[Rok odwetu Zygerriańskiego]
Można by rzec, że wszystko poszło w piach, jak po burzy na Tatooine. Zygerrianie opanowali większość mniejszych planet, które Republika wspomagała. WAR na każdym kroku była pokonana, a żołnierze ledwo uchodzili z życiem. Zakon Jedi nie ukrywał, że WAR bez Anakina, to nie WAR. Sam Obi-Wan z Ahsoką stali się dziwnie zacofani. Choć, jak zwykle, ich działania kończyły się powodzeniem, to zawsze brakowało tego jednego smaczku, który powodował Skywalker. Sam fakt, że nie wspominano go w raportach, wręcz przytłaczał. Większość osób po prostu do tego przywykła, ale ZAWSZE dostawali dreszczy na wzmiankę o Wybrańcu i Aayli Securze.
Padme z dnia na dzień zamykała się w sobie. Trudno w ogóle było stwierdzić, że żyje. Fakt, po pół roku już wróciła do swojego zawodu na całego. Królowa Apailana przedłużyła jej kadencje, ponadto Padme tak poprawiła się od swoich ostatnich tłumaczeń, że Senat nie chciał jej żegnać. Kanclerz Aang sam w żartach nie wyraził zgody na jej jakiekolwiek zwolnienie. Szczerze powiedziawszy, martwił się o nią. Rozumiał powagę jej sytuacji chociaż się z tym nie obnosiła na prawo i lewo. Zachowała to dla siebie i udawała silną. No właśnie - udawała. Zawsze była najprawdziwszą wersją samej siebie, a teraz musiała kłamać, że stała się niezwykle odporna na krzywdę od Mocy.
W życiu Amidali powinny nastać naprawdę radosne czasy. Dzieci zaczęły chodzić, przeszły na normalną dietę i jadły praktycznie wszystko. W tej całej radości brakowało tylko jednego - ojca bliźniąt, który przyglądałby się im ze szczęściem w oczach. A tu brak. Wszystkiego - miłości, bezpieczeństwa, szczęścia, jakiegokolwiek pozytywu w jej codziennym życiu. Czas zamienił się w miesiące, którymi obliczała wiek swoich pociech oraz ilość dni minionych od wyprawy Anakina. Kiedy ktoś zapominał daty miała ochotę odpowiedzieć swoimi obliczeniami. Jej serce nagle ogarnął smutek i zarazem dyskomfort. Zaginięcie ukochanego ogarnęło całe jej życie, ale nie miała zamiaru o tym paplać. Aczkolwiek, za każdym razem miała głupie uczucie, że ktoś czyta jej myśli lub mają większy zasięg niż ściany jej głowy.
Republiki problem polegał na tym, że nowy konflikt wpędzał społeczeństwo w paranoje, zwłaszcza, że Zygerria wzięła się za te słabsze planety, które nie bardzo umiały się bronić i nie były brane pod uwagę podczas Wojen Klonów, więc Wielkiej Armii Republiki z trudem udawało się uchodzić z życiem a co dopiero wybronić dany świat. Ale nie dawali za wygraną. Zaczęły się szkolenia, Jedi dokładali wszelkich starań byleby tylko umocnić armię i odzyskać tamte planety, ale też zapobiec zajęciu następnych.
To, co się działo w głowie Obi-Wana nie było takie łatwe do sprecyzowania. Zadręczał się w każdym momencie swojego życia. Przez prawie rok nie potrafił skupić się na niczym innym, jak na próbach znalezienia swojego najlepszego przyjaciela. W wolnych dniach, zamiast odpoczywać po różnych potyczkach czy misjach, za zgodą Rady, brał swój myśliwiec i wylatywał na poszukiwanie Anakina. Parę razy odwiedził Tatooine by tam dowiedzie się czegoś, jakby przeszłość miała w czymś pomóc, ale to nic nie dało. Ze trzy razy zabrał upartą Ahsokę ze sobą, lecz ona zawiodła się jeszcze bardziej niż Kenobi. Próbowali wszystkiego, Nal Hutta, z Huttami próbowali jakoś zawrzeć umowę by powiadomili ich gdyby coś wiedzieli o Anakinie. O dziwo, coś się udało. Problem w tym, że dostawali informacje, które sami już wiedzieli, ale i tak wierzył, że Huttowie szybciej się tym zajmą, choć to wymaga czasu. Najważniejsze stało się to, że w ogóle. Fakt faktem, nie czuli ani Aayli ani Anakina w Mocy, lecz NIKT, ale to NIKT nie sugerował ich śmierci.
Jak wyglądał budżet Republiki?
Połowa długów spłacona. Niektórzy nawet sobie trochę odpuścili widząc postępy. Nie naliczali więcej odsetek, poumawiali się z Kanclerzem. Rząd pracował jak trzeba, bez korupcji. Na posiedzeniach zagościła prawdziwa demokracja i szacunek. Wszystko próbowano zwalczyć negocjacjami, bo od tego był Senat, ale tylko w jednej sprawie nie mogli się nimi posłużyć - w wojnie. Z Zygerrianami nie można było nawiązać żadnego kontaktu, a co dopiero próbować coś zaproponować. Wydawałoby się, że galaktykę omotał większy mrok niż podczas wojen klonów. Czy Republice starczy na tyle siły, żeby przepędzić te ciemności?
________________________________________
Dzieci drogie! 5 komentarzy i będą 3 one shoty na święta! ^^
NMBZW!
W życiu Amidali powinny nastać naprawdę radosne czasy. Dzieci zaczęły chodzić, przeszły na normalną dietę i jadły praktycznie wszystko. W tej całej radości brakowało tylko jednego - ojca bliźniąt, który przyglądałby się im ze szczęściem w oczach. A tu brak. Wszystkiego - miłości, bezpieczeństwa, szczęścia, jakiegokolwiek pozytywu w jej codziennym życiu. Czas zamienił się w miesiące, którymi obliczała wiek swoich pociech oraz ilość dni minionych od wyprawy Anakina. Kiedy ktoś zapominał daty miała ochotę odpowiedzieć swoimi obliczeniami. Jej serce nagle ogarnął smutek i zarazem dyskomfort. Zaginięcie ukochanego ogarnęło całe jej życie, ale nie miała zamiaru o tym paplać. Aczkolwiek, za każdym razem miała głupie uczucie, że ktoś czyta jej myśli lub mają większy zasięg niż ściany jej głowy.
Republiki problem polegał na tym, że nowy konflikt wpędzał społeczeństwo w paranoje, zwłaszcza, że Zygerria wzięła się za te słabsze planety, które nie bardzo umiały się bronić i nie były brane pod uwagę podczas Wojen Klonów, więc Wielkiej Armii Republiki z trudem udawało się uchodzić z życiem a co dopiero wybronić dany świat. Ale nie dawali za wygraną. Zaczęły się szkolenia, Jedi dokładali wszelkich starań byleby tylko umocnić armię i odzyskać tamte planety, ale też zapobiec zajęciu następnych.
To, co się działo w głowie Obi-Wana nie było takie łatwe do sprecyzowania. Zadręczał się w każdym momencie swojego życia. Przez prawie rok nie potrafił skupić się na niczym innym, jak na próbach znalezienia swojego najlepszego przyjaciela. W wolnych dniach, zamiast odpoczywać po różnych potyczkach czy misjach, za zgodą Rady, brał swój myśliwiec i wylatywał na poszukiwanie Anakina. Parę razy odwiedził Tatooine by tam dowiedzie się czegoś, jakby przeszłość miała w czymś pomóc, ale to nic nie dało. Ze trzy razy zabrał upartą Ahsokę ze sobą, lecz ona zawiodła się jeszcze bardziej niż Kenobi. Próbowali wszystkiego, Nal Hutta, z Huttami próbowali jakoś zawrzeć umowę by powiadomili ich gdyby coś wiedzieli o Anakinie. O dziwo, coś się udało. Problem w tym, że dostawali informacje, które sami już wiedzieli, ale i tak wierzył, że Huttowie szybciej się tym zajmą, choć to wymaga czasu. Najważniejsze stało się to, że w ogóle. Fakt faktem, nie czuli ani Aayli ani Anakina w Mocy, lecz NIKT, ale to NIKT nie sugerował ich śmierci.
Jak wyglądał budżet Republiki?
Połowa długów spłacona. Niektórzy nawet sobie trochę odpuścili widząc postępy. Nie naliczali więcej odsetek, poumawiali się z Kanclerzem. Rząd pracował jak trzeba, bez korupcji. Na posiedzeniach zagościła prawdziwa demokracja i szacunek. Wszystko próbowano zwalczyć negocjacjami, bo od tego był Senat, ale tylko w jednej sprawie nie mogli się nimi posłużyć - w wojnie. Z Zygerrianami nie można było nawiązać żadnego kontaktu, a co dopiero próbować coś zaproponować. Wydawałoby się, że galaktykę omotał większy mrok niż podczas wojen klonów. Czy Republice starczy na tyle siły, żeby przepędzić te ciemności?
________________________________________
Dzieci drogie! 5 komentarzy i będą 3 one shoty na święta! ^^
NMBZW!