niedziela, 13 września 2015

Rozdział 108


                                                       ~~Separatyści~~

   [Parę dni wcześniej]
   Nute Gunray był bardzo oburzony. Zostali wysłani na planetę Mustafar. Dla niego równie dobrze Grievous mógł im kazać spalić w ogniu. Dla v-ce króla to była jak kara. Czuł, że jeżeli coś przeskrobie, to dobrowolnie może sobie skoczyć do lawy.
   Wchodząc po raz pierwszy do pomieszczenia zobaczył konsoletę, a jeszcze wzdłuż pomieszczenia dalej stał wielki stół otoczony krzesłami. Mieli tam podejmować działania mniej ważne od tych, które Sidious toczył na Naboo. To była kolejna sprawa, która doprowadzała nerwy Gunraya do ostateczności. Jedną z ofiar miała być Padme Amidala, mimo że Neimoidianin starał się o głowę na swoim biurku od wielu lat.
   Czy Sitha to obchodziło? Nie za bardzo.
   Gunray zastanawiał się co Sidious miał tam szukać. Nowego ucznia? Przecież to było bez sensu. Po co by miał szukać tego, którego śmierci nie będzie żałował? Pozwolił umrzeć Dooku, na Grievousie prawie w ogóle mu nie zależało... Na co my mu jesteśmy potrzebni? pomyślał.
   Usiadł na samym końcu stołu. Nie obchodziło go, że wielu będzie mieć mu za złe, że usiadł na takim miejscu jak jakiś wielki przewodnik lub czy zajął miejsce kogoś ważnego. Zamierzał się usprawiedliwić tym, że krzesło przecież wcale nie było podpisane i nikt go wcześniej nie zajął, a on może sobie siadać gdzie mu się podoba.
   - Trzeba było lecieć na Naboo. - powiedział na głos to, co myślał.
   Wszystkie oczy skierowały się w jego stronę po czym zaczęli mówić coś w swoim języku, ale v-ce króla mało to interesowało.
   - Chcesz pokrzyżować plany Sidiousowi? - zapytał zmieszany doradca.
   - Nie, ale chcę dorwać Amidalę. - odparł Gunray.
   - Przecież chyba to właśnie zrobią. - przypomniał towarzysz.
   - Ja chcę osobiście, rozumiesz?
   - Zginie tak czy siak. Nie mieszaj się do tego. - przetłumaczył droid słowa Shu Mai
   Nute popatrzył się na nią złowrogo.

                                                        ~~Ahsoka~~

   [Teraz]
   Przebiła mieczem ostatniego z droidów. Pałac był już ich, plac również. Można było ratować mieszkańców. W Theed utworzyło się parę obozów i Separatyści nie mieli jak wyżywić mieszkańców. Zadaniem Jedi było sprowadzić ich na główny plac i zapewnić im bezpieczeństwo. Nie wiadome było ile to potrwa, w każdym razie trzeba było się sprężać. Jeden z obozów miał być już odzyskany przez Mistrza Plo, co do Mistrzyni Bultar i miejsc poza stolicą - nadal nic nie było wiadomo.
   Wychodząc z pałacu zobaczyła na placu Anakina.
   - Mistrzu. - Ukłoniła się przed nim.
   - Od kiedy stałaś się taka przestrzegająca zasad grzeczności? - zdziwił się.
   - Nie licz na więcej takich sytuacji. - zażartowała.
   - A szkoda. - odezwał się Rex.
   - Co, nie? - wtrącił Fives. - Byłoby fajnie popatrzeć, jak nie pyskuje a zachowuje się jak należy. Chociaż... Komandor Tano, która nie pyskuje, to nie Komandor Tano.
   - Mimo że był spokój, nie zmieniaj się, Smarku. - poprosił Skywalker.
   - Postaram się. - odparła.
   Było to absolutną prawdą. Przecież nie wiedziała przez co będzie musiała przechodzić. Problem w tym, że jakaś sytuacja może ją zmienić, jak każdego zresztą. Ona zmieniła się. Wracając nie była już tą samą Ahsoką co kiedyś, ale w większości się odnalazła i przywróciła swoje "Dawne Ja", lecz wszystko może ulec zmianie w każdej chwili. To już nie była zmiana jak w czasie dorastania. Te zmiany były gorsze. Mogło Cię zmienić w zło, ale podtrzymać Twoje dobro. Tylko małą częścią świadomości można to kontrolować.
   - Co z Palpatinem? - zapytała Mistrza.
   - Nadal się gdzieś ukrywa. Już niedługo. - obiecał.
   - Tarkin gdzieś tam jest. - oświadczyła patrząc w niebo. Było już prawie ciemno.
   - Ahsoka, masz trzymać się od tego z daleka. - przypomniał mentor.
   - Ale, Mistrzu, przecież nie mogę mu dać złapać Barriss ani po raz kolejny siebie.
   - Masz się w to nie mieszać. - powiedział ostatecznie.
   - To tak, jakbym ja Ci zabraniała zmierzyć się z tym... starym intrygantem po Ciemnej Stronie Mocy, który nawet uknuł by wydać na mnie wyrok śmierci. Nawet nie reagował kiedy chciałam się bronić. Nie sądzisz, że zabicie mnie, to za dużo? Przecież wiedziałeś, że nie mogłam tego zrobić, bo niby kiedy? Wiesz, że Barriss przecież też może ucierpieć za danie się złapać. Nie chcesz walczyć by ochronić przyjaciół? Nie robisz tego po to?
   - Ahsoka, nie możesz brać ze mnie wszystkich przykładów. Czemu w innych, błahych rzeczach potrafisz się hamować, a w tej nie?
   - Bo wiem, jaka jest stawka.
   - Ja też, ale nie pozwolę byś podążała taką ścieżką. Ja próbuję ją zwalczyć, ale prawdopodobnie dla mnie jest już za późno.
   - Niby czemu? Powiesz mi kiedyś, czy mi nie ufasz?
   - Ufam. Po prostu próbuję tego sobie nie przypominać. Nie umiem się wysłowić na ten temat. Nie chcę by ktokolwiek wiedział o mojej porażce. - Jego oczy były smutne, a mina żałosna. - Ale wie jedna. - dodał. - Padme. Mogłabyś jej spytać, ale nie chcę byś się na mnie zawiodła. Po za tym, gdybyś to usłyszała, to jeszcze bardziej byś gnała by walczyć z Tarkinem.
   - A po tym wszystkim... będę mogła wiedzieć? Chcę wreszcie zrozumieć czemu postępujesz, jak postępujesz. Co jest tego winą?
   - Smarku, nigdy nie byłem idealną osobą. Prawie nikt nie był zadowolony z moich poczynań. Wielu osób wierzyło, że mogę przynieś Jedi zgubę, że nie jestem tym Wybranym, że jestem za duży i nie podołam zadaniu. Mówią, że jesteśmy podobni, prawda? Nie. Nie chcę byś była podobna do mnie. Jesteś lepsza. Nie bierz przykładów ze mnie, proszę Cię. Nie mieszaj się w to, w co Ci nie pozwalają. Przestrzegaj zasad. Tylko o to Cię w tym momencie proszę.

                           ~~Rex i Fives~~

   Oboje przysłuchiwali się tej wymianie zdań pomiędzy swoim Generałem i Komandorem. Przysłuchiwali się słowom dwójki, ale również włączyli w kubłach kanał prywatny.
   - Nie rozumiem czemu w naszych rozkazach było zabicie Jedi? Przecież wcale nie są źli. Po za tym, nasz Kanclerz chciał chyba wykorzystać to okropniejszych celów. - stwierdził Fives.
   - Może nie wszyscy. Pamiętasz Krella? - zapytał Rex.
   - Taa. Czy on czasem nie wspominał czegoś o przyszłości? - przypomniał żołnierz ARC
   - Możliwe. - odpowiedział Rex. - Nie mogę uwierzyć, że z tej pyskatej dziewczyny, wyrosła odpowiedzialna Komandor. Pamiętam, jak po raz pierwszy pyskowała Generałowi. Nazwała go "Rycerzykiem". Było śmiesznie. Z czasem stawała się co raz to odpowiedzialna i doszła do tego, co jest teraz. Szkoda, że musiała odejść. Nie chciałem wysyłać za nią listu gończego, ale... nie było wiadome co jest prawdą.
   - Co było - minęło, Kapitanie. Ważne jest teraz. Przeżyjemy i wygramy. - zapewnił.
___________________________________
Hueeeeeeeeee, wiecie kto poszedł na dwie olimpiady z historii przez co nie ma dużo wolnych chwil i w tym samym czasie życie nadal daje jej w dupę? Tak, to Kiwi.
Przepraszam za wszelkie zaniedbywanie blogów. Ogólnie muszę się znowu zacząć rozciągać, bo niestety wypadłam z prawy :( To przykre.
Dedykacja przeprosinowa dla:
Wszytskich <3

NMBZW! 

6 komentarzy:

  1. Stare dobre czasy gdy Ahsoka była pyskata, ale ona szybko rośnie. Anakin mnie zaskakuje. Na serio wiele razy mnie zaskoczył. Wybacz że komentarz krótki, ale brak na niego weny. Powodzenia na olimpiadach trzymam kciuki. Dzięki za dedykt.

    NMBZT!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i niedzielna dawka poprawy chumoru zaliczona :)
    Ej, pamiętaj, aby zawsze znaleźć jakieś pozytywne strony danej sytuacji! Bierzesz udziała w dwóch olimpiadach i nie masz czasu? Pewnie! Ale możesz zgarnąć dwie nagrody! XD
    Co do rozdziału to trzy razy na tak :3
    Ej, a tego co tak na wyznania wzięło? Normalnie tak głebokiej wypowiedzi u Skywalkera to dawno nie czytałam, ale to przyjemne zaskoczenie :D Tak wgl to ile Ahsoka ma lat w Twoim opowiadaniu? Jakoś tak nie bardzo mogę skojarzyć wiek bochaterów, więc gdybyś mogła mnie trochę w tą kwestie wprowadzić byłabym wdzięczna ;)

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście.
      Sezonów TCW było 6 + film
      Jak dla mnie:
      Film + 1 S = 14 lat
      2 s = 14.5
      3 s = 15
      4 s = 15,5
      5 s = 16
      Czyli 6 s = 16.5
      Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedy wróciła do Świątyni, kiedy miała lecieć na Yavin zrobiono jej 17 urodziny :) Więc przez pierwszą połowę miałą 16/16,5, a teraz 17 :)

      Usuń
    2. Po za tym, pisze, że urodziła się 36 BBY czyli idąc tokiem myślenia -> Bitwa o Coruscant była w Zemście Sithów osadzonej 19 BBY czyli przed bitwą o Yavin w 4 części, ale to wiesz. Skoro przedstawiłam bitwę i inne aresztowanie, to oznacza, że 19 BBY, a skoro tak, wystarczy odjąć to od 36 BBY i już wychodzi nam 17 :) Po za tym wiele razy, aby podmiot się nie powtarzał, używałam synonimu "siedemnastolatka" :)

      Usuń

    3. Jeju wgl nie pomyślałam, aby to sobie obliczyć :D
      Dziękuję <3

      Usuń