niedziela, 17 czerwca 2018

Rozdział 205


~~Ahsoka Tano~~

[Coruscant, Świątynia Jedi]
       Słońce na Coruscant już dawno zaszło, a oświetleniem dla planety stały się sztuczne światła wyłaniające się z okien wieżowców oraz z miliardów pojazdów przemykających w te i tworząc klimat stolicy. Było w niej niezwykle spokojne. Zawsze uwielbiała te planety, które miały spokój na tle wojny. Dla Ahsoki, która niegdyś cieszyła się na każdą wyprawę wojenną, teraz ceniła sobie spokój, ponieważ stał się jej ukochaną codziennością. Mimo że Jedi bronili pokoju, to sami stali się wojownikami, co nie po prostu stało się tak nagle i przyswojone pod przymusem.
       Czekała na Anakina w najwyższej wieży świątynnej obok drzwi do sali Najwyższej Rady Jedi. Wykonywała polecenia bez szemrania. To fakt, że się po prostu zestarzała i duży wpływ miał na nią Obi-Wan. W przeciwieństwie do Skywalkera, Ahsoka była bardziej posłuszna. Może to wynik tego, że Anakin tak późno trafił do Zakonu. A może to ilość midihliorianów. Mimo wszystko, jego nauki to skarb jaki zyskała. Bez dyskusyjnie, Tano spotkał niezwykły zaszczyt szkolenie się pod okiem Anakina Skywalkera. Przede wszystkim dlatego, że jej zaufał.
       Winda otworzyła się i wyszedł z niej jej mentor w pełnym stroju Jedi, na który składały się szaty i płaszcz.
       - Czy chodzi o jakąś misję? - zapytała od razu.
       Anakin zastanowił się chwilę.
       - Powiedzmy - odparł.
       - Co masz na myśli?
      Skywalker położył dłoń na jej łopatce i poprowadził przed drzwi komnaty.
       - Twoją misję - sprostował.
       - Czy ma ona coś wspólnego z trwającym konfliktem? - dopytywała.
     - Tak - zgodził się. - I z wojnami klonów. Zawsze byłaś niezwykle odważna i nigdy nie pozwoliłaś, aby ta odwaga cię zmyliła. Jestem dumny, padawanie. Przede wszystkim z ciebie, że tyle się nauczyłaś, że zawsze byłaś posłuszna, choć wiele razy na swój sposób. Sprawiłaś, że jestem sam z siebie dumny, bo potrafiłem komuś przekaż tak wiele wiedzy. Teraz przyszedł czas byś ty komuś przekazała te nauki - oświadczył i gestem dłoni rozsunął drzwi.
       Rolety komnaty były zasłonięte, światło zgaszone - całe pomieszczenie spowijał mrok. Jej mentor popchnął ją na środek, a sam gdzieś poszedł się ustawić. Nic nie widziała, do póki w jednym momencie nie wystrzeliły snopy niebieskich, zielonych oraz jednego fioletowego światła z mieczy świetlnych. Na małym podeście stał mistrz Yoda.
       - Klęknij, padawanie - polecił, a Ahsoka usłuchała.
       Wykonując mieczem świetlnym odpowiednie ruchy, zaczął cytować:
       - Ahsoko Tano, z upoważnienia naszej Rady i z woli Mocy czynię Jedi, Rycerzem Republiki.
       Kiedy miał zadać cios, który miał odciąć jej miano padawana, gwałtownie się odsunęła.
       - Nie - zaprzeczyła. - Wybaczcie, ale nie.
       - Ahsoko... - odezwał się Anakin.
      Dziewczyna spojrzała na niego przepraszająco. Czuła się, jak małe dziecko, które właśnie coś popsuło.
     - Nie potrafię. Rola Rycerza Jedi nie jest dla mnie. Od końca wojen klonów jestem pogubiona. Nie odnajdę się sama, a co dopiero mając jakiegoś padawana. Wybacz, Mistrzu, ale nie umiem. Nie potrafię. Nie czuję się gotowa. Proszę cię... daj mi pozostać w roli twojego ucznia, póki któregoś z nas śmierć nie zabierze. Może według was wytrwanie w tym wszystkim jest próbą. Ale jak można nazywać powodzeniem fakt kompletnego zagubienia? Nie potrafię się odnaleźć. Nie wiem kim jestem. - Jej tłumaczenia były bardzo chaotyczne, ale wszyscy wiedzieli o co jej chodzi. - Proszę.
     - Zastanowić się musimy. Ze swoim mistrzem porozmawiaj. Decyzje podejmiemy jutro - postanowił Mistrz Yoda.

       Kazano udać jej się do własnej sypialni. Cały czas przeżywała szok. Nie podejrzewała, że tak szybko mianują ją na Rycerza Jedi. Nie pytano jej o zdanie, nie uprzedzono, nie przygotowali prób i uznali za nią jej własną zgubę. Problem w tym, że była swoim własnym wrakiem od pięciu lat, od całej sytuacji z trójcą Mocy i Qui-Gonem, który po zabraniu Barriss już nigdy się nie odezwał.
       Minął zaledwie miesiąc, a ona dalej przeżywała swój trud. Wiele strat się na to składało - przede wszystkim przyjaciół. Anakin, Barriss, Rex, Ventress... jak ta dathomirianka mogła się dla niej stać tak ważną osobą? To takie ironiczne, że kobieta niegdyś sabotowała życie jej i jej mentora, a nagle została jedynym poplecznikiem Ahsoki, kiedy większość Zakonu zwątpiła. A teraz, kiedy to Rada uznała ją za pełną zaufania Jedi, gotową do samodzielności, do opieki nad innymi.
       Drzwi do jej pokoju rozsunęły się z sykiem. Do pomieszczenia wszedł jej mentor...
       - Ahsoko... co się dzieje? - zapytał zatroskany.
       Dziewczyna zawahała się.
       - Nie jestem gotowa - powtórzyła. - Nie dam rady zaopiekować się kimś, skoro nie jestem pewna tego, co mam w głowie. Mistrzu, jestem zagubiona.
       - Czasem, żeby się odnaleźć, trzeba zrobić krok w stronę innej ścieżki - udzielił jej rady.
     - Tak. Tylko że... martwię się, że kogoś zarażę swoim złym nastawieniem. Dopiero teraz zaczynam być znowu wesoła, a w jednej chwili radość ze mnie uciekła. Nie czuję się dojrzała, tylko wiecznie zdołowana. Chcę się odnaleźć przy twoim boku. Nie sama.
       - I chcesz być moim padawanem aż do śmierci któregoś z nas? - upewnił się. - Na pewno nie chcesz poczekać?
       - Nie. Nie chcę poczekać. Bycie twoim uczniem to najlepsza i najważniejsza misja, jaką mi przydzielono. Każda się kiedyś kończy. Nie chce swojej kończyć tak szybko. Bo nie dam sobie bez ciebie rady.
________________________________________IMPORTANT!
Celowo przeciągnęłam o jeden rozdział! :D
Witam was, w towarzystwie kawy... zimnej kawy, ale jednak, bo dziś znowu mi ciśnienie się rypie. Współczuję wam... współczuję wam, bo ja nieoficjalnie rok szkolny skończyłam w piątek. I nie... nie dlatego, że mi rodzice odpuścili - egzaminy zawodowe są od poniedziałku. Ja się będę męczyć w 3 klasie, bo mam tylko jedną kwalifikację xD Dobra, dosyć chwalenia się:
Życzę wam wytrwania do piątku, wielu uśmiechów, radości i zadowolenia.
Z racji tego, że zaczęły mi się wakacje to standardowe info:
NIE BIORĘ URLOPU NA WAKACJE! BĘDĘ DODAWAĆ ROZDZIAŁY CO NIEDZIELĘ :))
HA! Suprajs! W tym roku nie ma przerwy, wręcz przeciwnie, ale dodatkowe informację... za jakiś czas podam!
Po drugie: wbijać na snapa: blogspotowyswir. Dodaję tam postępy rozdziałów i co się szykuje.
Po trzecie: jeżeli ktoś chce mnie obserwować na ig i to zrobił, to napiszcie mi PRYWATNIE, że jesteście z bloga, bo naprawdę będzie mi miło, że są tam czytelnicy.
Po czwarte: NIE PRZYJMUJĘ NA PRYWATNYM SNAPIE. Jeżeli ktoś dodaje mnie z ig, to nie przyjmuję osób, które są mi nie znane, od razu je blokuje. Prywatny to prywatny. Dałam wam tu publiczny, obok pisze. Więc prywatny proszę zostawić w spokoju.

NMBZW!

2 komentarze:

  1. :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)
    Suuuuupppppeeeeerrrr......

    OdpowiedzUsuń