~~Obozy na Naboo~~
5 dni po przejęciu planety przez Separatystów. Rodzina Naberrie
To było... straszne? Dziwne. Kompletną paranoją?
Nie.
To była wojna, a dokładniej Wojny Klonów.
Ruwee nie mógł uwierzyć w jakich czasach przyszło mu żyć. Każdy widział, jak Republika powoli upadała, ale mimo wszystko się trzymała, a ten fakt dawał mu wielką nadzieję i opłacało się. Mocno wierzył, że rząd przyśle jakiś ratunek co wkrótce nastąpiło. Może czas dłużył się w nieskończoność, ale jakby teraz na to wszystko popatrzeć, to wcale nie było tak długo. Jak na taką blokadę, szybko im to zajęło.
Skąd wiedział o wielkiej powadze sytuacji?
Droidy nie uważały na to czy ktoś usłyszy jak rozmawiają czy wymieniają się rozkazami. A może właśnie chcieli, by mieszkańcy wiedzieli, jak bardzo są uwięzieni i kiedyś wreszcie będą musieli się poddać, bo królowa tak długo nie pociągnie? Nie był tego pewny. Twierdził, że ponownie im się to nie uda. Znowu mieli bardzo młodą królową, ale nie sądził, że dziewczyna podda się tak łatwo. Brała przykład z jego córki, bo było warto. Padme była dla nich symbolem walki, bo pokazała, że uda im się pokonać wojsko federacji oraz by pojednać się z Gunganami, wystarczą dobre chęci.
Wielu mieszkańców sądziło, że to właśnie blokada trzynaście lat temu była najgorszym okresem w ich życiu, ale gdyby się porządnie przyjrzeć to właśnie teraz jest o wiele gorzej. W tym momencie nie będzie tak łatwo, ale jego córka zrobi wszystko, by tylko uwolnić swą ojczyznę z rąk najgorszych w galaktyce osób.
Doceniał jej starania, ale nadal był rozdrażniony tym, co zrobiła. Nie powinna się tak zachowywać. Matka z córką najpierw były zafascynowane Anakinem, ale jak spełniły się ich wygłupy, to był już problem nie mówiąc o tym, że ukrywała to przez trzy lata. Powaga sytuacji była taka, że chłopak mógł wylecieć za ich głupie pomysły, ale również sam sobie był winien. Zgodził się, jak nie zaproponował tego. Patrząc na wiadomości z HoloNetu... po nim jednak wszystkiego można było się spodziewać. Nie hamował się przed wieloma rzeczami, ale był w pełni oddany klonom i nie chciał by ginęli nawet, jeśli byli do tego stworzeni. Separatyści perfidnie wykorzystywali ten fakt.
- Republika zaczyna atakować. - powiedział w pewnej chwili jeden z droidów do drugiego. Nie umknęło to uwadze starszego człowieka. Planeta nie mogła długo zostać w rękach Separatystów. Pomoc Republiki była nieunikniona.
- Słyszałeś słowa szefa? Podobno Republika próbuje się odbudować. - odpowiedział drugi.
- Nie uda im się to. - odparł pierwszy z wielką pewnością.
To były tylko droidy, po za tym strasznie głupie i Separańców. Ufanie im słowom nie było rozsądne. Nie mieli racji i ojciec byłej królowej Naboo dokładnie o tym wiedział. Jego nadzieja tkwiła w Republice, która trochę się zmieniła, ale wiadomość o tym, że próbują przywrócić dawną świetność była bardzo podnosząca na duchu. Jeżeli chodzi o tę informację, to im wierzył. W resztę - w ogóle.
~~Ahsoka~~
- Musimy oczyścić pałac jak najszybciej. - powiedziała dziewczyna. Jeszcze wiele droidów znajdowało się w budynku, a oni za wolno sobie radzili. Na zewnątrz Separatyści przysłali wsparcie, dlatego musieli czekać aż Aayla Secura przybędzie ostatecznie główny plac. Droidy, które tam lądowały od razu wchodziły do pałacu, więc odbicie reszty pomieszczeń było jeszcze trudniejsze.
- Staramy się, Komandorze. - odpowiedział spokojnie Fives.
- Wiem. - upewniła żołnierza. - Problem jest w tym, że Separatyści nie dają za wygraną. To będzie o wiele trudniejsze niż inne bitwy, nawet jeśli znowu mamy walczyć z tymi głupimi robotami.
- Pod twoimi rozkazami na pewno nam się uda.
To było... straszne? Dziwne. Kompletną paranoją?
Nie.
To była wojna, a dokładniej Wojny Klonów.
Ruwee nie mógł uwierzyć w jakich czasach przyszło mu żyć. Każdy widział, jak Republika powoli upadała, ale mimo wszystko się trzymała, a ten fakt dawał mu wielką nadzieję i opłacało się. Mocno wierzył, że rząd przyśle jakiś ratunek co wkrótce nastąpiło. Może czas dłużył się w nieskończoność, ale jakby teraz na to wszystko popatrzeć, to wcale nie było tak długo. Jak na taką blokadę, szybko im to zajęło.
Skąd wiedział o wielkiej powadze sytuacji?
Droidy nie uważały na to czy ktoś usłyszy jak rozmawiają czy wymieniają się rozkazami. A może właśnie chcieli, by mieszkańcy wiedzieli, jak bardzo są uwięzieni i kiedyś wreszcie będą musieli się poddać, bo królowa tak długo nie pociągnie? Nie był tego pewny. Twierdził, że ponownie im się to nie uda. Znowu mieli bardzo młodą królową, ale nie sądził, że dziewczyna podda się tak łatwo. Brała przykład z jego córki, bo było warto. Padme była dla nich symbolem walki, bo pokazała, że uda im się pokonać wojsko federacji oraz by pojednać się z Gunganami, wystarczą dobre chęci.
Wielu mieszkańców sądziło, że to właśnie blokada trzynaście lat temu była najgorszym okresem w ich życiu, ale gdyby się porządnie przyjrzeć to właśnie teraz jest o wiele gorzej. W tym momencie nie będzie tak łatwo, ale jego córka zrobi wszystko, by tylko uwolnić swą ojczyznę z rąk najgorszych w galaktyce osób.
Doceniał jej starania, ale nadal był rozdrażniony tym, co zrobiła. Nie powinna się tak zachowywać. Matka z córką najpierw były zafascynowane Anakinem, ale jak spełniły się ich wygłupy, to był już problem nie mówiąc o tym, że ukrywała to przez trzy lata. Powaga sytuacji była taka, że chłopak mógł wylecieć za ich głupie pomysły, ale również sam sobie był winien. Zgodził się, jak nie zaproponował tego. Patrząc na wiadomości z HoloNetu... po nim jednak wszystkiego można było się spodziewać. Nie hamował się przed wieloma rzeczami, ale był w pełni oddany klonom i nie chciał by ginęli nawet, jeśli byli do tego stworzeni. Separatyści perfidnie wykorzystywali ten fakt.
- Republika zaczyna atakować. - powiedział w pewnej chwili jeden z droidów do drugiego. Nie umknęło to uwadze starszego człowieka. Planeta nie mogła długo zostać w rękach Separatystów. Pomoc Republiki była nieunikniona.
- Słyszałeś słowa szefa? Podobno Republika próbuje się odbudować. - odpowiedział drugi.
- Nie uda im się to. - odparł pierwszy z wielką pewnością.
To były tylko droidy, po za tym strasznie głupie i Separańców. Ufanie im słowom nie było rozsądne. Nie mieli racji i ojciec byłej królowej Naboo dokładnie o tym wiedział. Jego nadzieja tkwiła w Republice, która trochę się zmieniła, ale wiadomość o tym, że próbują przywrócić dawną świetność była bardzo podnosząca na duchu. Jeżeli chodzi o tę informację, to im wierzył. W resztę - w ogóle.
~~Ahsoka~~
- Musimy oczyścić pałac jak najszybciej. - powiedziała dziewczyna. Jeszcze wiele droidów znajdowało się w budynku, a oni za wolno sobie radzili. Na zewnątrz Separatyści przysłali wsparcie, dlatego musieli czekać aż Aayla Secura przybędzie ostatecznie główny plac. Droidy, które tam lądowały od razu wchodziły do pałacu, więc odbicie reszty pomieszczeń było jeszcze trudniejsze.
- Staramy się, Komandorze. - odpowiedział spokojnie Fives.
- Wiem. - upewniła żołnierza. - Problem jest w tym, że Separatyści nie dają za wygraną. To będzie o wiele trudniejsze niż inne bitwy, nawet jeśli znowu mamy walczyć z tymi głupimi robotami.
- Pod twoimi rozkazami na pewno nam się uda.
Jego wiara naprawdę ją ucieszyła. Nie wyobrażała sobie Legionu 501 bez niego, Rexa i Corica oraz nie mogło się odbyć bez Cody'iego.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie. Był dobrym człowiekiem. Nie ważne co inni myśleli o żołnierzach, dla niej zawsze będą osobami, na których można polegać nie tylko na polu walki.
Zza rogu wydobył się dźwięk strzału i zaraz po tym przed oczami przeleciała czerwona smuga.
Dziewczyna po raz kolejny włączyła miecz świetlny i pognała przed siebie, a jej celem było zniszczenie tych paru droidów. Nie umiała określić czy to te, które przed chwilą weszły nieproszone, czy te, które tkwiły tu dłużej. W sumie, to nawet nie miało znaczenia. Po co miała się przejmować czymś bezsensownym? Ważne było ich zniszczenie i to jak najszybciej. Nie mogli się już tam długo cackać. Apailana potrzebowała schronienia, a wraz z nimi, mieszkańcy Naboo. Tylko w dobrze strzeżonym pałacu mogli czuć się bezpiecznie. Oczywiście Ci z innych miast mieli zapewnioną pomoc Bultar w innym punkcie. Z Theed i okolic mieli opiekę na głównym placu. I tak będzie.
Padawanka usłyszała dalekie, ciężkie kroki stąpające w równym rytmie. Nadchodziły kolejne.
- Idźcie pilnować najbliższego wejścia. - poleciła paru żołnierzom i pognała z resztą dalej.
- Ahsoka. - odezwała się w komunikatorze Atari.- Mistrzyni Secura jest niedaleko. - powiadomiła. - Właściwie, to już są kanonierki.
- Dobra. Ja biegnę dalej. Skontaktuję się jeszcze z Sio Bibble, jak sobie radzą. - odparła i zrobiła to, co postanowiła.
~~Padme~~
Po raz drugi w życiu stanęła na żywo twarzą w twarz z młodą królową. Była niższa, jej twarz była niewinna i młoda. Miała oczy pełne strachu i obawy. Widać, że nie chciała uciekać, ale nie miała innego wyjścia. Całe szczęście, że teraz mogła liczyć na lepszą Republikę, która się zmieniała na dobre z każdą godziną.
- Królowo. - ukłoniła się Naberrie.
- Pani Senator. - odwzajemniła ukłon Apailana. - Tak dobrze cię widzieć!
- Republika działa. Pałac zaraz zostanie odbity i będziesz mogła tam wrócić i być bezpieczna. Twoja służka już tam idzie. Naszym zadaniem jest Cię tam dostarczyć. My wysiadamy w połowie drogi - poinformowana.
- Nie boisz się tu być w takim stanie? - zmartwiła się dziewczyna zdrowiem byłej władczyni.
- Myślę, że lepiej będzie, jeśli przebywam tutaj. Są sprawy, które nie dotyczą jedynie tej planety, a ja jestem w to niestety zamieszana. - odparła Padme.
- Mam nadzieję, że przejdziesz przez to wszystko żywa i bezpieczna. - wyraziła się dziewczyna. - Nie mam zamiaru mieszać się w te sprawy. Wiem, że nie powinnam.
- Nie zrozumiałabyś i takie wyjście jest dla Ciebie o wiele lepsze. - zapewniła kobieta.
- Pani Senator, nie mamy wiele czasu. - przypomniała jej Ekria stojąc prawie na baczność, ale była rozluźniona. Wiedziała, jak ma się zachować. Kulturę miał każdy.
- Masz rację. - przyznała Amidala. - Chodźcie.
Kobiety weszły do wnętrza kanonierki, po czym poleciały w stronę Theed biorąc po drodze służbę królowej. Przy granicy miasta, kanonierka obniżyła się by zostawić Senator i dwie Jedi.
- Co teraz pani zrobi? - zapytał żołnierz-klon.
- Na pewno coś co ułatwi wam pracę. Spokojnie, wiem doskonale co trzeba począć. Opiekujcie się królową. - poleciła.
- Oczywiście. Powodzenia. - życzył jej.
- Niech Moc będzie z Wami. - powiedziała Ekria.
Kanonierka podniosła się do góry i poleciała przed siebie.
One zaś pobiegły wzdłuż granicy. Padawanki po prostu biegły i ufały Padme. Same nie wiedziały co robi. Miały jedynie pojęcie o tym, że czegoś szukała, ponieważ patrzyła w uliczki.
- Gdzie biegniemy? - spytała różowo włosa nie wytrzymując niewiedzy.
- Do pałacu. - odpowiedziała Padme.
- CO?! - Wysy zatrzymała się, jakby uderzyła w mur. - Czy Ty sobie żartujesz? Przecież tam lecieli!
- Nie biegniemy tam, gdzie oni. Tłumaczenie tego wszystkiego byłoby za długie. Kiedy dotrzemy do celu, same będziecie mieć obraz tego, co chcę zrobić. A powody i wszystko inne poznacie później. Lepiej się pospieszmy. - ponagliła dziewczyny i ruszyła dalej.
_________________________________________
105 rozdział to chyba niezły wynik, nie? :P
Na dzisiaj i jak na pierwszą połowę 2015 roku, to tyle. Koniec. Oczywiście nie, że wielki "The End", bo jak widzicie - nie skończyło się jeszcze i mówiłam dwa tygodnie temu, że połowy jeszcze nie ma. Robię sobie przerwę na dwa miesiące. Będzie to już 3 raz. Dwa lata temu zaczęłam tuż przed wakacjami, a nie miałam warunków do pisania, więc jakoś tak wyszło. W tamtym roku potrzebowałam odpoczynku, a w tym roku też. Nawet nie wiecie jak trudno się pisało 109 i 110 rozdział. Dwa miesiące przerwy to idealny czas, bo dla mnie już 2 tygodnie to jest odpoczynek, ale teraz chcę się zregenerować po dziesięciu miesiącach. Oczywiście pewnie napiszę na zapas jakąś notkę i piszę one-shota, który się pojawi w trakcie wakacji... ja mam taką nadzieję, to zależy od weny i chęci.
Nazwijmy te 10 miesięcy rokiem mojego pisania. Tak, więc dziękuję każdemu, kto tu był: Soni, Wice, Idze, Martynie (ta czwórka jest tu dość długo, prawie od zawsze), Ali (którą nam gdzieś wcięło :<), Adamowi, Margaret, Akirze, Karsie, Cadowi i przede wszystkim:
MIRZE ♥
Margaret napisała, że nie widzi gadżetu... cóż, ja od wtorku go już widzę. Ja go mam, mogę obserwować co kto dodał. Przykro mi, że tak się stało, że nadal nie jest w pełni "zdrowy". Jak dla mnie nadal stały wygląd bloga, dla innych może nie. Proszę was... nie, błagam was (Dzięki, Padme x)) ) powiedzcie mi czy go widzicie czy nie. Muszę wiedzieć czy nadal z tym kombinować. (Pewnie i tak to zrobię, ale powiedzcie)
Co do komentowania blogów, nie będzie to długo, pewnie nie będę mieć jak wypisywać błędów - uroki telefonu. Ale komentować i czytać zawsze będę, bez obaw.
Życzę wam świetnych wakacji, udanych, bez szkód, z pomysłami i wariacjami itp!
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie. Był dobrym człowiekiem. Nie ważne co inni myśleli o żołnierzach, dla niej zawsze będą osobami, na których można polegać nie tylko na polu walki.
Zza rogu wydobył się dźwięk strzału i zaraz po tym przed oczami przeleciała czerwona smuga.
Dziewczyna po raz kolejny włączyła miecz świetlny i pognała przed siebie, a jej celem było zniszczenie tych paru droidów. Nie umiała określić czy to te, które przed chwilą weszły nieproszone, czy te, które tkwiły tu dłużej. W sumie, to nawet nie miało znaczenia. Po co miała się przejmować czymś bezsensownym? Ważne było ich zniszczenie i to jak najszybciej. Nie mogli się już tam długo cackać. Apailana potrzebowała schronienia, a wraz z nimi, mieszkańcy Naboo. Tylko w dobrze strzeżonym pałacu mogli czuć się bezpiecznie. Oczywiście Ci z innych miast mieli zapewnioną pomoc Bultar w innym punkcie. Z Theed i okolic mieli opiekę na głównym placu. I tak będzie.
Padawanka usłyszała dalekie, ciężkie kroki stąpające w równym rytmie. Nadchodziły kolejne.
- Idźcie pilnować najbliższego wejścia. - poleciła paru żołnierzom i pognała z resztą dalej.
- Ahsoka. - odezwała się w komunikatorze Atari.- Mistrzyni Secura jest niedaleko. - powiadomiła. - Właściwie, to już są kanonierki.
- Dobra. Ja biegnę dalej. Skontaktuję się jeszcze z Sio Bibble, jak sobie radzą. - odparła i zrobiła to, co postanowiła.
~~Padme~~
Po raz drugi w życiu stanęła na żywo twarzą w twarz z młodą królową. Była niższa, jej twarz była niewinna i młoda. Miała oczy pełne strachu i obawy. Widać, że nie chciała uciekać, ale nie miała innego wyjścia. Całe szczęście, że teraz mogła liczyć na lepszą Republikę, która się zmieniała na dobre z każdą godziną.
- Królowo. - ukłoniła się Naberrie.
- Pani Senator. - odwzajemniła ukłon Apailana. - Tak dobrze cię widzieć!
- Republika działa. Pałac zaraz zostanie odbity i będziesz mogła tam wrócić i być bezpieczna. Twoja służka już tam idzie. Naszym zadaniem jest Cię tam dostarczyć. My wysiadamy w połowie drogi - poinformowana.
- Nie boisz się tu być w takim stanie? - zmartwiła się dziewczyna zdrowiem byłej władczyni.
- Myślę, że lepiej będzie, jeśli przebywam tutaj. Są sprawy, które nie dotyczą jedynie tej planety, a ja jestem w to niestety zamieszana. - odparła Padme.
- Mam nadzieję, że przejdziesz przez to wszystko żywa i bezpieczna. - wyraziła się dziewczyna. - Nie mam zamiaru mieszać się w te sprawy. Wiem, że nie powinnam.
- Nie zrozumiałabyś i takie wyjście jest dla Ciebie o wiele lepsze. - zapewniła kobieta.
- Pani Senator, nie mamy wiele czasu. - przypomniała jej Ekria stojąc prawie na baczność, ale była rozluźniona. Wiedziała, jak ma się zachować. Kulturę miał każdy.
- Masz rację. - przyznała Amidala. - Chodźcie.
Kobiety weszły do wnętrza kanonierki, po czym poleciały w stronę Theed biorąc po drodze służbę królowej. Przy granicy miasta, kanonierka obniżyła się by zostawić Senator i dwie Jedi.
- Co teraz pani zrobi? - zapytał żołnierz-klon.
- Na pewno coś co ułatwi wam pracę. Spokojnie, wiem doskonale co trzeba począć. Opiekujcie się królową. - poleciła.
- Oczywiście. Powodzenia. - życzył jej.
- Niech Moc będzie z Wami. - powiedziała Ekria.
Kanonierka podniosła się do góry i poleciała przed siebie.
One zaś pobiegły wzdłuż granicy. Padawanki po prostu biegły i ufały Padme. Same nie wiedziały co robi. Miały jedynie pojęcie o tym, że czegoś szukała, ponieważ patrzyła w uliczki.
- Gdzie biegniemy? - spytała różowo włosa nie wytrzymując niewiedzy.
- Do pałacu. - odpowiedziała Padme.
- CO?! - Wysy zatrzymała się, jakby uderzyła w mur. - Czy Ty sobie żartujesz? Przecież tam lecieli!
- Nie biegniemy tam, gdzie oni. Tłumaczenie tego wszystkiego byłoby za długie. Kiedy dotrzemy do celu, same będziecie mieć obraz tego, co chcę zrobić. A powody i wszystko inne poznacie później. Lepiej się pospieszmy. - ponagliła dziewczyny i ruszyła dalej.
_________________________________________
105 rozdział to chyba niezły wynik, nie? :P
Na dzisiaj i jak na pierwszą połowę 2015 roku, to tyle. Koniec. Oczywiście nie, że wielki "The End", bo jak widzicie - nie skończyło się jeszcze i mówiłam dwa tygodnie temu, że połowy jeszcze nie ma. Robię sobie przerwę na dwa miesiące. Będzie to już 3 raz. Dwa lata temu zaczęłam tuż przed wakacjami, a nie miałam warunków do pisania, więc jakoś tak wyszło. W tamtym roku potrzebowałam odpoczynku, a w tym roku też. Nawet nie wiecie jak trudno się pisało 109 i 110 rozdział. Dwa miesiące przerwy to idealny czas, bo dla mnie już 2 tygodnie to jest odpoczynek, ale teraz chcę się zregenerować po dziesięciu miesiącach. Oczywiście pewnie napiszę na zapas jakąś notkę i piszę one-shota, który się pojawi w trakcie wakacji... ja mam taką nadzieję, to zależy od weny i chęci.
Nazwijmy te 10 miesięcy rokiem mojego pisania. Tak, więc dziękuję każdemu, kto tu był: Soni, Wice, Idze, Martynie (ta czwórka jest tu dość długo, prawie od zawsze), Ali (którą nam gdzieś wcięło :<), Adamowi, Margaret, Akirze, Karsie, Cadowi i przede wszystkim:
MIRZE ♥
Margaret napisała, że nie widzi gadżetu... cóż, ja od wtorku go już widzę. Ja go mam, mogę obserwować co kto dodał. Przykro mi, że tak się stało, że nadal nie jest w pełni "zdrowy". Jak dla mnie nadal stały wygląd bloga, dla innych może nie. Proszę was... nie, błagam was (Dzięki, Padme x)) ) powiedzcie mi czy go widzicie czy nie. Muszę wiedzieć czy nadal z tym kombinować. (Pewnie i tak to zrobię, ale powiedzcie)
Co do komentowania blogów, nie będzie to długo, pewnie nie będę mieć jak wypisywać błędów - uroki telefonu. Ale komentować i czytać zawsze będę, bez obaw.
Życzę wam świetnych wakacji, udanych, bez szkód, z pomysłami i wariacjami itp!
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!