niedziela, 28 stycznia 2018

Rozdział 194


~~Padme Amidala~~

[Trzeci rok odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Senat Galaktyczny]
       Odbywało się spotkanie Senatu, gdzie Padme dziwnie nie mogła usiedzieć w miejscu. Coś nie dawało jej spokoju, a Bail Organa dobrze to widział. Mimo wszystko, nie zamierzał pytać Amidalę. Wiedział, że ona i tak nie odpowie. Stała się mało ufna i nie chciała się dzielić swoim życiem prywatnym, choć kiedyś w Organie widziała szczerego przyjaciela. Tak naprawdę, nadal nim był, ale po prostu słowa nie przechodziły jej przez gardło i nie chciała zwierzać się z tego, jak jest jej trudno i jak wielką katorgą jest dla niej każdy kolejny dzień bez Anakina i świadomości, że jego życie mogło się już skończyć. Nie potrafiła pojąć tego, że jest sama, że tak po prostu skazała ją Moc i zabrała jej męża, jej nadzieję, jej szczęście. Kochała swoje dzieci, kochała je strasznie i życie by za nie oddała, ale ma je tylko dzięki jednej osobie - jej kochanemu mężu. Tak bardzo tęskniła.
       Przez większą część obrad nie była obecna myślami na sali. Zwyczajnie w świecie odpłynęła, bo miała świadomość, że tego dnia po prostu nic nie zdziała i nie opłaca się jej w ogóle odzywać, ponieważ to nie jej sprawa i nie ma zdania w tym temacie. Odbębniła tylko swój obowiązek, odpłynęła wspomnieniami zabijając czas do póki nie wróci do biura i nie napisze jednej z ustaw. Kiedyś, bardzo dużo rzeczy ją zajmowało i wręcz nie wyrabiała z napisaniem ich. Od trzech lat uwielbiała to robić - uwielbiała siedzieć w biurze do późna, ślęczeć nad komputerem i stukać w klawiaturę. Czasem udawało jej się dwie napisać, ale starała sobie nie zabierać pracy na kolejne dni. Byleby odciągnąć się od swojej krytycznej sytuacji w życiu.
      W pewnym momencie znowu się ocknęła i w samą porę, bo Kanclerz publicznie rozdawał zadania na tamtejszy dzień. Poczuła się bardzo wyróżniona, kiedy to jej przypadły jedne z najważniejszych ustaw. Potem miała już nadzieje na szybkie wyjście z posiedzenia i udania się do gabinetu, by rozplanować wszystkie zadania w czasie. W drodze powrotnej jej cały zapał spłynął, jak deszcz po rynnie. Usłyszała rozmowę dwóch senatorów, którzy... zawyrokowali śmierć jej męża. Nie wytrzymała i w swoim biurze wybuchnęła strasznym płaczem.
       Śmierć oznacza pustkę w jakieś części serca - w zależności od ważności osoby w naszym życiu. W pierwszym momencie, to wrażenie, jakby wszystko się skończyło. Dosłownie wszystko. To uczucie, w którym sami czujemy się martwi, a przecież to tylko koniec czasów, z daną osobą. Problem w tym, że świadomość tego przychodzi po paru sekundach. Lepiej jest sobie poradzić z odejściem kogoś, kto żyje niż ze śmiercią jakieś osoby. Dlatego Padme tak wszystko dobrze znosiła. Rozstanie nie oznacza utraty kogoś na zawsze, to po prostu pewne zmiany, które przekładają się na dobre lub złe sprawy do naprawienia. Typowe rozstanie nie oznacza utracenia wszystkiego i brak perspektyw na lepsze jutro czy kompletna klapa na rozwój, spóźnionym na przeprosiny i żałowaniem wszystkich złych rzeczy. Słowa polityków coraz częściej i głośniej rozbrzmiewały w czaszce Amidali, co sprawiało tak straszny ból i pokrzywdzenie na psychice. 3PO popatrzył na nią i wydał z siebie dźwięk smutku, ale odpuścił sobie pocieszanie jej. Była mu wdzięczna, choć miała go po prostu dość. Nie dlatego, że przypominał jej o jego stwórcy - 3PO to nie ten sam 3PO. Stał się bardziej rozgarnięty, cichy i rozważny, a ona tak tęskniła za tym niesfornym droidem, dziełem jej kochanego męża. Ta rzeczywistość ją krzywdziła bardziej niż cokolwiek innego.
____________________________________________
Zapomniałam xD Ogółem jestem chora. Na krztuśca prawdopodobnie :o Postaram się nadrobić zaległości :P

NMBZW!

4 komentarze:

  1. Jak coś. To od dawna miałam pisać komy ale jakoś miałam opory... Pierwsza jestem. A i miałam mieć na imię w komętarzu Treacer Chicata!!! Ale się nie udało...
    1. Myślałam czemu tak długo nie ma rozdziałów. A ty prosze... Wyjaśnienie...
    2. Rozdział super jak zwykle!!! Kto mnie popiera??( Wszyscy podnoszą ręce)
    3. Zdrowia, bo wiem jaka to ciężka choroba... ta głupia menda krztusiec. Chorowałam dzieckiem będąc. Wymęczyła za czasy wszystkie!!!
    4. Proszę o jak najwięcej Annisia w rozdziałach. To ulubiony bohater mój.
    5. Kocham ciebie i twojego bloga.
    Łeeeeeeee.... wena na koma się skończyła chyba... zdrowiej nam, bo się martwić będę *płacz dziecka*:) zdrówka życzę jeszcze raz... NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. *Podczytuje dalej, wbrew pozorom* Ślicznie*_*

    OdpowiedzUsuń