niedziela, 18 marca 2018

Rozdział 195


~~Ahsoka~~

[Trzeci rok odwetu zygerriańskiego]
       Dzień zaczęła wyjątkowo dobrze.
     Trzy godziny po wschodzie słońca otworzyła swoje niebieskie oczy i z pozytywnym nastawieniem pomyślała o kolejnym treningu z Obi-Wanem. Szczerze powiedziawszy, dawno nie miała tak dobrego humoru, bo przez trzy lata myślała o tym jak jej życie straciło sens. Mimo że odzyskała swoje ciało, nie odzyskała względnej przeszłości. Nie odzyska jej nigdy - przez sam fakt tamtego przywrócenia równowagi i zniknięcie Anakina. Po prostu się nie da i w końcu przyjęła to do wiadomości. Z odejściem należy się jakoś pogodzić, by żyć w jak największym spokoju z samym sobą i Mocą, bo to ona jest sumieniem. Akceptacja to coś co wydaje się wyjątkowo trudnym zadaniem, a gdy przyjdzie co do czego, jest tak łatwe, jak uznanie menu na śniadania w świątynnej stołówce tamtejszego dnia - zwykła kanapka i herbata. Prostota - problem tkwi z środkiem. To małe aspekty składają się na coś wielkiego i skomplikowanego. Czasem zwykły kawałek mięsa może sprawić, że cierpienie zwierzęcia stanie się wszystkim, a to cząstka, mała informacja będąca powodem ogromnej sprawy.
      Czy Obi-Wan ją oszczędził?
      Wręcz przeciwnie!
       Była mu wdzięczna. Była wdzięczna za każde męczące, zalewające potem ćwiczenie odciągająca ją od teraźniejszości, ale nie ukrywała, ze strasznie brakowało jej Anakina podczas durnego treningu. Podczas wojen klonów, to bitwa była jej kształceniem się. Rzadko się zdarzało, żeby Skywalker zabierał ją na salę. Raz - nie chciało mu się, a druga powód to Amidala. Nie miał czasu na jakieś ćwiczenia mieczykiem zadające oparzenia, zwłaszcza, że często też bywali na froncie. Tano została nauczona bardzo ważnych rzeczy, ale za każdym razem, kiedy wchodziła na sale treningowe, wspominała te nieliczne momenty, kiedy to stawała się zwykłym padawanem, a nie maszyną do niszczenia droidów na wojnie.
        Herbata rozgrzała porządnie jej naturalnie lodowate ciało i na sercu poczuła miłe ciepło. Miała ochotę pognać do Apartamentu senator Amidali, aby zająć się jej dziećmi, ale przypomniała sobie, że tamtego dnia, bliźnięta przybyły się szkolić do Zakonu Jedi. To on objął teraz zajęcia wychowawcze i nadano smykom tytuły adeptów. Tano chętnie obserwowała tę dwójkę podczas szkoleń czy nauki w bibliotece szkolnej z trzech prostych powodów. Pierwszy, czuła obowiązek jako padawan ich ojca; drugi: opieka nad nimi z własnej, nieprzymuszonej woli. Trzeci: prośba Padme. Mimo że kobieta była świadoma drugiego punktu to i tak poprosiła. Dla obowiązku jako matki i potwierdzenia, że ufa dziewczynie bezgranicznie.
       Dziewczyna robiła już dziesiąty raz jedną serię liczącą sobie sto powtórzeń. Obi-Wan nie miał litości? Wręcz przeciwnie! Nie zjawił się z powodu ważnego posiedzenia Rady, na którą posłanek nie zwoływano. Praktycznie, posłanki już miały nikłą rolę w Najwyższej Radzie Jedi. Aayli nie było, Barriss nie żyła, fotel Anakina stał pusty. Tak po prostu. Nikt go nie zastępował, nikogo nie powołano by zając jego stanowisko, aczkolwiek wszyscy wiedzieli, że na czas nieokreślony to Luminara Unduli wypowiadała się w imieniu Skywalkera,  jemu samemu nadano status "W misji", tak jak i Securze, choć wielu spisywało ich na śmierć, choć każdy widział dwie wersje.
       Po trzech godzinach uciążliwego treningu postanowiła... zrobić tysiąc okrążeń na sali. Dawno nie potrafiła się zdobyć na określenie "zmęczenie", to wszystko pozwalało jej zapomnieć. W końcu lepsze to rozwiązanie, niż używki, co bardzo dobrze pokazała Offee. Wyniszczyło to nie tylko ją, ale i jej najbliższych. Właśnie, Ahsoka była tak naprawdę wrakiem w środku. Kompletnie sparaliżowana i tak od trzech lat. Jedyne, co dawało jej poczucie rozwijania się i stanie się lepszą, to praca nad wyglądem i kondycją. Psychikę mogła odbudować tylko w jeden  sposób - po powrocie Anakina. Są ludzie ważni i ważniejszy, a Skywalker to osoba będąca dla niej wszystkim. "Kto się czubi, ten się lubi" - tak bardzo pragnęła być przez niego zauważona, doceniona, co nie zawsze wychodziło, bo prezentowała się jako smarkata dziewczynka. Kiedy już dojrzała, za jego pomocą, zorientowała się, że ten człowiek nie jest dla niej byle kim. Kimś, kogo obdarzyła miłością większą niż cała galaktyka liczy sobie gwiazd i planet.
       Miłość.
      Zaryzykowała tak dużo i pokochała, budując tym samym swoją własną, dwuosobową rodzinę - brata i siostrę. Czy kiedykolwiek ktoś ochroni ją tak, jak ochronił ją Anakin przed złem całego kosmosu?
____________________________________CO U MNIE?!
Cześć, misie pysie! Po pierwsze, dedykuje to mojej Dziecince, która kończy mój tak jakby mentalny wiek - 15 lat, czyli tyle, ile to ja miałam gdy poznałam ją.
Po drugie, pamiętacie jak pisałam o krztuścu? Ostatecznie w ostatni weekend stycznia rodzice postanowili zrobić mi badanie, 29 w poniedziałek pobrali mi krew i infekcja była tak duża, że wynik miałam już 31. Zanim jeszcze miałam określone leki i diagnoza została potwierdzona, dostałam sterydy, które brałam o 18:00 przez trzy dni. Po dwóch godzinach, dostawałam powera, a między 20, a 21 już spałam. Kiedy się obudziłam, nie miałam na nic siły, ledwo mogłam chodzić ruszać się i momentami kompletnie nie wiedziałam co mówię, co robię. Kiedy dostałam konkretne leki, mój organizm zaczął się strasznie buntować. U mnie duszności były ciężkie, zawsze sesja kończona wymiotami i zanim poszłam z wynikiem na drugi dzień do lekarza, 31 stycznia o mało nie udusiłabym się na śmierć. Ja miałam o tyle ciężki przypadek, że trafiło to do mnie jako bardzo rozwinięta bakteria, ponadto, ja od dziecka, przez chorobę, mam bardzo słaby organizm i pomimo szczepienia na krztusiec w 3 miesiącu życia, złapałam takie bydle. Ponadto, przez cały luty siedziałam w domu, ferie miałam w ostatnim terminie, i we wtorek, w pierwszym tygodniu ferii już minęło, ale weekend złapałam anginę. I kiedy lekarz mnie zobaczył, bo całym tym krztuścu, powiedział, że organizmowi będzie ciężko, ponieważ ja mam zniszczoną śluzówkę gardła i żołądka z czego śluzówkę żołądka miałam już zniszczoną, ona się zregenerowała, ale nadal była katowana. Do tej pory pobolewa mnie gardło, dwa razy w tygodniu dostaje drgawek, mdłości, gorączki i ostatnio skończyło mi się zwolnienie z wf i muszę iść po nowe, dlatego, że zaczęłam zwracać. Ponadto, każdy kaszel przyprawia mnie o straszny ból, bo zapada mi się mostek. Nie mam siły robić zbytnio wielu rzeczy, weny nie mam, bo często czuję się źle, zwłaszcza w te dni, kiedy czuję się jak trup.
Poza tym, mam dużo nauki, w następujących dwój tygodniach zaliczam 4 przedmioty z siedmiu, wos zaliczony na 2. Nie wiem czemu, staram się, ale może moje definicje pani nie pasują. Nie wiem, najważniejsze, że zaliczone. Także po świętach zostają mi tylko dwa i do końca roku mam spokój, a po tym... idę na kolejną operację i pozbywam się zeza.
A TERAZ WRACAM. Na serio wracam, na tego drugiego bloga http://i-wanna-be-with-you-everywhere.blogspot.com/ też zamierzam, więc jak jeszcze nie znacie, to wpadnijcie, bo zdemotywował mnie brak komentarzy :// Więc zostawcie jakieś na obu. Będę wdzięczna i zmotywowana :*

NMBZW!

8 komentarzy:

  1. Hejka.
    Po pierwsze dziękuję za życzenia <3. Po drugie, myślę że jakoś dopiero teraz potrafię zobaczyć jak dobrze jest ten rozdział napisany xD Nie wiem, dlaczego aż tak mi się to spodobało ale świetny rozdział. Myślę, że Anakin jednak wróci do Ahsoki, może jako wróg tym razem. Kto wie? No, w każdym razie ty to się kuruj, jakoś to wszystko wyjdzie. Cieszę się, że się jej udusilas.
    Nie wiem, co tu jeszcze napisać. Wspomnienia wracają... Ja też kiedyś wrócę na blogi, muszę tylko ogarnąć pozostałe życie.
    NMBZT NA ZAWSZE. trzymaj się ;)
    Dziecinka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udusiłaś* moja autokorekta tradycyjnie musi dodać coś od siebie. XD

      Usuń
  2. Co to znaczy pozbywam się zeza??? Sory, że od razu nie odpisałam jako pierwsza, ale sporo nauki... Nie przeczytałam rozdziału, ale sądzę, że i tak będzie świetny... Co do zdrowia twojego:
    Ty masz problemy fizyczne, a ja psychiczne... Ale może kiedy indziej o tym powiem... Ty masz krztuśca na 31 poziomiku, a ja boleriozę na nie wiem którym XD... Ale ogółem wiem co czujesz. Ja też mimo szczepionki dostałam krztuśca... Ciężka choroba, potwierdzam. Fakt, u mnie nie było, aż tak źle, ale jak na zapalenie płuc chorowałam, to mi dziury wywaliło... Mam silną odporność, ale ( jak to mama mówi ) jeśli coś złapię, to wymęczy za wszystkie czasy.
    Zdrówka Kiwusiu... Zdrowiej niech moc będzie z tb wszedzie i zawsze!
    Zajrzę na twojego drógiego bloga, oczywiście...
    A i mała sugestua:
    Mogłabyś stworzyć kanał na Youtube, jak się lepiej poczujesz, wrzuciłabyś jakieś filmiki z Anakinem, Ahsoką czy Obim... Tyle, że jest potrzebny jeszcze program do edytowania filmów... Na przykład Master Tano w opisach daje przydatne programy... No, ale to tylko moja sugestia ( no, bo kto pojłuch kogoś o takim poziomie inteligęcji co ja? ) ... Zdrówka jeszcze jeden raz... NMBZT mó kochany Kiwusiu... Zdrowia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha 😂😂 Nieee... akurat według mnie kanały o SW słabo się promują. Ostatnio zaczenam gadać na snapach o swoich przemyśleniach, ale to tyle. Co najwyżej mogę się pobawić w blogara snapowego, specjalnego jak jakiś sławny jutuber 😂😂 Tyle. Jeżeli chcecie - mogę, co nie oznscza, że robię z siebie celebrytkę xD

      Usuń
    2. Spk... To tylko moja sugestia, nic więcej. Trzymaj się i zdrowiej. Wspieram cię całym sercem i duszą... NMBZT kiwusiu <3 <3 <3

      Usuń
    3. Ale tak serio, mogę założyć snapa specjalnego i coś povlogować xD

      Usuń