sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 15


                                                              ~~Ahsoka~~

 Razem z:Luxem,Sawem i Steelą rozwalali blaszaki na złom.Anakin i Obi-Wan byli też rozproszeni by zająć się Dooku i Grievousem.Trzydzieści metrów od nich rozbił się sęp.Na orbicie planety walczyły Krążowniki Republiki typu Venator pod dowóctwem Plo Koona i Kita Fisto.Ahsoka się troche bała o Mistrza Plo.Był dla niej jak ojciec i mimo to,że miała szesnaście lat cały czas traktował ją jak małą dziewczynkę,jej to wcale nie przeszkadzało.Do akcji wkroczyło 6 droidek.

-Ja się nimi zajmę wy utrzymujcie pozycje-krzyknęła do Fivesa i Boila.
-Tak jest Komandorze!-krzykneli razem żołnierze ARC.
Ahsoka wzbiła się przy pomocy mocy w powietrze i zrobiła salto.Lądując wbiła swoje miecze osobno w dwie droideki omijając tarcze.Cztery następne tak samo załatwiła.
-Jest ich za dużo zalecam odwrót-powiedział automat.
-Rozakz,rozkaz-odpowiedział im drugi,po czym oboje zostali zabici przez klony.Ahsoka rozcinała roboty dopóki nie zauważyła Steela przygwożdżoną do ziemi przez droida zabujce.Tano szybko tam podbiegła rozcinając separńską chołotę mieczami.Wyłączyła shoto i podała Steeli rękę,którą Garrera niechętnie przyjeła.
-Dzięki-odpowiedziała togrutance sztywno.
-Nie ma za co-odpowiedziała jej Ahsoka i obie wróciły do walki.Jeszcze długo walka trwała.Grupka droidów atakujących żołnierzy Republiki,została zniszczona.
-Fives,Boil-powiedziała głośniej Ahsoka.
-Tak pani?-spytał Boil.
-Policzcie zmarłych,rannych i podajcie ich imiona.-polecila Komandor Tano.
-Robi się komandorze-potwierdził Fives i zaczeli wykonywać polecenie.
-Co teraz?-spytał Saw gdy Ahsoka do nich podeszła.
-Będziemy czekać-odpowiedziała im.
-Dooku musi zapłacic za wszystko-powiedział wściekły Lux.
-Hej!-upomniała go Ahsoka uderzająć płaską dłonią ramienia przyjaciela zatrzymując go-Nie tak się umawialiśmy.Dooku zajmie się Mistrz Skywalker.
-Ile to zajmie czasu?-spytał z niecierpliwością Bonteri.
-Napewno Ci starczy czasu żeby się uspokoić.- odpowiedziała Tano.-Deron.-zawołała żołnierza Ahsoka obracając się.
-Tak komandrze?-spytał
-Wezwij kanonierki.-odpowiedziała poleceniem.
-Oczywiście.-przyjął.

                                                            ~~Anakin~~


 Anakina już to trochę nudziło.Nienawidził tych durnych blaszaków.Rex i 501 tylko podnosiłą go na duchu.Czuł się jak wtedy tuż przed wojną gdy Padme była atakowana.Tylko,że tym razem był Lux.Wyczuł już na Onderon,że coś Lux czuje do Ahsoki,ale nie będzie się czepiał.Ale spróbuje porozmawiać na ten temat a Ahsoką,pomyślał.Martwił się o Obi-Wana i Ahsokę,nie wiedział czy już skończyli.Był pewien że nie obejdzie się bez pojedynku Obi-Wan vs. Generał Grievous.Co za ironia pomyślał.Obi-Wan walczył ze Dooku,Grievousem Ventress.Ja walczyłem z:Ventress i Dooku a Grievousem nie.Ah!Może kiedyś.

Ahsoka zmierzyła się :Vetress i Grievousem lecz z Dooku nie.I niech tak zostanie.Dooku jest zbyt potężny.Jeszcze by tak ucierpiała jak ja.

-Generale?-spytał Rex.

-Tak?-odpowiedział Anakin odbijając strzały.
-Wszystko w porząku?
-Tak.Tylko się zamyśliłem-opowiedział i skupił się na tym co robi.Rex wcale się nie dziwił,jako,że jest dowótcą przyzwyczaił się.Anakin wsłuchał się w moc i pozwolił jej kierować swoim ciałem.Niech moc będzie z wami pomyślał.Skierowane to było dla Republiki i jej obywateli.

                                                             ~~Obi-Wan~~

 -Cody-zawołał komandora Obi-Wan.-Zajmijcie się tymi droidami ja poszukam Greivousa.
-Niech pan się nie martwi Generale.Niech pan się zajmie Grievousem,wygląda na to,że się stęknił skoro zrobił tą impreze-powiedział Cody lekkim rozbawieniam.
-Pewnie tak-potwierdził Obi-Wan uśmiechając się do niego-Niech moc będzie z wami.
-I z panem Generale-odpowiedział i zajął się blaszakami a Obi-Wan pobiegł poszukać Grievousa.Biegł w kontakcie z mocą.Zastanawiał się czy Anakin i Ahsoka sobie dali radę i czy Luxa nie poniosło czasem?
Gdy skręcił w następny korytarz zobaczył swojego kolege Separatystę.
-Genrał Grievous a już myślałem,że będę musiał ciebie szukać dłużej.-powiedział Obi-Wan z kpiną w głosię.
-Ależ cała przyjemnoś po mojej stronie Generale Kenobi-powiedział z tą samą nutką w głosie.
-Ależ nie trzeba było-powiedział Obi.
-Jestem miły dla osób,ale tylko gdy pozostaje im kilka chwil życia-po tych słowach rzucił się na Republikana i zaczeli swój taniec.
_____________________________________
Ja zwykle rozdział dla tych trzech;*<3 Tym razem też dla Faronki <3

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 14

                                

                                                              ~~Anakin~~

Gdy wylądował na prywatnym lądowisku Padme,wyszedł z mysliwca i ruszył ku domu.Znalzł Padme w garderobie.
-Hej-przywital się.
-Hej-i pocałowała go.-Na ile zostajesz?-spytała gdy skończyła.
-Tylko na godzinę-powiedział smutny i lekko ale to bardzo lekko zdenerwowany.
-Gdzi tym razem lecisz?-spytała.
-Na Brigie.
-Na Brigie?-spytała zdziwiona.-To neutralny świat i w dodatku obok Raxus.
-Wiem-powiedział-Lux też leci.To dlatego Dooku postanowił zaatakować tą planetę.
-Kto jeszcze leci?
-Ahsoka,Obi-Wan,nasze legiony,Steela i Saw.
-Aha.-powiedział zawiedziona.Podeszła do okna w sypialni.Z tej strony okna było widać Świątynię Jedi.
-Przepraszam,ale wiesz jak jest.Obiecuje,że wrócę cały i najszybciej jak się da.-obiecał i przytulił ją.
-Obyś dotrzymasz tej obietnicy.
-No pewnie-powiedział i ja pocałował.

                                                               ~~Ahsoka~~

Ahsoka była w hangarze.W tej chwili czuła się jak w najgorszym koszmarze.Miejesce przywoływało wiele nie miłych wspomnień.Ahsoka trzymała się twrdo jak tylko mogła by się nie rozpłakać.W tym samym czasie Lux i rodzeństwo przylecieli do Świątyni.

-Hej-przywitała.

-Część.Wszystko dobrze?-spytał
-Tak.-odpowiedziała twierdząco.-Chodźcie,musimy jeszcze porozmawiać z mistrzem Yodą.
Ahsoka prowadziła ich korytarzami do Centrum Dowodzenia.Gdy weszli Steela i Saw usiedli a Lux rozmawiał z mistrzem Yodą.Była tam Barriss i przywitała się z Ahsoką.Dwie padawanki stały dwa metry od Steeli i jej brata wie csłyszeli co do siebie mówiły.
-Hej siostrzyczko-powietała Ahsokę Barriss i przytuliły się.Na te słowa Steeli szczęka opadła,a Saw był ogromnie zdziwiony.Przeciesz Lux powiedział,że będą swoimi wrogami,pomyślała Steela A tu się przytulają,witają i jeszcze mówią do siebie siostry.Pff co za wariatki.Dwie zupełnie inne rasy jeszcze mówią do siebie siostrzyczko.Po Ahsoce to się tego można było spodziewać i po tych co się z nią zadają.Od razu widać to po tej Mirialance.
-Hej-odpowiedziała Tano i oderwały się od siebie.Barriss miała teraz smutną minę.-Stało się coś?
-Tak.Lecę na Drongar.Mam tam wyleczać klony w stacji medycznej.-odpowiedziala Barriss-Jeżeli wykonam wszytsko dobrze i jak należy to prawdopodobnie satanę się już prawowitą uzdrowicielką.
-To wspaniale-pocieszyła ją Ahsoka.
-A skąd wiesz  kiedy wrócę?
-No nie wiem.
-No właśnie.Ja tam moge spędzić ponad kilka miesięcy.Dopiero co mi wybaczyłaś a już musze lecieć.
-Wiem co czujuesz i też będę tęsknić.-powiedziała togrutanka i przytuliła ją
-Ide bo musze się jeszcze pożegnać z Ashlą i Katooni.-powiedziała Barriss odrywając się od Ahsoki.Popatrzyła na nią smutnym i zbolałym wzrokiem i wyszła z pomieszczenia.
-Za przyjaciółą tęsknota jest wielka.Od kąd się pogodziłyście zżyte bardziej jesteście-powiedział Yoda.
-Wiem-odpowiedziała padawanka.
-Dzień dobry-przywitał się Obi-Wan wchodząc.
-Dla mnie juz nie taki dobry.-odpowiedziała mu Ahsoka.Gdy zeszli po schodach Anakin przytulił swą padawankę bo rodzinnemu.
-Cos ię stało?-spytał ją Skywalker.Obi-Wan też się w toczył juz w rozmowe z Luxem i Yodą więc przysłuchiwało się im Steela i Saw Garrera.
-Barriss leci na Drongar-powiedziała i w tym samym czasie mała łza spłunęła jej po policzku.
-Hej spokojnie.Da sobie radę-pocieszył ją  Anakin.

                                                              ~~Barriss~~

Szła ze spuszczoną głową.Nie mogała się pogodzić z tym,że musi się roztać z Ahsoką na nie wiadomo ile.Rozmumiem bitwa al eja lecę na misje która nie wiadomo ile będzie trwała.pomyślała.Weszła do jednej z turbowind.Póściła wiązkę mocy by odszukać dziewczynki.Były u Ashli w pokoju.Barriss wcisnęła odpowiedni guzik pojechałą turbowindą na piętro gdzie znajdowała sie kwatera Ashli.Będąc obok drzwi pokoju usłyszła ich śmiech na co ona też się uśmiechnęła.Weszłą do środka.

-Cześć-przywitała je.
-Barriss!-krzyknęły obie,Barriss uklękła a one się jej rzuciły na szyje.
-Gdzie Ahsoka?-spytałą się Ashla gdy były w normalnej pozycji.
-Leci na Brigie.-odpowiedziała Offee.
-My się nie zdążyłśmy pożegnać-powiedziałą smutnio Katooni.
-Spokojnie ona wyrusza za dwie może jedną godzine-uspokoiła je Miarialanka.
-Fuu...-powiedziały wypuszczając powietrze z płuc.
-Ja się z wami przyszłam pożegnać.
-A gdzie lecisz?-spytała Katooni.
-Na Drongar.
-Aż tam bitwa dobiegłą?Zaraz przciesz tam jest stacja medyczna konów.-powiedziała zaniepokojona Ashla.
-No właśnie.Ja tam jadę by uzdrawiać klony.
-A ja się już bałam.-powiedziała Katooni.
-Nie macie sie czego bać.-uspokoiła je.
-A kiedy wrócisz.-spytała Ashla.
-Tego nie wiem.Właśnie ta informacja nie daje mi spokoju.
-Ważne żebyś wróciła cała-powiedziała Katooni i znów przytuliły Padawankę
__________________________________________________________
Dedyki dla tej trójki co ostatnio <3 ;*

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 13


                                                                   ~~Ahsoka~~

-Mistrzu?-spytała Ahsoka

-Tak?-sdpowiedział Anakin
-Czy naprawde wierzysz w to że Grievous jest tak lekkomyślny by zaatakować neutralną Brigie?-spytała Ahsoka.
-Cóż...-odezwał sie Obi-Wan zamias Anakina-Po nim wszytskiego się można spodziewać.
-To jest pół parseka od Raxus-oznajmiła Ahsoka.
-No właśnie.-odpowiedział Anakin-Czy wy nic nie kapujecie?-spytał.
-A co dokładnie masz na myśli-spytał przyjaciela Obi-Wan.
-A kto kogo rok temu zamordował na Raxus?
-Dooku Mine Bonteri-odpowiedziała Ahsoka.
-No i tu jest to rozwiązanie.-oznajmił Skywalker-Dooku prawdopodobnie chce ściągnąć Luxa do siebie.Pewnie uciekną w strone Raxusa.Lux się napewno o tym dowie i tam przyleci wnerwiony.Szukał zemsty by pomścić matke,a teraz będzie mieć większe powody.-wyjaśnił Anakin
-Czyli tu wszystko chodzi o Luxa-spytała z niedowierzaniem Ahsoka.
-No a nie?
-Ale jeżeli to prawda to trzeba będzie jak najlepiej zataić przed Luxem całą intryge Dooku-rozmyślał Obi-Wan.
-A moża ja z nim porozmawiam.Powiem mu żeby się nie ruszał z Coruscant i żeby zostawił to w naszych rękach?-zaproponowała Ahsoka.
-A jeżeli nie?To co wtedy zrobimy?-spytał ją Anakin z ironią.
-No zabierzemy go.
-Tak i będzie się mi plątać pod nogami.
-Wcale nie.Ty byś się zajął Dooku,Obi-Wan Grievousem a ja bym wzieła Luxa i walczyłabym z Rexem i Cody;m i resztą.
-Cóż jeżeli uda Ci się do tego przekonać to śmiało,a my w tym czasie zgłosimy Radzie twój pomysł-odpowiedział jej Kenobi.
-Dziękuje Mistrzu.-powiedziała kłaniając się i pobiegła do changaru po swój myśliwiec.Gdy weszła do hangaru zamurowało ją.Wspomnienia ukłuły ją w serce.Otrząseła się szybko z ponurych myśli poszła po R7,wszłą do myśliwca i poleciała do Pięćsetki Republiki by porozmawiać z Luxem w jego tutejszym domu.

                                                                   ~~Lux~~

Trzy dnie temu przyjechali Steela i Saw na Coruscant z rozkazu Króla Dentupa.Rozmawiał właśnie z nimi o ochronie Onderon jaką zapewniła im Republika.Onderon mogła być zaatakowana w karzdej chwili przez Separatystów.Lux naprawiał swoje grzechy które wlał sobie na duszę podczas życia jako Separatysta.Miał dopiero siedemnaście lat a już starcił matkę i omało nie zginął.Jeden z ochraniarzy powiadomił go,że przyszedł Jedi do niego porozmawiać.Tym Jedi okazała się Ahsoka.

-Cześć-powietała ich Ahsoka.
-Cześć.Dobrze cię znów widzieć.-powiedział Lux uśmiechając się.Steela cała gotowała się w środku,lecz na zewnątrz miała kamienną twarz.
-Jest ważna sprawa która cię może nie za bardzo ucieszy.-pwoeidziała Ahsoka z czujnością.Wyczuwała nastruj Steeli.
-To znaczy?Usiądź-spytał przyjaciółkę wskazując jej miejsce na sofie.
-Dziękuje-po tych słowach usiadła.-Sprawa jest poważna.Sparatyści postanowili zaatakować Brigie.Mistrz Skywalker podejrzewa,że to pomysł Dooku.Mamy też podejżenia,że atakując Brigie ucieknie aż na Raxus by się tam zaciągnąć.-Lux ukrył głowę w dloni.
-Muszę tam lecieć-postanowił Lux.
-To czy polecisz to jedynie dezyzja Rady-powiedziała mu do rozumu.
-To jego planeta i nikogo nie musi prosić o to czy tam może lecieć czy nie-powiedziala zła Steela do Ahsoki
-Czy ty nie rozumiesz,że jeżeli Lux tam poleci to go Dooku albo Grievous zabiją?-spytała się jej Ahsoka.-Tak czy siak może lecieć ale rzucać się do walki z ta dwójką nie będzie.Z przeprzydłym staruchem zmierzy się mój mistrz a z blaszakiem mistrz Kenobi.Lux jedynie może się rzucać na te tępe złomy.-wyjaśniła Ahsoka.
-Walka z blaszakiem to też jest duża korzyść-stwierddził Saw za co Steela go zmroziła wzrokiem.
-Dooku nalerzy się śmierć-powiedział rozłosczony Bonteri.
-I prwdopodobnie ją dostanie-powiesdziała Ahsoka.
-A z mojej ręki?-spytał ją chłopak.
-Nie,bo prędzej ty byś szybciej zginął niż Dooku.
-Ahsoka ma racje.-powiedzial Saw.
-Mówisz tak bo myślisz,że jestem słaby a ty jak zwykle chrabia co?-wściekł się na niego Lux.
-Nie.Poprostu się martwie o twój tyłek senatorze Bonteri.-odgryzł się Saw.
-Uspokujcie się-powiedziały równo Ahsoka i Steela.
-Nie przyszłam tutaj by słuchać waszych kłutni tylko by ustalić z Luxem pewną kwestie.-pwoeidziała zła Ahsoka.
-Przepraszam cię Ahsoka-po tych słowach Steela o mało nie pociągnęła Ahsokę za głowonogi i wyrzuciła przez okno.
-Czyli lecisz z nami i przyjmujesz warunki czy nie?-spytała Ahsoka.
-Tak-odpowiedział Lux zdecydowany.
-W takim razie widzimy się jutro o ósmej trzydziaści na Świątynnym Lądowisku.-pożegnała się Ahsoka i wyszła.

                                                            ~~Ahsoka~~

Zaraz po przylocie do Świątyni Ahsoka złożyła raport Radzie i poszła poszukać swojej siostry.Znalazła Barriss na balokonie widokowym  z którego można było patrzeć na treningi prowadzone niżej w sali.

-Hej-przywiatała się Ahsoka.
-Hej-powiedziała ucieszona Barriss i przytuliły się.
-Kogo oglądasz treningi?-spytała Togrutanka siostrę.
-Ashli i Katooni-powiedziała Offee.
Patrzyły na trenig jeszcze pół godziny rozmawiając o różnych rzeczach.Po skończonym ternigu zeszły schodami na dół do sali.
-Barriss,Ahsoka-krzyknęły równocześnie Ashla i Katooni podbiegając i przytulająć dwie ważne dla nich starsze koleżanki które traktowały jak starsze siostry.Nie było to nawet dziwne w końcu Ahsoka i Ashla to Togrutanki.
________________________________________
Dedyki dla:Des.,Wiki Idki ;*

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 12



                                                           ~~Ashla i Katooni~~

Ashla i Katooni miały właśnie trening pod okiem Saesse Tiina.Wraz z nimi byli adepci z klanu Katooni:Zatt,Pero,Ganodi,Gungi i Byph oraz jeszcze dwie z klanu Ashli: Ymel i Sotri.Trening minął szybko,Mistrz Tiin pożegnał się i wyszedł z sali treningowej a dzieci piły wode z bidonów.Było osiem bidonów bo Petro zabrał 2 bo chciał zrobić Katooni nazłość.
-Myślisz,że zabranie jej butelki ją zdenerwuje?-spytała Ashla.-Wręcz przeciwnie,bo nie pomyślałeś o jednym,że się moge z nią podzielić-dogadała mu Ashla.
-Dzieci i  ryby głosu nie mają-powiedział Petro z wyższością.
-Ty sam też jesteś dziecko!Więc nie udawaj hrabie.Ashla ma takie samo prawa do wyrażania się tak jak my!-powiedzial mu do rozumu Zatt.
-Jest młodsza i smarkata-powiedział Petro co doprowadziło,że Gungi się zdenerwował ,wstał i zawył na Petro.Chłopiec miał przerażoną mine.
-A ja ci pomoge-powiedziała Ganodi.
-Jeżeli się Ahsoka dowie...-
-To przeproś moją przyjaciółkę,ale to już!-rozkazała zła Katooni koledze.
-Przepraszam Ashla-powiedział Ptero ze spuszczoną głową.
-Wybaczam Ci-powiedziała Ashla.Podeszła do Katooni,chwyciła ją za rękę i wyszły z sali.
-Co za ćwok!-krzeknęła zirytowana Katooni.
-Cóż nic na to nie poradzimy.-powiedziała Ashla.Katooni wyczuwająć,że ta wypowieć możę mieć jakiś morał popatrzyła na Ashle z dezorientowaniem.-No głupoty nie wyleczysz-powiedziała pięciolatka i razem z Katooni wybuchły gromkim śmiechem.
-Ty to zawsze potrafisz poprawić chumor.-powiedział Katooni między śmiechem.

                                                               ~~Ahsoka i Barriss~~

 Siedząc na przeciwko siebie w Bibliotece studiowały plany  bitew.Ahsoka od kąd stała się padawnką Anakina nie za bardzo ciągnęło ją do nauki.Jedynie te plany bitew miała chęć przeczytać ale reszte ją nudziło.Teraz chyba by już nie miała takiego podeścia gdyby była z nią Barriss jak teraz.W tej chwili czując obecność swojej przyjaciółki-którą nazywa siostrą od kilku dni-studiowała tekst z większym zapałem i zaineteresowaniem.Hmm...Coś w tym jest.pomyślała Togrutanka.Barriss popatrzyła się na siostre i po chwili się uśmiechnęła,Tano odwzajemniła uśmiech.Wóciły do pracy.Najbardziej zaciekawiła Ahsokę bitwa o Makem Te.Bardzo wciągnęła ją lektura.Gdy skończyła czytać postanowiła poszukać jakiegoś podręcznika lub książki o Makem Te.

-Barriss muszę czegoś poszukać-zwrociła się do Mirialanki.
-Jasne-odpowiedział Offee kiwając głową i wróciła do przerwanej czynności.Ahsoka przeszukała dość dużo półek i nic nie znalazła.Postanowiła poszukać Jocasty Nu lub Mistrza Sinube.Szybciej znalazła tego drugiego.
-Dziadku-zwróciła się głośniej do mistrza.
-Tak Ahsoko?
-Szukam jakiegoś źródła o Makem Te.Ale nie takiego co jest zapisane w Archiwum tylko jakieś kśiążki podręcznika.-wyjaśniła dziewczyna.
-O to musisz się zapytać Jocasty.-powiedział Tera.
-Ale jej chyba nie ma
-Niestety nie.Będziesz musiała przyjść kiedy indziej.
-Dobrze.Dziękuje Dziadku-powiedziała odchodząc
-Cała przyjemność po mojej stronie Ahsoko-powiedział jej mistrz.
Ahsoka troche się zasmuciła,bo bardzo chciała się dowiedzieć więcej o tej planecie.Szybko się ogarnęła nie chcąc by Barriss się zaniepokoiła.
-Jestem-powiedziała podchodząć.Jej głos odbijał się echem bo nikogo nie bylo oprócz nich,Dziadka i
Ki-Adi-Mundiego który pilnował cholokronów w skarbcu.Ahsoka była jedynym padawnem który był w tym skarbcu.Zdarzyło się to podczas Włamania się Bane'a do skarbca.Ona i Anakin byli jedynym Jedi którzy widzieli skarbiec i jego zawartość nie będąc członkami Najwyższej Rady Jedi.Tylko,że tym razem fascynacja zeszła na Ahsokę dlatego,że wszyscy uważali,że Anakin jako Wybraniec Który Ma Przywrócić Równage Mocy nie potrzebuje pozwolenia by tam wejść.
-I znalazłaś to czego szukałaś?-spytała Barriss.
-Niestety musze czekać na panią Jocastę.-wyjaśniła Ahsoka.
-Aha.To co idziemy?-spytała Offee.
-Yhym-odpowiedziała Ahsoka.

                                                                ~~Anakin~~

Wybudzając się poczuł,że Padme nie ma obok niego.Stang!,zaklął w myśli Jak tego nienawidze.Jeżeli się dowiem,że jakiś senator miał poważną sprawę do przekazania,to mu osobiście nogi z dupy powyrywam.Był zły,ale po chwili się uspokoił .Wstał i zaczął się ubierać.Zastanawiał się nad pogodzeniem się Barriss i Ahsoki.Zaraz po tym jak przekazały mu tę wiadomość razem z Barriss się przeprosili nawzajem.Anakin po bitwie o Nespis VII  mimo to,że na był zmęczony to nakrzyczał na Barriss za to jaką krzywdę wyżądziła jego siostrze.Obi-Wan nie chcąc by Anakinowi się pogorszyło wyprosił Barriss i uspokojil go.Gdy był ubrany poszedł do kuchni gdzie była jego żona.Zaczął sie czaić.

-Bu!-krzyknął łapiąc odruchowo Padme z ramiona.
-Na moc!-krzyknęła wystraszona.Anakin ją przytulił dotykając policzkiem jej policzka-Nie dotykaj mnie nawet jak masz tak robić-powiedział udawając obrażoną a zarazem zaczynającej płakać.
-Oj tam,oja tam.Przepraszam-powiedział i pocałował ją w policzek.
-Już nie jestem obrażona-powiedziała,obróciła głowe i pocałowała męża.
_____________________________________________________
Dedyk dla:Des.-Ahsoka i Barriss.Wiki-Anakin i Padme.Idki-Ashla i Katooni. ;*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 11


                                                             ~~Ahsoka~~

Pięć godzin temu Ahsoka,Anakin,Obi-Wan,Mistrz Plo i Żołnierze którzy walczyli Naspis VII wrócili do Świątyni po zwycięstwie Republiki.Ahsoka w tym momencie chodziła nerwowo z tę i we w tę w poczekalni z łagodnym,błękitnym oświetleniem,spokojnymi,różowymi ścianami i granatowymi dywanami.Chodziła już tak od dobrej godziny.Jedynie co ją uspokajało to pomieszczenie w którym przebywała.Nie tak to sobie wyobrażałam Mistrzu.Myślałam,że przeprosze cię jeszcze w ten sam dzień kiedy wrócę pomyślała Togrutanka.
-Spokojnie Ahsoko-ktoś złapał ją za ramię.Gdy się obróciła zobaczyła O-mera i Jinxa których poznała na Wakash.
-O-mer,Jinx!-zawołała Ahsoka i przytuliał ich.

-Wróciłaś-powiedział Jinx.
-Kiedyś musiałam to zrobić-powiedziała Tano odrywając sie od przyjaciól i cała trójka się roześmiała.
-Co z nim-spytał O-mer o stan Anakina.
-Nie wiem.-powiedziała Ahsoka.Usiadła na krześle i ukryła twarz w dłoniach lecz się nie rozpłakała.Komunikator O-mera zaświergotał.
-Wybacz Ahsoko,ale musimy już iść-powiedział Jinx i poszli.Ahsoka siedziała jeszcze tak przez dziesięć minut,bo wystraszył ją bardzo głośny i straszny grzmot.O ho!pomyślała Czy zawsze musisz się pojawiać gdy mam zły chumor.Już i tak mam dużo problemów to ty musisz je podwojić?.W dzwiach sali uzdrawiania pojawiła się Vokara Che.
-Anakin został wprowadzony w śpiączke obudzi sie dopiero jutro około jedenestej.Nie siedź tu bo i tak to nie ma sensu i ty sama dobrze wiesz.-powiedziała Mistrzyni.
-Wiem,że powinam tu zostać.Anakin nigdy by mnie nie zostawil-powiedział Ahsoka.
-Wiem ale jak na twój wiek to za dużo-powiedziała Che kładząc Ahsoce renkę na ramieniu.
-Ale...-nie dokończyła bo przerwała jej Twi'lenka.
-Nie ma "Ale".Idź już-powiedziała i znikła za drzwiami sali.Ahsoka zrezygnowana opuściła poczekalnie.Poszła do swojego pokoju,tam usiadła i zaczęła rozmyślać o tym co była za nim zostala wciągnięta w ten cholerny zamach.Jej rozmyślenia zeszly na wspólne chwile spędzone z Barriss co doprowadziło Ahsokę do łez (Tak,tak wiem.Znowu płacz :D Też was lubie ;*)Co ja zrobiłam zapytała sama siebie.Jaka ja głupia jestem!Wrzeszczała na siebie w myślach.Wybiegła ze swojego pokoju.Biegła jak najszybciej umiała szukając Barriss po Świątyni.W pewnej chwili spotkała Katooni i Ashle.
-Ahsoko gdzie biegniesz?-spytała  Katooni.
-Później wam opowiem?-powidziała Ahsoka przebiegając obo nich.
-Płakałaś?-spytała Ashla.
-Później!-krzyknęła Ahsoka.Wybaczcie ale muszę naprawić to co zepsułam,powiedziała im w myslach Ahsoka.Biegła jeszcze dobre dziesięć minut,po drugiej próbie znalezienia Barriss w własnym pokoju.Ahsoka troche się zawachała,ale zadzwoniła.
-Prosze-powiedział jej głos Mirialanki.Ahsoka weszła do pokoju i zastała Offe modlącą się przed  mini ołtarzykiem Mirialian.Barriss otworzyła oczy spojrzała na Ahsokę.Zamurowało ją bardzo.Nie spodziewała się jej tu.
-Barriss-zaczeła Ahsoka.-Chciałabym porozmawiać.Tak na spokojnie bez kłótni takiej jak wczoraj.
-Oczywiście-powiedziała zmieszana Barriss-Usiądź.-wskazała Ahsoce miejsce na swoim łóżku.Ahsoka usiadła.
-Wiem,że traktuje cię bardzo źle-odezwała się w końcu.-Kila minut temu uświadomiłam sobie,że nic nie jest twoją winą.Nawet to,że dałaś się opętać.Wcale nie jesteś słaba.Ja sama nie jestem lepsza.Też dałam się kilka razy dorwać w podobny sposób.Ja chcę cię przeprosić,prosze cie wybacz mi.Przepraszam cię-mówiła z płaczem(znowu =D)-Będę nawet cię przepraszać na kolanach jeżeli będzie trzeba.Ja w ogóle nie wiem po co cie to prosze.Potraktowałm cię jak bezużytnego śmiecia.Należą mi się cierpianie większe niż twoje.
-Ahsoko ty we wszyskim miałaś racje.Ja też bym chciała cię przeprosić.Chciałam cie też prosić o wybaczenie.-powiedziała.Ahsoka w odpowiedzi ją przytuliła.
-Ja ci wybacze jeżeli ty mi.
-Wybaczam.
-Wyabaczam siostrzyczko-powiedziała Ahsoka to z takim uczuciem,że Barriss znów zatkało ale w taki milszy sposób.Obie płakały przytulone do siebie jeszcze przez pięć minut.Oderwały się od siebie.Obie miały takie same twarze.Popłakane.Obie się roześmiały.
-Chyba jesteśmy nie normalne-powiedziała Barriss między wycuchami śmiechu.
-Raczej na pewno-powiedziała Ahsoka.Obie jeszcze rozmawiały kilka minut i wyjaśniły sobie wszystko.Były już ogarnięte.
-Idziemy?-spytała Ahsoka.
-Jasne-powiedziała Barriss bioręc miecz i wyszły.Szły do Cenrum Narad Wojennych.Gdy weszły wszyscy mieli zdziwoine miny a one dwie się tylko uśmiechneły.Obi-Wan pierwszy się połapał w tym wszystkim.
-Pogodzilyście się już?-spytał Kenobi.
-Tak-odpowiedziały.
-Możemy tańczyć z radości?-spytała Katooni.
-A róbcie co chcecie.-powiedział Ahsoka.Ashla i Katooni chwyciły sie za ręce i zacęły skakać i śpiewać:Ahsoka i Barriss pogodzone! i tak ciągle a wszyscy się zaczeli śmiać.
-Są urocze-powiedziała Shaak Ti.Nagle nadszedł sygnał.Dziewczynki przestały skakać i śpiewać przed oczami pojawił się obraz Stass Allie.
-Mistrzowie-powiedziała Allie-Wojna na Selvaris zakończona naszym zwycięstwem.
-W takim razie czekamy na ciebe-powiedzia Kit Fisto.Obraz Stass zniknął.
-No to najgorsze przed nami-powiedział Shaak Ti.
-Jeżeli Stass Allie dowie się o śmierci Adi Galli to popadnie w tą samą żałobę co ja i Anakin po odejściu Ahsoki.-powiedzial Obi-Wan
-Nic na to poradzić nie możemy-powiedział Yoda-Umrze kiedyś karzdy.Nawet ja żyć nię będę wiecznie.-zaśmiał się przy tych słowach.
-Teraz musimy tylko czekać cierpliwie-powiedziała Ahsoka.
-A umiesz tak?-spytał jej się Kenobi z nutką rozbawienia w glosie.
-Umiem,a co?-spytała Tano podobnie.
-Bo myślałem,że jako uczennica Anakina nie potrafi być cierpliwa tak samo jak on.
-Ooo...Dalej śnij!-powiedziała Ahsoka i wszyscy wybuchli śmiechem.
__________________________________________
No to tak.Dedyk dla Des. Wiki ;*

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 10

                                             

                                                            ~~Obi-Wan~~

 Po półtorej godziny okazało się,że tylko 2 z 501 Legionu i czterech z 212 Batalionu nie żyją.W tej chwili Anakinem-wciąż nieprzytomnym-zajmowal się medyk.

-Niestety jego ręką muszą się zająć uzdrowiciele,ja tylko go wybudze i spróbuje ustabilizować jego stan-powiedział Virwel.
-Ważne,że żyje-odpowiedział.
-I comy teraz zrobimy?-spytal Cody.-Admirał w stacji medycznej z trzynaście parseków z  tąd a łączności nie mamy.
-Miejmy nadzieje,że sygnał Genrała Skywalkera dotarł do Świątyni.-powiedział Rex z nadzieją
-Dojdzie napewno-powiedział im Kenobi.Wytrzymaj Ankinie,pomyślał Obi.Musisz przeżyć,zaniedługo tu będą.Hmm...Przeczuwam,że spotka nas miła niespodziana.Obi-Wan jeszcze rozmawiał z pięcioma medykami bo siedem kllonów było rannych z czego trzech od Obi-Wana a czterech od Anakina.Trwało to jakieś pół godziny a Anakin wcale się nie wybudził.Od godziny jest mgła po lekkim deszczu który trwał z dziesięć minut po tym jak wszytskich znaleziono .Nie które Klony jedli,rozmawiali i żartowali.Obi-Wan nie mając co robić postanowił pomedytować piętnaście minut lub do chwili kiedy Anakin o przytomnieje.Usiadł pod dużą wierzbą i zaczął medytować.Pozwolił Mocy do siebie mówić o otulać go.Szept Mocy uspokajał go z każdą chwilą.Kontaktowanie się z Mocą było jak relaks,dzięki tej rozmowie odłaczasz się od świata,galaktyki a takrze wszystkich żywych istot.Moc mówi o zagrożeniu i o szcęśliwych chwilach.Odpowidziała nawet na dręczące Obi-Wana:Czy Anakin przeżyje.Moc łagodnie-niczym śpiew ptaków i szelest liści drzewa po przez lekki wiatr-odpowiedziała mu,że przeżyje i żeby nie tracił w niego wiary jak zawsze,a bowiem on jest wybranym i o nim stworzyła przepowiednie.Po 15-tak jak sobie obiecywał-skończył medytować.Poszedł porozmawiać z Cody'm i Rexem.Z ich"raportu"wynika żę wszystko jest w normie.Podszedł do Anakina i pochwili powoli-bardzo,ale to bardzo powoli(śmiało się śmiej Des.=D )-podnosił oczy.
-Mistrzu-mruknął Anakin.
-Tak Anakinie?-ukucnął przy nim Obi-Wan.
-Co się stało?-spytał.
-Nastapił wybuch z bomby i w tej samej chwili gdy wybuchnął zadziałał granat jonwy co pozbawiło twoją proteze...
-Nie musisz kończyć wiem podejżewam co było dalej-przerwał Obi-Wanowi Anakin.
-Z chwile przylecą  pewnie posiłaki więc szybko cię wyleczą narazie odpoczywaj-powiedział Obi-Wan i położył mu rękę na ramieniu.

                                                          ~~Katooni~~

 Katooni wracała z kajuty,Barriss gdzie doszło pomiędzy Offee a Ahsoką do kłótni.W głowie dziewczynki widniał tylko jeden obraz:Ahsokę patrzącą z pogardą na Barriss.Ahsoka nie nawidziła Barriss za to,że dała się opętać i,że przez nią zranila tyle osób.
 ***********

-Ahsoko prosze...-powiedziała Barriss z bólem który widnial także w jej oczach.

-O co prosisz?!-krzyczała Ahsoka-To co zrobiłaś,bo byłaś opętana mnie wcale nie obchodzi!Ale istotne dla mnie jest to,że dałaś się opętać!Jesteś słaba!I to jest przyjaciółka?!Popatrz tylko co zrobiłam przez twoją słabość!Popatrz ile osób zrniłam!Powinnam teraz lecieć pomóc Anakinowi Obi-Wanowi a nie z tobą tu rozmawiać!Zapamiętaj sobie jedno!Że jeżeli wylądujemy na powierzchni planety i któreś z nich umrze i nie zdąże ich przeprosić to za to co zrobiłam,to będzie wyłacznie twoja wina!-Ahsoka po tych słowach a Barriss się rozpłakała.Zmieszana Katoonie nie więdząc co począć też wyszła.

***********

To wspomnienie Katooni cały czas widziała-razem z wyrazem twarzy Ahoski-przed oczami.Byla przed drzwiami kajuty swojej i Ashli zatrzymała się rozmyślając co dalej będzie.Weszła do środka,na środku kajuty siedziała z krzyrzowanymi nogami i rękoma na kolanach medytująca Ashla.Katooni usiadła obok niej w podobnej  pozycji.

-Stało się coś?-spytała Ashla otwierając oczy.
-Byłam przed chwilą w u Barriss i Ahsoka miała znią na współkę kajute.Doszło tam do potwornej kłótni.-opwiedział jej reszte histori wraz z cytowaniem słwów wypowiedzianych przez Ahsoke.
-To nie zbyt dobrze-powiedziała Ashla.
-Ja tam myślałam że Ahsoka skoczy jej do gardła-powiedzial przerażona Katooni
-Pamiętaj,że jest nadzieja,że się pogodzą-powiedziała Ashla głaszcąc przyjaciółkę po ramieniu.Komunikator  Ktatooni zaświergotał.
-Słucham-powiedziała Tholthianka do użądzenia.
-Katooni lecimy już-powiedział Mistrz Plo.
-Zaraz będziemy-powiedziała Ashla.Dziewczyniki zabrały mieczy i pobiegły do hangaru

                                                                ~~Ahsoka~~

Ahsoka razem z Mistrzem Plo i dziewczynkami miała lecieć osobną kanonierką od Barriss i Luminary.Barrisss zdążyła się ogarnąć po wcześniejszej kłótni.Do kanonierki Ahsoki biegły Katooni i Ashla 

-No nareszcie  moje "Zguby"-powiedziała Ahsoka gdy dziewczynki wbiegły do kanonierki.Wszytskie trzy się roześmiały.
-Na nas czas-powiedział Plo
-Tak mistrzu.-odpowiedziała Ahsoka
-W pożoądku-spytał Koon
-Taak tylko,że...nie wiem czy dam radę-powiedziała Ahsoka z lekko spuszczoną głową.
-Dasz na pewno-powiedział Kel Dor kładząc rękę na ramieniu Togrutanki-A teraz lećmy -powiedział biorąc rękę z ramienia dziewczyny.Ahsoka razem znim chwiciła się prawą ręką uchwytu nad ich głowami a lewą złapali dziewczynki za rączki,Plo Katooni a Ahsoka Ashle.Drzwi kanonierki zamknęły i wylecieli z hangaru.
Ahsoka się bała,mimo to ,że była Jedi,to się bała.Po niecałej minucie dzrzwi się otworzyli i zobaczyli mgłę.
-Ahsoko skup się-polecił jej Kel Dor-Spróbuj wyczuć Anakina po przez moc.
-Robi się Mistrzu Plo-Ahsoka zamknęła oczy i póściła wiązkę mocy.-Na zachód-poleciła pilotowi otwierając gwałtownie oczy.
-Tak jest Komandzorze Tano-potwierdził polecenie i skontaktował się Bratem który pilotował kanonierke Luminary.Po chwiili cala szóstka wyczuła bardzo mocne drżenie Mocy.
-Tam-krzyknęła Luminara.W miejscu gdzie byli mgła już przeszła.Wylądowali.Ahsoka wybiegła z kanonierki z w strone Obi-Wana i Ankina.
-Mistrzu!-krzyknęła Ahsoka
-Ahsoka-powiedział Anakin równocześnie z Obi-Wanem i poleciały im łzy z oczu.Ahsoka też się rozpłakała i przytuliła ich.
-Przepraszam-powiedział szlochając.-Prepraszam.
-Za nic nie musisz przepraszać-powiedział jej Anakin
-Ważne,że jesteś-powiedział Obi-Wan
_____________________________________________
Dedyki dla:Des.-kłótnia Ahsoki i Barriss,Wiki-medytacja Obi-Wana.Idki-Obi-Wan,Anakin i Ahsoka ;*

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 9

                                                 

                                                           ~~Ahsoka~~

Razem z  mistrzem Plo oraz z Ashlą i Katooni stała na mostku Gwiezdnego Niszczyciela typu Venator.Było cicho nikt na nic nie zwracał uwagi,nie kturzy nawet rozmawiali.Nagle Ahsoka poczula uklucie.

-Aaa...-krzyknęła i nogi się pod nią ugięły.
-Ahsoko-powiedziała zaniepokojona Ashla-Co się dzieje?
-Ja nie...nie wiem czuje ból bardzo duży.Tak jak by psychiczny a zarazem fizyczny.Mistrzu Plo?-odpowiedziala Ahsoka zdezorientowana bólem który kilka chwil temu poczuła.
-Hmm...-zamyślał -To troche dziwne.-odpowiedział jej.
-Może skontaktujemy się z mistrzem Yodą-zaproponowała Katooni.
-To dobry pomysł-powiedział Plo i pomógł wstać Ahsoce.Żaden żołnież nie zaniepokoił się ty co się stało Ahsoce.To nawet dobrze,pomyślała Ahsoka.Przynajmniej nie będą się martwić niepotrzbnie lub obgadywać.Razem z Koonem i adeptkami poszła do Centrum łączności.Pare klonów tam było więć Kel Dor poprosił o troche prywatności bo Rada Jedi ma coś ważnego do przekazania.Plo wystukał odpowiedni numer łączący z Centrum Dowodzenia Jedi.Po kilku sekundach pojawił się hologram Yody.
-Mistrzu Plo złego się coś stało?-spytał Yoda.
-Tak-odezwała się Ahsoka.
-Słucham Padawanie.-powiedział oczekująco Yoda.
-Bo poczułam ból,taki pół na pół fizyczny i psychiczny-wytlumaczyła Ahsoka.
-Ból bliskiej osoby wyczułaś-swierdził mistrz
-ANAKIN!-krzyknęła Ahsoka.
-Tak twoj mistrz-powiedział spokojnie Yoda ze smutkiem.
-Musimy się śpieszyć-stwierdził Plo.
-Niech moc będzie z wami-powiedział na pożegnanie Yoda i jego hologram z nikł.
-Generale-podszedł Admirał Coburn.
-Tak Admirale?-spytal Plo
-Za chwile będziemy na miejscu.Generał Unduli już na nas czeka-powiadomił Admirał.
-Oczywiście-ospowiedział troche zaniepokojony Plo.
-Mistrzu wszystko w porząku?-spytała Ahsoka.
-Tak-odpowiedział szybko i poszedł na mostek.Nie Ahsoko pomyślał,Nic nie jest w porządku.Wręcz przeciwnie,napewno cię to nie usczęśliwi.

                                                          ~~Obi-Wan~~ 

Podniósł się cały ubrudzony kaszląc
-Co się...ANAKIN!-wstał szybko i podbiegł do ciała przyjaciela.Zobaczył jego rękę pod czterema robotami,więc odsunął je mocą.Następnie przyłożył Anakinowi rękę do szyji.Jeszcze żyje.pomyślał z ulgą.
-Generale Kenobi-usłyszał głos komandora Cody'ego.
-Cody.Anakin jest nie przytomny.-odpowiedział mu Obi-Wan.
-Zajmiemy się tymi co żyją.I będziemy utrzymywać ich stan.-powiedział Kaptan Rex.
-Dobra.Mam nadzieje że posiłki przylecą w porę-potwierdził Jedi.Nic nie widział.Było szaro przez kurz i dym.W powietrzu  unosił się zapach wybuchu i płąnącego metalu.Mimo mgły i dymu Obi zauwarzył,że przez  protezę Anakina przechodzą niebieskie prądy.
-No to koniec-powiedział do siebie Obi-Wan.Wiedział że proteza Anakina już nie zadziała,a Vokara Che będzie musiała zakładać nową,co się Anakinowi nie sposoba.

                                                               ~~Ahsoka~~

Ahsoka razem z Plo,Katooni i Ashlą oraz Wolffem i kilkoma żołnierzami ze 104 Batalionu leciała kanonierką na krążownik Luminary Uduli.Kanonierka wylądowała w hangarze.Gdy drzwi kanonierki się otworzyły Ahsokę zamurowało.Na powitanie wyszła im Luminara i Barriss Offee.Ahsoka patrzyła na Offee z szeroko otwartymi oczami,Barriss równierz odwajemniała to same spojrzenie.Luminara i Plo mieli spuszczone głowy.

Ahsoka cofnęła się dwa kroki w tył.Nie myślała,żę tak zareaguje widząc dawną przyjaciółkę.W przeciwieństwie do Ahsoki,Barriss nic nie wiedziała.Barriss poleciały łzy z oczu więc odwróciła się i poszła do swojej kajuty.Plo poszedł porozmawiać z Luminarą,Ahsokę ktoś chwycił za rękę.To była Ashla.
-Nie martw sie.-powiedziała dzieczynka.Ahsoką uklęknęła i przytuliła swoją rodaczke.Wyglądały i czuły się jak siostry.
-Może kiedyś zrozumiesz co w tej chwili czuje.Ale nie rzyczę nikomu tego co ja przeszłam w życiu.Żadnych z momętów mojego życia.-powiedział do niej Ahsoka,zaczeły jej łzy spływać z oczu.
-A Christophsis.Tego Ci wszyscy zazdroszczą-powiedziała Ashla uśmiechnięta od ucha do ucha co poczuła Ahsoka.
-No może prócz tego,ale reszte nie życzę nikomu-powiedziała Ahsoka-A teraz chodź,bo musimy uratować Anakina.
-No to idziemy-powiedziała Ashla i oderwała się od swej rodaczki,Ahsoka wstała i wzieła Ashle na ręce.Wyszły z kanonierki i poszły do Mistrza Plo i Unduli.
-Wróciłaś-stwierdziła Unduli.
-Tak wróciłam.Wróciłam po to by naprawić to co schrzaniłam,a nie po to by patrzeć na osbe która mnie do tego z pewnego punktu zmusiła-powiedziała Ahsoka.Luminarę zamurowało podobnie jak wcześniej swoją padawankę.-Jedna z tych napraw ma nastąpić zachwile,muszę przeprosić barci i obiecać,że to się więcej nie powtórzy.A teraz wbaczcie idę przygotować żołnierzy.Muszę uratować Mistrza i mojego niedoszłego Mistrza.-po tych słowach szesnastolatka razem z Ashlą na rękach i Ktooni z rękę poszła zrobić to o czym wspomniala wcześniej.
-Oby tylko się udało-powiedziała Luminara do Plo gdy Ahsoka poszła.
-Uda się-potwierdził Plo.
___________________________________________
Dedyka dla:Des.,Wiki i Idki =D

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 8

                                                                  
                                                                         ~~Plo Koon~~

Plo biegł korytarzami Świątyni Jedi,dostał od Mistrza Yody wiadomość by szybko się zjawił w Pokoju Narad Wojennych.Gdy był już niedaleko skrętu odcinka korytarza w którym są drzwi do Pokoju Narad zwolnił do marszu by ocsapnąć.Weszedł do pomieszczenia opanowany z kontaktem z mocą.

-Witaj Mistrzu Plo-powitał go Yoda.Obok niego stały dwie adeptki:pięcioletnia Togrutanka Ashla i ośmioletnia Tholthianka Katooni.Tydzień po zgromadzeniu na Ilum i bitwie o Florum Ahsoka poznała Katooni ze swoją o jedenaście lat młodszą rodaczką,od tej chwili dziewczynki były nierozłączne.
-Dzień dobry Mistrzy Plo Koon-powiedziały chórem uśmiechając się od ucha do ucha.
-Witajcie-odpowiedział im Plo-Stało się coś ważnego,że mnie wezwaleś Mistrzu Yoda?-spytał.
-Skywalker i Obi-Wan są-odpowiedział Yoda.
-Mam im pomóc?
-Tak ze sobą Padawankę Tano i te dwie Adeptki weźmiesz-polecil Yoda.
-Oczywiście.-ospowiedział Plo.

                                                                     ~~Ahsoka~~

-Prosze-powiedziała Ahsoka medytując gdy usłyszała pukanie do drzwi.
-Hej-powiedział Lux wchodząc.
-Lux!-krzyknęła uradowana Ahsoka i przytuliła przyjaciela.Lux z wielką chęcią odwzajemnił uścisk.-Skąd wiedziałeś gdzie mam pokój?-spytała Ahsoka odrywając się od Luxa.

-Wczoraj się spytałem Yody-wyjaśnił Bonteri.-Chciałem z tobą porozmawiać.Dawno Cię nie widziałem.
-Wiedziałeś o tym,że odeszłam?
-Od niedawna.Dwiedziałęm się na debacie z powodu opętania Barriss Offee i na zgode wzięcia ją do Świątyni oraz uleczyć i pozwolenia jej żeby dalej służyła Republice.
-Zraz zaraz...-powiedziała zmieszana Ahsoka-Mógł byś powtórzyć nazwisko?
-Barriss Offee-na to nazwisko Tano rzuciła szklanką-z której rano piła wiatminy-o ścianę.Usiadła pomiędzy
łóżkiem a stolikiem gdzie było metr odstępu.Podkurczyła kolana przytrzymójąc rękoma i schowała twarz płacząc.

-Ahsoko?-sptał Lux.podzesł do niej u siadł na łóżku obok poduszki i przytulił Ahsokę.-Przykro mi.
-To nie twoja wina Lux-powiedziała Ahsoka podnosząc głowę-Po prostu ja...przez nią się najadłam tyle wstydu.Straciłam wszytsko co było mi cenne.
-Ona została opętana to nie jej wina tylko tego co ją opętał.-powiedział Lux głaszcząc ją po głowie(Możesz się już brechtać Des. =D)-Ja nie stoje po jej stronie  tylko mówie jak jest-szybko dodał nie chcąc by Ahsoka się obraziła.
-Wiem.Ale ja....to jest trudne.Nigdy nie przeżyłeś tego co ja miesiąc temu-cały czas leciały jej łzy z oczu.Komunikatror Luxa zaświergotał.
-Przpraszam musze iść-powiedział Lux i wyszedł.Ahsoka posprzątala szkło i wyrzucilą do kosza.
-Ahsoko-powoedział Plo wchodząc do pokoju-Lecimy na Nespis VII Obi-Wan i Anakin potrzbują pomocy.
-Czy żyją?-spytała zaniepokojona szesnastolatka
-Nic nam nie wiadomo.Chodź,nim szybciej tam będziemy tym szybciej się dowiemy-powiedział i wyszedła a zaraz za nim Ahsoka.

                                                          ~~Luminara i Barriss~~

Derra IV.Tam właśnie Luminara i jej padawanka Barriss Offee toczyły bitwę z Separatystami.Flota Republiki wygrywała a Sapartyści tracili coraz więcej.Po pięciu minutach Krążowniki Republiki typu Venator chuczały okrzykami zwycięstwa które wydawały klony i inni.

-Chodź Barriss trzeba złożyć Radzie raport-powiedział Luminara do padawanki.
-Tak Pani-odpowiedziała posłusznie Offee
Poszły do centrum nadawczego,wystukując odpowiedni kod by połączyć się z Domem.po kilku sekundach przed twarzami Mirialanek pojawił się przejrzysty hologram miastrza Yody.
-Mistrzyni Unduli,padawanko Offee widząc was żywych cieszę się.
-Dziekuje-opowiedziała Luminara-Złamaliśmy właśnie blokadę Separańców.
-Mistrz Tiin już leci do was.A wy nie wrócicie do Świątyni szybko.Skywalker w tarapatach z Obi-Wanem jest.
-Obiecuje,że ich uratujemy.
-Razem z wami ratować ich będzie mistrz Plo Koon ze swoją flotą.Niech moc będzie z wami-holgram Yody zniknął.
-Mistrzyni-zwróciła się do LuminaryBarriss-Myślisz że zdążymy ich uratować?-spytała
-Spokojnie z dążymy tylko najpierw musimy poczekać na Mitrza Tiina-odpowiedziała jej spokojniee Unduli.

                                                         ~          ~~Obi-Wan~~

Anakin wlaczył razem z Kapitanem Rexem i garstką żołnieży kilaka metrów przed Obi-Wanem.Od trzech godzin cały czas walczyli bo droidów przybywało coraz więcej.Zginęło już dwadzieścia pięć klonów.Co dla niego i Anakina było okropnym bólem.Jeden droid znajdujący się obok Anakina włączył bombę,w tym samym czasie jeden z żołnierzy chcąc ratować generała Skywalkera rzucił granat jonowy.Granat się włączył pozbawiając droidy i protezy ręki Anakin zasilania w tym tasym czasie wybuchnęła bomba którą trzymał droid,

-ANAKIN!-krzykął Obi-Wan poprzedająć tą chwile lecz było za późno bo nastąpił wybuch.

                                                                    ~~Anakin~~

Poczuł że jego prawa ręka jest bardzo ciężka.Widział przed oczami ciemność a zaraz po  niej zobaczył twarz:Padme,Matki,Obi-Wana,Ahsoki innych mu najbliżyszych osób.Nawet zobaczył Barriss.

Żyjcie dalej...
_______________________________________
Wątek z Luxsoką dla Des. a z wybuchem na Nespis VIII dla mojej kochanej sadystki Wiki :D

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 7


                                                                    ~~Yoda~~

Mistrz Yoda siedział w komnacie Najwyższej Rady Jedi razem z :Macem Windu,Plo Koonem i Ki-Adi-Mundim,czekając na Luxa Bonteri.W końcu drzwi otworzyły się,a w nich pojawiła się oczekiwana osoba.
-Usiądź sobie młody senatorze,stać cały czas nie możesz..-powiedział Yoda.
-Dziękuje.-odpowiedział Lux i usiadł na jednym z foteli.
-A więc?-spytał Mace.
-Król Dentup boi się,że Separatyści będą chcieli zemsty-wyjaśnił Lux.
-Możemy wysłać Batalion klonów by chroniła planetę.Wtedy Separatyści pomyślą,że Jedi tam są i zaatakują z mniejszym zapałem-zaproponował Ki-Adi-Mundi.
-Król też o tym myślał-potwierdził Bonteri.Rozamwiali jeszcze dość długo.

                                                                 ~~Ahsoka~~

Szła powoli rozmyślając o przeszłości i przyszłości.Może Ventress się myli,pomyślała Może mnie nie przyjmą.Miała w głowie najgorsze scenariusze.Stanęła przed Swiątynią Jedi.Popłynęły jej łzy z oczu.Nie mogła uwierzyć że wraca do miejsca gdzie miała nigdy nie wrócić.Co ja sobie myślę,skarciła się w duchu.Będę odchodzić i wracać kiedy sobie zapragnę?Jesteś nienormalna!Weszła po schodach cały czas płacząc.To były łzy szczęścia i pragnienia zobaczyc znów najbliższych.Szła dalej.Gdy była przy progu Swiątyni zawachała się na chwile ,ale zrobiła następny krok.Szła dalej,aż do wieży Najwyższej Rady Jedi bo prowadziła ją tam moc.Otworzyła drzwi do sali.Wszyscy popatrzyli na nia ze zdziwieniem.

-Ahsoko-odezwał się Plo
Togrutanka wyszła na środek komnaty.Lux patrzył na wszystko ze niedowierzaniem.
-Mistrzu Yoda-powiedziała Ahsoka z łzami-Wiem,że popełniłam błąd odchodząc i to co powiedziałam Anakinowi gdy otchodziłam.Za waszym pozwoleniem chciałabym wrócić.Wiem,że zraniłam dużo osób odchodząc.Chciałabym wdzstko naprawić.
-Ahsoko jesteś świadoma tego co zrobiłaś.Wiesz tak jak my,że jesteś wyjątkową Padawanką-poweidział się Ki-Adi-Mundi
-Dlatego wrócić Ci pozwalamy-powiedział Yoda.Ahsoka jeszcze bardziej się popłakała ze szczęścia.Mistrz Plo potrzedł do niej i ją przytulił,Ahsoka traktowała go jak ojca i wiedziała że nigdy ją nie zostawi.
-Zabierz ją z tąd i tak się kończy to spotkanie.-powiedział Mace i wyprowadził Ahsokę.
-Ahsoko moja mała,tęskniłaem zały czas za tobą.-powiedział Plo klęcząc i przytulając Ahsoko niemalże jak swoje dziecko poza którym nie widzi całej Galaktyki..
-Wiem-odparła Ahsoka-Przepraszam za to co zrobiłam.Odeszłam nawet nie dziękując wam wszystkim za opiekę przez te wszystkie lata które tu spędziłam.Zamiast tego powiedziałam tyle słów kture zraniłay wiele osób.
-Ważne,że wróciłaś-Plo wziął ją do jej pokoju jescze rozmawiali o wielu rzeczach.Gdy doszli do drzwi kwatery pożegnali się  i Mistrz odeszedł w swoja strone a Ahsoka weszła do pokoju.Nic się tam nie zmieniło,jedynie kurz trzeba było powycierać i Ahsoka natychmiast to zrobiła.Położyła się na łóżku i rozmyślała przyjaciołach.Polęcę do Padme,pomyślała Jest przecież moją najlepszą przyjaciółką.Pobiegła do hangaru i wzieła jeden ze śmigaczy i poleciała w strone apartamentu przyjaciółki.

                                                             ~~Padme~~

-Senatorze-odezwał się kapitan Typho w chodząc na taras Apartamentu Amidali.

-Tak Kapitanie?-spytała Padme.
-Ma pani gościa-odpowiedział Kapitan odsuwając się by pokazać osobę która z nim przyszła.Z za pleców kapitana wyłoniła się Ahsoka.Padme zaczeły łzy z oczu lecieć bo niewierzyła własnym oczą.
-Ahsoka!-krzykneła Padme i podbiegła ją przytulić.Ahsoka znów się popłakała odwzajemniając uścisk.-Wróciłaś
-Tak i przepraszam.-powiedziała z żalem Ahsoka.
-Nic się nie stało ważne,że jesteś.-poweidziała Padme przytulając przyjaciółkę mocniej.Oderwały się w końcu od siebie.Amidala konkretnym gestem kazała Kapitanowi już iść , wzięła Ahsokę pod rękę i poszy usiąść na kanape.
-C-3PO!-zawołała Padme droida protokolarnego.
-Juz ide...MOJE KOCHANE OBWODY!-zawołał  droid-Pani Ahsoka.Jak dobrze panią widzieć znowu całą i zdrową!-krzyczał cały czas C-3PO.
-Witaj.-powiedziała Ahsoka śmiejąc się.
-Prosze wybaczyc Pani  Padme ale tak...-zaczął tłumaczyć.
-Nic nie szkodzi.-uspokoiła go Padme.-Przynieś nam proszę sok.
-Oczywiście-odpwiedział C-3PO posłusznie a Padme uśmiechnęła się szeroko.

                                                            ~~Obi-Wan~~

-Potrzebujemy pomocy-krzyknął Anakin.

-Wiem-odkrzykną Obi-Wan.
-Osłaniaj mnie ja spróbuje nawiązać łączność ze Świątynią-polecił przyjacielowi Anakin.
-Dobra
Anakin usiadł za gruzem i nerwowo majstrował przy komlinku.Po 2 minutach udało mu się.
-Anakin Skywalker do Świątyni Jedi.Potrzebujemy natychmiastowej pomocy!Powtarzam: Anakin Skywalker do Świątyni Jedi.Potrzebujemy natychmiastowej pomocy!.
_____________________________________________
Dedyk dla Des. i Wiki bez których ten blog by nie istniał.=D

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 6

                                           

                                                                     ~~Ahsoka~~


 -Znalazłam jakieś trzy stare drożdżówki-powiedziała Ventress wracając z poszukiwania jedzenia.Robiły to co dziennie,niekiedy jadły co dwa dni.

-Ja jakiś przeterminowany sok z owoców Jogan-powiedziała Ahsoka.-Ale da się wypić.

-Dużo go?
-Większa połowa.
-Lepsze to niż nic-stwierdziła Asajj.
Zczeły jeść drożdżówki i pić sok.Ahoka jedząc dużo rozmyślała.
-Co jest?-spytała ją jej kompanka.
-Tak myśle.-powiedziała Ahsoka z lekkim bólem.
-Tęsknisz za dawym życiem?Nie wypieraj się prosze cię,byłam Jedi,Sithem jestem podobna do ciebie więc mnie nie oszukasz.-ostrzegła ja wiedźma.
-Tak o tym rozmyślałam.
-No to wróć,spokojnie mi nie będzie przykro,może troche bo cię nawet polubiłam prawde mówiąc.-uśmiechneła się Ventress
-Nie mogę.
-Możesz.-powiedziała jej stanowczo Dathomirianka-W przeciwieństwie do mnie możesz.Stracili idealną padawankę.Jesteś Padawanką Anakina Skywalkera.Padawankę Wybrańca Który Ma Przywrócić Równowage Mocy w Galaktyce.Moc jest w tobie tak silna,jak w nim.Wróć,przyjmą cię napewno,tylko musisz w to wierzyć i słuchać co Ci szepcze twój potencjał Mocy.
-Nie jestem pewna.
-Wróć i wygraj tą wojne.Wróć i uszczęliw tych których zraniłaś.Zastanów sie,dam Ci pół godziny. Napewno taka mądra Jedi ja ty, zdecyduje to co słuszne,w tak krótkim czasie.-powiedziała Ventress  odchodząc.Miała nadzieje,że Ahsoka wróci i będzie żyć szczęśliwie tak jak dawniej,niż na tym zadupiu jak ona.
Ahsoka zastanawiała się nad tym co mówiła Asajj.Może ona ma rację?pomyślała,Może powinnam wrócić?Zraniłam tyle osób odchodząc.Najbardziej Anakina,Obi-Wana i Mistrza Plo.Zastanawiała się jeszcze nad tym przez dłuższą chwile,która trwała te pól godziny dane jej przez Ventress.Nie zauważyła kiedy nawet ten czas minął.
-I?Zdecydowałaś?-spytała ją Asajj.
-Tak-potwierdziła Togrutanka.
-I co postanowiłaś?-minęło kilka sekund zanim Ahsoka to wykrztusiła.
-Wracam.
Ventress ją przytuliła,czego Ahsoka stanowczo się nie spodziewała,ale odwzajemniła uścisk.
-Mówiłam,że umiesz dobrze wybrać.-powiedziała Ventress.
-Tak tylko,że musze poszukać swoich mieczy świetlnych.Shoto zgubiłam na terenie więzienia,a miecz w trakcie pojedynku z Barriss w tej fabryce.-powiedziała z lekkim zawstydzeniem.A obiecałam,że nigdy juz nie zgubie miecza,pomyślała rozbawieniem.
-W takim razie postanowione.Ja pójdę na teren więzienia po shoto,a ty pójdziesz po miecz świetlny spotkamy się tutaj.
-Ventress chcesz się zakraść na teren więzienia?-spytała ździwiona Ahsoka.
-Wiesz,że zrobię to tak by nikt nie zauważył,to tak jak wkradłam wam się na statek podczas t Gunraja.-powiedziała Asajj wspominając tamtą misje.
-Wiem.Niech moc będzie z tobą.-powiedziała jej Ahsoka z uśmiechem na twarzy.
-I z tobą.-odpowiedziała jej exprzeciwniczka i już jej nie było.Ahsoka pobiegła w swoją stronę.po trzech minutach była na miejscu.Zaczeła szukać odsówjąc nie które szczątki gruzu mocą.Po czterdziestu pięciu minutach znalazła.Włączyła i zapaliła się zielona klinga jej  miecza świetlnego i wyłączyła..Przyłożyła go sobie do serca i wspomniała tą chwile wykladu którego udzielił jej Anakina przed bitwą o Bochtawui.
***********
-Pamiętaj Ahsoko,ten miecz to twoje życie.-powiedział jej wolno i wyrażnie Anakin.
-Tak jest mistrzu.-powiedziała Ahsoka uważnie słuchając.
-Nie zgub jej.Nie popelnij tego samego błędu co ja.
-Tak Mistrzu.
-Taką samą nukę przyjąłem od Obi-Wana a on od swojego, mistrza i wcześniejsi przed nami..
-Rozumiem mistrzu.Obiecuje,że go nie zgubie będę go pilnować oka w głowie
-To dobrze.Pamiętaj: Kryształ jest sercem ostrza. Serce jest kryształem Jedi. Jedi to kryształ Mocy, a Moc jest ostrzem serca i wszystkie są splecione razem. Kryształ ostrzy Jedi. Jesteście jednym.

-Tak mistrzu.
***********

Nigdy nie zapomnę tej chwili.powiedziala sobie w myślach Ahsoka i wróciła do swojej kryjówki.Czekała tam na nią Ventress.

-Znalazłam i nikt nie widział-powiedzial Ventress z uśmiechem i oddała Ahsoce własność.
-Dzięki -odpowiedział jej Ahsoka.
-Teraz czas na najważniejszy krok.
-Wiem.
-Uda Ci się.Wierze w ciebie.
-Czas na mnie-powiedziała Ahsoka.
-Tak.Będę za tobą tęsknić-przytuliła Ahsokę na pożegnanie.
-Dziękuje Ci za wszystko-powiedziała Ahsoka odwzajemniając uścisk.
-A teraz idź i nie bój się niczego,Rada cię przyjmie na pewno.
-Ja tu jeszcze wrócę,lecz nie po to by z tobą tu żyć,tylko podziękować.
-Będę czekać.-opowiedziała Ventress i wypuściła Ahsoke z uścisku.Rozeszły się,Ahsoka poszła w stronę Świątyni.
_______________________________
Dedyk dla Des.=D

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 5

                                           
                                                 
                                                                     ~~Anakin~~

 Było jeszcze wcześnie,6:30.Leżał na plecach,a na jego klatce piersiowej była ułożona głowa jego żony.Jak zwykle na jej tawarzy widniał uśmiech.Najbardziej mu sie wtedy podobała,wtedy i gdy nie była umalowana ani wystrojona.Poznał ją gdy miał 9 lat a ona 14.I jako,że udawała wieśniaczkę-a zarazem słóżkę królowej Amidali-nie była umalowana,co świetnie podkreślało jej przepiękną twarz Anioła jak ją wtedy nazwał.Tej chwili nigdy nie zapomnę.pomyślał.Rozmyślał jeszcze pół godzinny o różnych żeczach.Twarz Padme obróciła się w jego stronę,posłał jej rozbrajający uśmiech.Padme ukryła twarz i się roześmiała,(tylko,że w przeciwieństwie do ciebie Des.,ona nie spadła z krzesła XD)Anakin poszedł w jej ślady.
-No wiesz ty co?Tak odrazu z rana?-spytała Padme,gdy się uspokoiła.
-Dla mnie to dobre wybudzenie-odpowiedział ze śmiechem i dostał za to poduszką ,miomo to nadal sie śmiał.Padme obróciła sie w strone okna udawając obrażoną.Anakin tylko sie uśmiechną,bo tak naprawde wiedział o co chodzi żonie.Pochylił się nad nią i namiętnie pocałował.Po 10 minutach Padme przerwała pocałunek.
-Koniec zabawy-powiedziała karcąco i wyszła do garderoby zostawiając Anakina w łóżku.-Za kogo ja wyszłam za mąż ?-szepneła z nutką rozbawienia.
-Ej!-krzyknął Anakin z sypialni.
Padme sie roześmiała.Anakin też wpadł w śmiech.Gdy przestał wstał.Pościelił starannie łóżko i ubrał się.Poszedł do salonu i usiadł na kanapie,czekając na Padme.W tej samej chwili kiedy Padme pojawiła się w salonie,komunikator Anakina zapikał..W holo wiadomości pojawiła się sylwetka Obi-Wna.
-Słucham mistrzu-powitał go Anakin.
-Witaj Anakinie musisz wracać do Śiątyni.Grievous zaatakował Nespis VII.Ja,ty,212 Batalion sztórmowy i 501 Legion lecimy tam.
-Aha.Dobra zaraz tam będę-powiedział i się rozłączył.Spojżał na Padme była troche smutna.-Wybacz,ale wiesz jak jest.-podeszedł do niej ujął jej dłonie.
-Wiem Annie.Wróć żywy.No wiesz chciałabym sie jeszcze tobą nacieszyć.-powiedziała Padme z uśmiechem na twarzy.
-Wrócę.Obiecuję-pocałował ja na pożegnanie i ruszył do Świątyni.Poszedł w sronę swojego pokoju spakował się i zamierzał pójść po Obi-Wana.Po drodze napotkał pokój Ahsoki,weszedł tam.Wszystko było na swoim miejscu,nic sie tu nie zmieniło po za jednym.Brakowało tutaj 16-letniej togrutanki.Anakin czując ,że zaraz sie rozpłacze wyszedł z tamtąd jak najszybciej.W nie całą minutę doszedł do kwatery Obi-Wana
-No co tak długo-spytał go były mistrz gdy Anakin weszedł do pokoju.Młodszy usiadł na łóżku Obi-Wana.
-Po drodze zajrzałem do pokoju Ahsoki.Nic sie tam nie zmieniło,po za tym  że jego właścicielki już nie ma.
-Wiem co czujęsz,mi też jest brak.Jesteście mi najbliżsi.Byliście,jesteście i zawsze będziecie.-powiedział Obi-Wan ze smutkiem.-A teraz chodź misja czeka.

                                                                 ~~Lux~~

-Hej!Stało się coś?-spytała Steela Garera Lauxa przez hologram.

-Chdzi o Ahsokę-powiedział w końcu Lux.
-A co dokładnie?
-Wczoraj na tej debacie zaraz po mojej przemowie wystąpiła Senator Amidala z Bailem Organą...-Lux opowiedział Steeli całą historie.
-Przykro mi.-powiedziała ze wspóczuciem
-Dobra będe kończyć

                                                                 ~~Steela Garera~~

-Cześć-odpowiedziała Luxowi i się rozłączyła.Wpadła w wewnętrzny szał.Znowu Ahsoka.pomyślała,Nienawidzę jej.Dlaczego Lux jest w niej zakochany.To togrutanka.W dotatku Jedi a ten za nią szaleje.Dlaczego?Do jej pokoju któś zapukał,szybko sie uspokoiła.

-Prosze-w drzwiach pojawił się jej brat Saw.
-Rozmawiałaś z Luksem?-spytał
-Tak senat zareagował na to pozytywnie.
-Coś jeszcze?-spytał
-Ahsoka podobno odeszła z Zakonu.
-To niezbyt dobra wiadomość-stwierdził.-Była jego przyjaciółką.Dobra musze iść przekazać wiadomość Dendupowi.-wyszedł i zostawił Siostrę samą.

                                                             ~~Barriss Offee~~

 Stała na środku Komnaty Najwyższej Rady Jedi.Za nią satała Luminara,jej mistrzyni.Wszyscy patrzyli na nia z uśmiechem.

-Postanowione już jest-odezwał się Yoda
-Wracasz padawanko Offee-powiedział Mace Windu.Barriss Nie mogła w to uwierzyć.Wybaczyli mi,pomyślała,Wybaczyli mi!Odwróciła się i przytuliła swą mistrzynie.Odróciła się w strone Rady z łzami w oczach i ukłoniła się.
-Dziękuje.Dziękuje-Tylko tyle potrafiła wykrzutusić.Szczęście dławiło jej gardlo.
-Wybaczanie jest drogą Jedi.-powiedziała Shaak Ti.
-Nikt na ciebie nie spojrzy źle-powiedział Ki-Adi-Mundi.
-Zaczniesz od nowa-obiecał Kit Fisto.Barriss sie uśmiechnęła.
_______________________________________________
Nie Zabijać! Dedyk dla Des.<3

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 4

                                                 

                                                                     ~~Yoda~~

-Mistrzu Yodo!Jak miło cię widzieć!-powiedział kanclerz Palpatine.W jego biurze znajdowali się także:Senator Padme Amidala i Bail Organa.

-Dziękuje.Do omówienia sprawę poważną mamy.
-To my może już pójdziemy-powiedział niepewnie Organa.
-Nie trzeba.-uspokoił go Mistrz Jedi.
Yoda usiadł na fotelu ,na przeciwko Kanclerza.Na jego twarzy było widac ból i przygnębienie.
-Więc o co chodzi?-spytał Palpatine.
-Okazało się,że opętana Offee została-powiedział Yoda
-Ale jak to-zabrała w końcu głos Amidala.
-Wiedzieć nie wiemy.Ale Unduli w jej celi dziasiaj była.Gdy wychodziła Barriss szaleć zaczeła dosłownie.W Świątyni znajduje się teraz ona.Uzdrowiciele nią się zajmą.Wybacz ,że  o zgodę nie zapytałem,ale interweniować szybko trzeba było.
-Nie gniewam się Mistrzu Yodo.Ważne,żeby prawda jak najszybciej wyszła na jaw.
-Czyli wszystko wsakuzuje na to,że padawanka Offee zrobiła to dlatego,że była opętana?-spytał Bail
-Tak
-To oznacza,że nie powinniśmy obwiniać Barriss za odejście Ahsoki z Zakonu tylko tego kto ją opętał.Przez ta osobe straciłam przyjaciółkę która była mi jak siostra.Wstawiłam się za nia bo tak postępują przyjaciółki.Robiłam co mogłam,ale nie wiem czy to wystarczy.-powiedziała Amidala z bólem i żalem.
-Czy zatem mogłabyś się wstawić za Barriss w Senacie?-spytał Palpatine.
-Jeżeli Yoda zechce...
-Wdzięczny za to będę Ci.-przerwał jej Yoda.
-Zatem się za nią wstawie.-oświadczyła Padme.
-Ja też mogę jeżeli będzie taka potrzeba.-zaproponawał Bail.
-Miło było by.-przyjął propozycje z uśmieche mistrz Yoda.
-Zatem ustalone.Dzisiaj na debadzie wstwicie się za Barriss Offee.
Wieczorem odbyła się debata tak jak obiecywał Palpatine.Trwala ona dwie i pół godziny.Na wieść o tym ,że przez opętanie Barriss odeszła Ahsoka Tano,padawnka Anakina Skywalkera jednego z dwóch Bochaterów Republiki zareagowali i wstwile się razem z Amidalą i Organą:Royo Chuchi,Senator Aang,Mon Mathma i młody senator z Onderon,Lux Bonteri.Debata zakończyła się sukcesem Amidali oraz Organy wraz z innymi którzy im pomagali.
-Dziękuje bardzo wam-powiedział Yoda w gabinecie Amidali gdzie znajdowali się wszyscy "obrońcy".
-Robimy to co słuszne mistrzu Yoda-odpowiedziała Mon Mathma.
-Mistrzu Yoda czy moglibyśmy porozmawiać na osobności?-spytał młody Bonteri.Yoda skinął głową.
-Ze mną do Świątyni polecisz porozmawiamy dopiero tam-powiedział Yoda idąc z Luxem korytarzem budynku senatu.
-Oczywiście-odpowiedział spokojnie Lux.
Podróż do Świątyni zająła im tylko dziesięć minut.Lux patrzył z podziwem na dom Jedi.Szli korytarzami Świątyni którego ogarniał spokój i charmonia,słychaś było tylko stukanie gimerowej laseczki Yody i kroki.Weszli do Sali Uzdrawiania.
-Mistrzyni Vokaro Che-powitał ją Yoda.
-Mistrzu Yoda-powiedziała spokojnie stara Twi'lenka-I?Czy coś zdziałałeś?-spytała.
-Owszem.Zostanie tu i uzdrawiać będziesz ją z innymi.A gdy wszystko minie przed Radą postawiona będzie.
-Oczywiście.Zrobimy wszystko,co w naszej mocy i najszybciej jak się da.-obiecała i obejrzała od stóp do głow Luxa.
-Młody senator za Barriss wstwił się z senatorem Amidalą i Organą
-Aha
-NIE!JESTEŚCIE ZARAZĄ JEDI! ZARAZA!ZARAZA!SZUMOWINY!OCHYDNE ROBALE!-krzyczała Barriss i szamotała się po łóżku.Vokara,Stass Allie i inni uzdrowiciele podbiegli do Barriss i trzymali ją by Vokara mogła ją uśpić i udało się.Lux patrzył na to bardzo zszokowany.Nigdy nie widział czegoś podobnego.Nagle Yoda szturchnął go laseczką a Lux podskoczył.
-Chodźmy bo poromawiać mielismy przecież.-powiedział Yoda i poszedł w strone swojego małego pokoiku,Lux poszedł w jego ślady.Gdy byli już w środku Yoda zaparzył herbaty.Usiedli i zaczeli ja pić.
-Najpierw się napij pózniej rozmawiać będziemy-powiedział i zasiorbał łyk herbaty ze swojej filiżanki.
-O co chodzi?-spytał się go Yoda gdy wypili swoją herbate.
-Chodzi o Ahsokę-powiedział Lux
-Twoją przyjaciółką jest ona-stwierdził Mistrz
-Tak.chciałbym wiedzieć co się tak naprawde stało.
Yoda opowiedział mu tę chistorię.Lux nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.Ahsoko gdzie teraz jesteś,pomyślał.Musisz wrócić proszę.Gdzie kolwiek jesteś wóć.
-Gdzie ona teraz jest?-spytał Mistrza
-Nikt tego nie wie.Potrafię przez moc odnaleść ją ,lecz zrobić tego nie zrobię-powiedział stanowczo-Uszanować ją decyzję musimy.Mimo,że tęsknimy za nią,to decyzja jest jej i nic poradzic na to nie możemy.Dojżała już i dojżałej decyzji jak na swój wiek podjąć umie.
-Już czas na mnie.Do widzenia-powiedział Lux i wyszedł.
__________________________________________
No i tyle ;*



Rozdział 3


                                                                ~~Luminara~~

Mineły dwa tygodnie od kąd rozmawiała z Mace'm Windu oraz Mistrzem Yodą i w ogóle nie rozmawiała z Barriss jak obiecała.W tej chwili szła z Shaak Ti korytarzami Świątyni.Kilka minut wcześniej pożegnały Aaylę Securę gdyż wyruszła na Bassadro gdzie Separańcy zaatakowali.

-Tęsknie z Adi Gallią-odezwała się w pewnej chwili Shaak Ti
-Ja też.-potwierdziła Unduli-Jak zaeragowała na śmierć kuzynki Stass Allie?-spytała
-Jeszcze nic nie wie-powiedziała Ti-Ale wiem,że bardzo ją to zaboli.
-Napewno
Nagle od lewej strony obok Luminary pojawił się z nienacka Anakin Skywalker.Widać było w jego oczach smutek i przygnębienie oraz brak chęci do życia.No tak pomyślała Luminara Stracił wkońcu siostrę.I to przez moją Padawnkę.Jego przyjaciółkę tak jak i Ahsoki.
-Witaj Mistrzu Skywalker-powitała przybysza Shaak Ti
-Witajcie Mistrzynie-ukłonił się jak przystało na wzorowego Jedi.Był o rangę mniejszy oraz młodszy więc musiał przestrzegać tych zasad.
-Przykro mi za to co spowodowała Barriss.Bardzo się za nią wstydze.Nigdy bym nie podejrzewała ją o zdradę przyjaciół-powiedziała z bólem w głosie Unduli.
-Nie musisz odpowiadać za jej głupotę-powiedział Skywalker z bólem a zarazem z pogardą.
Luminare ukuło coś w serce.A mianowicie słowa jej młodego przyjaciela.Byli przy wejściu do Sali Narad Wojennych.Weszli całą trójką.Pod dwóch godzinach wszyscy sie rozeszli,tylko Unduli została.Chciała porozmawiać z Mace'm i Mistrzem Yodą.
-Obiecałam,że pójdę do Barriss z nią porozmawiać,ale stchórzyłam-powiedział zawstydzona.
-W szoku jesteś ty,dokonania padawanki twej cię zabolały.-powiedział Yoda.
-Dziś jestem gotowa.Jestem gotowa porozmawiać z Barriss.
-W takim razie idź,będziemy czekać na ciebie-powiedział Mace.
Luminara wyszła i ruszyła w stronę hangaru by wziąć śmigacz i polecieć nim do Więzienia Republikańskiego, gdzie przebywała właśnie Barriss Offee.

                                                             ~~Barriss~~

Mineły trzy tygodnie od Zamachu Terrorystycnego Na Świątynie Jedi który zalanowała Barriss.Siedziała z podkrczonymi nogami pod brodą.Miała smutne oczy.Coś w niej krzyczało i szarpało ją psychicznie.Nie wiedziała co robić.Nie umiała sobie  z tym radzić.Czy to normale dla Mirialan?pytała sam siebie Barriss.Chyba tak.Swierdziła.Rozmyślała nad naukami uzdrowicieli Jedi.Jej naukowe rozmyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi jej celi.Pojawił się tam Komandor Fox i jej mentorka Luminara Unduli.Troche ją to zdziwiło,bo po ostatniej wiezycie Mace'a Windu która odbyła się trzy tygodnie temu myślala,że nikt z nią nie będzie chcieć rozmawiać.Tak szczerze to była tu od izolowana od reszty Galaktyki.

-Mogłybyśmy zostać same?-spytała Luminra komandora,a on skinął głową i wyszedł zostwiając dwie Mirialanki same by mogły porozmawiać w cztery oczy.

-Barriss coś ty zrobiła?-spytała ją Unduli.
-Odwróciliśmy się od światła,chciałam tylko pokazać czym się staliśmy i ,że co dzień walcząc na wojnie którą sami wywołaliśmy,zabijamy żywe istoty.-powiedziała stanowczo Barriss próbując przemówić Luminarze do rosądku.
-To trzeba było się zwrócić do Rady, a nie mordować klony oraz innych pracowników i wrabiać tym samym przyjaciólkę-powiedziała Luminra-Przez twoje durne dokonanie Ahsoka odeszła z Zakonu,bo przez ciebie rada się od niej odwróciła wraz z Obi-Wanem i Mistrzem Plo którzy są jej bliscy i sama o tym wiesz.
-Co? Odeszła?-nie mogła uwierzyć to co przed chwilą usłyszała.
-Zrobiłaś coś co mnie mocno zraniło.Nie jestem już twoją mistrzynią.Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić.-Barriss po tych słowach napłunęły łzy do oczu.Luminara się odwróciła i drzwi się przed nią otworzyły.

                                                          ~~Luminara~~

-Aaaaa... Jedi to zaraza!Jedi to zaraza!-Głos Barriss zmienił się i słowa z jej ust wypływały niczym wściekłej Widźmie z Dathomiry-Jedi to ZARAZA!ZARAZA!ZARAZA!ZARAZA!-cały czas to krzyczła.Nagle zaczeła się rzucać po celi trzymają się cały czas za głowę.Koamndor Fox razem z klonami i Luminarą próbawali coś zrobić lecz niczym to nie poskutkowłao.Barriss cały czas wykrzykiwała mrocznym głosem "JEDI TO ZARZA!".W pewnym momencie klony zdołały unieszkodliwić Barriss,lecz wiedzieli,że nie na długo Luminara wykorzystała to i przyłorzyła jej do czoła złożony wskazujązy i środkowy palec prawej ręki,powodując tym utratę przytomności.
-Została ompętana-stwierdziła Unduli.
-To co teraz?-spytał komantor Fox.
-Skontaktuję się z Mistrzem Yodą prawdopodobnie będę musiała ją wziąść do Świątyni.
-To będzie chyba najlepszy pomysł.
Luminara wyciągneła komlink i skontaktowała sie z Mistrzem Yodą.Wraz z nim w Sali Narad Wojennych byli:Mace Windu,Plo Koon,Saesse Tiin,Kit Fisto,Obi-Wan Kenobi i Shaak Ti.
-Mistrzu Yoda, nie wszystko poszło zgodnie z planem.-powiedziała Luminara z zamętem w głosie i oczach.
-To znaczy?-spytał sie Saesse Tiin.
-Barriss została opętana
-Czy mogła byś przesłać z kamer więziennych sytuacje kiedy odkryłaś,że została opętana?-spytał o rok od niej młodszy Obi-Wan Kenobi
-Oczywiście-powiedziała Unduli i zaraz potem,pojawił sie obraz z zarejestrowaną sytucją która zaistniała kilka minut wcześniej.
-Prawda to,że opętana została Offee-odezwał się Yoda po skończonym seansie -Przywieziesz do Świątyni ją.Ja z kanclerzem porozmawiać muszę-powiedział odchodząc.
-Dobrze-powiedział Luminara i rozłączyła się.-Komandorze proszę przygotować odpowiedni transport.Zabieramy ją do Świętyni.
-Tak jest Generale!-powiedział posłusznie klon rozpoczynając wcześniej polecone mu zadanie.Teraz tylko trzeba sie modlić żeby senat zgdził się na zwrócenie jej przwilejów jak kiedyś.Pomyślała Luminara z nadzieją.Przepraszam cię Barriss za to co powiedziałam wcześniej.Będziesz kontynuowała szkolenie pod moim okiem jak dawniej.Obiecała sobie w duchu.
____________________________________________
No i teraz trzeba też się modlić o wenę do dobrego kontynuowania ;)

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 2


                                                                    ~~Ahsoka~~

Chodziła po ulicach poziomu 1313 szukając pewnej bezwłosej Dathomirianki wzrostu 180m.Musisz mi pomóc Asajj,pomyślała Ahsoka Jesteś w tej chwili moim jedynym ratunkiem.W okół niej byli sami kryminaliści i śmierdzące lumpy,podobnie jak dzień wcześniej gdy tu była.Jedyny plus jaki widzę teraz,to to,że władze Coruscant i klony razem z Mistrzem Plo i Anakinem mnie nie ścigają.Pomyślała z lekkim rozbawieniem szesnastoletnia Togrutanka.Nagle poczuła drżenie w mocy.Nareszcie.Pomyślała.Szła dalej nie okazując oczekiwania,lecz czuła to bardzo mocno.Obawiała się jednego w tej chwili:Czy aby na pewno Ventress będzie chciała rozmawiać?Szła dalej.Nagle się zatrzymała bo poczuła ,że jej pomocniczka stoi jednak za nią.
-Czego tu chcesz-spytała wiedźma.
-Przyszłam podziękować i i potrzebuje twojej pomocy-powiedziała Tano
-Po pierwsze:Nie ma za co.Po drógie:Już Ci pomogłam aż za bardzo więc czego ode mnie jeszcze chcesz?
-Anakin  powiedział,że to dzięki tobie trafił na trop Barriss,który okazał się prawdziwy.To Ona stała za wszystkim.Jedyna osoba,która była Jedi i moją najlepszą przyjaciółką pomagającą mi , a tak naprawdę mnie wrabiała.-powiedziała z żalem Ahsoka-Mimo to ,że Padme się za mną wstawiła,że Anakin odkrył spisek Barriss i zostałam uniewinniona,to nie chce wrócić.Nie mam komu ufać.Rada mnie wydała Republice.A
Obi-Wan i Mistrz Plo mimo to,że są w tej Radzie i są mi bliscy to nawet nie próbowali się za mną wstawić.
Na moim procesie w Świątyni oskarżali mnie o to co reszta.-streściła historię Ahsoka.
-To dlatego tu przyszłaś?Bo nie masz komu ufać?.Bo ten wasz wierny Zakon Jedi  Cię zdradził?Dlatego szukasz u mnie pocieszenia?-spytała Asajj.
-Tak-potwierdziła Ahsoka
-Nie mam zamiaru niańczyć bachorów moich wrogów.-powiedziała z pogardą Ventress
-Już nie jestem Jedi.Nie jestem padawnką Anakina.Popatrz.-obróciła sie była Jedi-Widzisz to?-spytała dotykając miejsca gdzie kiedyś było jej miano padawana.które prawdo podobnie jest przy jej mistrzu.-Tu kiedyś miałam miano padawana.Miano oznaczające,że jestem "Padawanką Jedi"."Padawnką Anakina Skywalkera"."Padawanką Wybrańca Który Ma Przywrócić Równowagę Mocy w Galaktyce."Padawanką Bohatera Republiki".Teraz go tam nie ma.Nie ma go. A skoro go tam nie ma, to oznacza,że nie jestem tym z tych tytułów wymienionych wcześniej.-powiedziała Ahsoka.Obróciła się do niej by znów spojżeć na jej twarz.Miała nadzieje, że była Zabójczyni Dooku ją przyjmie.
-To ,że nie jsteś już Jedi nie oznacza,że od tak cię przyjmę z otwartymi ramionami-odparła z lekkim sarkazmem.
-Nie będę sprawiać problemu.-obiecała Ahsoka
-A co z przezywaniem?
-Nie będę Cię przezywać.Nawet nie śmie togo zrobić.Wszystko ,żeby tylko z tobą zostać i  uwolnić się od przeszłości-powiedziała młodsza.
-Dobra.Ale masz tego przestrzegać,bo jeżeli nie,to  idziesz poszukać sobie innej koleżanki.
-Dziękuje.Ale ty też masz tego przestrzegać.Zgoda?-spytała togrutanka wyciągając ręke.
-Zgoda-Wiedźma uścisnęła dłoń byłej padawanki przebrzydłego Skywalkera.

                                                        ~~Luminara Unduli~~

 Luminara Unduli leciała kanonierką razem z komandorem Gree w stronę lądowiska wychodzącego z hangaru  Świątyni Jedi na który kilka dni temu jej padawnka zaplanowała zamach ,według słów Mistrza Windy i Yody z holorozmowy dwa dni temu.Była bardzo smutna.Nie dość,że czekała ją za chwilę rozmowa z mistrzem Yodą w tej sprawie to jeszcze trudniejsza była rozmowa z jej byłą padawnką.Kanonierka wylądowała na londowisku.Przed Unduli stała-o rok starsza od niej-Shaak Ti i -o dziesięć lat młodsza od Luminary-Aayla Secura.Luminara wyszła z kanonierki i ukłoniła się na powitanie-jak przystało na wzorową negocjatorkę i mistrzynie Jedi-swoim przyjaciółkom,a w tym samym czasie kanonierka wraz z komandorem Gree,odleciała do Koszar WAR.

-Witaj Luminaro-powiedziała Shaak Ti.
-Ciesze się ,że żyjesz-powiedziała Aayla.
-Miło mi was znów zobaczyć-powiedziała Luminara z bólem w oczach.
-Przyjmij proszę nasze najszczersze współczucie-powiedziała Shaak Ti również ze współczuciem,a Aayla kiwneła głową na znak potwierdzenia słów przyjaciółki
-Dziękuje-powiedziała Unduli.
-Mace i Mistrz Yoda czekają na ciebie.Lepiej idź,miej już to wszystko z głowy.-powiedziała Rutiańska Twi'lenka wysilając sie na lekki uśmiech.
-Masz racje.
-Niech moc będzie z tobą.-powiedziały równocześnie Aayla i Shaak Ti.
-Niech moc będzie z wami-odpowiedziała Luminara.
Szła przez korytarze Świątyni.Patrzyła na piękne misto gdzie dorastała od najmłodszych lat.Pośród budynków planety-miasta mieściło się więzienie Ropublikańskie gdzie w jednej z wszystkich cel, przebywała jej padawanka Barriss Offee.Wsiadła do turbowindy która miała ją zawieść na szczyt
południowo-wschodniej wieży gdzie mieściła się sala Najwyższej Rady Jedi.Weszła do środka sali gdzie czekali na nią już Mace Windu i Mistrz Yoda.Byli tu tylko oni.
-Mistrzyni Unduli widzieć cię dobrze-Powiedział wiekowy Mistrz
-Mnie ciebie także mistrzu Yodo-powiedział Luminara.
-Usiądź tam-wskazał jej miejsce Korun.
-Ale to jest miejsce...
-Wiemy ale usiądź.Lepiej byś usiadła,niż upaść miała-powiedział spokojnie Yoda
Luminara usiadła na wskazanym miejscu jednego z członków Rady.Obawiała się najgorszego.Czuła ,że się zaraz rozpłacze.
-Historia opowiedziana została Ci.Obwiać niczego nie musisz się.-powiedział mistrz Yoda.
Kamień spadł z jej serca.
-Myślimy,że Barriss więcej tobie powie niż nam.Gdy ją przesłuchiwałem powiedziała to samo co wtedy gdy przyznawała się do Zamachu podczas procesu Byłego Padawana Tano.
-To znaczy?-spytała Luminara
-Cytuję: Ja to zrobiłam, ponieważ doszłam do wniosku, takiego jak inni w Republice, że to Jedi są łotrami w tej wojnie! Moje ataki były skierowane w to, czym stali się Jedi. To my jesteśmy winni tej wojnie, my powinniśmy być sądzeni. My wszyscy! Staliście się sługami  Ciemnej strony! Odwróciliście się od światła, które kiedyś było nam tak drogie! Ta Republika upadnie, to tylko kwestia czasu!
-Niemożliwe,to...ona nigdy by...ja nigdy...-nie dokończyła nie umiała nic więcej wykrztusić.Zasłoniła oczy rękoma i rozpłakała się gorzko.-Przepraszam-i wyszła wciąż płacząc.Jak najszybciej pobiegła do swojego pokoju i usiadła w kącie wciąż płacząc.
___________________________________________
Drugi już jest teraz tylko czekam na opinie ;*