niedziela, 6 września 2015

Rozdział 107


                                                       ~~Katooni~~

   Padła wycieńczona na łóżko.
   Nie dbała o to, że wymienili pościel i jej pot może sprawić, że kołdra będzie przesiąknięta niemiłym zapachem.
   Wydała z siebie dziwnie śmieszny jęk przypominający trochę jakieś warczenie z ust Wookiego.
   Czasami nadchodziły dni, kiedy na treningach trzeba było dać z siebie wszystko kończąc na ostatniej kropelce potu. Przez jej myśl przeszła myśl, że będzie musiała pół roku nadrabiać to, co straciła na tym treningu.
   - Katooni - powiedziała do siebie - wypadałoby wziąć prysznic.
   Na jej twarzy pojawił się uśmiech i zachichotała. Nie chciało jej się zupełnie wszystkiego jak na ten dzień czy noc... w każdym razie, w najbliższych dwunastu godzin. Nie dbała o to, że nie zje kolacji czy spóźni się na śniadanie. Co do ostatniego posiłku dnia, to wypadałoby zjeść, ale niekoniecznie, a ze śniadaniem to już jej tak do śmiechu nie było. Śniadanie zawsze trzeba było jeść.
   Nie panowała już nad tym co dzieje się z jej ciałem. Powieki stały się tak ciężkie, że próbując nie dopuścić do zamknięcia oczu, w końcu straciła świadomość i usnęła nie bardzo kojarząc, w którym momencie.
***
   Potężny ryk.
   Potężne ryki.
   To Wookie. Tak, to pewnie oni.
   Nie widzę ich, ale jestem przekonana, że to właśnie ta rasa. Z resztą każdy by skojarzył.
   No właśnie, czemu tylko ich słyszę? Dlaczego nie mam pełnego obrazu na sytuację? Skąd mam wiedzieć o co chodzi?
   Naglę słyszę kobiecy jęk, ale jeszcze wcześniej... coś stłumionego.
   Mistrz Yoda staje przed moimi oczami.
   Jest strapiony.
   Nagle...
***
   - Katooni! - krzyczał chłopięcy głos.
   Dziewczynka pisnęła. Wystraszył ją.
   - Petro! - rozpoznała twarz. - Co Ty tu robisz?
   - Budzę Cię. Lepiej się umyj. - doradził.
   - A-aha... no tak. Tak szybko nastał ranek? - zdziwiła się.
   - Nie, jest wieczór. Wszyscy Cię szukają, miałaś się wstawić. - przypomniał.
   - Zapomniałam i jestem wykończona.
   - Nie tylko ty. Pośpiesz się.

                                     ~~Kashyyyk~~

   Wookie byli bardzo waleczną rasą i za nic nie pozwoliły wygrać Separatystom. To, co zburzyli by uratować resztę , od razu odbudowywali i bronili przed kolejnym atakiem lub najazdem.
   Luminara pomagała im najlepiej jak mogła godząc jeszcze z tym walkę przeciw Separatystom. Paru Wookie wydawało się, że Yoda pewnie nic nie robi, a on mimo swojego małego wzrostu robił co tylko w jego Mocy by również jakoś wspomóc mieszkańcom planety.
   Nadal jednak uważali na żołnierzy Republiki. Rada już wysłała Jedi na Kamino by zajęli się tą całą sytuacją z Rozkazem 66, który wykonała Ventress.  Niestety nic nie było pewne. Tak, jak w tamtej chwili.
   Unduli biegła z włączonym mieczem w stronę wielkiego drzewa, gdzie było większe skupisko droidów. O blaszaki się wcale nie martwiła, niewiele mogły jej zrobić. Za to za sobą miała paru żołnierzy ze swojego batalionu. Wtedy nastąpił kolejny moment, kiedy troje żołnierzy strzelili do niej pod wpływem urazu Rozkazu 66.
   Kobieta wydała jęk, a zaraz po niej padło dwóch Wookie.
   - Niee. - krzyknęła.
   Bracia żołnierzy obezwładnili tę trójkę, a zaraz po tym zjawił się Yoda. Jedi jeszcze żyła. Nie udało im się trafić tak, by zginęła.
   Chwilę później żołnierze otrząsnęli się. To był dla nich szok.

                          ~~Barriss~~

   Paru żołnierzom się już oberwało. Niektórzy stracili życie, inni jeszcze byli żywi, więc jej zadaniem było również utrzymać ich w jak najlepszym stanie by łatwo mogli wyzdrowieć. Oczywiście brali pod uwagę tych, którzy mogą być okaleczeni do końca swojego, krótkiego życia. To była ta najbardziej smutna część ich losu, zaraz po śmierci na froncie. Ci, którzy przeżyją będą żyć krótko, a ci, którzy ginęli na bitwach - jeszcze krócej.
   Zajęła się raną jednego z żołnierzy swojego legionu. Nie narzekali często na ból, znosili go dobrze. Byli przede wszystkim odważni. Gdyby obywatele byli świadomi, jak wiele żywych istot umiera, pewnie zmienili by cały swój światopogląd. Jedi mogli potwierdzić to swoją zmianą. Nadeszły nowe czasy, a każda kolejna nauka zmienia patrzenie na wszystko. Mimo że czasami nawet mają małe znaczenie, to w środku osób była to wielka zmiana.
   - To wszystko. - oznajmiła gdy skończyła opatrywać ranę. - Jeżeli coś by się z nią działo, poproś o pomoc żołnierza-medyka. Na pewno się tym zajmie, to co najgorsze jest już za Tobą.
   - Dziękuję, Pani Generał. - Mężczyzna uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła gest.
   - Odpoczywaj, póki masz czas. Niech Moc będzie z Tobą. - życzyła mu.
   Wiele z nich zostało tak pozdrowionych i zawsze nowi czuli się trochę dziwnie.
   - I z Tobą, Pani. - odparł.
   Nie znała wcześniej żołnierza, dlatego stwierdziła, że jest nowy. W każdym razie, wcale nie był rozczarowany tym, że życzyła mu tak, jak każdy z Jedi sobie nawzajem.
   Odeszła ustalać plan działania. Miała pomóc najpierw Aayli, a później zostać by zająć się rannymi lub osobami, które mogły dostać szoku oraz starszymi. Takie akcje źle działają na ich stan zdrowia.
   Poczuła ból. Miała wrażenie, że traci kogoś bardzo bliskiego.
   Zonder, pomyślała odruchowo. Była odpowiedzialna za chłopaka, dlatego nic dziwnego, że od razu obraz jego twarzy pojawił się w jej głowie, ale od razu doszła do wniosku, że to jednak nie może być on. Przebywał w Świątyni gdzie było bezpiecznie, a gdyby coś się działo, na pewno członkowie Rady skontaktowaliby się z nimi mimo wszystko.
   Następną osobą były dziewczyny, ale dobrze sobie radziły i były odpowiedzialne. Po za tym, droidy są niezbyt skuteczne by je załatwić.
   Ostatnią była Luminara.
   Pani, powiedziała w myślach. Tak, to uczucie pochodziło od jej byłej mentorki. Offee nie miała pojęcia co tak naprawdę się stało, ale miała świadomość jednego - Mistrzyni Unduli potrzebuje pomocy. Jej pomocy. Nie ważne jakiej dokładnie, najistotniejsze było to, że potrzebowała byłą padawankę.
   - Generale. - powiedział Komandor. - Co się dzieje?
   - Czy... możecie skontaktować się z Kashyyyk? - zapytała.
   - Nie wiemy, ale pewnie Świątynia ma z nimi jakiś kontakt. - odpowiedział.
   - Dowiedz się, co z Luminarą Unduli. - poprosiła.
   - Oczywiście. - zgodził się, po czym odszedł by wykonać powierzone mu zadanie prośbą.
________________________________________
Witam państwa! <3
Jak w szkole? Ja już dostałam parę zadań i trzy kartkówki -_- + zmieniono mi panią od Historii i prawdopodobnie zapisała mnie na konkurs, o który mi wcale nie chodziło... Chcę panią D. :<
Jakąś godzinę temu Ida została moim mózgiem! To wiekopomna chwila! Pijmy piccolo! :D
Dedykejszyn for:
Soni <3 Za dwa dni już dwa latka :3
Margaret :*
Ashara ^^ 

NMBZW! 

12 komentarzy:

  1. Genialne. Luminara tylko nie ona. Co ona takiego złego zrobilła. Katooni i jej życie. Petro jej szukał. Myślałam że raczej będzie tak że się tym nie przejmie.Ten rozkaz 66 trzeba wyeliminować na dobre. Mi też nauczyciela zmienili ale od matmy, okazało się ze mieszka ona w mojim bloku. Ja to mam szczęście do nauczycieli xd. Spóźnionego dobrego piccolo. Dzięki za dedykt.
    NMBZT!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak samo jak skrzywdzę Idę za Ahsokę tak samo ci coś zrobię za Luminarę! No co wy dziś tak mnie zabijacie uczuciowo! Niedługo stanę się robotem bez czucia! Normalnie rzucę to wszystko i wyjadę gdzieś w Bieszczady albo do Sosnowca! Aj Katooni... No myj się dziewczyno! Petro nie powinien się dusić w twoich zapachach XD
    ALe no... Skrzywzę cię, nawet ten dedyk nie pomoże!
    NMBZT!
    Sonia
    P.S. I tak cię koffam XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiwi ty geniuszu ty masz dobry wpływ na moją wenę. Dzięki tobie mam pomysł co dodać w drugim sezonie. Jesteś geniuszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko mi nie mów, że będzie coś podobnego, bo plagiatu mam po dziurki w nosie.

      Usuń
    2. Nie nie to. Coś z innej beczki.

      Usuń
  4. Jak miło przeczytać Twój rozdział w przerwie w Krzyżakach ^^ Mamy trzy tygodnie na osiemset stron, czaisz? ;-;
    W szkole właściwie wiadomo jak...
    Fajnie, że napisałaś rozdział o postaciach, które właściwie w dilmie zostały pominięte. Miło poczytać o Bariss, Luminarze...:) Tylko czy jak klon zwraca się do Offee (nie pamiętam jak to się pisze, przepraszam) "Dziękuje, pani Generał" nie powinno być "dziękuję Generale" bądź "Dziękuję pani"? Wydaje mi się, że trzeba sie skupić albo na tytule generała, albo na pani, ale to tylko moje przemyślenia :)

    Dziekuje za dedyk <3 :* Bardzo mi poprawiłaś chumor tym rozdziałem :)
    NMBZT!

    +powoli powraca mi wena :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyżacy jak ja tej książki nie na widzę. A będziesz miała zemstę Aleksandra Fredrego?

      Usuń
    2. Nie, raczej nie :P No bo zwracasz się na przykład "Panie Generale, mamy problem..." xD
      Łat?! Krzyżacy w 1 klasie? Co najmniej w drugiej.
      Mnie spotkało szczęście, Krzyżacy w 3 klasie :v

      Usuń
    3. Ja też miałam w pierwszej a dopiero w drugiej będę miała Romeo i Julię.

      Usuń
  5. Ja pierdolę! W ciągu pięciu minut dwa razy usunął mi się komentarz! Tydzień temu miało to miejsce pięć razy!! Wybaczm ale przez to komentarz nie będzie długi.Pamiętam, że kiedy czytałam, podobało mi się i byłam zadowolona.
    Jeśli chodzi o tytuł grzecznościowy przed stopniem wojskowym... Myślę, ż to kwestia szacku, ale tutaj też jest problem, o którym zaraz napiszę.
    Po pierwsze. Na polu bitwy klon raczej nie użyje tytułu "pani/pan", tylko krótkiego stopnia wojskowego.Przeciwnie w bazie czy innym względnie spokojnym miejscu, może używać dodatkiwego tytułu grzecznoścowiego z powodu ich szacunku do Jedi.
    2. Z drugiej strony to tak nie działa. Jedi nogdy nie powie do klona per. Pan, nawet jeśli będzie stopniem. Może i jest to sprawa szacunku, ale kliny zdecydowanie mają o wiele więcej doświadczenia bitewnego od Jedi, którzy nagle w wojnach klonów stają się doświadczonymi żołnierzami, którymi nie byli jeszcze w Ataku Klonów. Łatwo można to zauważyć, podczas czytania twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dokończę tego durnego komentarza, bo mi się klawiatura włączyć nie chce... Dooiszę tylko jedno: albo zdjęcie nad rozdziałem ma tak słabą jakość, że nie wiem kto to jest, albo to ten fajny, mackowaty kapitan z Piratów z Karaibówm który trzymałbsercebw pudełku, jeśli dobrze pamiętam xD

      Usuń
    2. Co do żywych istot... Kliny doskonale wiedzą, że są maszynami z tkanek stworzonymi do walki, a ludzie wiedzą to jeszcze lepiej, uważająz, że kliny nie są żyjącymi stworzeniami tylko istniejącymi i myślącymi madzynami, które zaprogramowano na wojnę :)

      Usuń