niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 96


                                                    ~~Tarkin~~

  Jak on go irytował! Jak on strasznie działał mu na nerwy. Ten potwór dostał wyraźny rozkaz zabicia żołnierzy, a wziął sobie ich do lochów, myślał. Wcale nie ma specjalnych uprawnień! Miał wykonywać polecenia, a nie sam sobie postanawiać co ma robić!
  Prawda była taka, że oboje wykonywali swoje obowiązki zupełnie inaczej co irytowało tego drugiego. Każdy z tej dwójki sądził, że jest na wyższym piedestale niż tamten. Wzajemnie próbowali się wykluczyć, mimo że wiedzieli iż oboje są potrzebni Palpatinowi. Maul miał zabić Obi-Wana, a Tarkin ma się pozbyć Ahsoki. Oboje musieli również wyrównać rachunki. Wprawdzie Wilhuff po prostu nie znosił Tano za charakter i za to, że krzyżuje im plany. Swoją osobą go denerwuje. Zamierzał się jej pozbyć. No bo na co komu taka pyskata padawanka nie umiejąca zamknąć buzi na kłódkę? Dla admirała była tylko smarkaczem, który się wybił w Zakonie na byciu padawanką Anakina Skywalker. Jeżeli chodzi o umiejętności - wcale nie miał dobrych opinii, nawet jak dziewczyna go uratowała. Miała... szczęście. Szczęśliwy traf, w którego Jedi nie wierzą.
  No i jeszcze to zjednoczenie się z Ventress. Według niego trzeba było być naprawdę genialnym, by złączyć siły z dawnym wrogiem, który oszpecił mentora i próbował ją zabić. Jaki w tym wszystkim był sens? Asajj wcale nie była cwana jak o niej mówiono. Możliwe, że wyszła z wprawy, ale co go to interesowało? Nie ma, to nie ma. Koniec tematu. Jeżeli ktoś od początku nie ma odpowiednich umiejętności lub je traci, to dla Tarkina ta osoba jest już skreślona. Nie liczy się. Nie miał zamiaru się z nikim użerać zwłaszcza gdy, nie spełniał jego wymagania. Jednym z tych osób jest Maul.
  Ciągnie swój do swego, komentował w myśli trening Ventress z amnezją, którą sam Sith spowodował. Na rozkaz Palpatina, oczywiście. Tak naprawdę bał się powiedzieć prosto w twarz Sidiousowi, że się z nim nie zgadza.
  - Admirale. - zwrócił się do niego automat. - Sidious wzywa pana do kryjówki. Chodzi o plany.
  - Zaraz przybędę. - odparł.
  Bał się powiedzieć mu, że uważa niektóre jego ruchy są błędami, ale nie bał się wyrazić zdania o Maulu. Po za tym doszły go słuchy, że Sidious się wściekł na ich kompana z powodu Ventress. Jest możliwość pozbycia się tego potwora. Tarkinowi był potrzebny tylko do zabicia Obi-Wana... jeżeli w ogóle to potrafił. W końcu to on poległ trzynaście lat temu.

                                                     ~~Obi-Wan~~

  Nie był pewny czy chciał się spotkać twarzą w twarz z Padme. Miał do niej żal, ponieważ go nie posłuchała. Sądził, że Senator była pewna, że nie dotrzymała słowa. Można powiedzieć, że Anakina obwiniał bardziej za to wszystko. To on nie stłumił swoich uczuć, nie posłuchał go, okłamywał, a najbardziej w chwilach kiedy zaczął się temat o niej. Czy w ogóle im wybaczy?
  Została Ahsoka. Nie ukrywał, że chciałby ją wziąć na Padawana. Nie była wcale gorsza od Anakina i skoro dał sobie radę z nim, to z nią tym bardziej. Jednak Anakin postanowił ją szkolić. Takie było postanowienie od samego początku, ale gdyby Skywalker postanowił zrobić to, co obiecywał jak tylko oświadczyła, że ma zostać jego Padawanem, Kenobi mógłby go zastąpić. Dla niego to żadna trudności.
  Teraz patrzył na całą tę bitwę obserwując poczynania Atari. Nie walczyła od samego początku, ale dobrze sobie radziła. Wyczuwał od niej niepokój. Martwiła się o życie wielu osób, a w tym momencie najbardziej o Padme. Obi-Wanowi został przedstawiony cały plan, ale tego nie było. Dostał sygnał od dziewczyny więc przybył. Musiał również pomóc tam, ale miał nadzieję, że szybko się z tym uporają. W gruncie rzeczy, nawet Anakin go tam potrzebował.
  Na Utapau wcale się nie skończyło. To wszystko nadal trwało. Zabił Grievousa, trochę powalczył i został zmieniony. Chwila wytchnienia dla niego była mała. Zaledwie w parę godzin ponownie miał uzbierać ponownie wystarczająco dużo sił by mógł walczyć w kolejnej, niełatwej bitwie.
  - Admirale, wyślijcie jeden krążownik na Naboo. Niech im pomogą i powiadomią co z nami. My sobie tu poradzimy. - polecił Kenobi.
  - Oczywiście, Generale. - odparł admirał i od razu skontaktował się z trzecim krążownikiem.
  - Atari, powinnaś się pośpieszyć. - ponaglił dziewczynę.
  - Wiem, próbuję. Jak widzisz nadal jest ciężko. - odpowiedziała.
  Wprawdzie nie mieli dużo czasu, dlatego Mistrz Jedi postanowił wysłać jeden ze swoich statków na Naboo. Nie mógł zostawić Atari i Padme oraz tej całej sytuacji. Na co Zygerrianie postanowili atakować? Co znowu planowali? Przecież nie mogą się znów sprzymierzyć z Separatystami. Wojna miała się kończyć. Czyżby Sidious liczył na to, że dzięki wznowieniu wielkiego handlu niewolnikami wszystko wygra? Republika na to nie pozwoli.

                                                     ~~Anakin~~

  Miał kompletnie dość! Ile już tu byli? Wszystko ciągnęło się po prostu w nieskończoność, a na powierzchni planety na nich liczono. Ileż można strzelać w te sępy, żeby wreszcie dotrzeć do kolejnego krążownika i go rozwalić? Jeżeli się planowało - było łatwo. W praktyce to już nie jest takie hop siup. Wprawdzie w ogóle się tego nie spodziewali. Znaczy przewidywali, że będzie duży opór, ale nie aż tak duży.
   Był blisko do rozwalenia kolejnego krążownika, ale zarazem miał ochotę to wszystko rzucić i polecieć pomóc dziewczynom. Tak naprawdę chciał się znajdować w wielu miejscu na raz. Najbardziej chciał być przy Padme. Ochronić ją przed tym co ją spotkało. To, że wyruszyła z nimi, nie było zbyt dobrym pomysłem. Wręcz przeciwnie. Istne szaleństwo, głupota, nieostrożność. Nie wątpił w to, że Atari ja ochroni, ale sam chciałby to zrobić. Jego żonie nie dało się przemówić do rozumu i to był duży problem.
  Zrobił unik myśliwcem by pocisk mógł go ominąć i trafić  w sępa.  Za długo trwała ta zabawa w kotka i myszkę. I najgłupsze było to, że nie wiedział kto jest tym kotem, a kto myszą. Obydwie strony mogły zasłużyć na obydwa tytuły.
  Był tak zajęty bitwą, że nawet nie zauważył przyjacielskiego krążownika, który właśnie wyskoczył z nad przestrzeni. Statek pojawił się dość blisko wroga, dlatego można było skierować ogień na pobliski krążownik Separatystów. Padło na cel Anakina, który jak najszybciej postanowił zbierać się stamtąd.
  Wiedział skąd przybyli.
  - Co z nimi? - zapytał.
  - Za niedługo przybędą. Niestety wyszła z tego bitwa. Na razie Komandor Orgeen i Senator Amidala nie mogą się z niego wydostać. Też walczą. - odpowiedział.
  - Słucham?! - zdziwiła się Ahsoka. - Czy Padme zawsze musi się w coś takiego wpakować?
  - Ależ oczywiście, Smarku. Gdyby tego nie robiła, to pomyślałbym, że ją podmienili. To nie byłaby wtedy ona. -zażartował.
  Wybuch. Co raz mniej było statków do zestrzelenia, a jeszcze mniej czasu.
_________________________________________
I jak tam niedziela? ^^
U mnie jest strasznie super.
Dedykacja dla Patataja ♥, z którą właśnie spędzam ten dzień.
Wiesz jak poprawić mi humor i sprawić, że dzień jest jednym najlepszych

NMBZW!   

7 komentarzy:

  1. Obi-wan nie obwiniaj Padme!!! To nie jej wina!!! Wybacz im, wybaczanie to ścieżka Jedi. Anakin jak chcesz to stwórz własne klony będziesz w kilku miejscach na raz. Tarkin jak ja go nienawidzę. Rozdział super czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba powinnam Ci podziękować xD
    Dzięki temu, że dodałaś rozdział dokonałaś 7 cudu świata i przegoniłaś ze mnie lenia, przez co nie dostanę jutro pały za brak pracy bo się zmobilizuję i ją odrobię xp (jak szaleć to szaleć) Niedziela ogólnie mija mi strasznie bo ciągle cgce mi się spać i czuję się jak żywy trup xD Dobra, koniec super obchodzących wszystkich informacji z mojego epickiego życia xD
    Co do rozdziału:

    Brawa dla Kenobiego!!! Nareszcie postanowił kiwnąć palcem i pomóc Anakinowi i Ahsoce! Oł je! :D
    Pewnie najlepiej niech wszystkich po obwinia za to, że Skywalker go nie posłuchał w kwesti Padmè.
    A nie pomyślał, że to po części jego wina, że przyjaciel go okłamał? Hę? Że uczeń nie miał wystarczającego zaufania do własnego mentora? Mógł się lepiej postarać to może ten zaszczyt by go nie kopnoł i nie zostałby oszukany? Niech włączy musk! XD
    A tak w ogóle to mam złe przeczucia co do tej ciągnącej się bitwy. Coś czuję, że zaraz się niby skończy, a potem bum! I Zyggerianie kontratakują! :D hej! Tak a propo Obi-Wana... Wiem co trzeba zrobić. Znaleźć mu dziewczynę. Tak! Na pewno tęskni za Satin, trzeba go zeswatać! Ten ktoś musi mieć podobny charakter. Musi być spokojny, poukładany, lubić pożądek...myślę, że woźna będie idealna ^^
    Czekam na następny rozdział i na jakiś najsuper, extra, zwrot akcji =^.^=

    NMBZT!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może jakiś senator. Riyo Chuchi(moja propozycja)

      Usuń
    2. Byłyby wtedy takie błekitne Obi-Wanki ^^

      Usuń
    3. Ta z piwnymi oczami. Masakra!

      Usuń