niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 65


                                                                      ~~Ahsoka~~

 Od czterech dni dziewczynie nie przyśnił się żaden koszmar. Cały czas tak, jak przedtem po zamknięciu powiek pojawiał się ten sam, monotonny koszmar, który był już po prostu nużący. Nie przerażający jak kilka miesięcy temu. Mdlił już ją. Znała wszystko na pamięć. Każda sylaba; litera; słowo; zdanie; najmniejszy ruch, który był wtedy wykonywany. Wszystko znała i nawet jeżeli przestałoby ją to nękać, to i tak by pamiętała to do śmierci. Oczywiście nie wierzyła, że kiedyś do od tak ustąpi. Większe prawdopodobieństwo dla niej było takie, że zastąpi ją coś gorszego, a to jest kwestia czasu. Uznano, że wojna się kończy, ale Grievous już żyje. Mimo że cały czas ona i Atari przebywały w salach uzdrawiania, miały "kontakt z galaktyką". Wiedziały, że ten przebrzydły blaszak Separatystów uciekł i do póty będzie uciekał, na szybsze zakończenie wojny niestety nie ma co liczyć.
 Czuła się raczej dobrze. Co raz częściej bywały dłuższe chwile, kiedy w ogóle nie czuła bólu przez rany. Przez to co się stało nie uśmiechała się ani razu, dlatego Orgeen myślała, że zniknął na zawsze, lecz tak nie było. W czwartym dniu śmiała się jak zazwyczaj w szczęśliwych chwilach z przyjaciółką. Ból jej już prawie w ogóle nie dokuczał, ale malał i przyzwyczaiła się do niego.
 Już niedługo..., pomyślała optymistycznie togrutanka. Była już prawie. Maksimum będzie jeszcze musiała siedzieć na Yavin trzy dni. Bardzo podnosiło ją ta na duchu. Nie mogła już przebywać w pomieszczeniu. Blado zielone ściany, zaczęły już jej brzydnąć. Lubiła kolor oczy, ale nie mogła już znieść ścian, na które musiała patrzeć kilka dni. Patrząc na te ściany, zaczęła się zastanawiać czy Ashla i Katooni dowiedziały się o tym, co się jej stało. Miały prawo wiedzieć, ale były małe i znając je zaczęłyby się martwić, czego by nie chciała. Barriss nie wiadomo gdzie była, a Anakin... Atari powiedziała, że jest z niej dumny. Wiedziała, że postąpiłby podobnie. Każda bitwa, w której bierze udział, to wykorzystanie swoich umiejętności, które  w większości wyszlifował jej Mistrz. Była mu wdzięczna za to. To, że postanowiła wykonać taki ruch, to po części jego zasługa.
 Atari czuła się już w pełni sił, ale to nie oznaczało, że mogła robić to co zawsze. Pozwolili jej tylko raz wyjść z sali, by porozmawiała z Mistrzem Yodą w centrum komunikacyjnym. Taki "raport" sytuacji wymagał raczej dłuższej pogawędki, więc nie zdziwiłoby to Ahsoki, gdyby jej przyjaciółka przyszła później niż po dwudziestu minutach. Zapewne będzie się wypytywać o osoby, które są dla niej bliskie, jak na przykład Padme. Była na Coruscant podczas ataku. Ahsoka wiedziała, że to nie było dobre dla jej stanu. Zaczęła zastanawiać się, jak jej Mistrz zareagował na wieść, że będzie ojcem. Zżerała ją ciekawość. Wychowanie dziecka w tajemnicy i będąc Jedi to nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla kogoś takiego jak Anakin Skywalker. Wiedziała, że będzie dobrym ojcem, ale jej podświadomość zaczęła ją jakby ostrzegać. Wiedziała, że to nie jest byle jaka sprawa. Stanie się pewnie coś, co nie będzie dla niej dobre, ale...
-Pani Komandor! Wracamy do rzeczywistości!-Uzdrowicielka zaśmiała się.
-Przepraszam.-odpowiedziała Ahsoka.
-Pożerasz wzrokiem te ściany, jakbyś zobaczyła jakąś złą lub zaskakującą rzecz na bitwie.-stwierdziła kobieta.
-Dlatego nazwałaś mnie tym przydomkiem?
-Tak. Już niedługo wracasz na Coruscant i przyczynisz się do zakończenia tej okropnej wojny. A teraz weź ten lek.-Dziewczyna przyjęła bladożółtą ciecz, a następnie wlała go do ust i połknęła. Nie był on smaczny. Sprawiał, że twarz Padawanki wykrzywiła się w grymasie.

                                                            ~~Anakin~~

 Niepokoiło go to, że Rada tak zaczęła kontrolować Kanclerza. Człowiek, który rządził Republiką był jego przyjacielem. Tak wiele razy przebywał w jego gabinecie zwierzając mu się z problemów, którego dręczyły. Mógł tam siedzieć bez końca i rozmawiać z Palpatinem, ale nie mógł. Mieli oboje obowiązki i dni były krótkie, ale to nie o to teraz chodziło. Rada sądziła, że Kanclerz jest pod wpływem Sithów. Choć nikt tak w to na prawdę nie wierzył, że wrócili, to teraz musieli. Są zakłócenia w Mocy i Mistrz Yoda nie jest zadowolony. Jeżeli Sith był jednym z senatorów, to tym bardziej nie podobało się Anakinowi. Padme była w niebezpieczeństwie, a on nie chciał  by coś jej stało. Zaczął ogarniać go strach. Myśl, że może niespodziewanie stracić żonę i swoje jeszcze nienarodzone dziecko, przerażała go. Jeżeli Sithowie są na prawdę w senacie to prawdopodobnie Padme zginie, a on zapewne nie będzie mógł na to nic poradzić lub spóźni się. W każdym razie, nigdy sobie by tego nie wybaczył.
  Żadnych wiadomości z Yavin. W ogóle nie wiedział co się dzieje z jego Padawanką. Czuł jedynie, że żyje, ale tak to nie wiedział nic. Nadal żadnej informacji. Bardzo było mu żal Ashli i Katooni. Chodziły przygaszone. Sześcioletnia togrutanka nadal nie mogła otrząsnąć się po bitwie o Coruscant i martwiła się o swoją o jedenaście lat starszą przyjaciółką. Nie wiedziała co się dzieje. O Barriss też się martwiła. Skywalker sam martwił się o niewiele młodszą przyjaciółkę. Nie chciał, aby jej lub jego Padawance stało się coś złego lub spadł na nie jakiś ogromny ciężar. Już i tak już prześladowali je Jedi, za zamach. Rada niestety nie może tego powstrzymać. Nie mają na to wpływu. Offee zachowywała się bardzo dobrze. Nie zwracała na to uwagi. Udawała, że w ogóle nie obchodzi ją ich zdanie, lecz bardzo głęboko w sobie - tak by nikt nie umiał tego wyczuć - ukrywała to, że jest jej z tego powodu przykro. Zachowanie Tano w tej sprawie było lekką przeciwnością. Jeżeli ktoś powiedział coś w jej stronie o niej czy Barriss, od razu pokazywała na swojej twarzy złość, którą też trzymała w sobie.
-Mistrzu Skywalker!-Odkąd zaczął ponownie spacerować po korytarzach domu Jedi, nikt jak zwykle go nie zaczepiał. Teraz o dziwo zawołał go dziewczęcy, znajomy głos. Było w nim słychać nutkę szaleństwa, którego było masę we właścicielce głosu.
-Witaj Wysy.-powitał padawankę Wybraniec.
-Dzień dobry. Co się dzieje z Ahsoką?-spytała zmartwiona.- Przed chwilą wróciłam z misji, a wyczułam, że z nią jest coś nie tak i nadal to czuję.-powiedziała.
-Sam nie wiem. Jak to możliwe, że czujesz więcej Ahsokę niż ja?-spytał zdziwiony.
-Nie wiem.-Jej oczy dziwnie się poruszyły. Kłamała.
-Nie ważne. Sam nie wiem, mimo że powininem.
-Aha. Muszę iść. Od razu po powrocie pobiegłam Cię szukać. Niech Moc będzie z Tobą.-życzyła członkowi Rady.
-I z Tobą.-życzył jej Wybraniec, po czym różowo-włosa pobiegła przed siebie.
 Zaraz po tym, jak dziewczyna pobiegła, poszedł ku hangarowi, by polecieć do Opery Galaxies by spotkać się z Kanclerzem. Jakieś półgodziny temu dostał polecenie by przyjść tam. Kanclerz miał dla niego ważną wiadomość.
_________________________________________________
Krótko? Chyba nie :D Mam nadzieję, że w miarę. Za tydzień raczej nie będzie nn, ale gdzieś tak w drugim tygodniu na pewno ;) Z resztą... kto to wgl. chce czytać? .__.
Dedyk dla wszystkich bloggerów opowiadań SW i tych, którzy piszą blogi, które są po prawej stronie! :*

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) Jak zwykle xD Powinnam teraz z tobą grać w warcaby, ale ten rozdział mi to przerwał xD Jest cudowny i jak zwykle kocham go ;) Dlaczego wydaje mi się, że Wysy ma coś wspólnego z separatystami? Jakoś tak mój pojebany mózg się znowu wyrwał z normalnego całokształtu opowiadania i zaczyna snuć dziwaczne teorie. Atari zdająca raport Yodowi :D Wyobrażam to sobie ;) Yyy... A o co chodzi? Dlaczego za tydzień nie będzie nn? Ale ja durna jestem? Jesteś na gg, gadam z tobą i muszę się pytać w komie xD Rozdział super!! Wiem, że już to pisałam, ale muszę to zrobić jeszcze raz ;) Całkiem inaczej piszesz niż rok temu ;) I co najważniejsze, robisz to systematycznie, czego ja i większość bloggerów nie potrafi xD Dziękuję za dedyk ;) Tak, a jak grałyśmy w statki, to raz miałam przeczucie, gdzie dasz swój następny ruch i zgadłam! xD Widzisz jaka ja Jedajowska? :DD Oglądam Jar-Jara ;) Dobra, ten zryty kom musi się skończyć, bo zaraz będę podejrzewała, że Wysy i Mirlea chcą zaatakowć galaktykę. Wysy ogłosi się mrocznym lordem Sith, a Mirlea jej uczniem i będą słuchały się wskazówek Nagi Sadowa i Bane'a jak władać galaktyką i doprowadzić ich dwuosobowy zakon do wielkości ;) Oczywiście potem Mirlea zabije Wysy i Imperatora! A Anakin zostanie jej uczniem, ale przyjedzie ośmioletnia Leia na tęczowym jednorożcu i przebije Mirleę rogiem. A Annie powróci na stronę dobra, kiedy zobaczy swoją córeczkę i razem z Lukiem i Obi- Wanem wskrzeszą Padme i zapanuje pokój w galaktyce! A potem Darth Cadeus ich wszystkich powybija i ze złowieszczym śmiechem odetnie głowę swojej siostrze i powie:
    - Ty według tego debila, co napisał książkę o mojej śmierci miałaś mnie zabić? No chyba go powaliło.
    ALe wtedy przyjdzie mała Allana i z krzykiem "zły tatuś!" Zrzuci go ze skały i Jacen spocznie obok kości tej co jej tak nie lubię, co ją ze skały zrzuciłam, ale chwilowo zapomniałam jak się nazywa. Tenel Ka, kiedy zobaczy, co zrobiła jej córka powie: Nie o taką Galaktykę walczyłam! Foch forever! I wtedy pojawi się duch mocy Sidiousa i powie: No widzisz? Gdybym ja zosta ł zabity przez Vadera i cała ta historia była taka jak ją Lucas i inni wymyślili, to nic by się tak nie skończyło. Ta debilka, co siedzi właśnie przed kompem i ma na twarzy złowieszczy uśmiech mogłaby się wreszcie odczepić od naszej historii, bo wszystkich wkurza!
    - Ale to te wszystkie bloggerki się uwzięły na naszą historię. One są nienormalne.- wzdycha Tenel Ka i odchodzi fochnięta na cały świat. Sidious stoi jak słup, po czym podchodzi do niego duch mocy Vadera i mówi: No widzisz? Trzeba było nie przeciągać mnie na Dar Saida. Widzisz, co narobiłeś? To wszystko przez ciebie Sid.
    Niech Moc Będzie Z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patataj :3
      " ale przyjedzie ośmioletnia Leia na tęczowym jednorożcu i przebije Mirleę rogiem." ten tekst mnie skupiał dziś w szkole :* Jeju, sis uwielbiam Cię ♥ Twoje podejrzenia i sadystyzm najlepszy ♥

      Usuń
  2. Trochę krótko :) Sympatyczny rozdział, taki leniwy i ciepły, trochę jak dzisiejszy dzień. Ciągnął się w przyjemny sposób, w sumie miło się czytało. Oj, Ahsoka, co się krzywisz na lekarstwa, wiesz, że jeśli skuteczne to musi być niedobre. No bo takie wapno, na przykład, niby całkiem niezłe, a daje coś? Chyba nieszczególnie.... No, w każdym razie... A Anakin niech się tak nie martwi, przecież jego dziewczynka to dzielna, twarda babka, zawsze daje sobie radę. Co nie zmienia faktu, że jest w tym pewien urok. W każdym razie, fajny rozdział :) Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. WYSY?! Co ukrywasz, dziadu? Idź się lepiej naćpaj jarmużem i gnij pod biedronką! Bo nikt nie ma lepszego połączenia z Ahs niż Mistrzunio!!!!! *tup, koniec kropka* To chyba wszystko co chciałam powiedzieć... Dziękuję i dobranoc...
    NMBZT
    IgusS

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny rozdział ,przeczytałam cały ^^ . Dawno mnie tu nie było troszku się pozmieniało , ale teksty nadal boskie :D NMBZT :3

    OdpowiedzUsuń