niedziela, 5 października 2014

Rozdział 73



                                                                      ~~Ahsoka~~

 Przez większość nocy nie mogła zasnąć. Dzięki Ventress, Jedi ginęli. jedynie co podnosiło ją na duchu to to, że żałowała. Lecz nadal czuła ból. Śmierć tylu Jedi odcisnęła się mocno na jej młodym sercu. Nic nie mogła na to zaradzić. Nadal nie wiedziała czy ktoś z ważnych jej osób żyje. Wyczuć też nie umiała. Każda próba powodowała echo, które dudniło jej w całym ciele, a najbardziej w umyśle. Nie pomagało jej się to skupić, przez co nie mogła nawiązać kontaktu z Mocą. Było to nie do zniesienia. Wieczna niewiedza, wieczne zmartwienie... musiała czekać na raporty, które przedstawią w nie wiadomo kiedy. Ale było coś co zdecydowanie podnosiło ją na duchu. Nazajutrz miała udać się z Atari do Anakina i Padme. Miały przekazać informacje i przekonać Skywalkera do powrotu. Nie myślała, że może się nie zgodzić. Że właśnie po to odszedł. Dla niej było ważne, że go zobaczy. Po niespełna jednym dniu może go zobaczyć. Stęskniła się. Wróciła, powalczyła, rozdzieliła się, znowu wróciła... on opuścił Zakon. Nie miało to dla niej sensu. Wszystko się psuło. Zawsze coś stawało na drodze. Potrafiło to uszanować. Potrafiła uszanować, że chciał być szczęśliwy. Że chciał żyć inaczej, nie jak Jedi. Wiedziała, że woli miłość. Że woli kochać i posiadać rodzinę niż być w Jedi. Ale wiedziała, że zależy mu na niej. Była jego padawanką i przyjaciółką. Nie chciałby wymienić ją na kogoś innego. Znała jego sekrety, a on zabronił jej je wyjawić tylko po to, by była bezpieczna, a on był szczęśliwy. Ale co z nią? Przecież ona tak nie była szczęśliwa. Było dobrze, kiedy on był w Zakonie. Była za tym by wrócił. Wiedziała, że jakoś się ułoży. Była dobrych myśli.
 Od kilku godzin leżała na nieskazitelnie pościelonym łóżku z oczami wbitymi w szary sufit. Jej pokój nie był nadzwyczajny, ale pod pewnym względem oryginalny. Podłoga była zrobiona na wzór pasków na lekku i jedynie to było wyjątkiem. Reszta - podobna do innych pokoi. Szare ściany i sufit. Proste łóżko i pościel. Obok łóżka jedynie szara, podłużna etażerka. Prostota to coś co miało sprzyjać Jedi i tak było w przypadku Tano. Patrzenie się w szary sufit pozwalało jej intensywnie myśleć, niż patrzenie się na różne wzory, czy podziwiać jakiś kolor, który nigdy się nie znudzi. Szarość... była pusta i nudna od zawsze. To pozwalało jej się skupić. Ale nie na długo. Wreszcie musiała się namyślić i skończyć, co miało miejsce. Nie mogła też zasnąć. Wiedziała, że próba skontaktowania się z kimś nie było słuszne, ale musiała. Nic nie robienie w tej sytuacji sprawiało, że mogła w każdej chwili oszaleć. Wbrew woli Rady, musiała wreszcie działaś. Była posłanką i powinni dawać jej takie pozwolenia, ale nie dali. Nie miała do tego prawa i rozumiała to, ale musiała. Po prostu musiała.
 Wstała na nogi rozciągając się. Kręgosłup od kilku godzin był drętwy. Nie zmieniała pozycji od kilku godzin. Całe ciało było obolałe, ale dla nie był to pikuś. Schyliła się - co pozwoliło rozruszać parę mięśni - po miecze, które leżały na etażerce i przypięła je do pasa, by mogły swobodnie obijać się o jej chude uda, po czym ruszyła przed siebie. Próbowała skontaktować się przez bardziej większe łączę niż komlink. Rada chciała czekać na połączenia od Jedi. Niby najpierw członkowie Rady i jedna posłanka, ale jeżeli Jedi żyją też będą musieli się skontaktować. Od przypadku połączenia tworzy się kolejka, na którą togrutanka nie chciała czekać. Sama chciała się skontaktować tylko z trzema osobami. Z tymi, o których najbardziej boi. Strach prowadzi do cierpienia, a ona właśnie kierowała się takim strachem. Jeżeli im się coś im się stanie lub któryś z nich umrze, ona będzie cierpieć. Wszyscy to są przyjaciele. To jest rodzina, która na prawdę o nią dba.
 Szła przez ciemne korytarze, które pochłaniał mrok nocy. Swoich zmysłów musiała używać jedynie niekiedy, ponieważ większość drogi prowadziła przez korytarze, które po jednej stronie miały okna rozświetlające korytarze światłami wyłaniających się z wielu okien drapaczy chmur. Na korytarzach było pusto i cicho. Jedynie co dało się usłyszeć, to stąpanie Togrutanki. Jej buty nie były płaskie, ale podeszwa była lekko twarda. Nikt prócz niej tam nie był. Jedi nie przemierzają obszernych korytarzy Świątyni o tej godzinie, a tym bardziej adepci, którzy nie powinni. Padawani też nie powinni, ale ich tyczyło się to w mniejszym stopniu. Lecz dziewczyna - przynajmniej według niej - miała poważny powód. Niewiedza zaczęła podniszczać ją od środka. Nie była cierpliwa podobnie jak Anakin.
 Krzyki. Dziewczęce krzyki było słychać wyraźnie. Były one... dziecinne. Padawanka Wybrańca doszła do wniosku, że to była Adept. Adeptka, której niewątpliwie coś się działo, przez co Ahsoka pobiegła w stronę echa przerażonego zgiełku dziewczynki. Dziewczynką, która krzyczała była Adeptka, która miała długie; czekoladowe; spięte w warkocz włosy. Twarz wyglądała znajomo. Była to Ymel. Jej gardło było ściśnięte przez duże, męskie dłonie. Wiedziała, że nie był to osobnik rasy ludzkiej, ale nie zauważyła do jakiej rasy mogły należeć.
-Ymel!-krzyknęła dziewczyna. Napastnik puścił małą i zaczął uciekać.-Zostań tu!-poleciła adeptce i pobiegła za złoczyńcą. Nie miała pojęcia jak się dostał do Świątyni. Zdecydowanie nie był to Jedi, ponieważ nie czuła od niego wrażliwości na Moc, która jest przewodnikiem życia Jedi. Tajemnicza osoba niespodziewanie rzuciła się na okno, które rozbiło się przez siłę jego ciała. Razem z kawałkami szkła. Tano zauważyła, że okno było nowe. Było to to samo miejsce, przez które wyskoczyła Barriss podczas pojedynku z jej Mistrzem. Widać było, że jest nowe. Była to pamiątka po zamachu, a teraz pozostanie pamiątka po sobie, która nawet nie ujawniła swojej twarzy. Nie było widać jakiej jest rasy. Zaczęła obwiniać się, że nie próbowała lepiej zadziałać. Nie mogła zobaczyć kto to był. Zrezygnowana wróciła do biegiem do Ymel.
-Coś Ci jest?-spytała gdy pojawia się przy dziewczynce. Mała kurczowo trzymała się za prawe ramię. W szparkach między paluszkami dziewczynki, zaczęły wypływać kropelki krwi. Ymel nie płakała, ale było widać na jej twarzyczce skupienie i walkę z łzami. Taki cios, dla sześcioletniego dziecka ogromnym bólem, a ona próbowała być twarda. Twarda, jak czteroletnie dziecko, które stłucze sobie kolano i musi nie płakać. To samo było teraz. Bycie Jedi nie jest łatwe, ale czy ktoś kiedykolwiek spodziewał się napadu w środku Świątyni w dodatku na adepta? - Zabiorę Cię do Sal Uzdrawiania.-Wzięła dziewczynkę na ręce, by droga minęła szybciej. Zaraz po ty zadała jej dziewczynce pytanie.-Co Ty tu w ogóle robiłaś? Nie powinnaś chodzić o tej porze.
-Coś złego wyczułam. Najbliżsi Jedi są dopiero na drugim piętrze, więc chciałam powiedzieć. Nie umiałam czekać do rana. A tu nagle ktoś mnie zaatakował. Wiesz kto?-spytała.
-Niestety nie.

                                                               ~~Barriss~~

 Na Felucii zagościł średniej siły wiatr, pod którego biegła z Ekrią. Czuła go na twarzy, jak i kosmyki włosów, które nie poprawiła od kilku dni. Na głowie miała swój stary kaptur, których chronił jej głowę. Jej organy, mimo że kryły się pod dłuższymi włosóami, nadal musiały być chronione, ale tylko dlatego, że dziewczyna nie miała specjalnego środka przeciw wysuszeniu, które zaleciła jej Padme. Nie miała tego przy sobie tym razem, lecz kaptur dobrze ją chronił. Kosmyki przeszkadzały jej trochę, ale nie miała kiedy je spiąć dokładnie. Na bitwę poświęca się odpowiedni czas, w którego grafiku mieści się tylko jedno - walka. Nie było tam poprawiania włosów, mimo że i tak Jedi byli obojętni, lecz każdemu coś przeszkadza.
 Zatrzymała się w jednym miejscu, słysząc roboty bojowe i inną broń, która nie była bronią klonów. Dała znak padawance, by była cicho i nie załączała miecza dla bezpieczeństwa, lecz miała robić to co ona, czyli w tym momencie spokojnie i cicho iść. Poruszały się cicho, by tylko nie zwrócić i nie wkopać się do walki, która mogła nie być ich. Felucianie nie byli uzbrojeni w taką broń i się schowali w podziemiach by tylko nic im się nie stało. Obrona ich domu należała do Republiki. Jedi zgadła. Nie była to Republika przeciw droidom. Nie była to nawet walka mieszkańców przeciw droidom. Byli to Zygerrianie, którzy z  łatwością niszczyli blaszaki nadające się później tylko na złom.
 Dziewczyna dała znak uczennicy i odbiegły pośpiesznie w stronę, z której przybiegły.
-To byli Zygerrianie.-powiedziała barolianka, gdy zatrzymały się wiele metrów od miejsca, w którym zobaczyły coś co zupełnie zbiło obie z tropu.
-Mhm.-odpowiedziała równie zdziwiona i lekko zdyszana Offee.
-Co oni tam robili?
-Nie wiem, ale trzeba wracać do punktu zbiorczego. Cokolwiek jest przyczyną tamtej walki, nie możemy w nią wejść. Nie wiemy o co idzie. Musimy zostawić Felucian tutaj w ukryciu i najwyżej przysłać innych Jedi. Trzeba to jak najszybciej wyjaśnić. Jeżeli wchodzą w Wojny Klonów, to niestety wojna się nie kończy. Musimy wracać. Chodź.
 Bieg wspierały Mocą, by jak najszybciej dobiec do Aayli Secury. Młoda Jedi ufała Twi'lekance bo wiedziała iż jest mądra. Barriss sama taka była, ale była jeszcze młoda by wszystko to pojąć. Całe życie, które wydaje się wszystkim proste - jest skomplikowane bardziej od zamachu.
___________________________________________
Czy tylko ja mam tak dużo nauki? :c Można oszaleć prawda? :D Wczoraj spotkała mnie niespodzianka. Patrząc na statystki byłam wręcz zdziwiona, więc... dziękuję Wszystkim .___.
Dedykacja dla:
Idul - wracaj proszę :C <3 
Soni - my jesteśmy jakieś durne xD <3
Brato-Wnuczka - co ja bym bez Ciebie zrobiła? <3
Ali Skywalker - tak super się z Tobą gada. Czekam aż gg założysz :**

NMBZW!

7 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza!!!!!!!!! xD
    Jeej, dziękiiiiii! Z toba też się świetnie gada! :D Co do gg, to pracuję nad tym ;)
    Nie tylko ty masz tyle nauki, sama przez cały weekend odrabiam lekcję i szykuję się do konkursu ;/
    Dobra, przejdźmy do rozdziału :D Po kolei:
    1.Aniiii! Czemu go jeszcze nie ma??? ;'( Wracaj mi tu zaraz, bez ciebie marnieję w oczach.... No dobra, wszystko jest na najlepszej drodze, już Smark się za niego weźmie xD Swojej padawanki chyba posłucha :D
    2.Anidala!!!!! W następnym nn ci nie odpuszczę, liczę na fragmencik z życia prywatnego Wybrańca xD Anieś bez koszulki i takie tam xD Tęsknię!!!! Ciągle nie wierzę w słuszność jego decyzji co do odejścia, więc masz mnie przekonać że jest szczęśliwy!
    3.Phhhh, Zygerrianie....następna zaraza xD
    4.Wszystko pięknie, tylko gdzie się podziała ta poczwara Sidious? Kiedy go nie ma jest jeszcze bardziej niepokojąco niż kiedy jest :O Boję się że chrzani coś w ukryciu.... Znaleźć go i skopać mu tyłek!!!!!!!( ostatnie zdanie z dedykiem dla Aniego :P)
    5.Jestem na Anakinowym haju, tak jak ty xD
    6. Heej, czemu Sonia jest durna a ja to już nie? xD Ja też chcę być, mam do tego prawoooo!!!! xD
    7.Jeżeli jeszcze tego nie napisałam, to ten rozdział jest super zarąbiście bombowo odlotowo malinkowo anisiowo świetny :D :D
    (i tu skończyły mi się epitety) ;)
    8.Dobra, muszę kończyć, trzymaj się i jakby co, to wiesz gdzie mnie szukać ;)
    Ala, której odwala xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam dodać NMBZT! :O

    OdpowiedzUsuń
  3. 1.Płacz, płacz, płacz, płacz... Biedna Soka!!
    2. Damet! Kto napada na biedne małe dzieci!
    3. TAK! Wreszcie Ymel! KC pp!
    4. ANAKIN! Ahsokę wyściskać i sprawdzić,cz y nic się jej ie stało no!
    5. Phi! Zyggerianie... Nie lubię ich XD
    7. Dzięękuję za dedyk! Dawno go nie miałam XD
    NMBZTKaiTCZ!
    Sonia (hahaah, teraz się męcz nad odcyfrowaniem skrótu!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałam :P Może i właściwie komentarz nie będzie długi. Jestem wymęczona muzyczną i gimnazjum. Jeszcze okazało się, że przeszłam na następny etap w kuratoryjnym... ;-; Tyle, że nie chciałam... Lekcje odrabiam często przed szkołą, albo w nocy i na nic nie mam czasu. Dopiero piątek jest takim wspaniałym dniem... Nie mam muzycznej, o 8.00 teatralne, godzinę wolną i cztery/pięć lekcji. Ogólnie., to thx za dedyk :) Notka bardzo fajna, chociaż tym razem jest wyjątkowo dużo błędów składniowych, kilka poprzestawianych literek, ortograficznych kilka też jest. Czasami jest utrudnione czytanie, albo zjadłaś literki. I to wszystko :) Tylko jedynie zastanawia mnie, czemu oni nadal są w Świątyni, mimo że klony powinni już dawno do niej przyjść i rozwalić przynajmniej połowę. Albo zbombardować. Tak byłoby logiczniej. le to twoje opowiadanie, więc ja się nie wciskam xD
    Głupi Zyggerianie! Są gorsi od mojej nauczycielki od fizyki. *wzdryga się* xD Ja cem Anidalę! No weź xD Tak dawno tego nie było! (Zapewne było, ale mi zawsze mało :P) O kurde :P Nie ma to jak pisać do Ciebie, kiedy masz geografie :D A ja już w domu ;)
    A co do dedyku. WRÓCIŁAM!!!!! Zawsze byłam, ale teraz też jestem :P Czy to ma sens? Nie wiem :D Ale co tam ;) Jakoś tak nie pisałam ;) Ale i tak najlepsza pora na rozmowy jest wieczorem między 20, a 23 xD Wtedy przychodzi najwięcej pomysłów ;)
    I jak można napadać na małe dzieci? Ja rozumiem, że jaskinia się zawala na poświęcającą się dla Atari dziewczynkę, ale żeby tak walnąć dziecko? Normalnie polska patologia... Ale dobra xD am nadzieję, że kom wystarczająco długi ;) Mógłby być dłuższy, ale serio nie mam weny, bo muszę trzymać na o-s o tematyce imperialnej. Oczywiście lepiej sobie to skojarzyć z II WŚ, ale nie moja wina, że naoglądałam się Hetali <3 (Anime o tematyce historycznej. Kraje są tam przedstawione jak najbardziej stereotypowo, jest to komedia i jest tam wiele zupełnie inaczej ukazanych wydarzeń historycznych :D Jedno z moich ulubionych anime ;P) Ale takie życie :P Naszła mnie wena, to ja wykorzystuję, żeby zamienić na coś starwarsowego :P Mam nadzieję, że takie słowo istnieje, bo go coś nadużywam :DDD Ja mistż Polska ortografji jezd xD. Ja rozszyfrowałam szyfr szyfrującej szyfry Soni :P Do trzech czwartych, ale i tak się liczy xDDD. Dobra nie przedłużam :P Bo zaraz zacznę gadać o jakiś nienormalnych rzeczach. Mogę teraz dać setki synonimów od myślników :D Ale mi się nie chce ;) Dlatego dam kilka :*
    Rozdział jest:
    - wspaniały
    - cudowny
    - idealny
    - boski
    - niesamowity
    - kolorowy
    - jedaiowy
    - zajefajny
    - ciekawy
    - czekoladowy
    - jabłkowy
    - tęczowy
    - taki super, że nie wiem xD
    - bajeczny
    - mrocznokoktajlowy
    - o smaku Kiwi i Melona :PPP
    - I tak dalej, etc. itd :P
    KOOOOOOOCHAM!!! Po przyjacielsku sis <333 Nie mg się doczekać czerwca :*
    Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że doczekasz się mojego koma o wiele szybciej! Coraz lepiej piszesz :***
    NMBZT!

    Twoja Idka <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na początku pisałam, że kom będzie krótki -.- Przepraszam za mylenie cię :D Taka głupia ja ;)

      Usuń
  5. Tadam! I oto biorę się za komentarz. Szok. :o No ale niestety liceum... ehhh... staram się nadążać z czytaniem, a jeszcze własne blogi... A własnie, wreszcie coś wstawiłam. xD A mianowicie prolog drugiej księgi xD Wiem, że wolałabyś rozdział na Never let me go... ale jeszcze go nie skończyłam, przepraszam. :c
    Tak więc pisanie idzie Ci coraz lepiej, naprawdę. :D I czekam na dalsze wydarzenia. Proszę, niech Anakin wróci do zakonu... Niech zostanie mistrzem własnego dziecka! xD I kim był ten napastnik? :o Jak wlazł do Świątyni?! No jak? JAK?! Oj trzeba się tam wziąć za odnowę alarmu. Annie, jeszcze tego nie zrobiłeś? Serio? No mogłeś się tym zająć przed odejściem...
    Cóż, nieważne, alarmem zajmiemy się później, już po ptakach w tym momencie. Czekam na kolejny, przynajmniej mam wymówkę, żeby zrobić przerwę w nauce. ;)
    NMBZT
    IgusS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli od dziś mój blog nosi tytuł "Wymówka"? xD Nie no spoko :D
      On nie założył, on to spartolił :/ Kopnął go prąd w zad i... no i leżeć przez 2 tygodnie musiał i odszedł, bo Windu dziad mu zakazał tego tykać, czaisz to? -.-
      NMBZT! Idę czytać :3

      Usuń