Podczas rzezi w świątyni Yoda skontaktował się ze mną na niższych poziomach. Jeszcze wcześniej skontaktował się z Matką Talzin. Ja i Ventress dostałyśmy rozkaz uciekać na Dathomirę. Ventress mnie tak jakby chroniła przed Anakinem. Według Yody nie mogłam się z nim spotkać. Ostatni raz przed Czystką Jedi widziałam jego hologram. Powiedział, że wraz z Obi-Wanem będą się ukrywać. Ja miałam być bezpieczna na planecie wiedźm. I tak jest do teraz. Nikt mnie znalazł, ale czułam śmierć każdego Jedi, który zginął w Świątyni i w galaktyce z Rozkazu 66 oraz podczas czystki. Najbardziej poczułam śmierć Plo Koona na Cato Nemodi; Ashli, która-choć nadal nie mieści mi się to w głowie-zginęła z ręki mojego Mistrza. Jeszcze Barriss na Felucii. Yoda powiedział, że wróciła. To, że bardzo poczułam jej śmierć oznaczało, że wybaczyłam jej choć sama o tym nie wiedziałam.
Na Dathomirze mieszkała Atari, która odeszła rok przed zakończeniem. Powiedziała mi, że dostała wizję przez, którą nie może zostać dłużej w zakonie i musi nauczyć się magii wiedźm. Gdy przyleciałam i opowiedziałam jej wszystko wtedy Ona opowiedziała mi o wizji. Widziała wszystko co będzie się dziać i że przylecę na jej rodzinną planetę. Widziała nawet swoją śmierć na Kessel wraz z Bultar Swan, ale chciała przeżyć. Jest dla mnie jak siostra.
Jakiś głos mnie obudził. Obudziłam się i szybko usiadłam. W moim pokoju jak zwykle w nocy było ciemno lecz nie dla mnie. Widziałam wszystkie swoje rzeczy. Nagle coś zaświeciło. Przede mną stał...stał Yoda. Jako duch. Nie widziałam go od dwudziestu dziewięciu lat. Teraz mam czterdzieści sześć lata.
-Mistrzu.-odezwałam się. Byłam bardzo szczęśliwa, że go widzę po tak długich latach.
-Witaj Padawanie.-przywitał się. Nadal miałam rangę Padawana Jedi mimo tak starego wieku. Ale wyglądałam na maximum trzydzieści lat. Nie wiem dlaczego.-Troje ludzi na Dathomirę przyleci.
-Po co?-spytałam.- I kto?
-Kim są Oni, jutro dowiesz się. Z niedoszłego twego Mistrza duchem rozmawiać będziesz.-Obi-Wan Kenobi faktycznie był moim niedoszłym mistrzem. To przez to, że Anakin zdecydował się mnie wziąć jednak na Padawana.
Cieszę się, że go zobaczę, ale czuje, że ta radość jutro upłynie, nie wiadomo dlaczego.
-Spać spokojnie możesz. Niech moc będzie z Tobą.-po starych i ważnych słowach wiekowy Mistrz zniknął.
-Niech moc będzie z tobą.-powiedziałam do głuchej ciszy, ale wiem, że doszły do niego te słowa.
*****************
Na drugi dzień ćwiczyłam z Atari i Ventress. Zrobiłyśmy sobie sparing na trzy i żadna nie była po niczyjej stronie. Choć było to trochę trudne, to świetnie się bawiłyśmy jak zwykle. Wiedźmy przyglądały się nam siedząc na ziemi, rozmawiając i coś przegryzając oraz pijąc.
Gdy skończyłyśmy poczułam silne zaburzenie w mocy. Było one trochę mniejsze od tego, które mi znajome i było podwójnie. Ati i Asajj też to poczuły.
Jedna ze strażniczek Matki Talzin mnie zawołała. Ventress i Orgeen poszły ze mną. By mnie tak jakby "chronić".
Weszłam do środka z dziewczynami. Siedziało tam troje ludzi. Dwoje mężczyzn i jedna kobieta, a za nimi stał Wookie. Ale to na ducha Obi-Wana zwróciłam największą uwagę. Wkurzyłam się na niego. Mimo, że był dla niego jak brat to nigdy nie wybaczę mu za Anakina i za to, że nie próbował go sprowadzić na dobrą stronę.
-Po co tu jesteś?!-wydarłam się.
-Bo muszę z tobą porozmawiać.-oświadczył zdziwiony moją reakcją.
-Nie ma o czym! I tak już wszyscy wiedzą, że jesteś hipokrytą!-złość we mnie rosła.
-Chcę porozmawiać spokojnie, a ty się na mnie drzesz nie wiadomo o co.-nadal mówił spokojnie i bardziej się denerwowałam tak jak kiedyś, ale nie wewnętrznie.
-Wydzieram się na Ciebie za to co zrobiłeś z Anakinem!
-Wiesz, że to było konieczne!-uniósł trochę głos.
-A nie przyszło Ci do głowy żeby go ponownie na Jasną stronę sprowadzić?!
-Wiesz, że to nie miało sensu!
-Właśnie, że miało! Gdybyś spróbował to Padme nie popełniłaby samobójstwa!
-Może już czas powiedzieć jej prawdę.-zasugerowała Ventress. O czym Ona mówiła? Co ta trójka albo i nawet czwórka przede mną ukrywała.
-Jaką prawdę. Ventress co ty przede mną ukrywasz?-spytałam się jej. Po tylu latach?
-Ja nic. Ale wyczuwam, że oni tak.-ulżyło mi, że była Sithanka nie miała z tym nic wspólnego.
Matka Talzin uniosła dłonie nad kulą. W kuli zobaczyłam Skiff Padme na Mustafar. W opowieści Yody nie było nic wspomniane o Padme, ale oglądałam dalej. Zobaczyłam Anakina. Mój Mistrz mówił o obaleniu Kanclerza. Wtedy moja przyjaciółka zaczęła się od niego odsuwać i mówić, że mój "drugi starszy brat" mówił prawdę. Kenobi pojawił się na rampie statku. Wybraniec zaczął ją dusić bo sądził, że przywiozła ze sobą jego byłego przyjaciela by go zabić. Po tym skończyło się.
-Nie możesz zwalić na mnie jej śmierć-odezwał się duch Mistrza.
-A właśnie, że mogę. Gdybyś tam się nie wkradł nie umarłaby.-patrzyłam na niego z pogardą. Czułam w sercu ból. Poznałam prawdę po tylu latach...
-Padme i tak by umarła. Dalej by żyła gdyby nie to, że straciła wolę życia przez to wszystko.
-Ja...ja uważam, że Anakin miał powód żeby stać się sługusem ciemnej strony.
-Masz rację.-przyznała Talzin.
-Wiesz?-spytała Ati.
-Tak. Nawet Yoda nie wie.-znowu uniosła dłonie nad kulą i pokazała się następna scena. Teraz pokazała się Padme. Krzyczała"Anakin pomóż mi" i płakała. Usłyszałam płacz dziecka. Obraz Padme się zamazał i pojawił się Skywalker, która obudził się zdyszany. Wyszedł na werandę, która łączyła się z prywatnym lądowiskiem Amidali. Senator przyszła do niego, a ten opowiedział jej swój sen. Pod koniec obiecał, że nie pozwoli by ten sen się sprawdził.-Teraz już wiecie dlaczego to zrobił. Palpatine obiecał mu, że nie pozwoli na śmierć tej, którą kocha.
-Po to to wszystko? Bo Padme by umarła?-spytałam.
-Sam w to nie wierzę.-odpowiedział Kenobi.
Talzin ponownie uniosła dłonie nad kulą. Teraz pokazał się Mistrz Windu z mieczem przy...Palpatinie, który leżał i był oszpecony masą zmarszczek. Obok stał Anakin. Krzyczał, że potrzebuje Palpatina. Mace zamachnął się by zabić Kanclerza. Mój mistrz szybko włączył miecz i uciął Korunowi rękę. Sith zaczął razić Mistrza błyskawicami mocy przez co wypchnął członka Rady Jedi przez duże okno, które nie miało już szyby. Skywalker opadł mówiąc"Co ja zrobiłem?". Widziałam w jego oczach poczucie winy. Żałował tego. Na tym się urwało
W tej chwili też chciałam krzyknąć "Co ja zrobiłam?". To nie jest wina nikogo, że mój "brat"przeszedł na ciemną stronę. Zapomniałam, że cały czas były obawy i ja też je miałam. Oskarżałam bezpodstawnie Obi-Wana, mimo, że nic nie zrobił.
Wybiegłam na zewnątrz. Sama chciałam się zabić. Jestem głupia. Zapomniałam myśleć rozsądnie. A nadal jestem Jedi choć z tego zrezygnowałam.
-Ahsoka.-ktoś wypowiedział moje imię. Kojarzyłam go skądś. Odwróciłam się. Moje oczy zalśniły łzami. Przede mną stał duch Anakina.
-Mistrzu.-powiedziałam. Słone łzy poleciały mi po policzkach. Uśmiechnął się do mnie.
-Nawet jeżeli jesteś na mnie zła...-odezwał się, lecz ja mu przerwałam.
-Wcale nie jestem.-zaprzeczyłam.
-Mam do ciebie prośbę.-rzekł. Miał łagodny wyraz twarzy. Pokiwałam głową, na znak, że chcę go wysłuchać i ją spełnię.- Proszę Cię byś nikogo nie oskarżała za moją porażkę. Wypełniłem proroctwo wracając się na jasną stronę, ale nikogo nie oskarżaj za to, że przeszedłem na ciemną. Nikogo to nie jest wina. Padme i tak już umarła. Twoja logika i Mistrza Plo mówi prawdę. Proszę Cię nikogo nie oskarżaj.
-Obiecuję.
-Ty dotrzymiesz tej obietnicy, ja dotrzymię tej, że będę Ci dawać rady i zjawię się kiedy będziesz mnie potrzebować. Zrobię dla Ciebie to samo co Obi-Wan robi dla Luke'a.
-Dla kogo?- Duch Anakina uśmiechnął się odkrywając swoje białe zęby
-Masz czterdzieści sześć lat, wyglądasz na trzydzieści, a zachowujesz się jak byś nadal miała szesnaście lat. Przez twoje dawne zachowanie nie dałaś sobie wytłumaczyć dlaczego są tu te osoby. Luke to ten, który siedział obok ducha Obi-Wana, a dziewczyna obok Luke'a to Leia. To są moje i Padme dzieci.
-To dlatego wyczułam podobne zaburzenie mocy do twojego?-spytałam.
-Tak. Gdybyś spojrzała dalej to stał tam Wookie, którego poznałaś na Wakash.
-Chewbacca.-powiedziałam uśmiechając się.
-Tak. I jeszcze R2 z 3PO.-powiedział. Ja się uśmiechnęła. R2 nigdy nie zapomniałam.
-Proszę Cię idź przeprosić Obi-Wana i porozmawiajcie wszyscy o tym po co tu przylecieli.
-Dobrze.
-Niech Moc będzie z Tobą...Smarku.-powiedział nazywając mnie przydomkiem, który dostałam na Christophsis. Ja się uśmiechnęłam, a duch zniknął.
________________________________________________
Nie wszystko poszło tak jak chciałam, ale ok.
Chcę ogłosić iż sezon na "Tortury Kiwi z szarlotką"uważam za otwarty! xD *złowieszczy śmiech*
Powodzenia The Waflowi na zbiórce WOŚP-u! Żebyście zebrali dużo pieniędzy!
NMBZW! I WOŚP-EM!
I'm first!! yYYY... LOL, ok piszemy: Nie lubię kiedy Ahsoka ma 46 lat, ale uwielbiam jak się kłóci <33333. W sumie ja zaczynam wojnę o błachostki ostatnio kłóciłam się z bratem, bo zjadł ostatni kawałek karpatki ;/ Debil i tyle. Wracając na jasną stronę mocy, uważam, że one-shot jest świetny, rewelka, boski, cudowny, żelkowy, muffinkowy, MEEGA! I oczywiście się poryczałam! Przypomniało mi się odejście Ahsoki i śmierć Padme :C. Co tu pisać...Na WOŚP uzbierałam z koleżnaką 135 zł, zawsze coś się przyda XD. Okkii, ja konczę. :))
OdpowiedzUsuńNMBZT ;*
O mamusiu, to jest prześliczne ^^
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobał mi się pomysł starszej Ashoki i jej sposobu widzenia całego przejścia Anakina na ciemną stronę mocy.
Całkiem w jej stylu wierzyć w mistrza do samego końca. Zabawne, że nawet mając czterdzieści sześć lat pozostała tak samo kłótliwa, ale pewnych cech chyba nie da się wyplewić. Jakoś strasznie spodobało mi się, że Ahsoka wciąż jest dla Anakina "smarkiem". Opowiadanie naprawdę świetne, bardzo wzruszające. Lecę nadrabiać pozostałe rozdziały, pozdrawiam :)
Kom późno ,ale jest. Rozdział taki jak zwykle czyli świetnyy.! Thx za pomoc z WOŚP-em ( rozdawanie serduszek ).! NMBZT.!! :3
OdpowiedzUsuń