niedziela, 19 listopada 2017

Rozdział 191

Dwa lata później...



       Chciałoby się powiedzieć "Wreszcie", ale jedyne pytanie jakie się nasuwało to "Jak?". W galaktycie zaczęła się ostra wojna... tak nagle - jak wybuch jakieś stacji kosmicznej. No właśnie, stacji. Zygerria przez wiele, wiele miesięcy była do przodu w pewnych sprawach - na przykład sprzątanie po Separatystach. Natknęli się na plany tak zwanej Gwiazdy Śmierci i stwierdzili, że czemu nie? Podejmą się jej budowy. Może i Republika czasem z WAR bardzo zawodziła, ale tym razem wywiad Armii bardzo szybko dotarł do celu i od razu postanowiono zaatakować. Właściwie, to od tego się zaczęło: od rozwalenia ogromnej broni rosnąć w bardzo szybkim tempie. To, że Zygerrianie się zdenerwowali, to mało powiedziane. Może i mieli dobrze wyszkolonych żołnierzy, ale liczba niewiele przekraczała ilość klonów. Mimo wszystko, Republika zainwestowała w jeszcze lepsze szkolenia pod nadzorem... Jedi. Nieważne miecze świetlne czy większa wrażliwość na Moc. Spryt, pewna technika owocowały wydajnością.
       Porażki i sukcesy były zrównoważone. Praktycznie na zmianę - jeden przegrywał, drugi wygrywał. Nawet parę razy po co dwa się zmieniały. Dni mijały, tygodnie tworzyły miesiące, a z dziesięciu miesięcy wychodził rok, a w ciągu dwudziestu... nie udało im się zrobić najważniejszego - nadal nie odnaleziono Anakina i Aayli Secury. Choć to wstyd, to wszyscy stracili chęć do szukania. Przeczesywali każdy możliwy skrawek. Huttowie praktycznie nie pomogli... nie mieli jak. Zygerria urządziła im takie piekło na rynku, że się w głowach nie mieści. Jedi nie mieli im tego za złe, prosili tylko o przysługę gdyby coś wiedzieli, a Jabba Desilijic Tiure miał dług życia do spłacenia, a to szanowany Hutt, któremu strażnicy Republiki ufali. Gdyby tylko Anakin, bohater jego małego synka, się odnalazł - od razu by powiadomił.
       W Świątyni Jedi panował względny spokój. Ahsoka została przydzielona do Obi-Wana jako jego padawan. Szczerze? Chociaż w trakcie treningów mogli udawać, że się nic nie zmieniło, bo nie wykazywał wobec niej żadnej litości. Dostawała wiele głupich zadań czy lekcji jak w jakieś zwykłej szkole - wyrecytuj to, napisz tamto. Ale nie winiła go. To zawsze odciągało jej myśli od Anakina, lecz za każdym razem, przed i po, w jej głowie odzywał się pełen bezczelności głosik "Gdyby Mistrz Skywalker tu był, to nie musiałabym tego robić". Każdy swój wolny czas poświęcała na pomoc Padme i obserwowanie dzieci... wrażliwych na Moc. Były tak uzdolnione. Choć już niedługo miał nastąpić czas, kiedy to zostaną przyjęte do Zakonu, to Tano próbowała to odkładać na tak długo, jak tylko się da. Nie wyobrażała sobie tego bez Anakina. Dzieci praktycznie go nie znały. Kiedy zaczęły naprawdę ogarniać świat, to Ahsoka opowiadała im różne historie z ich ojcem w roli głównej. W ich wspomnienia bazowały na dziwnych przebłyskach. Jedyną możliwość spojrzenia na wizerunek taty miały przez wyświetlony na ścianie jego portret skopiowany z Archiwum za zgodą Najwyższej Rady Jedi. Te dzieci... nie miały prawdziwego dzieciństwa. Nie miały prawdziwej rodziny od najmłodszych lat. Tak bardzo bolał fakt, że Anakin Skywalker został pozbawiony swojej pełni szczęścia...
       Republika spłaciła wszystkie długi. Co lepiej - cały czas się rozwijała w najlepsze. Oczywiście, były spory na arenie politycznej między światami Republiki, takie jak nie regulowane długi wobec siebie, różne niezgodności urzędowe, czy negocjacja pozyskiwania danych minerałów. Jednak najczęściej kłótnie powstawały przez śmiałe posunięcia armii Zygerrian, albowiem chodziło tu o życie - najczęściej twi'leków, ludzi, togrutan, selkathów czy durosów. Niejedne planety pod opieką Republiki zostały zaatakowane w drugim roku konfliktu, więc różnorakie sojusze powychodziły podczas posiedzeń Senatu. Co najlepsze, często robiły się z tego głupie nieporozumienia, bo niektórzy senatorzy wymagali... pomocy na czas, już w chwili, kiedy flota Zygerrii pojawiła się na orbicie, o czym sami rodacy światów nie wiedzieli. Bez sensu. Mimo względnego spokoju, wielu zaczęło głupieć. Ze strachu? Czy może z powodu jakiś dziwnych tajemnic?
       A co z Anakinem Skywalkerem i Aaylą Securą?
_______________________________________WAŻNE
Zapytacie 'KIWI, GDZIE ROZDZIAŁ?! MIAŁ BYĆ W NIEDZIELĘ!"
Ten rok jest dla mnie strasznie, strasznie trudny. Pełen zmian i... decyzji. Podjęłam po części złą decyzję. Wiem po części czemu, ale widocznie tak musiało być, nie rozliczam z tego roku nikogo. Jak wiecie lub nie - chodzę do zawodówki. Niestety, moje marzenie fryzjera to marzenie nie do spełnienia. Między innymi, szkoła która by mi to dała, jest po prostu za daleko i zabiera mi cenny czas na rozwiązywanie... problemów prywatnych. Cały czas dochodzą. Ostatni weekend wymagał ode mnie dwóch ważnych decyzji - jedną z nich, to zmiana szkoły, co podjęłam we wtorek. Uwierzcie lub nie, dosłownie w ostatnim czasie, w ostatnim momencie na załatwienie formalności. Mimo siedzenia ostatnie trzy dni tygodnia szkolnego na zwolnieniu lekarskim i posiadaniu mnóstwa wolnego czasu, nie potrafiłam napisać nic, tylko stresowałam się tym, co będzie. Czeka mnie trochę do nadrobienia, bo przechodzę z zawodówki, do technikum na... logistyka. W odwrotna stronę - nie ma problemu, w drugą stronę - to, że mi się udało już załatwić ile załatwiłam, graniczy z cudem. WYROZUMIAŁOŚCI PROSZĘ. Staram się jak mogę :) Dajcie mi czas i zrozumienie do mojej obecnej sytuacji. Przepraszam Was jeszcze raz ♥

NMBZW!

2 komentarze:

  1. Czekam na kolejny rozdział!
    I hej, pamiętaj, że jesteśmy tu żeby Cię wspierać. No przynajmniej ja, mimo że kontakt nam się mocno poluźnił... Nie wiem jakie masz dokładnie problemy prywatne, ale rozumiem... sama choruję na depresję, zaczęłam studia na danym kierunku wbrew woli rodziców, w kółko ostatnio kłócę się z narzeczonym, a jutro rano będę robić test ciążowy (na 99% będzie negatywny, ale wolę mieć to z głowy i mieć tę 100% pewność, że nie będę musiała teraz zamieszkać z teściową)... także no, rozumiem że w życiu może być ciężko i nie pozwala to na skupienie się na pisaniu... Więc trzymaj się i się nie stresuj! <3 <3
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Też rozumiem, chociaż niestety Cię jeszcze nie znam za dobrze:* Mam od półtora roku niezdiagnozowaną dysfagię (coraz mniej jem:( ) i rozumiem, jak zły czas potrafi zdołować na maksa -jeszcze najgorzej, jak każdy ma Cię za wariatkę i kogoś, kto symuluje
    Ale jest takie przysłowie - dopóki się walczy, jest się wygranym niezależnym od wyników - także wspieram duchowo bardzo ciepło:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń