Jej mentor popchnął ją na środek, a sam gdzieś poszedł się ustawić. Nic nie widziała, do póki w jednym momencie nie wystrzeliły snopy niebieskich, zielonych oraz jednego fioletowego światła z mieczy świetlnych. Na małym podeście stał mistrz Yoda.
       - Klęknij, padawanie - polecił, a Ahsoka usłuchała.
       Wykonując mieczem świetlnym odpowiednie ruchy, zaczął cytować:
       - Ahsoko Tano, z upoważnienia naszej Rady i z woli Mocy czynię Jedi, Rycerzem Republiki.
       Kiedy miał zadać cios, który miał odciąć jej miano padawana, gwałtownie się odsunęła.
       - Nie - zaprzeczyła. - Wybaczcie, ale nie.
       - Ahsoko... - odezwał się Anakin.
      Dziewczyna spojrzała na niego przepraszająco. Czuła się, jak małe dziecko, które właśnie coś popsuło.
     - Nie potrafię. Rola Rycerza Jedi nie jest dla mnie. Od końca wojen klonów jestem pogubiona. Nie odnajdę się sama, a co dopiero mając jakiegoś padawana. Wybacz, Mistrzu, ale nie umiem. Nie potrafię. Nie czuję się gotowa. Proszę cię... daj mi pozostać w roli twojego ucznia, póki któregoś z nas śmierć nie zabierze. Może według was wytrwanie w tym wszystkim jest próbą. Ale jak można nazywać powodzeniem fakt kompletnego zagubienia? Nie potrafię się odnaleźć. Nie wiem kim jestem. - Jej tłumaczenia były bardzo chaotyczne, ale wszyscy wiedzieli o co jej chodzi. - Proszę.
     - Zastanowić się musimy. Ze swoim mistrzem porozmawiaj. Decyzje podejmiemy jutro - postanowił Mistrz Yoda.

       Kazano udać jej się do własnej sypialni. Cały czas przeżywała szok. Nie podejrzewała, że tak szybko mianują ją na Rycerza Jedi. Nie pytano jej o zdanie, nie uprzedzono, nie przygotowali prób i uznali za nią jej własną zgubę. Problem w tym, że była swoim własnym wrakiem od pięciu lat, od całej sytuacji z trójcą Mocy i Qui-Gonem, który po zabraniu Barriss już nigdy się nie odezwał.
       Minął zaledwie miesiąc, a ona dalej przeżywała swój trud. Wiele strat się na to składało - przede wszystkim przyjaciół. Anakin, Barriss, Rex, Ventress... jak ta dathomirianka mogła się dla niej stać tak ważną osobą? To takie ironiczne, że kobieta niegdyś sabotowała życie jej i jej mentora, a nagle została jedynym poplecznikiem Ahsoki, kiedy większość Zakonu zwątpiła. A teraz, kiedy to Rada uznała ją za pełną zaufania Jedi, gotową do samodzielności, do opieki nad innymi.
       Drzwi do jej pokoju rozsunęły się z sykiem. Do pomieszczenia wszedł jej mentor...
       - Ahsoko... co się dzieje? - zapytał zatroskany.
       Dziewczyna zawahała się.
       - Nie jestem gotowa - powtórzyła. - Nie dam rady zaopiekować się kimś, skoro nie jestem pewna tego, co mam w głowie. Mistrzu, jestem zagubiona.
       - Czasem, żeby się odnaleźć, trzeba zrobić krok w stronę innej ścieżki - udzielił jej rady.
     - Tak. Tylko że... martwię się, że kogoś zarażę swoim złym nastawieniem. Dopiero teraz zaczynam być znowu wesoła, a w jednej chwili radość ze mnie uciekła. Nie czuję się dojrzała, tylko wiecznie zdołowana. Chcę się odnaleźć przy twoim boku. Nie sama.
       - I chcesz być moim padawanem aż do śmierci któregoś z nas? - upewnił się. - Na pewno nie chcesz poczekać?
       - Nie. Nie chcę poczekać. Bycie twoim uczniem to najlepsza i najważniejsza misja, jaką mi przydzielono. Każda się kiedyś kończy. Nie chce swojej kończyć tak szybko. Bo nie dam sobie bez ciebie rady.
________________________________________IMPORTANT!
Celowo przeciągnęłam o jeden rozdział! :D
Witam was, w towarzystwie kawy... zimnej kawy, ale jednak, bo dziś znowu mi ciśnienie się rypie. Współczuję wam... współczuję wam, bo ja nieoficjalnie rok szkolny skończyłam w piątek. I nie... nie dlatego, że mi rodzice odpuścili - egzaminy zawodowe są od poniedziałku. Ja się będę męczyć w 3 klasie, bo mam tylko jedną kwalifikację xD Dobra, dosyć chwalenia się:
Życzę wam wytrwania do piątku, wielu uśmiechów, radości i zadowolenia.
Z racji tego, że zaczęły mi się wakacje to standardowe info:
NIE BIORĘ URLOPU NA WAKACJE! BĘDĘ DODAWAĆ ROZDZIAŁY CO NIEDZIELĘ :))
HA! Suprajs! W tym roku nie ma przerwy, wręcz przeciwnie, ale dodatkowe informację... za jakiś czas podam!
Po drugie: wbijać na snapa: blogspotowyswir. Dodaję tam postępy rozdziałów i co się szykuje.
Po trzecie: jeżeli ktoś chce mnie obserwować na ig i to zrobił, to napiszcie mi PRYWATNIE, że jesteście z bloga, bo naprawdę będzie mi miło, że są tam czytelnicy.
Po czwarte: NIE PRZYJMUJĘ NA PRYWATNYM SNAPIE. Jeżeli ktoś dodaje mnie z ig, to nie przyjmuję osób, które są mi nie znane, od razu je blokuje. Prywatny to prywatny. Dałam wam tu publiczny, obok pisze. Więc prywatny proszę zostawić w spokoju.

NMBZW!

niedziela, 10 czerwca 2018

Rozdział 204

~~Katooni~~

[Trzeci rok odwetu zygerriańskiego, Coruscant]
       W życiu Katooni trochę się pozmieniało. W wieku jedenastu lat została padawanką Stass Allie na prośbę samej Mistrzyni. Rada nie miała nic przeciwko, ponieważ ich członkini posiadała w garści nie zbite argumenty na zdolności dziewczynki. Mentorka starała wpoić jej bardziej pokojowe nastawienie na wszystko, co uczennica przyjęła z wielką radością. Mimo zamiłowania do kształcenia się w kierunku fechtunku, podobnie jak Allie, spodobało jej się uzdrawianie i poprosiła o początek szkolenia w technikach leczenia. W tamtym momencie, stała się nie zwykle dojrzała.
       Pomimo tak wielkiej zmiany, jej przyjaźń z Ashlą nadal trwała. Między dziewczynkami istniała niewielka różnica wieku - dwa lata. Poza tym, musiały się trochę same odnaleźć w tym świecie. Ahsoka dopiero od roku zaczęła im poświęcać więcej czasu, w momencie kiedy to do Zakonu wchodzili młodzi Skywalkerowie. Dziewczynki nie mogły mieć jej tego za złe - w końcu straciła swojego Mistrza, ale zaniedbała tym Ashlę. Przeprosiła, bo dokładnie wiedziała, że dziewczynkę to zraniło, lecz wszystko wróciło do normy. Normy, która po części zaczęła przeszkadzać Katooni. Nie da się ukryć, mała togrutanka naśladowała starszą przyjaciółkę w pewnych sprawach, ale tholthianka szybko jej to wytłumaczyła. Młodsza w ogóle się nie obraziła i wchłonęła tę radę.
       Nie można ukryć, że Katooni naprawdę wkręciła się w uzdrawianie i poświęcała temu wolną chwilę. Oczywiście, zanim zrobiła coś praktycznie, czytała pozycje, które poleciła jej Stass Allie. Kobieta ułożyła cały plan szkolenia dziewczynki, tak, żeby każda umiejętność była podstawą do następnej. Dziewczynka powoli zaczynała sądzić, że szkoli ją Yoda, albowiem jej sposób stał się taki wyraźny, jak wiekowego mistrza. Akcentowała każde, ale to każde, powiązanie spraw uzdrowicielskich. Małej to nie przeszkadzało - to dla jej dobra, a mentorka robiła wszystko, żeby ta umiała jak najwięcej i jak najlepiej. Świadczyło to o samej mistrzyni Jedi - niezwykle utalentowana, dobrze wyszkolona, niezwykle mądra. Nie bez przyczyny zasiadała w Radzie Jedi.
       Prócz uzdrawiania, Katooni bardzo skupiała się na walce mieczem świetlnym i na każdym treningu dawała z siebie wszystko. Właśnie szła ze swoim klanem do sali treningowej, gdzie zastali mistrza Yodę rozmawiającego z Ahsoką.
       - Cześć, Ahsoko! - przywitała się tholthianka.
       - Witaj, Katooni. Padawani. - Skinęła głową na młodzików.
       - Połowę treningu Ahsoka dziś poprowadzi - zadecydował Yoda.
       Ahsoka bardzo się zdziwiła.
       - Ale, mistrzu... dzisiejszy trening jest dość istotny. Padawan nie może raczej ich tego nauczyć.
     - Przyjęcie odpowiedzialności przez padawana pierwszą lekcją dziś będzie - zaczął wiekowy mistrz opierając się dwoma dłoniami na swojej gimerowej laseczce.
       - No... dobra - zgodziła się dziewczyna.

~~Anakin i Padme~~

[Apartament senator Amidali, Coruscant]
       - No cóż... zasłużyła na ten tytuł - zgodziła się Padme. Dzieci ucięły sobie krótką drzemkę w swoim pokoju. Jutro zaczynały dwudniowe szkolenie w Świątyni jak co tydzień, więc do końca tego dnia mogły się nacieszyć beztroskim życiem.
       - Nie mówię, że nie, ale nie nacieszyłem się rolą jej mistrza - przyznał Skywalker.
      - Annie, kiedyś to musiało się stać. Wiem, że rozłąka jest trudna i to co sie stało, to po prostu dziura, ale sam przyznałeś, że Ahsoka podczas wojen klonów i twojej nauki zaniedbała naukę teoretyczną i Obi-Wan wykorzystał doskonale te trzy lata na uzupełnienie braków. Będąc u mnie wiele czytała i to nie świątynne dokumenty, a moje holoksiążki o tematyce politycznej i prosiła mnie polecenie tytułów uczących podstaw - poinformowała Amidala.
       - Tego mi Obi-Wan nie mówił - zdziwił się Anakin.
       - Bo sam nie wiedział - uśmiechnęła się Padme. - Pomyśl. Wiele o polityce wiedziałeś ode mnie choć za każdym razem uważałeś, że nie tak powinno być, miałeś swoje zdanie, a jednak mnie słuchałeś i ci się przydało. Pomyśl sobie, że to co wiesz, to jedynie skrawek głębokiego świata polityki. A Ahsoka przez te trzy lata nauczyła się dużo więcej niż ty. Nie powinnam się wtrącać w wasze sprawy, ale mimo że przyznałeś Obi-Wanowi racje, sam teraz mówisz, że się wahasz. Ja wiem, że to przede wszystkim przez przywiązanie do niej, ale znam cię na tyle, że wahasz się czy faktycznie jest gotowa, bo ta dziura nie daje ci spokoju. Bo w jakimś stopniu czujesz, że nie spełniłeś obowiązku i obawiasz się, że coś jest nie tak. Jeśli moja opinia ma ci pomóc, to teoretycznie jest bardzo dobrze gotowa. A skoro twierdzisz, że w praktyce umie tyle co ty TERAZ, to umie więcej niż ty podczas pasowania na rycerza Jedi.
       Anakin okrążył stół i usiadł obok niej.
      - Wolę działać na własną rękę. Zawsze lubiłem. Kiedy dostałem Ahsokę, mogłem rozdzielić swoje zadania na dwie części, bo wiedziałem, że wykona je tak, jak chce. Zanim trafiła do mnie, jedyną osobą, od której brałem chętnie pomoc, byłaś ty. Wiesz o co mi chodzi, prawda? Z drugiej strony, Luminara ma rację. Nie jestem gotów jej opuścić. Nigdy nie będę, bo każdy padawan rozstaje się z mistrzem. Nie ma z nim większego kontaktu. Są sobie potem obcy. Mnie i Obi-Wana trzymała ze sobą wojna. Ahsoka nie chce wyruszać na bitwy w tej wojnie. Boję się, że ją strace na zawsze. A wtedy ty też.
       - Leia - odpowiedziała Padme.
       - Co Leia?
       - Leia zostanie jej padawanką.
____________________________________________
Jak tam średnia na koniec roku? Moja - najsłabsza w życiu: 3,3. Ale mimo wszystko cieszę się z tego co mam. W klasie maturalnej będę się starać na tych corocznych przedmiotach. Teraz - zawodowe ^^
A wy? Jak stoicie z sytuacją? 5 KOMENTARZY PROSZĘ W TYM NAJWIĘCEJ INFO O WASZEJ SZKOLNEJ DRODZE PO WAKACJACH

NMBZW!