~~Atmosfera Naboo~~
Pisk R2. Mały droid mówił szybko w swoim języku, a mały ekranik w kokpicie Anakina wszystko tłumaczył na aurebesh.
- Wiem. Dzięki, R2. - odpowiedział mu Anakin z uśmiechem droidowi, który udzielił mu pomocy po raz... właściwie nie wiadomo. Pomógł bardzo wiele razy w tej wojnie. To był dar od Padme, więc się nim opiekował. Zaprzyjaźnił się z droidem... Nie. Nie chciał go stracić po raz kolejny. Wiele osób powiedziałoby, że to tylko blacha - jest ich wiele, więc można sobie sprawić nowy.
Skywalker nie umiał.
Raz; właśnie dlatego, że był dla niego więcej niż robotem, dwa; ponieważ droid zawiera bardzo dużo informacji, które są ważne dla Republiki. Nie może sobie od tak zaginąć. Informacje nie mogą się znaleźć w niepowołanych rękach. Jedi wiedział, że droid wcale nie jest głupi. Wręcz przeciwnie, jest bardzo inteligentny, dlatego Wybraniec nie sądził, że R2 D2 mógłby pokazać różne rzeczy niewłaściwej osobie.
- Tak! - krzyknęła Ahsoka na widok wybuchu krążownika. Został im jeszcze ten po lewej, a później Anakina.
Dobrze myślała sądząc, że dwa upadki krążowników osłabią główny. Sam wybuch sprawił, że została osłabiona ochrona sępów przez co klony mogły pomóc generałowi Skywalkerowi. Większość poleciała w stronę Wybrańca, a Plo postanowił ponownie wybić sępy. Ona wraz z Barriss miała kończyć wraz z pomocą statku, na którym przebywała Bultar.
Nagle dostała olśnienia.
- Barriss, poradź sobie jakoś. Wiem jak dolecieć do mostka. - poinformowała.
- Mostek jest dobrze strzeżony, oszalałaś? - spytała zdruzgotana Offee.
- Przecież wiesz, że się nie dam, tak? Będzie dobrze, uda się. - zapewniła Tano, po czym poleciała w stronę, która według niej była troszkę bezpieczniejsza.
Przeleciała po prawej burcie, po czym od razu dziwnie zawróciła myląc droidy. Wahały się nad tym czy za nią lecieć, ale jednak podjęły tę decyzję, po czym zaczęły ją śledzić. Nie bała się. Skupiała się bardziej na dotarci do celu, niż na blaszakach, które niewiele mogły jej zrobić. Trzy lata praktyki wielu manewrów pozwoliły jej się tym nie przejmować.
Gnała przed siebie w wirze walki. W totalnym piekle.
- Tak! - krzyknęła Ahsoka na widok wybuchu krążownika. Został im jeszcze ten po lewej, a później Anakina.
Dobrze myślała sądząc, że dwa upadki krążowników osłabią główny. Sam wybuch sprawił, że została osłabiona ochrona sępów przez co klony mogły pomóc generałowi Skywalkerowi. Większość poleciała w stronę Wybrańca, a Plo postanowił ponownie wybić sępy. Ona wraz z Barriss miała kończyć wraz z pomocą statku, na którym przebywała Bultar.
Nagle dostała olśnienia.
- Barriss, poradź sobie jakoś. Wiem jak dolecieć do mostka. - poinformowała.
- Mostek jest dobrze strzeżony, oszalałaś? - spytała zdruzgotana Offee.
- Przecież wiesz, że się nie dam, tak? Będzie dobrze, uda się. - zapewniła Tano, po czym poleciała w stronę, która według niej była troszkę bezpieczniejsza.
Przeleciała po prawej burcie, po czym od razu dziwnie zawróciła myląc droidy. Wahały się nad tym czy za nią lecieć, ale jednak podjęły tę decyzję, po czym zaczęły ją śledzić. Nie bała się. Skupiała się bardziej na dotarci do celu, niż na blaszakach, które niewiele mogły jej zrobić. Trzy lata praktyki wielu manewrów pozwoliły jej się tym nie przejmować.
Gnała przed siebie w wirze walki. W totalnym piekle.
- Co ona robi? - zdziwił się Obi-Wan zachowaniem niedoszłej Padawanki. To co robiła nie było dobrym pomysłem. Zdecydowanie nie. Na cokolwiek wpadła, nie sądził, że to rozsądne, ale jego twierdzenia nie oznaczały, że jej nie ufał. - Ahsoka, słyszysz mnie? Co robisz? - zapytał ją wprost.
- Mam plan. - uspokoiła go.
- Wiem, że masz świadomość tego co robisz, ale nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział.
- Przecież nie wiesz co robię. - zauważyła Tano.
- Po kierunku, w którym lecisz, można się choć trochę domyślić. - odparł.
- Trochę, Mistrzu, trochę. - zaznaczyła. - Spróbuję coś, ale nie mogę obiecać, że się uda. - dodała.
- Właśnie dlatego nie powinnaś robić tego, co chcesz zrobić, Smarku. - wtrącił Skywalker niemiłym głosem.
- Ale Ty możesz bezmyślnie ryzykować, tak? - zapytała wyzywająco.
- Odciągnięcie Cię od decyzji, która jest niebezpieczna, to odzwierciedlenie mojej troski o swojego Padawana. Wracaj pomóc Barriss. - polecił.
- Jestem w większej połowie mojej strategii, nie mogę się wycofać! - zaprzeczyła.
- Musisz! Wracaj. - rozkazał groźniej Skywalker.
- Nie! Nie ma mowy, Mistrzu. - odmówiła.
- AHSOKA! - krzyknął.
- Wiem, co robię, tak?! Bywałam w gorszych sytuacjach! - przypomniała.
- Tak sobie wmawiaj. - zakpił Wybraniec. - Wracaj!
- Niech Moc będzie z mną. - rzekła po czym urwała połączenie.
Przechyliła się w lewą stronę lecąc do mostka. Zamierzała wpakować się w największe bagno w tej bitwie, choć jej mistrz miał trudniej nie podjął się tego, by wziąć na cel najbardziej strzeżonego miejsca okrętu Separatystów. A ona tak. Świadomość, że gdzie indziej jest gorzej znacznie podnosiła ją na duchu, ale jak przeżyje, to bardzo się jej dostanie. Zastanowiła się szybko nad tym, ile będzie kłótni. Spory były ostatnią rzeczą, którą chcieli w tym starciu. Jeżeli uda im się pokonać wrogów, to będą musieli jeszcze jakoś pokonać siebie wzajemnie albo pójść na kompromis. Była pewna, że z Atari na pewno będzie to drugie, a co do Obi-Wana... nie miała pojęcia. Kiedy jej mentor się wtrącił do rozmowy, ten nie zamierzał jej kontynuować. Powodów było wiele, nie tylko ta cała sytuacja z małżeństwem pani senator z Wybrańcem. Mógł też stwierdzić - było to przynajmniej w pięćdziesięciu procentach pewne -, że nie ma potrzeby się wtrącać i jego były uczeń sam sobie poradzi ze swoją padawanką (pomijając fakt iż mu się to nie udało) lub musiał się z kimś skontaktować albo komuś pomóc... Stwierdziła, że reszta powodów, które wymyśliła - nie mają sensu.
Mogła powiedzieć, że to wina Obi-Wana.
Zamyślała się nad jego powodami milczenia w jej wymianie zdań z Mistrzem, co prawie doprowadziło do czołowego zderzenia z sępem. W ostatniej chwili - dosłownie dzielił ich bardzo, ale to BARDZO mały odstęp - ominęła go i trafił w droida tuż za nią, co również mogło skończyć się źle bo strasznie blisko siedział jej na ogonie.
Może Anakin miał rację, przemknęła myśl przez jej głowę. Nie, jednak nie, doszła do wniosku. Miała nadzieję, że tego nie widział. Jakie będzie jej wytłumaczenie? "Myślałam o Obi-Wanie. Zdarza się". Co wtedy wyniknie? Kto to wie? Po prostu myślała o swoim niedoszłym mistrzu, a to o jego winie przecież nie było na poważnie. Każdemu mogło się zdarzyć, a poza tym nie myślała tylko o nim. Był głównym "bohaterem" jej przemyśleń, ale w tle występowały również postacie mające wkład w przeszłość, teraźniejszość i oczywiście: przyszłość.
Cały czas leciała w stronę mostka omijając lub strzelając w sępy albo unikając strzałów, które pochodziły od tyłu. Cały czas gromada droidów goniła ją w tym samym kierunku. Nie mogła liczyć na żadną pomoc. Znajdowała się w samym środku akcji a samo dojście do tego było strasznie trudne.
- Barriss, co z Ahsoką? - zaciekawił się Anakin. Był zdenerwowany. To nie wróżyło dobrze. Nie mógł tego zwłaszcza teraz, kiedy na powierzchni świata, o który właśnie walczyli, znajduje się Lord Sithów.
- Radzi sobie, spokojnie. Wierzysz w nią, prawda?
- Ależ oczywiście, że tak. Po prostu się o nią martwię. - Ta odpowiedź była oczywista, ale Offee chciała by przyznał to na głos. Jej przyjaciółka na pewno to usłyszy.
- Nic mi się nie stanie. Jesteś w większym bagnie. - Mirialanka miała rację. Dziewczyna słyszała.
- Wiem, tyle że ty jesteś w prawie takim samy.
- Prawie. - zaznaczyła padawanka. - Prawie, a to nie "tak samo", tylko w tym przypadku oznacza "znacznie mniej".
- I nadal niebezpieczne. - przypomniał.
- Moment! - przerwała Tano.
Strzał ze statku Republiki sprawił, że większość sępów została zniszczona, dlatego dziewczyna miała wolną drogę. Przemknęła szybciej. Będąc już przy mostku, oddała salwę, zaczynając niszczenie wszystkiego po kolei. Sama szybko się wycofała. Skręciła w lewo robiąc łuk i wróciła na swoje dawne miejsce pomagając Barriss rozwalić resztę. Do końcowej akcji przyłączył się również krążowniki Aayli Secury, a po jakimś czasie wielki okręt wybuchł, a jego ogień pochłonął większość droidów przeszkadzających Skywalkerowi. Jeszcze zanim nastąpiło wielkie "BUM" myśliwce Republiki odleciały jak najszybciej w stronę głównego okrętu Separńców, lecz okrężną drogę by ominąć wielki wybuch.
- Wszystkie działa w stronę ostatniego krążownika! - rozkazał Yularen.
Polecenie zostało wykonane. Okręty oraz myśliwce - z bezpiecznej odległości - wystrzeliły we wskazany cel.
Nastąpił wybuch.
~~Darth Sidious~~
Zero światła, zero okien. Całe pomieszczenie było pochłonięte mrokiem, niczym jego dusza. Ciemna strona była ty bardzo silna. Każdy skrawek, każdego materiału znajdującego się w tamtym miejscu zostało przesiąknięte mroczną Mocą, której normalne osoby nie czuły. Nie wiedziały również, że osoba znajdująca się tam, jest w tym momencie ich największym koszmarem. Większym niż wojna. Człowiek mający straszne plany mające na celu pozbawić obrony, w którą już dawno zwątpiono. Przez niego. Czy ktokolwiek kiedyś podejmował spisek? Cała galaktyka wiedziała już kim naprawdę był ich przywódca, ale żadna żywa istota w galaktyce, prócz Maula i Tarkina nie miała pojęcia gdzie się znajdował.
Miał zamknięte oczy. Oddychał w miarę spokojnie. Wyczuwał tych, którzy byli nad planetą i walczyli. Nie oglądał już ich poczynań. Znudziło mu się na tę chwilę. Był niczym dziecko. Wszystko mu się nudziło niczym zabawki, które matka kupi od razu, choć nie łatwo je tak przekonać. Niektóre, a raczej większość z nich nie zgadzała się od razu. Odmawiały i przekładały na później. Czasem od tak, czasem za brak pieniędzy lub po prostu za karę.
Usłyszał toczenie się metalowego kółka po ziemi jeszcze daleko od niego. Odprężył się jeszcze bardziej i czekał aż ta puszka do niego przybędzie.
Nie minęło długo czasu.
- Panie - odezwał się.
Sztuczny głos sprawiał, że Sidious był coraz bardziej zły. Nienawidził tego dźwięku. Po prostu go nie znosił. Na polu bitwy były skuteczne, medyczne były również pożyteczne, ale nie lubił ich głosów. Drażniły go i to bardzo.
- Co się stało? - odezwał się. Jego głos był chrapliwy.
- Blokada została złamana przez Republikę. Za niedługo wylądują na powierzchni.
Nareszcie.
Wszystko idzie zgodnie z moim planem.
Myślał.
- Taaak. - przeciągnął samogłoskę, po czym roześmiał się donośnie i mrocznie.
Echo śmiechu rozniosło się na wszystkie strony i wydostało się na zewnątrz.
_____________________________________
Mam nadzieję, że chociaż troszkę jest dłuższy :P
Tak, drodzy Fani Star Wars, nadszedł dzień, kiedy publikuję 100 rozdział!
Czekałam na ten dzień, ale nie byłam pewna czy mi się uda. Jak na mnie to... naprawdę dużo. Wielkie zwycięstwo. Żadnego lenistwa, chociaż teraz jest z tym moim kolegą trudno. Co raz bardziej się lenię. Potrzebuję odpoczynku. W każdym razie:
Rozdział 100. Jest to dużo, cieszę się, że tyle dotrwałam, chociaż niedawno zaczynałam. Dwa lata minęły szybko, ludzie. Zanim się obejrzę, pewnie będzie koniec, chociaż tego nie chcę ((:
Dedykacja dla wszystkich ♥
NMBZW!
- Mam plan. - uspokoiła go.
- Wiem, że masz świadomość tego co robisz, ale nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedział.
- Przecież nie wiesz co robię. - zauważyła Tano.
- Po kierunku, w którym lecisz, można się choć trochę domyślić. - odparł.
- Trochę, Mistrzu, trochę. - zaznaczyła. - Spróbuję coś, ale nie mogę obiecać, że się uda. - dodała.
- Właśnie dlatego nie powinnaś robić tego, co chcesz zrobić, Smarku. - wtrącił Skywalker niemiłym głosem.
- Ale Ty możesz bezmyślnie ryzykować, tak? - zapytała wyzywająco.
- Odciągnięcie Cię od decyzji, która jest niebezpieczna, to odzwierciedlenie mojej troski o swojego Padawana. Wracaj pomóc Barriss. - polecił.
- Jestem w większej połowie mojej strategii, nie mogę się wycofać! - zaprzeczyła.
- Musisz! Wracaj. - rozkazał groźniej Skywalker.
- Nie! Nie ma mowy, Mistrzu. - odmówiła.
- AHSOKA! - krzyknął.
- Wiem, co robię, tak?! Bywałam w gorszych sytuacjach! - przypomniała.
- Tak sobie wmawiaj. - zakpił Wybraniec. - Wracaj!
- Niech Moc będzie z mną. - rzekła po czym urwała połączenie.
Przechyliła się w lewą stronę lecąc do mostka. Zamierzała wpakować się w największe bagno w tej bitwie, choć jej mistrz miał trudniej nie podjął się tego, by wziąć na cel najbardziej strzeżonego miejsca okrętu Separatystów. A ona tak. Świadomość, że gdzie indziej jest gorzej znacznie podnosiła ją na duchu, ale jak przeżyje, to bardzo się jej dostanie. Zastanowiła się szybko nad tym, ile będzie kłótni. Spory były ostatnią rzeczą, którą chcieli w tym starciu. Jeżeli uda im się pokonać wrogów, to będą musieli jeszcze jakoś pokonać siebie wzajemnie albo pójść na kompromis. Była pewna, że z Atari na pewno będzie to drugie, a co do Obi-Wana... nie miała pojęcia. Kiedy jej mentor się wtrącił do rozmowy, ten nie zamierzał jej kontynuować. Powodów było wiele, nie tylko ta cała sytuacja z małżeństwem pani senator z Wybrańcem. Mógł też stwierdzić - było to przynajmniej w pięćdziesięciu procentach pewne -, że nie ma potrzeby się wtrącać i jego były uczeń sam sobie poradzi ze swoją padawanką (pomijając fakt iż mu się to nie udało) lub musiał się z kimś skontaktować albo komuś pomóc... Stwierdziła, że reszta powodów, które wymyśliła - nie mają sensu.
Mogła powiedzieć, że to wina Obi-Wana.
Zamyślała się nad jego powodami milczenia w jej wymianie zdań z Mistrzem, co prawie doprowadziło do czołowego zderzenia z sępem. W ostatniej chwili - dosłownie dzielił ich bardzo, ale to BARDZO mały odstęp - ominęła go i trafił w droida tuż za nią, co również mogło skończyć się źle bo strasznie blisko siedział jej na ogonie.
Może Anakin miał rację, przemknęła myśl przez jej głowę. Nie, jednak nie, doszła do wniosku. Miała nadzieję, że tego nie widział. Jakie będzie jej wytłumaczenie? "Myślałam o Obi-Wanie. Zdarza się". Co wtedy wyniknie? Kto to wie? Po prostu myślała o swoim niedoszłym mistrzu, a to o jego winie przecież nie było na poważnie. Każdemu mogło się zdarzyć, a poza tym nie myślała tylko o nim. Był głównym "bohaterem" jej przemyśleń, ale w tle występowały również postacie mające wkład w przeszłość, teraźniejszość i oczywiście: przyszłość.
Cały czas leciała w stronę mostka omijając lub strzelając w sępy albo unikając strzałów, które pochodziły od tyłu. Cały czas gromada droidów goniła ją w tym samym kierunku. Nie mogła liczyć na żadną pomoc. Znajdowała się w samym środku akcji a samo dojście do tego było strasznie trudne.
- Barriss, co z Ahsoką? - zaciekawił się Anakin. Był zdenerwowany. To nie wróżyło dobrze. Nie mógł tego zwłaszcza teraz, kiedy na powierzchni świata, o który właśnie walczyli, znajduje się Lord Sithów.
- Radzi sobie, spokojnie. Wierzysz w nią, prawda?
- Ależ oczywiście, że tak. Po prostu się o nią martwię. - Ta odpowiedź była oczywista, ale Offee chciała by przyznał to na głos. Jej przyjaciółka na pewno to usłyszy.
- Nic mi się nie stanie. Jesteś w większym bagnie. - Mirialanka miała rację. Dziewczyna słyszała.
- Wiem, tyle że ty jesteś w prawie takim samy.
- Prawie. - zaznaczyła padawanka. - Prawie, a to nie "tak samo", tylko w tym przypadku oznacza "znacznie mniej".
- I nadal niebezpieczne. - przypomniał.
- Moment! - przerwała Tano.
Strzał ze statku Republiki sprawił, że większość sępów została zniszczona, dlatego dziewczyna miała wolną drogę. Przemknęła szybciej. Będąc już przy mostku, oddała salwę, zaczynając niszczenie wszystkiego po kolei. Sama szybko się wycofała. Skręciła w lewo robiąc łuk i wróciła na swoje dawne miejsce pomagając Barriss rozwalić resztę. Do końcowej akcji przyłączył się również krążowniki Aayli Secury, a po jakimś czasie wielki okręt wybuchł, a jego ogień pochłonął większość droidów przeszkadzających Skywalkerowi. Jeszcze zanim nastąpiło wielkie "BUM" myśliwce Republiki odleciały jak najszybciej w stronę głównego okrętu Separńców, lecz okrężną drogę by ominąć wielki wybuch.
- Wszystkie działa w stronę ostatniego krążownika! - rozkazał Yularen.
Polecenie zostało wykonane. Okręty oraz myśliwce - z bezpiecznej odległości - wystrzeliły we wskazany cel.
Nastąpił wybuch.
~~Darth Sidious~~
Zero światła, zero okien. Całe pomieszczenie było pochłonięte mrokiem, niczym jego dusza. Ciemna strona była ty bardzo silna. Każdy skrawek, każdego materiału znajdującego się w tamtym miejscu zostało przesiąknięte mroczną Mocą, której normalne osoby nie czuły. Nie wiedziały również, że osoba znajdująca się tam, jest w tym momencie ich największym koszmarem. Większym niż wojna. Człowiek mający straszne plany mające na celu pozbawić obrony, w którą już dawno zwątpiono. Przez niego. Czy ktokolwiek kiedyś podejmował spisek? Cała galaktyka wiedziała już kim naprawdę był ich przywódca, ale żadna żywa istota w galaktyce, prócz Maula i Tarkina nie miała pojęcia gdzie się znajdował.
Miał zamknięte oczy. Oddychał w miarę spokojnie. Wyczuwał tych, którzy byli nad planetą i walczyli. Nie oglądał już ich poczynań. Znudziło mu się na tę chwilę. Był niczym dziecko. Wszystko mu się nudziło niczym zabawki, które matka kupi od razu, choć nie łatwo je tak przekonać. Niektóre, a raczej większość z nich nie zgadzała się od razu. Odmawiały i przekładały na później. Czasem od tak, czasem za brak pieniędzy lub po prostu za karę.
Usłyszał toczenie się metalowego kółka po ziemi jeszcze daleko od niego. Odprężył się jeszcze bardziej i czekał aż ta puszka do niego przybędzie.
Nie minęło długo czasu.
- Panie - odezwał się.
Sztuczny głos sprawiał, że Sidious był coraz bardziej zły. Nienawidził tego dźwięku. Po prostu go nie znosił. Na polu bitwy były skuteczne, medyczne były również pożyteczne, ale nie lubił ich głosów. Drażniły go i to bardzo.
- Co się stało? - odezwał się. Jego głos był chrapliwy.
- Blokada została złamana przez Republikę. Za niedługo wylądują na powierzchni.
Nareszcie.
Wszystko idzie zgodnie z moim planem.
Myślał.
- Taaak. - przeciągnął samogłoskę, po czym roześmiał się donośnie i mrocznie.
Echo śmiechu rozniosło się na wszystkie strony i wydostało się na zewnątrz.
_____________________________________
Mam nadzieję, że chociaż troszkę jest dłuższy :P
Tak, drodzy Fani Star Wars, nadszedł dzień, kiedy publikuję 100 rozdział!
Czekałam na ten dzień, ale nie byłam pewna czy mi się uda. Jak na mnie to... naprawdę dużo. Wielkie zwycięstwo. Żadnego lenistwa, chociaż teraz jest z tym moim kolegą trudno. Co raz bardziej się lenię. Potrzebuję odpoczynku. W każdym razie:
Rozdział 100. Jest to dużo, cieszę się, że tyle dotrwałam, chociaż niedawno zaczynałam. Dwa lata minęły szybko, ludzie. Zanim się obejrzę, pewnie będzie koniec, chociaż tego nie chcę ((:
Dedykacja dla wszystkich ♥
NMBZW!
Gratuluje ^^ 100 rozdziałów to naprawdę dużo i mam nadzieje, że będzie jeszcze więcej! :*
OdpowiedzUsuńNie kracz, nie kracz. Końca nie będzie! Będę spamić tak dużo, że odechce Ci się myśleć o końcu! A ten twój kumpel...jak on miał? A lenistwo! No ja już sobie z nim pogadam xD
A co do rozdziału:
Ahsoka coś jednak ma z tego swojego mistrza. Z kim przystajesz taki się stajesz. Obi-Wam się zaraz obraża -.- Tylko usłyszał głos swojego byłego ucznia, z którym się ździebko poprzytykał i od razu honorowo się rozłącza -,- tiaa...
Sidious coś knuje (Nie?! Serio, no co ty?! ;-;)
Ej weź niech on kogoś zabije. Tak sympatycznie.
Oglądałaś Star wars Lego? Jak dla mnie to jest straszne i rozwala mózg, ale można się pośmiać Xd
https://m.youtube.com/watch?v=szhxA6-Whu4
Muahahahah :D
Rozdział jak zawsze bardzo, bardzo mi się podobał i czekam na następną niedziele :*
NMBZT!
Lego nie cierpię, serio. A na SW Lego mam wielką alergie, apsik! :P
UsuńLenistwo każe przekazać, że jest gotowe na negocjacje :P
Co do Palpatina... moment, wszystko w swoim czasie się stanie :P
Przekaż lenistwu, że spotkamy się w sądzie ;p
UsuńCho na solo!
Usuń~Lenistwo
Um, Lenistwo, Han nie będzie zadowolony, jak będziecie na nim :P
~Kiwi
Wybacz Kiwi, ale jak narazie tego nie skomentuję. Jakoś nie mogę się skupić na tekście. Wybacz. Wrócę do niego jak już będę w domu, bo akurat teraz siedzę na schodach i czekam aż mama skończy pływać, bo sama do domu kuśde wrócić nie mogę...
OdpowiedzUsuńA i przy okazji, gratuluję setnego rozdziału c;
No i zmień istatnie zdanie w rozdziale, bo jest nieco... Emm.. Źle brzmi? Nie wiem, ale po prostu echo śmiechu raczej nie wydostaje się na zewnątrz xD Nie pamiętam jak nazwać coś takiego, ale to teraz nie jest ważne.
Potem dopiszę resztę komentarza.
NMBZT
To jest Dark Sajd :P
UsuńKiwi kochana, misiu ty mój, siostro nieco wkurzająca, przyjaciółko w doli i nie doli!
OdpowiedzUsuńDziś z dumą możesz ogłosić, że dotarłaś do 100 rozdziałów! Do końca będę pamiętać jak trafiłam na Ciebie i Twój blog :* Przypadki chodzą po ludziach a nasz przypadek jest tym najlepszym c; Nie byłam może od samych narodzin Twojego bloga, ale mogę powiedzieć, że z przyjemnością patrzyłam ja się rozwijasz. Były wzloty i upadki, a nawet zagrożenia, ale wszystko udało Ci się przezwyciężyć, Jestem z ciebie taka dumna! ^^ Dojrzałaś nieco, chociaż ja tęsknię za wymyślaniem epitetów do rozdziałów w komentarzach i więcej tym lepiej i o naszej sławetnej paczce... Ale,ale! Mimo wszystko jestem z Ciebie dumna!
Co do rozdziału... Kłótnia na linii Obi-Ahsoka-Anakin-Barriss wygrała wszystko! Niema to jak się kłócić w samym środku bitwy! Yaaaaaaaay! ^^ (za to między innymi kocham Twoje pisanie :*) Co do mojego kochanego Palpiego.. CO TEN INTRYGANT ZNOWU KOMBINUJE?! DOTKNIJ AHSOKI TO... No właśnie... Muhahahahahaha! *zaciera rączki z upiorną minką*
Niestety znalazło się parę błędzików, literówek, ale przymknę na nie oko z uwagi na tę 100! ^^ Życzę Ci 200 i tego abyś długo jeszcze trwała w blogosferze!
NMBZTKMKPŻZCP!
Sonia
P.S. Tak wróciłam do komentowania, może i u mnie niedługo coś się pojawi ^^ <3
Wiesz, że się wzruszyłam? <3
UsuńTak, też tęsknie :*
Nikt nie był od narodzin, jedynie Ida i Des od 4 i to było najwcześniej. Byłaś tu od prawie początku. Pomyśl, od 12 czerwca udało mi się napisać codziennie 23 rozdziały i w wakacje 2. Jest 100. Dwa lata prowadzę bloga. Weszłaś na samym początku rozwijania się. Codziennie pisanie nie daje wiele, bo cały czas stoi się na tym samym etapie. :* Byłaś jedną z pierwszych i cieszę się, że Cię poznałam ♥
Niech Moc będzie z Tobą <3
Kiwuś :**
Już jestem już jestem. Dopiero teraz skończyłam czytać co do Sitha. Rozdział świetny, Ahsoka umiejętności do latania zdarte z mistrza. Nie wszystkie ale większości tak. Blokada złamana taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakkkkkk!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ale czad, Secura w ostatniej chwili się przyłancza. Uwielbiam ten blok i nie wyobrażam sobię co będzie jak on się skończy. Dzięki za dedykt i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńA Kiwi prawie bym zapomniała mam pytanię.
Czy jak skończysz tego bloga to zaczniesz jakiś nowy o SW czy nowy sezon? (jak nie chcesz nie odpowiadaj)
NMBZT!
Zastanawiam się nad robieniem czegoś typu zbiór opowiadań. One-shoty pojedyncze lub co najwyżej 3częściowe. Będą wyłącznie o SW c:
UsuńLiterówka, blog.
OdpowiedzUsuńHej :-) dopiero co wczoraj znalazłam tego bloga a już go całego przeczytałam ;-) Bardzo ciekawie piszesz ;-)
OdpowiedzUsuń