niedziela, 14 października 2018

Rozdział 219



~~Ahsoka Tano~~

[Piąty rok odwetu zygerriańskiego, miesiąc przed misją na Endor, Coruscant, Świątynia Jedi]
      Nie mogła się nadziwić, jak dzieci Skywalker mogą uwielbiać te szary ściany w swoich świątynnych pokojach. Ahsoka szczerze powiedziawszy wolałaby te błękitne w apartamencie Amidali. Jak dla niej zmiana otoczenia lepiej wpływała na medytacje, ale nie mogła dyskutować z zasadami Jedi. Szare ściany były symbolem pustki, dokładniej - braku własności materialnej. Nie bez przyczyny obrońcy Republiki przyjęli celibat oraz wyrzeczenie się wszystkiego tylko i wyłącznie dlatego, żeby skupić się na spokoju. Nic tak niepokoiło, jak zamartwianie się o kogoś lub coś. Trzeba przyznać - istniał tego sens. Ahsoka nie zaprzeczała, że gdy zdarzało jej się obserwować cywilów, jej życie zdecydowanie wydawało się prostsze, mniej skomplikowane i pełne dobrych idei związanych z obroną i walą za tych, którzy tego nie potrafią.
       - Ciociu, a po co ci te figurki? - zapytała Leia. Ahsoka powiodła wzrokiem w kąt pokoju.
      - Nie moje. Barriss. Mirialanie mieli swoje zasady. Pozwolili mi to zatrzymać po jej śmierci - wytłumaczyła togrutanka.
       - Jak zginęła? - zaciekawiła się dziewczynka.
      - Opowiem ci, jak będziesz większa - obiecała padawanka. Szczerze powiedziawszy, nie powie jej wszystkiego. Oszczędzi jej swoje wewnętrzne walki z trójcą Mocy, Qui-Gona. To zbyt skomplikowana i osobista sprawa. Poza tym, żeby wszystko zostało zrozumiane, należałoby się cofnąć do misji na Mortis, a to zbyt dużo. Problem w tym, że Ahsoka nadal miała pewien żal do swojego mentora. Równie dobrze mogłaby tam zginąć zabita przez syna, a tak t o do tej pory przeszłość trzymała ją na smyczy.
       To tajemnica, której nie wyznałaby nawet swojej najlepszej przyjaciółce.
       - Nie mam pojęcia czym cię zająć - poddała się Ahsoka. - Zawsze miałaś czym się bawić. Jedi są zazwyczaj przyzwyczajeni do tego, że kompletnie nic nie robią w momentach, gdzie nie muszą medytować, uczyć się czy trenować.
       - Opowiedz jakąś historię - poprosiła Leia.
       - Jesteś za młoda na te, które mam w zanadrzu - przyznała starsza.
       - Mam pięć lat - zauważyła dziewczynka.
       - A ja dwadzieścia dwa i w tym wieku wolałabym nie słyszeć co w życiu mnie spotkało.
       Bo taka była prawda. Tak wiele ją spotkało, że kiedy to minęło, to nie miała pojęcia po co i dla kogo żyje. Czasem o wiele lepiej jest być zapracowanym, niż wieść sielankę. Tak się dzieje, kiedy nie ma się przy sobie kogoś, kogo się kocha.
       Lux, gdzie jesteś?

~~Anakin Skywalker~~

[Piąty rok odwetu zygerriańskiego, czas obecny, Coruscant, Świątynia Jedi]
      - A jakieś konkretniejsze informacje? - zapytał Anakin.
     Mace Windu zatrzymał swój wzrok na Wybrańcu. Po prostu na niego patrzył, bez żadnych emocji. Anakin był mu wdzięczny. Lubił niespodzianki, więc nie domyślił się co go po chwili spotka.
      - Te nie są dla ciebie wystarczająco kompletne? - zdziwił się korun.
      - Nikt mi nie powie, że tylko tylko klonom uda się zdobyć. Dajcie spokój, Separatyści czasem mieli o wiele lepsze zabezpieczenia i dostawaliśmy kompletne dane: przejścia, kody. Co Zygerria ma lepszego po środku lasu? - sprostował Skywalker. - Przecież wydałem im jasne rozkazy.
       Yoda spojrzał zmartwiony na Windu.
       - Wykryli ich, kiedy je wykonywali. Nie dostaniemy innych danych. Błąd taktyczny. Zdarza się.
       Anakin przez chwile nie okazywał żadnych emocji. Padme bała się wielkiego wybuchu, ale odczekała. Jej mąż w końcu się ruszył - zrobił krok w tył odchodząc od konsolety. Czy ktoś równie drastycznie przyjmował swoje błędy taktyczne? Wiedział, jaka jest stawka, ale mimo wszystko... miał gdzieś nadzieję, że im się uda, że jego wiara w swoich żołnierzy jest uzasadniona. Mieli na niego czekać na planecie, żeby przetransportowano ich na najbliższy krążownik.
       Ponownie poddał się swojej pewności siebie. Nigdy nie twierdził, że Rada Jedi w ogóle nie miała racji. Gdzieś głęboko przyznawał im rację, był zbyt porywczy. Myślał, że w ciągu tych dwóch latach roli ojca, czegoś się nauczył, a wydawałoby się jakby z dnia na dzień robiło się coraz to gorzej. Co chwila nowe problemy i zawodzenie siebie samego.
       - Nam się uda - zapewniła Amidala.
       - To im życia nie zwróci - zauważył.
      - Ale na pewno nie pójdzie na marne. Anakin, masz za sobą łącznie pięć lat wojny, to nie jest pierwszy raz. Nie mówię, że masz się tym nie przejmować, ale oboje wiemy, że takie są realia i zdarzają się różne sytuacje nie do odkręcenia.
       - Problem w tym, że mój błąd może kosztować również resztę. Nie tylko ich życie może zostać poświęcone.
       - Oboje wiemy, że to nie pierwsza krytyczna sytuacja, z którą przyjdzie się nam zmierzyć.
       - A ich ostatnia.
________________________________________
ŻE CO
ŻE JAK KRÓTKI TO NIE MA BYĆ KOMENTARZY?
Nie dobijać mnie, plz XD
Wgl, miałam dwa tygodnie temu chyba wstrząs mózgu i co parę dni mam problemy, typu ból głowy, słabe ciśnienie...
Komentujcie, bo ja pracuję. Mam już 242 rozdział mam w 70% ukończony.

NMBZW!

1 komentarz: