niedziela, 20 września 2015

Rozdział 109


                                                      ~~Członkowie Rady Jedi~~

   - Nadal na tym pracujemy. Przysyłają nam raporty. Nie wiadomo co się dzieje. Podobno rozkaz nie został wyłączony za pomocą komputera, którego użyła Ventress do wykonania go. - odpowiedział Mace na raport Yodu.
   - Ventress przesłuchana została już? - zapytał stary Mistrz.
   - Jeszcze nie. Chcieliśmy ją przystosować. Nie mamy zamiaru jej zrobić krzywdy, a ona nie może czuć się zagrożona. Dziś mieliśmy się tym zająć, spokojnie. - odparł Windu.
   - Czasu niewiele mamy. - przypomniał mały mentor.
   - Jesteśmy tego świadomi, Mistrzu Yoda. - odezwała się Shaak Ti. - Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby to Ahsoka z nią porozmawiała, lecz jak na razie nie mamy kontaktu z Naboo. Wiemy jedynie, że na tę chwilę bardzo dobrze sobie radzą i są bezpieczni. Po za tym, nie możemy ściągnąć Ahsoki w takiej chwili. Za długo by to trwało, a nam się spieszy. Uważam również, że lepiej nie potrzebnie ją martwić.
   - Tak czy siak, będzie chciała z nią porozmawiać kiedy znajdzie czas. - przewidział Ki-Adi-Mudni, który znalazł czas podczas bitwy o Mygeeto.
   - Jeżeli nie będzie chciała mówić, ściągamy Ahsokę. Jak na razie kontynuujemy nasze plany. - postanowił Korun.
   - Z Kanclerzem rozmawialiście? - zaciekawił się
   - Tak. Długi spadają co raz niżej i szybciej. Jesteśmy na bardzo dobrej drodze. Myślę, że przy najbliższych wyborach należy pójść po radę senator Amidali i Organy. Będą wiedzieć komu najbardziej zaufać z kandydatów. - zaproponował Korun.
   - Koniec wyczuwam. - powiedział tajemniczo Yoda. - Bardzo trudny. - dodał.
   - Co masz na myśli? - zaciekawiła się togrutanka.
   - Czas nadejdzie odpowiedni. Tajemnice na jaw wyjdą wkrótce. Ciemna strona w Palpatinie silna jest. Tak szybko zwalczyć jej nie zwalczymy. - wytłumaczył nadal zawile wiekowy Mistrz.
   - Tyle przecież wiemy. Nie znasz dokładnych szczegółów? - dopytywał Kit Fisto.
   - Ventress przesłuchajcie. - polecił Yoda zmieniając temat. - Niech Moc będzie z Wami. - życzył i przerwał połączenie.
   Mistrzowie popatrzyli się po sobie i zastanawiając się, co może ukrywać Yoda.

                                      ~~Asajj Ventress~~

   Popatrzyła w prawo.
   Nie umiała ocenić czy w pomieszczeniu Świątyni Jedi jest jej lepiej niż w celach na Kamino lub tak samo, a może gorzej? W każdym razie nudziło jej się. Nie miała o czym myśleć. To miejsce zabrało jej wszelkie pomysły, a zamiast przywołać wspomnienia - narodziło w jej głowie totalną pustkę. Dawne miejsce, które przypominała sobie w retrospekcjach na deszczowe planecie, raczej źle na nią działo. To od tego się zaczęło, że przeszła na złą drogę. Stąd przybył jej Mistrz, stąd wylecieli na ostatnią misję, gdzie umarł i od tego czasu stała się kimś kim nie powinna się nigdy stać. Przeszła na Ciemną stronę Mocy i przyłączyła się do Dooku, który zresztą ją zdradził po czym skończyła, jak skończyła, dała się dwa razy pokonać i po drugim razie wdała się w nowy konflikt, przez co znalazła się z powrotem w Świątyni Jedi, lecz tym razem nie w swoim pokoju.
   Drzwi rozsunęły się, a do środka weszli Ci sami strażnicy co ją przyprowadzili. Wyczuwała ich, a zwłaszcza wtedy kiedy trzymając jej skute nadgarstki zaprowadzili ją do innego pomieszczenia. Po środku sali był dziwny krąg, który zdecydowanie był podestem. Stając na nim poczuła echo wielu Jedi w tym... Ahsokę. Wtem przypomniała sobie, że Ahsoka wspominała o tej chwili. Wspominała o wyglądzie sali. Niewiele o tym mówiła, ale na początku nastolatka podzieliła się z Ventress tą informacją. Niewielu Jedi bywało w tym miejscu.
   - Asajj Ventress. - padło jej imię.
   - Mace Windu. - odpowiedziała głosowi wypowiadającemu jej tożsamość.
   - Zechcesz nam opowiedzieć, jak to się stało, że jesteś tutaj? Najlepiej od czasu, kiedy widziano Cię z Padawanem Ahsoką Tano w dniu jej schwytania w magazynie z nanodroidami. - kontynuował.
   - Myślałam, że dostaliście szczegółowy raport. - wyznała kobieta.
   - Tak było, ale chcemy usłyszeć wszystko jeszcze raz z twoich ust. - odparła Shaak Ti.
   - W mojej pamięci są luki. Wiele powiedziałam i w dodatku wszystko co chciano. Czego jeszcze ode mnie wymagacie? Nie lepiej mnie od razu zabić? - zdenerwowała się Dathomirianka.
   - Nie chcemy cię zabijać. - uspokoił ją Tiin.
   - A to nowość. - zakpiła niegdyś Jedi.
   - Zatem liczymy na opowieść. To nie jest tylko dla twojego dobra, ale też dla dobra innych. Wyczuwam w tobie wielką zmianę, przez co nie jesteś obojętna na zagrożenie innych.
   Westchnęła.
    Chciała zamknąć się w sobie bo tylko sama mogła się zrozumieć... nie w sumie, to nie. Nie wiedziała co ze sobą począć. Stanęła w pułapce, a nikt inny nie może jej powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Zastanawiała się nad tym czy im powiedzieć, bo jak mogła szukać rad u osób, które jeszcze bardziej niż ona nie mają pojęcia o sytuacji. Nie będą w stanie jej pomóc... ba! Jeżeli w ogóle się do tego rwali. Robili to dla dobra innych, a ona była przekonana, że raczej w tej grupie się  już nie znajduje.
   - Zaczęło się od tego, że zostawiłam Ahsokę w magazynie. Gdy wracałam, napadnięto mnie i zabrano mi miecze. Wychodzi na to, że była to wasza Barriss. Później wróciła do mnie Ahsoka. Poprosiła mnie o pomoc. Zgodziłam się i nadal nie wiem czemu. Żyłyśmy przez parę tygodni szukając jedzenia. W końcu Ahsoka z moją pomocą postanowiła wrócić. Poszukałyśmy jej mieczy i zniknęła. Więcej razy od tamtego czasu jej nie widziałam, ale wiem, że o mnie myślała.
   Parę miesięcy później znowu dałam się napaść. Już zupełnie przez inną osobę. Obezwładniono i pozbawiono mnie pamięci. Zrobiła to jakaś siła wyższa, ale ja trwałam u boku Dartha Maula. Po jakimś czasie przylecieliśmy na Kamino. W dniu zatrzymania Palpatine'a. Broniliśmy się przed klonami...
   - Żołnierzami. - poprawiła ją Ti wtrącając się do jej monologu.
   - Żołnierzami. - powtórzyła była uczennica Dooku i mówiła dalej: - W pewnym momencie Maul kazał mi iść dalej, a on zajął się czymś innym. Teraz podejrzewam, że było to wezwanie od Sidiousa. Potrzebował go i dlatego mnie zostawił. Ja poszłam do centrum i wcisnęłam odpowiedni przycisk wywołujący rozkaz. Tyle osób zginęło w jednym momencie. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, odwołałam to. To była chwila, a w mojej głowie powróciły wspomnienia. Tyle tego w jednej chwili... odczułam niewyobrażalny ból. Zmusiłam się do zatrzymania... nie było to łatwe. Musiałam użyć Mocy. Poddałam się, bo wiem, że źle postąpiłam, bo jestem słaba. Przez... podczas pobytu - poprawiła się - w celi na Kamino, mój umysł był rozbity. Masz rację, Tiin, zmieniłam się. Ta cisza, warunki i świadomość, że źle zrobiłam dały mi do myślenia. Największy problem w tym, że nie umiem powiedzieć co dokładnie się dzieje. Nie umiem sobie sama z tym poradzić, zrozumieć, a co dopiero próby innych. Ja... ja mam dość. Chcę zostać sama. - poprosiła po dłuższej chwili.
   - Wiesz... - zaczęła Shaak Ti.
   - Chcę zostać sama! - wykrzyczała. - Zostawcie mnie z tym samą! Już wiele wam powiedziałam! Tyle co wiem, co pamiętam! Dajcie mi spokój!
   Padła na kolana. Nie była już w stanie stać. Straciła cierpliwość. I tak przez dłuższy czas była oazą spokoju i wiedziała, że na dłuższą metę tak nie pociągnie. Za długo dusiła w sobie krzyki. Nie konkretne, chciała po prostu unieść głos. Padając na kolana miała ochotę wybiec i robić wszystko co związane z pobudzeniem adrenaliny, ale wiedziała, że jest tak bardzo osłabiona psychicznie, że nie może sobie na to pozwolić.
   - Zaprowadźcie ją do sal uzdrawiania. - polecił strażnikom Windu.
   - Chcę być sama! - powtórzyła.
   - Weźcie ją do jakiegoś pokoju i pilnujcie. - postanowił ostatecznie chcąc spełnić jej żądanie.
   Stwierdził, że jednak lepiej byłoby gdyby rozmawiała z nią padawanka Wybrańca, ale i tak nie usłyszeli by tych informacji z jej ust. W każdym razie... już po wszystkim. Dadzą jej spokój na trzy dni i spróbują z nią trochę porozmawiać albo poczekają na przybycie uczennicy Skywalkera. Nie chcieli pozbawić życia byłej zabójczyni Dooku. Mimo wszystko chcieli dla niej dobrze i nie pragnęli by jej psychika ją zamęczyła.
   Patrzył jak kobieta zostaje wyprowadzona przez strażników. Była taka bezbronna, nieszkodliwa i posłuszna!
_________________________________________
Wiecie co? Mam tak nakopane w dupę, że myślałam, że nic nie skończę. A tu proszę! W niedzielę, w godzinę, przyjemnie napisałam większość rozdziału. No czegoś takiego nie było od dwóch lat, a tak dużo opisów w tym to nigdy. No jestem z siebie dumna.
Teraz idę se nie niszczyć życie... łeh, to boli.
Za wszelkie błędy przepraszam.

NMBZW!   

7 komentarzy:

  1. OMG jestem pierwsza XDDD
    Kiwi, skarbie był mały błąd (Yodu a mój spaczony chemią mózg od razu to skojarzył z jodem XD), ale trudno. Nn bardzo przyjemnie się czytało :P Wgl przez te nasze rozmowy na fb to ja zamiast Palpatine przeczytała Palpie XD No na serio no XD
    Ej... Czy Ventress zwariowała? Co oni do domu wariatów ją chcą? niech ona zostanie na powrót Jedi czy coś... Fajnie by było XDDDDD
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ventress!!!!!!!!!!!!!! Niee!!!!!!!!! Tylko nie do Wariatkowa!!!! Biedna ma załamanie. Ahsoka pomorze bo to dobra z niej dyplomatka(taaaa ignoruj to bo odwala mi) nie mam wenny na koma mówię tyle ze kciuki za ciebie czymam

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, jak ja Cię uwielbiam. W dwa tygodnie przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona!!! Nie wiem skąd bierzesz pomysły na rozdziały, które z tygodnia na tydzień są coraz lepsze. Jejku.. chyba się zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huh, mam nową czytelniczkę? xD
      Po prostu się uczę, wstydzę się swoich starych rozdziałów, łeh... dążę do swojego celu, który na razie nie wiem gdzie jest, myślę, że poczuję, kiedy osiągnę to, co chciałam, na razie, wiele mi brakuję, to wiem na pewno :v + przez przede wszystkim naukę czasami weny nie ma, ale jakoś sobie radzę :v
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Chciałabym mieć tyle weny co ty :) Sama też trochę piszę o SW, może jak będzie tego więcej to sklecę z tego jakiegoś bloga (kiedyś...)
      NMBZT

      Usuń
    3. Gdybyś tylko poznała moją wenę... xD Aktualnie jej nie mam, a 116 rozdział sam się nie napisze... ehhh...

      Usuń
  4. Łeee! Dlaczego, telefonie, dlaczego ty i to ciągle robisz? Czemu za każdym razem, kiedy napiszę coś długiego, ty musisz postawić na swoim i to usunąć... Nie znoszę cię telefonie...
    Dobra, piszę jeszcze raz, tym razem z komputera, więc będzie szybciej, łatwiej i o wiele przyjemniej, bo na lapku niewiele można schrzanić podczas pisania koma...
    Dobra. Rozdział fajny :) Lepsze niż poprzednie. Wracasz do dawnej formy. Te ostatnie były fajne, ale nie porywały. Nie miały tego twojego stylu, który rozwijasz od dwóch lat. Nie wiem, czy w ostatnim czasie miałaś jakiś gorszy okres, ale on już się skończył i wszystko wróciło do normy. Rozdział krótki, ale przynajmniej jest, nie tak jak u mnie xD
    Co do wątku pierwszego - taki w sumie normalny. Drugi - cud *___* Ventress nie oszalała. Myślę, że po prostu to wszystko, co się działo ją przytłacza. Nie wszyscy ludzie mają silną psychikę. Dathomirianki chyba już taki mają los xD Asajj nie radzi sobie ze swoją przeszłością, Atari nie może się dogadać ze swoją Ciemną Stroną, a jej córka... Cóż, nie będę Ci spojlerowała xD To w końcu nawet dla mnie świeży pomysł ;)
    No, czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że będzie trzymał klasę tego, a może nawet go przewyższy. To już 109 :) Zaraz 110 :D Czekam na 111, bo to fajna liczba ;) ;) ;)

    Niech Moc będzie z Tobą, siostro!

    OdpowiedzUsuń