niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 94


                                             ~~Piloci Naboo~~

  Piloci zdążyli się ukryć zanim droidy wkroczyły do pałacu. Ich dowódca, Ric Olié, z  rozkazu królowej ukrył się z nimi tak, by automaty nie mogły ich znaleźć. Tam obmyślił plan, by w odpowiedniej chwili wyjść z ukrycia i pomóc siłom Republiki.
  W jeszcze innej części pałacu ukryli się ocalali żołnierze Naboo, którzy według planu mieli odciągnąć droidy, by ci mogli odlecieć nie tracąc w podróży żadnego z pilotów, który był im potrzebny.
  Wreszcie nadeszła chwila, kiedy postanowili zaatakować.
  Dwudziestu trzech uzbrojonych żołnierzy wbiegło do hangaru ostrzeliwując droidy, które nie miały czasu się przygotować. Każdy z tych żołnierzy, wiedzieli, że idą na śmierć, ale gdy tylko wszyscy piloci wylecą, oni zamierzali się poddać. To dawało im większą szansę na życie i byli pewni, że zanim postanowią ich ukarać, Republika im pomoże i nadal będą żyć.
  Tuż za żołnierzami biegli piloci, którzy najszybciej jak mogli, zaczęli wskakiwać do kokpitu. Jeden z nich w padł na pomysł by zestrzelić z dział droidy i dać tym drugim szansę na ucieczkę do dawnego schronienia. Ich obowiązkiem było walczyć o swoją planetę i pomagać sobie wzajemnie, więc ten ruch nie był żadną niespodzianką.
   Ric wyleciał z hangaru jako pierwszy przewodząc wszystkimi. Nie miał czasu by sprawdzić załogę. Jeżeli ktoś się odezwie, będzie wiedział kto. Liczyło się teraz to, że nikt nie ucierpiał. Miał nadzieję, że żołnierze sobie poradzą.
  Wylecieli w przestrzeń kosmiczną. Przed nimi były statki Separatystów i Federacji Handlowej, a w okół nich liczne wybuchy. Wszystkie sępy Separańców były skupione na krążownikach Republiki i ich siłach, więc z łatwością myśliwce z Naboo typu N1 mogły zaatakować od tyłu z zaskoczenia.
   Nawet gdy Separatyści się zorientowali, że pojawiły się myśliwce, to zbyt późno. Piloci z Naboo ustawili się w odpowiednim szyku i zaczęli ostrzeliwać Separańskie krążowniki i ich droidy. Pomału zaczęli lecieć w przód cały czas strzelając.

                                                                  ~~Anakin~~

  Nie sądził, że to się szybko skończył. Tracił nerwy, ale nie zamierzał dać Sidiousowi jakieś satysfakcji. Wyczuwał jego chęci. Był blisko... był tu, czekał na niego. Był tego świadomy. To wszystko zostało zaplanowane. Nie zamierzał dać za wygraną. Chociaż nie popierał zbytnio zasad Zakonu i miał własne pojmowanie, nie chciał zdradzić Zakonu. Dobra, może zrobił to żeniąc się, ale jego pojmowanie wszystkiego było inne, dziwne. Chciał być Jedi i wiedział, że jak wszystko ma to swoje zasady, ale chciał czegoś więcej. Chciał, ale wiedział, że nie może. Był gotowy rzucić życie, o którym kiedyś marzył i nie wchodziła w grę kobieta, która go tak oczaruje, ale było inaczej. Czasami postanowienia ulegają zmian. Parę dni temu był gotowy opuścić Zakon, ale cieszył się, że dostał drugą szansę. Nie chciał jej zmarnować.
  Leciał otoczony przez liczne wybuchy; strzały oraz myśliwce, ale nie przeszkodziło mu to zobaczyć, jak żółte; znajome statki ostrzeliwały krążowniki wroga.
  - Piloci z Naboo! - krzyknął z uradowany.
  - Co oni tu robią? - zdziwiła się radośnie Barriss.
  - Widocznie musieli się jakoś wydostać. - stwierdził i od razu spróbował połączyć się z którymś z nich. - Generał Skywalker do myśliwca Naboo.
  - Tu Ric Olie. - Usłyszał w głośnikach Anakin. - Udało nam się wylecieć by wam pomóc. Zaskoczyliśmy ich. - Uśmiechnął się dowódca.
  - Brawo, daliście nam jakąś przewagę. Możesz dowodzić swoimi pilotami dalej. Myślę, że Cię bardziej posłuchają i wiem, że masz pewność co robisz. - odparł Jedi.
  - Przypominam Ci, że to dzięki Tobie wygraliśmy trzynaście lat temu.
  - Wygrana należała do każdego, który walczył dla Naboo.

                                                               ~~Atari~~

  Zawróciła i sama oddała salwę strzałów niszcząc tym samym paru myśliwców.
  Nie podejrzewała, że umie tak dobrze strzelać. Mogło to być wynikiem chęci ratowania się z opałów. W każdym razie przez parę chwil, gdyż Kenobi wysyłał dla nich pomoc myśliwców. Spostrzegła ironicznie w myślach, że miała lecieć na jedną, a nie na dwie bitwy.
  - Według mnie raczej jesteście jakoś spokrewnione. - odezwał się Obi-Wan.
  - Czemu tak sądzisz? - odpowiedziała.
  - Oby dwie dobrze strzelacie. - dokończył.
  - Gdzie myśliwce? - spytała
  - Właśnie startują. - udzielił informacji.
  - Najwyższy czas.
  Po chwili była otoczona przez myśliwce Republiki, w których znajdowali się żołnierze-klony. Nie było widać ich identycznych twarzy - które zawsze zakrywały hełmy - ani ruchów, ale zapewne rozmawiali i żartowali jak zwykle. Byli radośni, choć walczyli o życie, które było ważne dla Jedi. Co będzie z nimi po wojnie? Nie wiadome, lecz sądziła, że przydadzą się jeszcze w przyszłości... w bliskiej przyszłości.
  - Proszę się nie martwić, Pani Komandor. My się już nimi zajmiemy. Lepiej, żebyście już wracały. - polecił pilot.
  - Wiesz, że szybko nie możemy się wycofać. Będzie dobrze. Niech Moc będzie z Wami. - życzyła i oddała kolejne strzały w stronę wroga.

                                                                   ~~Tarkin~~

  Ahsokę Tano zamierzał wziąć na siebie. Pozbycie się całej trójki zostało podzielone. On zamierzał zabić Ahsokę. Już dawno miał to zrobić. Nie dość, że od samego początku Palpatine uprzedził go przed nią, to działała mu na nerwy. Była zbyt pewna siebie, pyskata i narwana. Gdyby nie to, że Barriss Offee wydostała się spod opętania, dawno by ta "smarkula" nie żyła. No i znalazła dość mocnego obrońcę, ale bez dowodu. Po za tym kto uwierzyłby dziecku, które zadawało się z uczennicą Hrabiego Dooku?
  Zastanawiało go, czemu Sidious postanowił dać Maulowi wolną rękę. Po co Ventress była im potrzebna? Palpatine sam się jej przecież obawiał. Obawiał się, że wraz z Dooku go zdradzą i zabiją, dlatego kazał ją zamordować. Tylko po co? By znowu mogła się przyłączyć? Z wymazaną pamięcią, by liczyła się tylko chwila? Ten zabrański nieudacznik ją zostawił. Zostawił ją i Rozkaz 66 się nie udał, a ona ich pewnie zdradzi. Jeżeli tylko skończy się to na Naboo, obiecał sobie, że zabije tego idiotę. Dał się przepołowić na pół jakiemuś Padawanowi, a później oszalał siedząc sam jak palec zapomniany przez wszystkich. Tak... Tarkin sądził, że to właśnie przez to Maulowi odbija.
  Republika... upadnie a wraz z nim cały Zakon Jedi. To tylko kwestia czasu. On i Darth Sidious, do tego doprowadzą. Skończą się fory dla Jedi. Były Kanclerz Republiki zbyt długo się ukrywał, a Trakin mu pomagał. Sądził, że jako jedyny zostanie u boku swojego Pana, ale będzie też Anakin Skywalker... słyszał już o tym, źe jest jakimś tam Wybrańcem Jedi, ale jakoś w to nie wierzył. A to, że Sidious wyczuwał od niego potęgę to to już nie jego sprawa. W każdym razie, nie pozwoli się zastąpić. Nawet temu, który od wielu lat miał stać się uczniem jego przyszłego władny.
  - Przepraszam. - przerwał mu rozmyślania droid. - Chciałbym złożyć raport.
  - Co się dzieję? - odparł beznamiętnym tonem wojskowy.
  - Piloci z Naboo wylecieli w przestrzeń. Dostaliśmy powiadomienie, że przyłączyli się do Republiki. - poinformował sowim głupkowatym tonem robot. Jak mnie to irytuję, myślał nieraz Wilhuff.
  - Jak oni się przedostali?! - wybuchnął mężczyzna. To był już szczyt wszystkiego!
  - Noo... - zaczął automat. - Byli z nimi inni żołnierze, ale zniknęli. Nie ma po nich śladu...
  - Znajdźcie ich i zabijcie! - przerwał mu Admirał. - Ale już! - krzyczał. - To niedopuszczalne! Wynoś się zanim przerobię Cię na kawałek ścigacza! - grzmiał.
_________________________________________ 
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO... Tfu! Mokrego dyngusa! ^^ Nie utopcie mi się czasem :*
Dedykacja dla wszystkich! ♥

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. Dzięki za dedykt. Rozdział super. Nienawidze tego Tarkina. Gupi jeden torturować go albo zabić. Obi kiebski strzelec się odezwał. Niech się ruszy a jak nie to go pogonie. Czekam na wielką porcje destrukcji. Wesołych Świąt i mokrego dyngusa(tylko niech cię nam nieutopią:)
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam u Ciebie czytać, skończę dziś komentować ^^

      Usuń
  2. Podziwiam Cię, że masz wenę i czas aby tak szybko dodawać rozdziały. Ten Tarkin i tak nic nie wskóra, bo Ahsoka jest sprytniejsza XD. Znaczy się chyba. Mi siem bardzo podobało no i jak się admirał wkurzył...uuuuuuu. Nie wiem co mam napisać . Wesolutkich Świąt i duzo miłości, radości i pozytywnego myślenia na każdy dzień!



    NMBZT :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :3
    No, Kenobi niech rusza cztery litery (oczywiście chodzi o nogi ^^) i walczy, a nie będzie się lenić! Leń śmierdzący, nic tylko żelki by jadł xD
    Admirał jaki bulwers. Hmmm, ciekawa jestem jak Tarkin zamierza zabić Ahsoke. Znając życie rozwali wszystko do okoła, a Tano nawet nie uszkodzi, i dobrze! xD
    Teraz nie mogę się doczekać następnej niedzieli.
    Zawsze kiedy kończę czytać twoje rozdziały czuję straszny niedosyt *__*
    Mokrego dungusa :3

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęłam dziś pisać 100 rozdział - jest energia po świętach! ^-^

    Śmigus dyngus! *oblewa wszystkich wodą* :P

    Niech Moc będzie z Wami i nie potopcie się mi tam :*

    OdpowiedzUsuń