niedziela, 28 września 2014

Rozdział 72


 ~~Asajj~~

 Różnorakie obrazy zaczęły szybko przelatywać przez jej umysł. Mimo że było to błyskawicznie, dla dathomirianki działo się to w spowolnionym tempie. Mała, łysawa Dathomiranka została oddana w niewolę gangsterowi  Hal'Stedowi. Rattatak. Zamieszki. Śmierć jej pana... wszystko odbiło się to na malutkiej; słodkiej; bladej postaci, która była przerażona i krzyczała "Mistrzu!". Wtem przed nią stanął człowiek. Trzymał w rękach niezwykłą broń. Zaraz po tym widziała swoje szkolenia w Świątyni, dorastanie... aż wreszcie: śmierć mentora. Na zawsze znienawidziła Jedi i Zakon. Żyła w nienawiści do wszystkiego, aż do momentu walk na arenie, kiedy zjawił się niejaki Hrabia Dooku. Był zadowolony ze zdolności, które pokazała. Tak stała się jego uczennicą i nową Separatystką.
 Wiele walk i pojedynków przemknęło jej przed oczami, ale tylko kilka zostało jej najdłużej. Młoda Togrutanka, młody ciemno-blond mężczyzna oraz mężczyzna w ciemniejszych włosach i wieku średnim. Cała trójka była Jedi i najczęściej pokazywała się razem. Nagle zaczęły pokazywać się ich pojedynki. Ona kontra jedna z trójki, dwójka z nich.
 Później przez głowę przemknęło jej wiele zdań, słów, liter... nagle zatrzymało się na obrazie mrocznej planety. Otoczona przez kilka prawie zamaskowanych; chudych kobiet, które patrzyły na nią wrogo. Nagle pojawiła się starsza kobieta, która zabrała ją do jakiegoś obozu. Nagle nastąpiły obrazy, które przedstawiały zamachy na Hrabię Dooku. Następnie był pokazany Zabrak, który leżał i był otaczany magią Wiedźm. Później zaatakowanie wraz z nim Dooku.
 Kolejne obrazy zaczęły przelatywać jej przed oczyma. Teraz działo się wszystko w bardzo szybkim tempie, aż do zatrzymania się na obrazie kiedy atakuje Togrutankę podobną do tej, co widziała wcześniej. Tym razem była bez mieczy. Nad jej szyją były skrzyżowane dwa czerwone miecze świetlne i wyglądało to, jakby to Ventress je trzymała, bo tak też było.
 Następnie uciekała z tą samą młodą dziewczyną przed kanonierką zaraz po tym, jak poprosiła ją o pomoc. Późniejszymi wizjami atakuj żołnierzy-klonów, którzy przybyli kanonierką, przed którą wcześniej uciekały. Potem znalazły się w jakimś magazynie, gdzie rozdzieliła się z Togrutanką i po chwili przed jej oczami nastąpiła ciemność. Nie widziała nic więcej po za ciemnością. Lecz zaraz znowu zaczęło wszystko szybko przemykać jej przed oczyma. Znowu widziała siebie i Togrutankę. Ponownie poprosiła ją o pomoc. Następnie pojawiły się obrazy, które przedstawiało jej i nastolatki życie. Szukały jedzenia, spały w jakieś dziurze na wyjętych matach ze śmietnika. Później widziała szukanie mieczy świetlnych, aż później pożegnanie z dziewczyną. 
 Kolejne obrazy, które również znowu zaczęły przemijać z szybką prędkością, przedstawiały jej losy odzwierciedlające życie, które prowadziła przed kolejną prośbą dziewczyny. Aż wreszcie nastała kolejna scena, która działa się w normalnym tempie. Poczuła ostry ból w plecach, a następnie walczyła z zakapturzoną postacią. Po jakimś czasie było wiadome, kto jest ową osobą. Maul...
***
 Udało się. Czuła, że się udało, ale żałowała. Ból, który czuła po śmierci kilkuset Jedi pozostawił pamiątkę. Kolejny ból, który doprowadził ją do upadnięcia na kolana.
-Ahsoko... wybacz mi.-rzekła z poczuciem winy.

                                                         ~~Rada Jedi/Królowa Apailana~~

 W samym środku komnaty Najwyższej Rady Jedi, widniał hologram przedstawiający posturę niedawno wybranej i najmłodszej dotychczas królowej Naboo - Królowej Apailany. Mimo tak młodego wieku, poddani szanowali ją równie tak samo jak niegdyś Królową Amidalę. Amidala została wybrana na królową pod koniec trzynastego roku życia. Natomiast Apailana - pod koniec dwunastego. Różnica kryje się w tym i w paru owych sprawach. Amidala miała duże poparcie i poddani bardzo jej ufali. Czy Apailana zasłuży na podobny los? Moc nie umiała tego przewidzieć, przynajmniej według Koruna - Mace'a Windu. Skontaktowali się z królową by omówić sprawę dawnej Królowej Naboo oraz Anakina Skywalkera.
-Ludzie ją popierają.-powiedziała o byłej Królowej, która rządziła w czasach jej początkowego życia.
-Potrzebujemy Anakina Skywalkera. Myślę, że można dla niego nagiąć przepisy.-odezwał się po raz któryś Mace Windu.
-Będą ich prześladować. Trzeba utrzymać tajemnicę między nimi, Wami, mną i rodziną Senator Amidali.-zaproponowała królowa.
-To dobry pomysł, Wasza Wysokość. Sądzimy iż jego dziecko będzie wrażliwe na Moc i będzie musiało tu zostać. Od zabicia Palpatina, będą mogli żyć spokojnie.-odezwał się Saesse Tiin.
-Nie sądzę, że Skywalker wróci. Odszedł z własnej woli.-zauważyła Shaak Ti.
-Potrzebujemy go. Po za tym każda osoba wrażliwa na Moc, jest skazana na trening w Świątyni Jedi.-odpowiedział Windu. Nie zamierzał wyrywać dziecka Skywalkerowi, ale musiał go oddać. Było pewne, że są wrażliwe na Moc, więc nieuniknione było to, że trafi do domu Jedi tak czy siak. Musiał go puścić dobrowolnie. Mace nie zamierzał po raz drugi użyć siły, a tym bardziej na dziecku Senator Amidali. Nie było dnia, w którym nie obwiniał się za to, że musiał tak brutalnie odebrać rodzinie Orgeen, małą Atari, która została uznana za część rodziny Naberrie. Skoro jest uznana i tak się traktują, to nie mógł ponownie zrobić to jej rodzinie, a tym bardziej rodzonej. Owszem, Padme traktowała Atari niczym rodzoną kuzynkę, mimo że nią nie było, ale nie wykluczało by to zdenerwowania po tym, jakby się tego dowiedziała. Coś gorszego od zabrania Dathomirianki siłą, było zabranie dziecka Naberrie. Nie oddałaby go, ale uznałaby to za słuszne, lecz problem tkwi nie w jej decyzji, lecz w Skywalkera. Chciał skończyć z Mocą, ale oddanie synka bądź córki Zakonowi Jedi, spowodowałoby rozwalenie rodziny, dla której odszedł. Dla niego nie wchodziło to w grę.
-On nie odda tak szybko dziecka.-powiedziała Togrutanka.-Ale Amidala zrobi to co słuszne.-dodała.
-Jeżeli Anakin będzie tutaj z dzieckiem, to pozwoli.-odezwał się Agen Kolar.
-Sio Bibble, będzie jedynie o tym wiedzieć z naszej służby. Padme mu ufa. Rodzina jeszcze. To zaufane osoby.-powiedziała Królowa.
-Rada i posłanki mogą wiedzieć. Reszta nie.-stwierdził Korun.
-I tak się ktoś zorientuje. Będą podobni. Nie każdy Jedi jest tak jaki, jak ma być.-powiedział Kit Fisto.
-Ahsoka ma jeszcze innych przyjaciół. Na pewno się dowiedzą. -powiedział Saesse Tiin.
-To już nie moja sprawa. Zrobicie to, co słuszne. Ja tylko utrzymam to w tajemnicy.-powiedziała dziewczyna.
-Czyli wszystko usta...-Koruński Jedi przerwał swoją wypowiedź czując ostry ból. Niewątpliwie wielu Jedi ginęło. On to czuł. On to wszystko czuł. Czuł nie umiejąc określić kto dokładnie umiera. Ból psychiczny był nie do zniesienia. Nie umiał określić czy to sztylet przebija jego serce, czy wiele igieł, które nie pozostawiły wolnej przestrzeni się przekuły mu serce. Oba były tak samo bolesne.
-Co się dzieje?-spytała przerażona królowa. Jej młoda twarz była zapewne blada, pod makijażem.
-Jedi giną.-Ton głosu Windu, był nie do ocenienia. Z przyzwyczajenia mówił bezwzględnie, ale dało się wyraźnie wyczuć obawę i strach.
-Jak to?-spytała.
-Nie wiem. Coś jest nie tak. Wielu Jedi zginęło w tym samym czasie.-odpowiedziała Shaak Ti. Jej oczy były szeroko otwarte bez wyrazu, próbując odszukać coś w głąb czegoś, co nie istnieje.
 Drzwi otworzyły się gwałtownie. Do środka wbiegły dwie siedemnastoletnie Togrutanki. Nie było to kulturalne, ale były mocno przerażone.
-Kto ich zabija?-spytała od tak nie zauważając, że tuż na samym środku widnieje hologram Królowej Naboo. Za to jej przyjaciółka przeciwnie. Gdy tylko zauważyła postać Apailany, ukłoniła się z szacunkiem, a Ahsoka po chwili dezorientacji podobnie uczyniła.
-Nie wiadomo Ahsoko.-odpowiedział Kit Fisto.
 Zaraz po tym nadeszło połączenie z więzienia. Przed nimi stał Komandor Fox, który był dowódcą specjalnym na Coruscant.
-Generale Windu. Proszę wybaczyć, ale mam ważną wiadomość.-rzekł ze spokojnym tonem.
-Mów.-poprosił Korun.
-Palpatine uciekł, a Mass Amedda nie żyje. Zginął przez strzał w serce. Prawdopodobnie Palpatin go zabił.-odpowiedział.-Dostaliśmy jeszcze materiał z Kamino, który kazano przekazać.-dodał i zniknął.
-Królowo. Na ten czas raczej skończymy. Wszystko już ustalone.-stwierdził.
-Tak. Dobranoc.-pożegnała się i zniknęła. Jej posturę zastąpił obraz Asajj Ventress w jednym z pomieszczeń domu Żołnierzy-Klonów. Wcisnęła pewien guzik, a po kilkudziesięciu sekundach zgięła się w pół. Po dłuższej chwili wstała. Na ekranach pojawili się Jedi umierający z rąk klonów.
______________________________________________
Niech wena idzie, bo zwariuję x.x
Dedykejszyns for Ewryfink :3 <3

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. :C Mój płaczący leń rezerwuje miejsce na później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz na Ciebie zeszło? >.< Oni się chyba przyjaźnią >.<

      Usuń
  2. Taaaaaaaaam naaaa dnieeeeeeee!!!!!!!! No OK, spokojnie... Asajj! Ty wiedźmo! Soka ci nie przebaczy! I koniec kropka! Windu!!! Od kiedy ty chcesz naginać przepisy? Kto Cię tak zmienił? Kurcze no Kiwi! Rozkaz 66 mi wpitoliłaś... :/ Wiesz jak bardzo tego nie chciałam, no ale OK, twój blog, twoje pomysły... Mam nadzieję,że Annie jak się o tym dowie to tak jebut z buta do Świątyni Sokę ratować... No może być i Obiego, ale daj mnie to proooooooooooooszę ;-;
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak! Całym sercem popieram Sonię!!! Niech Ani wpadnie tam z hukiem i fanfarami ratując galaktykę!!! Najlepiej żeby jeszcze dorwał tę mendę Palpatina i porządnie skopał mu tyłek po drodze xD
    W ogóle coś dzisiaj mało Aniego, smutam tak troszkę :-(
    A Windu niedobry, złodziej dzieci się znalazł xD Odczep się od Aniego i jego rodzinki, po to odszedł z zakonu żeby spokój mieć! :D
    Ech, a tak właściwie to lepiej żeby jednak wrócił. Ledwo odchodzi, a już się takie rzeczy wyprawiają! To nie do pomyślenia! Anakin, marsz do świątyni zrobić tam porządek,ale już!!!
    No, na dziś to tyle, nie mam weny na porządnego koma.
    Aha, i życzę weny, najlepiej na fragmenty z Anidalą( czy tylko ja się tak nimi jaram?!!) xD
    NMBZT!
    Ala

    OdpowiedzUsuń