niedziela, 11 stycznia 2015
Rozdział 83
~~Padme~~
Nie każdy ma okazję doznać bólu jakim jest atak planety, która liczy się ponad wszystko. Kocha całym sercem, a każdy jej ból jest wielkim bólem dla danej osoby. Takie wydarzenie przeżyła Padme Amidala mając zaledwie czternaście lat. Liczyło się dla niej dobro planety. Ból z powodu cierpień jej świata, nie był jej obcy. Podczas początków jej rządów Federacja rozpoczęła inwazję na Naboo. Ona musiała się ukrywać, a jej poddani cierpieli. Do tej pory się za to nienawidzi, ale dało to jakieś plusy. Ujrzała, że sama może sobie poradzić z tym wszystkim, wystarczą tylko chęci. Tylko ją nabrała ochota na pojednanie się z Gunganami i połączenie z nimi sił by przezwyciężyć inwazję. Wygrali, a każda następna królowa ich szanowała. Żaden z mieszkańców się nimi nie interesował, aż do sojuszu. Teraz każdy kto miał zostać urzędnikiem lub władcą musiał mieć z nimi dobry kontakt, nawet jeżeli przeszkadzała mu ta rasa. Razem mieli większe szanse na wygranie wojny. Bez względu na to, czy lubią rasę czy nie, mają mieć do nich szacunek i nie zachwiać spokoju, który udało się utworzyć Amidali.
Siedząc w kajucie rozmyślała o Jar Jarze. Był na Naboo i nie dostała od niego wieści. Na pewno by ją poinformował, ale widocznie nie miał jak. Miała nadzieję, że nic mu się nie stanie. Ten Gungan miał zachowanie, które wnerwiało wszystkich, ale zrobił bardzo dużo. Nie tylko z jej winy jest spokój na ich planecie. Gdyby nie Binks nigdy nie wpadłaby na ten pomysł. Qui-Gon umarł w walce przeciwko Sithowi, by Jedi nie byli zagrożeni, ale to najbardziej on przyczynił się do rozejmu. On uratował Jar Jara przed wojskiem w lasach, zabrał go ze sobą, a teraz razem Amidala reprezentuje z nim sektor Hommel .
Wstała z pryczy. Była zmęczona, a mimo to nie chciało jej się zasnąć. Nie było to dobre dla jej stanu. Nie umiała zasną, zbyt bardzo się martwiła co też było złe. Miała nadzieję, że Anakin jej szybko nie wyczuje, chociaż to i tak nie ma sensu. Zobaczy ją. Jest na innym krążowniku, a gdy wysiądą będą na jednej planecie. Wścieknie się, ale co mogła na to poradzić? Jej planeta, jej dawne rządy... musiała tu być. Musiała walczyć na trochę inny sposób.
-Dobrze się czujesz?-spytała Atari wchodząc do kajuty.
-Tak.-odpowiedziała kuzynka.
-Barriss będzie parę minut po nas. Ekria się Tobą zajmie i Wysy.
-Nie są chyba uzdrowicielkami... Anakin nic nie wspominał by były. Przynajmniej Ekria.
-To skomplikowane, ale... Wysy umie leczyć na specyficzny sposób. Nie bardzo mogę mówić, ale myślę, że w tej bitwie wyjdzie to na jaw. Ekria się trochę nauczyła. Będą mieć Cię pod opieką.
-Pamiętam jak spotkałam Cię po raz pierwszy. A później byłaś w swoim ciele. Byłaś taka roześmiana. Nie zapomnę uczucia, kiedy zaczęłam Cię traktować jak przyjaciółkę. Jak odleciałaś by podróżować po Enklawach, co dzień się o Ciebie martwiłam, a teraz jest na odwrót. Szybko wyrosłaś.
-Odwdzięczam się. Oni są moją rodziną tak, jak Ty, ale... z Tobą byłam najbliżej. Nie sądzę, że gdyby relacje z wami wszystkim były takie same, pojęłabym inną decyzję.
-Spotkałam Chazera. Straszny lizus z niego.-stwierdziła z uśmiechem.
-Widocznie musiałaś go zachęcić do żartobliwego szacunku. I może myślał o naszym pokrewieństwie...
~~Separatyści~~
Droid typu B1 stał przed holograficzną postacią Nute Gunray'a. Wielki Plac Theed był opustoszały z powodu ucieczki mieszkańców, przepełnionych strachem. Kilku z nich nie żyje, ale droidy nie były świadome, co zrobiły.
-Oszaleliście?! Kto wam kazał zabijać cywili?!-wrzeszczał v-ce król.
-Dzięki nim mieszkańcy...-zaczął automat, ale nie dano mu skończyć. Tuż za nim pojawiła się postać o czerwonej twarzy, pokrytej tatuażami, która przecięła blaszaka na pół.
-Przypilnuj tego.-rozkazał mu Gunray. Osoba skinęła głową i przerwała połączenie.
Służenie mu tej "żabie", nie było dla niego czymś wspaniałym. Nie po raz kolejny. Powtórka z ostatnich trzynastu lat; znowu musiał się słuchać, by zdobyć ważną planetę dla ich strony. Przynajmniej cieszył się, że dano mu walczyć. Nadal czuł zmieszanie po wielu spędzonych latach w ciemności i samotności, myśląc tylko o zemście na Obi-Wanie Kenobim. W tym momencie znał swojego przeciwnika w miarę dobrze. Wiedział, jakie osoby są w miarę dla niego ważne. Jedna z tych Jedi jest ważna i dla niego i Wybrańca. Ta dwójka jest teraz pokłócona, więc sądził, że będzie łatwo obojgu pokonać, ale mimo wielkich chęci, Ten, który ma przywrócić równowagę Mocy w galaktyce jest zarezerwowany dla Sidiousa. Skywalker był dla Sitha ważny, ale Maul nie zamierzał pozwolić na to, by ktoś go zastąpił. Nie przyłączył się po to by być zdradzony, ale wzrastać w siłę. Pomoc Dathomiranki była mało potrzebna.
Popatrzył się w górę. Niewątpliwie Jasna Strona Mocy jest już blisko, a wraz z nią Obi-Wan Kenobi. Wreszcie dopnie swego i zemści się. To była kwestia czasu. Był bardziej pewny siebie niż zwykle. Odpowiadało mu to.
Wciągnął nosem więcej powietrza niż zwykle. Dopiero wtedy poczuł zapach wody, drzew i trawy, który unosił się w powietrzu. Wielu mieszkańców przyzwyczaiło się do tego, ale nadal czuli woń otaczającej ich przyrody.
~~Anakin i Ahsoka~~
-Ahsoka!-krzyknął do Padawanki. Twarz dziewczyny nie była już czerwona i bez wyrazu. Powróciła ta sama osoba... prawie. Wewnątrz nadal panował ból.
-Co się stało?-spytała.
-Nie wiesz czy Atari planowała zabrać ze sobą Padme?
-Nie, a co?
-Skontaktuj się z Atari. Powiedz jej, że Padme ma wracać.
-Nie sądzę, że aż tak oszalała.
-Stwierdzać szaleństwo będziemy, jak zacznie walczyć, ale nie jest taka głupia. Myślę, że po prostu chce tu przebywać, ale to też jest niebezpieczne.
-Znajdziemy jakiś sposób. Po za tym, jeżeli teraz się zatrzymają nie damy rady sami obronić.
-Niech Moc nas nie opuści. Atari się oberwie.
-Tobie wtedy też.
-Nie ode mnie, tylko od kogoś innego. Nie sądzę, że Rada puści od tak.-Po tych słowach odszedł zostawiając ją samą.
Nie minęło wiele sekund kiedy patrzyła wryta w punkt, który stała Deturi. Dziewczyna nie była uśmiechnięta, ale wyraz twarzy miała... spokojny i nie opanowany. Nawet najmniejsza część miny nie wyrażała obrzydzenia do innych ras. Togrutanka słyszała nienaturalnie miły głos dziewczyny wobec klonów... w ogóle nie było widać, żeby to była Killara. Zdecydowanie była to przygrywka wojenna. Gdy przyjdzie co do czego uczepi się każdego kogo nie znosi włączając w to Tano, Barriss wraz z Orgeen. Dziewczyna była wredną rasistką, usuwała każdego kto "zagrażał" jej przyjaźni z Chazerem i komuś zazdrościła, co było niedozwolone. Zanim przybyła do Świątyni, jako bardzo małe dziecko rozumiała słowa ojca, który był Mandalorianinem. Był jednym z tych najgorszych i zdecydowanie wdała się w niego córka. Matka była taka sama.
Killara po jakimś czasie ujrzała przeciwniczkę. Mina wcale jej się nie zmieniła. Nadal była uśmiechnięta i mila. Jedynie wyraz w oczach stał się inny. Dla zwykłego śmiertelnika było to wręcz niezauważalne. W niebiesko-zielonych źrenicach dziewczyny krył się dziwny blask. Zapowiadało to tylko jedno; dokuczanie któreś z nich, mające nastąpić jeszcze tego samego dnia.
-Pani Komandor.-zwrócił się do niej Rex.-Coś nie tak?
-Nie ważne. Stało się coś?
-Nie, ale miałaś dziwną minę.
-Nie przejmuj się.
-Wybacz, że pytam, ale czy wiadomo coś o Generale Plo?
-Nie. Nic. Przepraszam, ale muszę skontaktować z Atari. Ma trochę przeskrobane.
-Oczywiście.
____________________________________________
Uważam, że ten raczej mi się nie udał :x
Chcę Was zaprosić na dwa wspaniałe blogi, które nie są moje, ale są świetne
"Never Let Me Go..." autorstwa Ismeny <3
"Rządy Cienia" autorstwa Adama, który dopiero zaczyna, ale zapowiada się ciekawie!
NMBZW!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tiaaaa.... Błąd merytoryczny się wkradł, ty już wiesz jaki. To,że nie wyszedł ślicznie pod względem gramatyki i sama to widzisz, nie zwalnia cię z mojej lekkiej krytyki :* Ale przynajmniej dobrze,że sama to zauważasz, z tego jestem dumna, a we wczuwaniu się w postać mnie przebijasz pod każdym względem XD Jeśli miałabym Cię ocenić jak na egzaminach... Nie, może lepiej nie, bo muszę sama zapamiętać jak są te punkty i na co się kładzie nacisk :* Ale jak się nauczę... hahahah bój się ^^
OdpowiedzUsuńNMBZYKK!
Sonia
Biedne Padme. Tyle zmartwień, tyle stresu i smutku nikt nie powinien przeżywać, szkoda mi jej :c W ogóle rozdział super, tyle emocji... Brakowało paru przecinków i takich tak głupot :) Poza tym naprawdę świetny rozdział, czytam w biegu, czekając na autobus. W jednej ręce telefon, w drugiej paczka z książkami, a do tego trzęsę się, bo pogoda paskudna. No, ale tak się wciągnęłam w rozdział, że nawet zapomniałam, ze mi zimno. Bardzo mi się podobało i czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńWiem, że moja działalność na blogach ostatnio zamiera, ale jak strzelę teraz dłuższym komentem, to może mi Kiwi wybaczy? Mam nadzieję, i z całego serca przepraszam, ja to wszystko czytam, tylko na komenty jakoś nie mogę się zebrać... Koniec pierdzielenia, czas na wielki come back Ali Skywalker! XD
OdpowiedzUsuń1. Jak to nie wyszedł?! Nie bądź taka krytyczna, bardzo przyjemnie się to czytało ;)
2. Tak mi szkoda biednej Amidali... Parszywi Separańcy, zostawcie moją ulubioną planetę, mało wam, że już raz oberwaliście, macie ochotę na następne skopanie tyłków w wykonaniu Gungan? ;P Tylko Padme mi tu zamartwiacie... Anakin byłby bez serca, gdyby nakrzyczał na nią w takim stanie ;___;
3. Tęsknię za Plo Koonem... :"(
4. Dochodzę do wniosku, że Obi i Ani zachowują się jak przedszkolaki- śmiertelnie i cholernie pierdołowato obrażeni i do końca życia sobie nie wybaczą, a żaden nie wyciągnie ręki do zgody przez pierniczoną dumę XD Takich upartych debili to tylko do kąta postawić XD. A tak na serio- weź ich wreszcie pogódź...
5. Maul?! Jaki Maul?! Jak długo mnie tu nie było, że nagle wchodzę i bam!-widzę powrót mendy z taniego studia tatuażu?! ;P
6. Hejcę Det >.< Rasiści są źli! Chociaż muszę przyznać, że sama ostatnio wredną postać wymyśliłam, podlejsze toto od bandy Sithów xd
7. Proszę, Kiwi, powiedz, że tyle wystarczy by odkupić moje winy związane z niekomentowaniem... Jest 1.52, nie mam siły myśleć! XD
NMBZT!
Dziedziczka potęgi Skywalkerów ;)