niedziela, 14 maja 2017

Rozdział 177


~~Ahsoka Tano~~

[Dwudziesty ósmy dzień odwetu zygerriańskiego, zaświaty]
     Gdyby ta przestrzeń była czarna, to zdecydowanie by innych oślepiło. Ale była biała. Biała i zmieniła się pomalowane płótno. Ahsoka wystrzeliła z siebie niebieskie nadnaturalne światło. Jakby ktoś wystrzelił z działa pocisk, który wywołuje drgania sejsmiczne. Najpierw wytwarza dźwięk świstu a potem następuje wielkie, ogłuszające "BUM", a niebieska tarcza rozrasta się na wszystkie strony.
     Tyle że światło nie było jakieś zwyczajnie niebieskie.
     Wyglądało jak ostrze miecza świetlnego. Koloru, którym emanowały bronie Barriss i Anakina - osób, które w jednej chwili sprawiły, że pozbierała się do kupy. Barriss, która ją wołała o pomoc, Skywalker, który w nią wierzył i chciał wszystko naprawić. Który wiedział, że żeby pomoc Barriss on musi pomóc najpierw Ahsoce. To Ahsoka jest czynnikiem problemów, które trzeba zniszczyć dobrem. To zamierzała zrobić.
    Ogień powoli schodził z jej ciała, przestała błagać o pomoc Moc wie kogo. Z jej sumienia zniknęły wszystkie cudze błędy uwalniając tym samym Anakina ze wszelkich pretensji do siebie samego. Całkowicie tylko na chwilę, a potem zrozumie, że to było konieczne. Będzie wiedział, że ktoś go rozumie i nie ma sensu rozgrzebywać tego, co już przepadło i niczym nie da się odzyskać. Nie warto nawet próbować i się nad sobą użalać tyle czasu.
     - ZOSTAWCIE JĄ! - rozkazała Ojcu i Synowi. Znajdowali się gdzieś niedaleko, a ona bardzo dobrze ich wyczuwała. Podczas tych całych katuszy słyszała ich rozmowę na temat tego, że ją widzą. Córka chciała dobrze i zrobiła to, co uznawała za słuszne. Ahsoka nie zamierzała pozwolić, aby ktoś, kto sprawił, że mogła żyć dalej, ponosił niesprawiedliwe konsekwencje za wyciągnięcie pomocnej dłoni, która przyniesie jak najlepsze korzyści wszystkim.
     Wyczuła przerażenie tej dwójki. W pewnym momencie stała się silniejsza od nich i była tego w pełni świadoma. Zamierzała pokazać wszystkim, że nie jest jakąś łaską Anakina, że faktycznie jest czegoś warta i nie da się dalej upokarzać, zaniżać jej umiejętności.
     Mogła śmiało się pochwalić, że latała, bo to zrobiła. W amoku odnalazła Barriss i uklękła przy niej.
     - Wszystko będzie dobrze - zapewniła.
     - Soka, ja nie daję rady - wyznała starsza.
     - Obydwie poradzimy sobie z tym problemem. Wrócę. Obiecuję.
     - To sen? Obłuda? - zapytała Offee.
    - To rzeczywistość. Znajdujesz się na granicy śmierci i życia. Ockniesz się. Przyrzeknij, że się obudzisz i skończysz z tym syfem.
     - Gdzie ty jesteś?
     - Wrócę. Obudź się! - poprosiła. Przyjaciółka zaczęła znikać z jej oczu. - Barriss... obudź się.
    Wzbiła się w powietrze i pognała ku scenie, gdzie mogła zobaczyć Anakina i jego walkę z Zygerrianami. Mogła podpowiedzieć mu co tylko chciała, bo szczerze powiedziawszy była tuż przy nim, a on nie zdawał sobie z tego sprawy. Zapewniła go w myślach, że wszystko się ułoży. Nie chciała go dekoncentrować, ale sprawiła, że poczuł ją przy sobie. Poczuł i odtworzył wspomnienia wspólnych walk. Widziała jego umysł i siebie, wyobrażenie lepszej rzeczywistości - ponownie ramię w ramię, kolejne zawody kto ile więcej zabije, ale ze świadomością, że zabijają żywe istoty.
     Wszystko wróci do normy... Rycerzyku.
     Musi dostać się do rzeczywistości.
     Natychmiast.

~~Qui-Gon Jinn~~

     Cały czas szukał rozwiązania na to, żeby sprowadzić Ahsokę z powrotem. Mimo wszystko, jak każdy, potrzebował odpoczynku. Wyciszał się, leżał, drzemał, przeprosił Ashlę, urządzał sobie ciężkie treningi, aby odreagować psychicznie. Wybierał się również na spacery. Niewiele osób zwracało uwagę na Jedi przechadzającą się po ulicach Coruscant, bo to zwyczajne i każdy się przyzwyczaił. Oczywiście, chodzi o to, że każdy dorosły. Wszystkie napotkane dzieci wskazywały palcem na jego dziewczęcą posturę, a szczególną uwagę przywiązywały do wiszących u pasa togrutanki mieczy świetlnych.
     Pewnego dnia postanowił wybrać się do koszar WAR pod pretekstem pomocy Barriss, co faktycznie miał zrobić, ale bardziej zależało mu na zwiedzenie części miasta, której nigdy w życiu się nie przyglądał. Podczas swoich spacerów zwracał uwagę na szczegóły i wyciągał z nich wiele wniosków. Zbyt dużo informacji zbierał na raz, ale potem, podczas odpoczynku mógł to wszystko sobie poukładać i zabić czas.
     Kiedy dotarł do celu, Moc podpowiedziała mu, że dzieje się coś, co nie powinno. Że jego albo właścicielki ciała bliskiemu dzieje się przemyślana krzywda. Pognał jak najszybciej we wskazane miejsce. Za którymś rogiem, w korytarzu, zauważył mirialankę upadającą na podłogę. Podbiegł do niej, a jego oczy wychwyciły przedmiot w jej prawej dłoni.
     Narkotyki.
     - Barriss, coś ty zrobiła?! - wykrzyczał potrząsając jej ramionami.
     Nie czekał długo na odpowiedź.
     Problem w tym, że dostał ją od zupełnie innej osoby.
     - Wywalczę swoje ciało - przemówiła Ahsoka.
    Głęboko w jego umyślę odwrócił się za siebie i zobaczył dziewczynę, której tak usilnie poszukiwał przez ostatnie dni.
    Poczuł niewyobrażalne skupisko Mocy.
    Potęga.
    Odwaga.
    Zagrożenie.
    Walka.
    Walka o najwyższą stawkę.
______________________________________
8 komentarzy, każdy od jednej, bo nie dodam następnego i skończę w gównianym momencie XD
Dziś już dobrze XD Rozdział na nowym pojawi się za tydzień, obiecuję. Wszystko wyjaśnię za jakiś czas, dobrze?
Rozdziały 175 i 176 są ułożone chronologicznie. Zaaktualizowałam zakładkę o mnie, aktualizacja spisu treści powinna pojawić się do dwóch tygodni ^^

NMBZW!

4 komentarze:

  1. Super rozdział! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu świetny rozdział czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie szantażuj nas, przecież wiesz, że wszyscy z niecierpliwością czekamy na kolejny rozdział, więc nie katuj nas i nie kończ w beznadziejnym momencie :D pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. PROSZĘ PAŃSTWA, JUTRO ROZDZIAŁU NIE MA XD

    OdpowiedzUsuń