niedziela, 21 września 2014

Rozdział 71


                                                             ~~Asajj Ventress~~

 -Dalej!-krzyknął Maul na Dathomiriankę. Wszędzie leżały martwe ciała Żołnierzy-Klonów, a w niektórych miejscach ciała Kaminoan próbujących wcześniej zatrzymać tą dwójkę.
 Ventress skądś pamiętała drogi, przez które przechodziła wraz ze Swym towarzyszem. Jakaś mała cząstka niej podpowiadała jej cicho, że robi to wbrew sobie i ważnej dla niej osoby, mimo że jeszcze o niej nie wiedziała. Mimo tego biegła dalej zabijając klony. Cel był niedaleko, ale po co tam biegła? Nie znała nawet powodu. Po prostu jej kazano i miała to zrobić wbrew Swojej woli bo on i ktoś tak chciał. Czuła się jak nic nieznacząca marionetka. Jak zabawka, która zostanie zastąpiona nową lub wyrzucona, bo z niej wyrośli. Było to okropne uczucie. Sama się dziwiła, że coś takiego czuła. Przecież Maul ją cenił. Mówił jej to. Często odpowiadał po długiej chwili jakby mu uprzykrzała mu życie, mimo że nic złego nie robiła. Może samo "opiekowanie się mną" sprawia mu zawód? -zastanawiała się w duchu. Nie wiedziała nawet dlaczego wybrał ją. Teraz według byłej Lady Sith, byli lepsi od niej. Czuła się dziwnie ze Swoim tokiem myślenia. Po raz pierwszy od dłuższego czasu się tak czuła. Nigdy nie miała problemu ze Swoimi myślami, a teraz nagle przeszkadzały jej.
 Zatrzymali się w pewnym momencie. Jej towarzysz wciągnął nosem głęboko powietrze, a później je wypuścił.
-Jedi...-szepnął.-Leć do punktu, a ja się nimi zajmę. Znajdź panel sterowania i wciśnij sześćdziesiąty szósty guzik.
-Dobrze.-odpowiedziała i pobiegła dalej, a on w zupełnie inną stronę. Nie minęło wiele czasu, kiedy dobiegła do masywnych drzwi. Były szczelnie zamknięte, więc była zmuszona do przebicia ich i wycięcia sobie własnego przejścia. W środku było pięciu Kaminoan, których z łatwością zabiła. Po co miała wcisnąć przycisk? Na co to było? Zostaje przydzielona do czegoś, a nawet nie ma pojęcia do czego. Ale nie miała zamiaru się sprzeciwiać. Zrobiła to, co jej kazano. Przycisnęła wskazany guzik, a później przez około minutę stała jak słup, czekają aż zacznie się coś dziać. Poczuła jakby setka osób umierała. Na ekranie pojawiły się obrazy śmierci wielu Jedi. Drzwi się otworzyły, przez co Dathomirianka obróciła sie gwałtownie. W drzwiach stało sześciu klonów. Ich broń była wycelowana w nią. Jej miecze świetlne... sądzili, że jest Jedi! Zrozumiała. Klony zabijają Jedi. Włączyła miecz i pozbawiła ich głów, a następnie szybko podbiegła do panelu. Próbowała jakoś to wyłączyć, ale się nie udało. Ostatnią jej deską ratunku była Moc, której zaraz użyła. Powoli czuła jak słabnie. Zbyt bardzo jej użyła, by sprawić iż klony przestaną wariować. Sama nie wiedziała dlaczego tak robiła. Nienawidziła Jedi, więc dlaczego ich ratowała? Czuła z nimi więź. Więź, której raczej nie zerwie. Odczuwała śmierć Jedi niczym inni Rycerze; Padawani; Mistrzowie Jedi, którzy przeżyli.

                                                                  ~~Ahsoka~~

 Nie wierzyła, że jej Mistrz mógłby się posunąć do takiej rzeczy. Rozumiała wszystko, byle nie to! Opuścił ją. Opuścił na zawsze. Wiedziała, że go spotka. Będzie chodzić z Atari w odwiedziny, ale jak skoro nadal nie powiedziała tego co między nimi jest? Znienawidzi ją. Znienawidzi ją własna przyjaciółka. Po której stronie stanie Barriss? - pomyślała z niepokojem. Znała ją dłużej niż Ati, ale Mirialanka wiedziała o całym tym zamieszaniu. Będzie z nią, jako druga przyjaciółka, którą okłamywała. Lecz Ahsoka nie mogła na to pozwolić. Musi kazać Barriss siedzieć cicho, ale to też będzie złe. Okłamują ją we dwie, ale skąd miała wiedzieć, że Ati nie wie?
 Weszła swobodnie do pokoju dathomiriańskiej przyjaciółki. Chciała przyjść do niej w zupełnie innej sprawie, ale teraz to nie była taka sobie zwyczajna sprawa. To było poważne. Coś, o czym ona powinna wiedzieć od większości czasu niż Tano.
-Co się stało?-spytała zaniepokojona wyrazem twarzy przyjaciółki, Orgeen.
-Anakin odszedł z Zakonu.-Zdziwiła się, że mówi to tak lekko. Myślała, że będzie jej trudno wypowiedzieć przynajmniej jedną literkę tego zdania, ale przeszło jej to z wyraźną swobodą.
-Dlaczego?-spytała strasznie zdziwiona.
-Bo się ożenił z Padme.
-Coś podejrzewałam, że jakąś rzecz ukrywa.. ale nie taką. Ślub z Wybrańcem?
-Atari... ja o tym wiedziałam. Nie miej mi tego za złe. I tak Anakin się o mnie bał. Kiedy się przyznawał, kazał mi nie przyznawać się do niczego. Mogłam wylecieć i nie wracać. To było dla mnie niebezpieczne. Padme też się martwiła. Zapewne chciała Cię utrzymać w czystości. Obwinia się za to, że to przez nią Anakin robi takie rzeczy. Nie chciałaby, żebyś ucierpiała. Wybacz mi, że Ci nic nie mówiłam. Nie sądziłam, że nie wiesz. Dlatego powiedziałam też Barriss. Wyciągnęła to ode mnie. Za dużo ukrywałam. A gdy Padme mi powiedziała, że nic nie wiesz... wybacz Nam.
-Za co? Padme chciała mnie uchronić. Z tego co wynika z Twojej wypowiedzi oznacza, że Wy też nie chciałyście bym popadła w kłopoty, w jakie wy weszłyście. Dziękuję.-po tych słowach przytuliła przyjaciółkę. Przez całą tą sytuację, którą Jedi uważali za jakiś skandal czuła się bezpiecznie. Miała przyjaciół, którzy chcieli ją uchronić. Była wdzięczna Mocy, że spotkała takie osoby.-To będzie nasza tajemnica. Jutro pójdę do Rady. Poudaję wkurzoną i pójdziemy ich odwiedzić.-powiedziała, po tym jak oderwały się do siebie.
-Dobrze.
-Jakieś wieści od Barriss?
-Żadnych. Martwię się o... aaa.-Togrutanka chwyciła się za głowę podobnie, jak jej przyjaciółka. Poczuły ostry jak brzytwa. Poczuły ulatującą Moc z całego Zakonu. Wielu Jedi ginęło. Nie umiały nawet wyczuć czy są wśród nich ważne dla nich osoby. Czy jest tam Barriss, Obi-Wan lub Bultar, a nawet ich przyjaciele z dzieciństwa. Nie umiały określić czy ktoś tam jest z ich bliskich. Ale wyczuły jedno. Że ktoś kto był w miarę blisko to zrobił. A raczej nie ktoś, a większość osób.
-O co chodzi? Kto ich zabija?-spytała Dathomirianka kiedy to wszystko ustąpiło.
-Nie wiem. Chodźmy do Rady.-Po tych słowach pobiegły w stronę Komnaty Najwyższej Rady Jedi. Było ciemno. Dochodziła prawie północ. Planeta-miasto zwana Coruscant, była żywa nawet nocą. Pojazdy przelatywały szybko w te i wewte. Z okien drapaczy chmur zawsze wylatywało światło, które oświetlały planetę. "Miasto" nigdy nie spało. Wiecznie było obudzone. Zazwyczaj najlepiej działały kluby nocne, które były idealną; chwilową skrytką dla bandytów tylko po to, aby się na chwilę zabawić i pić wiele trunków.

                                                                      ~~Anakin~~ 

 Cały pochłonięty dożywotnim spokojem, śnił będąc wtulonym w swoją żonę. Nie było już dla niego zmartwień. Teraz... dopiero teraz poczuł się tak naprawdę wolny. Nawet idąc z Qui-Gonem na statek kiedy został uwolniony, nie czuł się tak wolny jak teraz. Teraz mógł spokojnie żyć ze swoją rodziną w spokoju wiedząc, że nic im nie grozi. Gdzie żaden holonet i zagrożenie ich nie znajdzie. Wszystko to sprawi, że prawie wszyscy zapomną. Prawie. Tano nigdy nie zapomni. Wraz z Atari będą ich odwiedzać. To było pewne, ale tym nie dadzą zapomnieć Radzie. Ale na pewno tak łatwo nie będzie. Każdy znał jego i Obi-Wana. Dla nich pięć słów "Anakin Skywalker i Obi-Wan Kenobi" to była nadzieja w wojnie. Nadzieja na lepsze jutro. Wojna się kończy, a oni się do tego przyczynili, więc zapomnieć nie będzie łatwo. Dawny mentor Wybrańca do śmierci będzie walczył o dobro Republiki, co doprowadzi do myśli "A co z Anakinem Skywalkerem? Gdzie jest?". Kiedy on umrze, pozostanie to samo pytanie w myślach, jak i na ustach obywateli Republiki, czy wrogów.
 Otworzył gwałtownie oczy i zaczął szybko oddychać. Nie mógł opisać bólu, jaki czuł w sercu i w Mocy. Przez cały czas nie wiedział co się dzieje i o co chodzi z całym tym bólem. Spał sobie spokojnie przytulony do Padme, a nagle dorwał go ból, który najbardziej bolał w okolicach serca, który wytwarzał miłość otaczającą bardzo ważne dla niego osoby. Prócz bólu, który odznaczał ból fizyczny, czuł ból innych osób, które też czują to co on. Podobny ból psychiczny, który on odczuwał, też wyczuł od Mistrza Yody. Wiedział, że to od niego, ponieważ nikt prócz Skywalkera nie mógł odczuć takiego bólu.
 Wziął ostrożnie lewą; żywą rękę, którą obejmował żonę równocześnie dotykając żywą dłonią ich, jeszcze nienarodzonego dziecka. Usiadł i w obu dłoniach schował twarz, próbując zastanowić się nad tym, co się teraz dzieje. Nie miał siły zaglądnąć w Mocy. Nie chciał jej używać. Nie chciał robić nic, co było związane z Zakonem Jedi. Miał dość tego wszystkiego. Wiedział, że musi zajrzeć, ale chciał to olać. Chciał zostawić to wszystko obojętnie, ale nie mógł. Choćby chciał to wszystko zostawić, zawsze będzie go coś łączyło z Zakonem. Sam fakt, że był wrażliwy na Moc. Wspomnienia... wspomnienia były nieuniknione. Mimo że skrzywdził takim kłamstwem Obi-Wana to zawsze będzie go pamiętał. Dzięki byciu Jedi miał tak wspaniałego przyjaciela. Ahsoka... Ahsoka była jego padawanką. Dzięki byciu Jedi ją poznał. Dzięki byciu Jedi naprawił czy przerobił wiele maszyn, o jakich w dzieciństwie nie marzył. Umiał to robić, ale bycie Jedi sprawiło, że mógł to udoskonalić. Dlatego wiedział, że nie może tego aż tak ominąć zboku. Cały ten ból, odczuwał od Jedi. Nie mógł sobie od tak chować twarzy w dłoniach próbując to wszystko odgonić, dlatego usiadł normalnie zastanawiając się co dalej. Nie mógł działać, bo nie był Jedi. Musiał; chciał, ale też zarazem nie chciał tego robić.
-Anakin.-łagodna wypowiedź jego imienia wypłynęła z ust Padme. Wiedziała, że nie spał. Wiedziała odkąd się tylko poruszył. Teraz, kiedy siedziała wraz z nim trzymając dłoń na jego; do połowy żywym; prawym ramieniu, czekała na wyjaśnienia. On wyczuwając to nie odezwał się ani słowem. Po prostu spojrzał na nią z wielką miłością w niebieskich oczach, nie chcąc jej w żaden sposób stracić.
_________________________________________________
Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeść Wszystkim! Mamy już 71 rozdział. Sama nie wiem, jak do tego doszło, ale to dzięki Wam, prawda? ^-^ DZIĘKUJĘ :*
Dam dedydki za wczorajszy dzień.
Oczywiście dla Patataja , z którą wczoraj wiernie kibicowałam Polsce na pół finale. Emocje były, że ja nie mogę! Po prostu dziękuję Ci za te chwile :* Dziś powtórka <3
Dla Ali Skywalker, z którą wczoraj udało mi się porozmawiać wymienić się opinią co do postaci z SW :D 

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. Polska, biało czerwoni! Nie ma to jak śledzić wyniki meczu w relacji na żywo na onecie xD Bo durny polsat zakodował mecze ;(((( I kij wam w dupę! Rozdział świetny. Zresztą jak zwykle xD Mam nadzieję, że będziemy razem kibicować, bo wracam dzisiaj od babci wieczorem. A i dzięki za dedyk, ale: Atari, Ahsoka spieprzajcie z tej świątyni! Albo schowajcie się do wentylacji, czy coś xD Bo nie sądzę, że dadzą radę pokonać tysiąc klonów we dwie xD Po pięćset na głowę, a co xD A z kim właściwie będzie finał? Bo nie pamiętam xD Raz o niebie, raz o chlebie. Temat po prostu zmieniam szybciej niż Niemcy gole na meczu z Brazylią, ale spk xD Ale sweet przemyślenia Asajj xD Myślę, że powinna wyskoczyć przez okno xD Na Kamino jest bardzo wiele okien xD No nic, Trzeba tylko czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że nadejdzie on szybko xD Piszesz o wiele lepiej niż na początku. Tylko pochwalić. Styl pisania masz bardzo fajny, ale jest dużo powtórzeń. Proponowałabym zwrócić na to uwagę podczas pisania c: Dzisiaj trochę krytyki, bo bez niej można się stoczyć xD A do tego kom jest dłuższy :P Weny na koma dodawał Revan chibi na ekranie laptopa xD Oczywiście kom pisany na komórce xD W taki sposób baterię se marnuję xD No nic. Powodzenia przy pisaniu następnej notki i Niech Moc będzie z Tobą <3

    Idka

    OdpowiedzUsuń
  2. Umrę!!!!!!!!!! Tu jest smutno zaraz będzie ryk Soni... Dobra ja już Was zdołowałam TĄ informacją to ty mnie dołuj teraz! OK.. Sorry za krótki kom...
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję że będzie "rzeź niewiniątek"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że czas abyś się ujawnił ;P
      Dziękuję :P

      Usuń
  4. Jejeeej!!! Dzięki za dedyk! ^^ Naprawdę cieszę się, że mogłam z tobą pogadać :D No proszę, i już nowy rozdział :D Jeszcze trochę i przestanę nadążać xD
    Nieee, tylko nie rozkaz 66!!! :O No trudno, pocieszam się, że przynajmniej Ani nie bierze udziału w tym bagnie :) No właśnie, Ani..... Coś go już zaczyna boleć, on wróci, ja to wiem! xD Wróci w samą porę żeby zakończyć rozkaz 66, spełnić swoje przeznaczenie, zabić mendę Palpatina i zostać bohatereeeem for eveeer :3 No cóż, przynajmniej w mojej wersji wydarzeń ;)
    Póki co, będę z niecierpliwością czekać na dalsze rozdziały, według twojej weny, bo w końcu ty wiesz najlepiej ;)
    ( i -jeśli ci jeszcze tego nie powiedziałam- świetnie piszesz!!!)
    PS.......Ale jak przekabacisz Aniego na Ciemną Stronę..........
    to marny twój los! xD
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń