niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 127


                                                 ~~Anakin~~

    Rozciął droida na pół, a jego czyn sprawił, że poczuł niewyobrażalną ulgę. To dziwne, nigdy tak się nie działo. Jak przecięcie kawałka blachy, może przynieść jakiekolwiek ukojenie? Zresztą, od paru godzin wszystko co mu się udawało, sprawiało, że stawał się niezwykle spokojny i zaczął uważać, że jego wspominanie tragicznej przeszłości może mieć na to wpływ, lecz nigdy nie miał zwyczaju poprawiać sobie humoru czymś małym. Cenił sobie ważne osoby w życiu, ewentualnie rzeczy i to one sprawiały, że nagle był radosny, na jego twarzy gościł uśmiech.
    Rozwalenie tego droida byłoby bardzo świetną zabawą gdyby rywalizował z Ahsoką, jak to często im się zdarzało od samego początku.
    Jak zwykle ruszyły na niego tępe roboty sądząc, że pokonają go bez żadnego trudu, co wydawało się śmieszne. Czyli - nic nowego.
    Pozwolił sobie spojrzeć ukradkiem na swoją "szwagierkę". Dawała sobie, jako tako, radę, ale próba ukrycia kłamstwa utrudniało jej całkowite skupienie się, jej twarz okryło rozkojarzenie. Atari zawsze była taka skupiona, odpowiedzialna, dzielna, a czasami wyglądała jak bezbronny adept, który wiele umie... w skrócie - cofała się do swojej przeszłości.
    W sumie, jego głowa też była zaprzątnięta czymś zupełnie innym niż chwila obecna. Nie chodziło o Padme, nie mógł o niej myśleć, więc tego nie robił. Intrygował go wybuch fabryki. Miał wrażenie, że coś go do tego miesza. Tak, zapewne to ciemna strona Mocy, ale... coś jeszcze.
    Chciał warknąć na ze złości.
   Czemu ta bitwa tak bardzo utrudniała mu myślenie? Dlaczego wszystko było zamglone przez ingerencję Palpatina? Naprawdę, miał tego dość. Od wielu lat wadził jego i innych Jedi za nos, przyćmiewał ich próby dowiedzenia się jakiejkolwiek rzeczy przez Moc. Ten człowiek strasznie działał mu na nerwy. Oczywiście - celowo. Anakin dobrze rozszyfrował zagrywki Sitha, ale nadal nie mógł sobie wybaczyć, że dał się tak oszukać.
    "Będziesz najpotężniejszym Jedi"
    Anakin znalazł w sobie siłę tylko dlatego, że cały czas mu to wmawiano. Ślepo wpatrywał się w Papatina i nie chciał słuchać zdania nikogo innego, bo liczyło się dla niego to, że to właśnie sam Kanclerze tak bardzo w niego wierzył. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - Skywalker był tym, który miał przywrócić równowagę Mocy. Palpatine jako Sith potrzebował ucznia, a posiadanie tak silnej w Mocy osoby jak sam Anakin Skywalker... to potęga...
    Cóż, uważano go za Wybrańca, ale Anakin wcale tak się nie czuł, a zapewnienia Kanclerza były tylko odskocznią. Teraz jego uczucia wróciły ze zdwojoną siłą. Uważał się za jeszcze bardziej słabą osobą niż wcześniej, bo dał się omotać. Jego chęci na ochronienie kogokolwiek, malały.
    Więc, czy zdoła ochronić Padme zanim coś jej się stanie na tej planecie?
    Powinna zostać na Coruscant, ale uparła się... czemu?  Czemu nie mogła sobie choć raz odpuścić? Dlaczego musi zawsze postawić na swoim i zagrażać sobie, a zwłaszcza teraz, kiedy jest w ciąży? Tyle razy sobie zadawał te pytania, a nadal nie rozumiał. Zapewne wiele osób stwierdzi, że idealnie się dobrali, bo oboje uparci, ale... nie. Przecież...
    - Generale, uważaj! - wykrzyczał jeden z żołnierzy.
    Anakin nie zdążył w porę zareagować. Zanim się odwrócił, strzał trafił w jego protezę.
    Jedi zaczął się trząść. Czuł porażenie w całym ciele do póki nie upadł nieprzytomny na podłogę.
    - Co... co ja zrobiłem?! - wykrzyczał zrozpaczony Rex.

                                             ~~Ahsoka~~

    Szli jak najszybciej przez łąkę. (Widzisz, Jawa? We własnej fikcji moją odmianę depczą xD) Jeżeli to w ogóle można było nazwać chodem. Oboje kuleli, pojękiwali z bólu, ale to Ahsoka najlepiej się trzymała i to nie dlatego, ze wspierała się Mocą, bo tego nie robiła, ale próbowała stłumić ból najlepiej jak tylko umiała.
    - Jak ty w ogóle masz na imię? - Stwierdziła, że to dobry moment.
    - Darred, a ty?
    - Ahsoka.
    - Gdzie my w ogóle idziemy? - zapytał Darred, jak marudzące dziecko.
    - Przed siebie - odparła oschle padawanka.
    - Zawsze jesteś taka zła na wszystko i bezczelna? - zagadał po chwili.
   - Co? - zdziwiła się dziewczyna. Potrząsnęła głową orientując się w końcu co powiedział. - Eh. Wybacz. Zauważę, że chcę dotrzeć jak najszybciej do naszego miejsca dowodzenia na tej planecie. Jest widoczne, ale jeszcze bezpieczne. Chcę chociaż Ciebie uratować. Wybacz, że to powiem - zaczęła po chwili. - Powinniśmy nie żyć. Tak samo jak oni. Nie jest mi łatwo żyć z myślą, że zabiłam tyle niewinnych os...
    - Nie zabiłaś. - przerwał jej.
    - Z Twojego punktu widzenia może i tak, ale gdybym tam nie poszła, pożyliby trochę dłużej.
    - I tak by wybuchły, przecież...
   - Ale to nasze wejście spowodowało szybki wybuch. To przez nas padł strzał. To logiczne! - zirytowała się dziewczyna. Nagle zaczęła się zastanawiać czy każdy cywil, czy może tylko ludzie byli tak bardzo niekumaci i sądzili, że wszystko jest takie łatwe. A może to ona źle wszystko rozumiała? W sumie, to miała to gdzieś. Już całkowicie oszalała.
    - Nie musisz zwalać na siebie całej winy. Prędzej czy później, wykończysz się psychicznie.
   - Posłuchaj, nie chcę być dla Ciebie niemiła, krzyczeć, ale, błagam, przestań. Mam prawo tak sądzić. Powinnam nie żyć, rozumiesz? Już bardzo dawno. Naprawdę, nie wiem co w ogóle robię jeszcze w świecie żywych. Nie wiem czy kiedykolwiek się pogubiłeś, ale śmiem twierdzić, że nie. Żyjesz na spokojnej planecie, gdzie niewiele jest konfliktów. Widziałam zbyt wiele, przeżyłam zbyt wiele. Życie Jedi nie jest łatwe, ani kolorowe. Czasami żałuję, że nie jestem zwyczajną osobą, jak Ty i mieszkać tutaj lub na jakieś neutralnej planecie, gdzie nic mi nie grozi. Ciesz się z tego kim jesteś i że w ogóle przeżyjesz, bo chociaż Ciebie chcę ocalić.
    Dotarli do skraju miasta i weszli w pierwszą lepszą uliczkę.
   Wiedziała, że będzie jej się trudno przedostać do głównego placu, ale próbowała wypełnić się optymizmem, który mógłby zarazić również Darreda.
    Nagle zza budynku wyskoczył droid zaczął do nich strzelać.
   Ahsoka szybko włączyła swój miecz świetlny (który dziwnym trafem, wraz ze shoto, nadal wisił przy jej pasie) i zaczęła odbijać jej w jego stronę uciekając za kolumny podtrzymujące balkony.
    Popatrzyła się w prawo, a jej oczy o mało nie wyszły z orbit.
    - Co? - szepnęła zdezorientowana. - Wiesz może gdzie jesteśmy?
    - Z tego co widzę to w zachodnio-północnej części miasta. Jeśli chodzi o ulice, to...
    - Nie, nie o to.
    - To o co? Co się dzieje?
    - Jesteśmy w bardzo dobrym miejscu jeśli chodzi plan Republiki.
    - Ale... - Wiedział, że jest jakieś "ale".
   - Ale jeśli chodzi o stan teraźniejszy, to jesteśmy w piekle. Republika miała zając to miejsce już dawno, a nie ma ich tu. Musiało ich coś zatrzymać... nie możemy wyjść z tego obszaru od tak, ale nie możemy tu też zostać. - Wyjrzała ostrożnie za kolumnę. - Z tego co widzę, to Separatyści sprowadzili nowe bronie oraz droidy, których nie znamy. Każdego Jedi kariera kiedyś się kończy. To najbardziej tyczy się Padawana. Wiesz o co chodzi, nie? To co mówiłam o sobie nie było bezpodstawne. W prowadziłam w nas najbliższe, a zaraz największe bagno w tym mieście.
    - Czy... czy mimo wszystko zdołasz nas stąd wyciągnąć?
    - Nie usłyszałeś ode mnie i nie usłyszysz słowa "obiecuję", ale postaram się.
    Zamknęła oczy.
    Ja tu jestem. Ja żyję. Pomóżcie mi...

                                         ~~Padme~~

   Padme zamarła.
  Znaleźli je? To przecież niemożliwe. Sądziła, że dobrze się ukryły, że są bezpieczne... czyżby się myliła? Znowu zawiodła? Dziewczyny były padawankami i nie mogły się zmierzyć z tym kimś na powierzchni, bo od razu zginą.
    - Co robimy? - szepnęła Amidala.
   - Wyczuwa nas, ale nie wie gdzie jesteśmy. Powinnyśmy się jak najszybciej oddalić, ale to niemożliwe. Jeśli ruszymy się zbyt szybko, to nas znajdzie. - odszepnęła Ekria.
    - Dobra, tak czy siak - chodźmy. - postanowiła Wysy.
    - Przepraszam, że was w to wpakowałam. Naprawdę. - powiedziała smutno żona Skywalkera.
   - Nie masz za co nas przepraszać. - odparła najmłodsza i chwyciła podopieczną za dłoń, by wpłynąć na senator swym darem. - Ruszajmy. - poleciła dziewczyna i poszła dalej nie puszczając kobiety.
    Ekria prowadziła.
   Poruszały się powolnie i bardzo cicho. Dziewczyny wiedziały, że ktokolwiek jest na górze - usłyszałby, a na razie nie jest w stanie zidentyfikować ich, ponieważ nie jest świadom tego, że pod nim znajdują się tunele. To daje dziewczynom przewagę.
__________________________________________ 
Witam was z nowym szablonem autorstwa nikogo innego, jak Wiki. Jestem jej stałą klientką i kocham jej pracę, kocham ją i dziękuję jeszcze raz ♥♥
Dedykacja dla wszystkich <3

NMBZW! 

8 komentarzy:

  1. Pierwsza! Zaklepuje miejsce i idę czytać rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, przeczytałam. No widzę, że wszyscy mają kłopoty. Ahsoka otoczona nieznanymi droidami i innymi wrogo nastawionymi ustrojstwami, Anakin zemdlał bo dostał w protezę od Reksa, a Padme ma nad sobą jakiegoś sitha... tak swoją drogą, to ciekawe gdzie ona w ogóle jest. Co do Soki, to coś trochę się na siebie wkurzyła i przy okazji na tego Darreda też. Ogólnie fajny rozdział dużo się dzieje. A ten nowy szablon jest genialny!
    NMBZT!
    Bambus

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tu byłam!
    Dobra zacznę od błędów, bo Sonia jest Sonią... "Cenił sobie ważne osoby w życiu, ewentualnie rzeczy i to one, że nagle był radosny, na jego twarzy gościł uśmiech." Hm... zjadłaś jakieś słówko, wydaję mi się, że "sprawiały", lub coś w tym stylu. Wyłapałam tez literówkę, ale jestem zbyt leniwa aby teraz jej szukać, wybacz..
    Dobra tyle z krytyki. Bardzo mi się podobają przemyślenia i Soki i Anakina. Takie... Hm.. Przemyślane? XD W sensie przez Ciebie, nie przez nich XD Szkoda mi reksa i Ahsokki i to bardzo... Jeśli Rex będzie miał ten sam syndrom powypadkowy co nasza Togrutanka to będzie trochę smutno :/ I ta Padme z Sithem nad głową... matko az mi sie przypomniała wycieczka do Muzeum powstania Warszawskiego... tam jest taki tunel, zrobiony tak, abyś myślała, że idziesz kanałami... i na jednej ze ścian jest napisane "uwaga, szwap" i strzałka do góry. Gdy spojrzysz w tamtym kierunku faktycznie tam są ludzie bo... W szatni na podłodze jest taki mały wizjer ze strzałką "Uwaga powstańcy" XD I zawsze znajdziesz kogoś kto na cb paczy...
    OK, ja spadam pisząc rozdział 12 (!). Z tydzień pisałam 10 lol XD
    NMBZTK!
    Sonia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro dodam kom obiecuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, czy jesteś tego świadoma, ale Anakin ma nie mieć żadnego uszczerbku na zdrowiu, bo się z Tobą policzę...*wymachuje groźnie ręką*
    Jego przemyślenia w pierwszej części – wspaniałe! Aż mu współczułam. *Nie martw się Annie jesteś najlepsiejszy na świecie* Biedny Annie ;< Rex ma ruszyć tyłeczek i pomóc naszemu wspaniałemu Wybrańcowi. <3
    Ashoka jest zdeterminowana i myślę, że trochę przewrażliwiona. Popieram Darreda, nie powinna siebie obwiniać, chociaż ciężko jej nie zrozumieć. Biedaczka tyle przeszła.:<
    Padme widzę jak zwykle nieustraszona, nie ucieknę w bezpieczne miejsce, bo po co... *nie lubi jej* Eh, żeby przez swoją lekkomyślność straciła dzieciaki to nauczy się raz na zawsze!!!! *okrutna*

    Okej. *uspokaja się* Czekam na nexta i pozdrawiamm ;33

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za dedyk. Bardzo fajnie opisane to nic że jest krótki. Każdemu się to może zdarzyć. Jest dobrze. Trzymam za ciebie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Że. Co. Prosze. Cos ty mu zrobiła?! Jeszcze moze powiedz, ze od tego umarł! No dawaj dobij mnie! Bo dlaczego niby nie?! A ja umieram razem z nim... Annieeeeeeeeee! *beczy* Wstawaj, głupku! Nie udawaj zdechlaka! Nie jestes tchórzofretką! Wake up! No nie rob mi tego! Serduszko mi pęka :( :( :( �� *beczy*
    Darred żyje!!! Dariuszu ty moj!!! *caluje go w oba policzki i skacze pod sufit* a ty moja panno! Ruszaj dupę, a nie marudzisz nad sobą! Pieprzona pesymistka sie znalazła... To moja rola, nie zabieraj mi jej... No dacie rade, nie mow ze nie. Bedzie happy end. Dlaczego? Bo ja tak mowię *wyszczerz*
    No... Padme... I w cos ty sie wpakowała? Nie mow mi ze to sam Palpuś tam siedzi... Jego sie boisz? Tego zgreda? Juz Zgredek jest od niego groźniejszy! Nasmaruj tej wielkiej zmarszczce twarz kremem nawilżającym i po sprawie! No mowię Ci, mozesz jeszcze tylko przyprawić patelnia! :D

    Dobra... To źle ze jeszcze komentuje w ten sposób? :(
    Rozdział miód malina i czekam na kolejny!
    Niech Mic bedzie z Toba!
    IgusS
    P.S. Jestem głupia, prawda? *zajrzyj na strumien obserwowanych blogów to skumasz*

    OdpowiedzUsuń