niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 125


                                  ~~Anakin~~

    Atari nie była z nim szczera i dobrze wiedziała o tym, że ją przejrzał i że na pewno będzie domagać się prawdy, ale jeszcze tego nie okazywał. Ahsoka zrobiła coś niewłaściwego. Znał jej zagrywki, ale ostatnio stała się inna, jakaś dziwna.
   Togrutankę bardzo trudno było zrozumieć. Zastanawiał się czy nawet Atari próbowała ją rozszyfrować, lecz zdawało się, że Orgeen nic nie zauważyła. Albo po prostu rozumiała? Nie potrafił tego jakkolwiek ogarnąć... w sumie, nawet swojego życia nie ogarnął przez te wszystkie lata, a w tym momencie zdaje się po prostu doszczętnie sypać, ale to nie ważne.
    Nie, to jednak jest ważne. Bo co jeśli nie umie pomóc Ahsoce skoro sam nie umie się odnaleźć? A co go dokładnie zbiło z tropu? Oczekiwanie dziecka? Palpatine? Obi-Wan? Dłużenie się wojny? Był nią zmęczony, to fakt. Wojna to straszne zjawisko, pochłania życie niewinnych osób oraz przysparza im cierpienia. To męczące, ale z drugiej strony - będzie nudno.
    Co tak naprawdę zapewniało mu atrakcje? Częste ruszanie się? Możliwość "zabawy" w dowódce czego Jedi zazwyczaj nie robili? Te zawody podczas bitew z Ahsoką "Kto zniszczy więcej droidów/myśliwców"? Ukrywanie małżeństwa? Uciekanie w nocy ze Świątyni do Padme podczas przepustki? Ogólne posiadanie tajemnicy, co do Jedi jest niepodobne? Odizolowanie się w jakiś sposób od Obi-Wana, po tym jak został obarczał winą za śmierć matki?
    - Atari, już czas. - powiadomił ją beznamiętnym tonem. Może to przyniesie mu wolność od jej dziwnych zachowań na temat "Jakim tonem się do mnie wyrażasz".
    - Jasne. - przyjęła dziewczyna.
    Anakin odczuwał jak kanonierka się zniża. Przygotował się aby wyskoczyć i od razu złapać miecz, bez zbędnego zabierania sobie potrzebnego czasu. Po raz pierwszy od początku wojen klonów poczuł głód w żołądku przed akcją. Zjadł porządną porcję na śniadanie, a nawet o pustym żołądku się tym nie przejmował. Czy trawienie jedzenia z rana miało związek, że psychicznie nie czuł się dobrze z powodu bawienia się w berka z Atari próby nie wyczuwania Padme... wiedział jedno - Amidala była na niego mimo wszystko zła. Okazała mu swym zachowanie to wystarczająco dobrze, żeby ją zrozumiał.
    Czy to również przez to Atari ma do niego żal?
   Chyba popadał w paranoję, skoro myślał o takich rzeczach w takiej chwili, w której nie mógł myśleć o swojej żonie, co osłabiało jego chęci do okazania swych nabytych, a zarazem jakże zdumiewających zdolności.
    Skądś... skądś miał wrażenie, że nie jest sam. Że nie tylko on się zaczyna dziwnie zachowywać.
    - Co to?! - krzyknęła do komunikatora Atari.
    Usłyszeli wielkie "Bum" i zakłócenie w Mocy. Wrota kanonierki się otworzyły na wysokości dachów budynków przez co w ostatniej chwili można było zobaczyć wybuch jakiegoś obiektu, który potem został otoczony dymem.
    Zmartwienie uszło wraz ze strzałami wydobywającymi się z broni droidów typu B1.

                                        ~~Padme~~

   - Dobra, gdzie teraz? - zapytała Ekria, kiedy zeszła. - Powiedziałaś jej. - bardziej stwierdziła niż zapytała Ekrie patrząc na stan Amidali.
    Padme prawie dochodziła do siebie. Jej załamanie trwało chwilę, ale musiała się z tego otrząsnąć. Trudno było stwierdzić czy bardziej rozpacza, że to ogółem się stało czy dlatego, że nic nie mogła zrobić. Czy to ciąża ją tak osłabiła psychicznie? Wspominając ostatnie miesiące widziała silną kobietę zdolną zrobić większość rzeczy przydatnych dla Republiki. Nadal tak wyglądała, lecz ona tak się nie czuła. Nie miała pewności siebie. Nadopiekuńczość Anakina wcale nie pomagała...
    W jednej chwili zdała sobie sprawę, jak bardzo jest im trudno żyć, jakim są małżeństwem. Nie ufają sobie, cały czas próbują uchronić drugiego sądząc, że popełni jakiś błąd, co oznacza braku wiary w możliwości. Czemu siebie okłamują? Hah, pytanie bardzo łatwe - żeby nie dopuszczać do siebie tej myśli, a ona to zrobiła. Co z tego, że się sobą opiekują. Anakin przez większość czasu na Coruscant... nie był jej Anakinem. Okłamywał ją bardziej, jego sprawa z Palpatinem i radą Jedi dobiła bardziej ją niż Jedi, a oskarżenie jej o mówienie jak Separatystka to szczyt bezczelności. Jakim prawem sobie na to pozwoliła? Dlaczego puściła mu to płazem? Owszem, mają inne poglądy, ale żeby tak ją zbesztać? O nie...
    - Pani Senator, wszystko w porządku? - zmartwiły się dziewczyny.
    - Tak. - odparła kobieta, odsłaniając twarz. Jej dłonie strasznie się trzęsły. - Możemy iść dalej.
    - Nie jestem pewna. Twój stan psychiczny... - zaczęła Wysy.
    - Jest dobrze. - zapewniła Padme.
    Wysy chwyciła ją za rękę i skupiła się próbując zatrzymać wszystko, co ma zły wpływ na płód.
   - Na pewno? - zapytała, mimo że pytanie z jej ust po czynności wykonanej przed chwilą brzmiało zapewne idiotyczne, to było jak najbardziej trafne pod względem psychicznym, bo właśnie o to chodziło w nagłym pogorszeniu samopoczucia Padme Amidali.
    - Tak. - potwierdziła uparcie Padme.
    Dwie padawanki chwyciły ją za ręce i pomogły wstać.

                                         ~~Asajj Ventress~~

    Dostała przytulny, jak na Jedi, pokój, ale nie czuła się w nim dobrze, jak i w całej Świątyni. Szczerze mówiąc, wolała wrócić do swojej rzeczywistości, jako ukrywająca się była Lady Sith będąca aktualnie Łowczynią Nagród żyjącą w brudzie oraz środowiskach najniższej warstwy społecznej.
    Podczas nauki u Hrabiego Dooku niczego jej nie brakowało. Miała swoją twierdzę, a w niej wygodnie łóżko, jedzenie, które przekraczało granicę jej potrzeb, armię droidów gotową na jej rozkazy, a mimo tego, lepiej czuje się na ulicach przepełnionych prostytutkami, klubami, pijanymi bezdomnymi. Panowały tam wieczne skandale i spory o długi czy bójki, ale to dawało jej spokój i pomysły. Widziała, jak te osoby żyją, dawało to jej różne pomysły na realizację danych misji jako Łowczyni Nagród. W końcu sama kiedyś żyła jako niewolnica...
    Sama nie mogła uwierzyć czemu pokładała swą wiarę w tego małego Smarka o imieniu Ahsoka Tano. Przez jeden miesiąc jej wróg zamienił się w przyjaciela. Początkowo na bazie "Wróg mojego wroga - jest moim przyjacielem", ale w pewnym momencie stała się kimś więcej przez samą obecność i niektórymi rozmowami, kiedy chciały poznać co działo się "po drugiej stronie" konfliktu. 
    Poszukaj!
    Jakiś znajomy głos wydarł się w jej głowie.
    Tu tego nie ma! Szukałam gdzie się da! Uważaj, przez Ciebie...
    Wyszliśmy z nadprzestrzeni, brawo!
    Nie patrz na mnie, jakby to była moja wina! Nie uważasz, ja szukam gdzie się da, a Ty wydzierasz się bez powodu i...
    Zygerrianie?
    Wypowiadasz ich nazwę rasy jakbyś wiedział o ich obecności tutaj...
____________________________________________
Witam was z pancake'sami z masłem orzechowym... i mlekiem i miałam pisać 130 rozdział, a chyba pójdę rozwiązywać ćwiczenia z języka obcego :/
Mam nadzieję, że ok i mimo że mam w tym tygodniu 3 sprawdziany, to się nie poddam i jakoś rozdzielę mój czas :D
Życzę wam miłej niedzieli i weny!

NMBZW!  

2 komentarze:

  1. Kiwi... skarbie ty moje... co ja mam powiedzieć jeśli chodzi o sprawdziany xdd Ja już praktycznie spać przestałam...
    No dobra, co do rozdziału... wyłapałam parę literówek,ale jest spk. Ani taki skofundowany: tu walka a ten o Padmé xdd no jprdl xdd I biedna Amidala... No i Ventress - nie do końca załapałam o co cho, ale pewnie niedługo wyjaśnisz...
    Lece ^^
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyyyy... nie rozumiem na razie o co chodzi z Ventress, ale trudno. Pożyjemy zobaczymy. Jeśli chodzi o Anakina to trochę biedny. Tak dużo ma problemów. Wojna, Padme, Obi-wan... ehhhh. No tak jak już trzeci raz mówie: MAM NADZIEJE ŻE AHSOKA ŻYJE. Wszyscy widzą ten wybuch, a o Ahsoce ani widu ani słychu. No ogólnie ciekawie. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
    NMBZT!
    Bambus

    OdpowiedzUsuń