niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 112


                                                      ~~Ahsoka~~

  - Pięć ulic dalej mnożą się roboty aby tu nas zaatakować. Waszym zadaniem będzie je zniszczyć, a następnie szukać kolejnych. - poleciła Secura.
  - A Gunganom pomaga... - zaczęła pierwszą część zdania Ahsoka, aby Mistrzyni mogła dokończyć.
  - Ja z trzysta dwudziestym siódmym. Nie musicie się martwić. - uspokoiła jest starsza Jedi.
  - A co z Bultar? - zainteresowała się Atari.
  - Jakoś sobie radzi. Będzie musiała dostać wsparcie. Myślę, że Mistrz Plo jej pomoże. - odparła jej Mistrzyni. - Wszystko skończy się dobrze...
  - Wierzysz w to? - przerwała jej Tano.
  - Gdy nie ma już żadnej nadziei, prawdziwy bohater potrafi ją odnaleźć* - odpowiedziała tylko Secura i odeszła w stronę kanonierki, którą miała lecieć w przydzielony punkt na planecie.
  Dziewczyny nie zaprzeczały tego, że Jedi wypowiedziała bardzo mądre zdanie. Nie potrafiły jednak przewidzieć czy słowa Mistrzyni mogą jakoś określić którąś z osób przebywających na planecie, ale raczej były za tym, że chodziło jej o Anakina, lecz czasami los bywa odwrotny i mógłby wskazać kogoś innego. Ich rozmyślenia obejmowały głównego, bo, jak wiadomo, każdy kto próbuje bronić planety, jest bohaterem.
  A może słowa obejmowały właśnie wszystkich?
  - Idę po Fives'a. - oświadczyła Ahsoka idąc do Komandosa Republiki. Dzieliła z Anakinem Legion na dwie części biorąc ze sobą jeszcze Corica, a Skywalkerowi zostawiając Rex'a. Lub na odwrót. - Za ile będziecie gotowi? - zapytała kiedy do nich dotarła.
  - Jesteśmy już gotowi od dawna, Komandorze. - potwierdził. - Do "zapakowania się" wystarczy nam do dziesięciu minut. - dodał.
  - A co z Tobą, Mistrzu? - zwróciła się do Wybrańca.
  - Nie wiem. - przyznał. - Będę czekać na jakieś rozkazy albo czegoś sobie poszukam. Jakąkolwiek akcję, zajęcie... bylebym nie siedział tutaj tracąc zmysły. Muszę skupić się na czymś innym... Jeśli myślą, że to rozpraszało mnie podczas bitwy, to się mylą. To mnie ratowało od złych wspomnień, złych przeczuć, które nie dotyczyły danej chwili.
  - Wróci zdrowa. - zapewniła. - Wysy się nią opiekuje.
  - To znaczy?
  Nie rozumiał jej wiary w koleżankę. O co chodziło jego uczennicy, czemu wierzyła tak bardzo w swoją młodszą koleżanką, która jeszcze miała piętnaście lat (do szesnastych urodziny pozostały trzy miesiące)? Co ona mogła zdziałać, skoro nie była nawet uzdrowicielką?
  Ahsoka zdała sobie sprawę, że niestety powiedziała zbyt dużo. Nie miała pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji, aby nie musieć nic mu tłumaczyć.
  - Soka! - zawołała ją Atari. - Musimy się już zbierać.
  Togrutanka dziękowała w duchu Mocy, że ją uratowała. Dathomirianka prawdopodobnie usłyszała lub wyczuła.
  - Niech Moc będzie z Tobą. - życzyła bratu i pobiegła w stronę przyjaciółki.
  Modliła się w duchu aby zapomniał jej słowa...

                                    ~~Świątynia Jedi~~

  - Aua! - jęknęła Ashla, kiedy Petro najpierw nadepnął na jej prawą stopę, a następnie ją popchnął przez co zaliczyła randkę z ziemią, co jej się nie podobało. Pierwszy powód był taki, że dziewczynka to Jedi i nie mogła się wiązać oraz miała dopiero sześć lat oraz była młoda na takie rzeczy jak randki czy miłość, a jej starszy kolega ewidentnie ją do tego zmusza!
  Druga przyczyna: Petro jest... jest po prostu małym, nieokiełznanym idiotą, który udawał prawdziwego, wzorowego Jedi tylko przy Mistrzach, a zwłaszcza Yodzie. Atari twierdzi, że Chazer potajemnie bierze udział w jego wychowaniu, tylko ten blondasek nie chce się przyznać albo nie widzi takiej potrzeby.
  - Nie stój mi na drodze! Przeszkadzasz! - zirytował się chłopczyk.
  - To jest moje miejsce! - zaprzeczyła podnosząc się. - Tam miałeś stać! - wskazała ręką na obszar niedaleko ściany.
  - Każdemu przeszkadzasz! Jesteś kulą u nogi! - odbiegał od tematu. Robił wszystko by jej uprzykrzyć.
  - Nieprawda! - krzyknęła do niego Katooni.
  - Jesteś głupi! - przezwała Togrutanka
  - Cicho! - krzyknął jakiś dziewczęcy głos. W drzwiach stanęła blondynka, około metra sześćdziesiąt siedem. Była ładna. - Nie rozumiecie co to jest dyscyplina? - zapytała Tholthianki.
  - Ale on... - zaczęła dziewczynka, lecz Padawanka nie dała jej skończyć.
  - Ja nic z jego ust nie słyszałam. Jesteście rozwydrzone niewychowane! Umiecie tylko krzyczeć i wyzywać. Ciekawe kto was tego nauczył. Gdybyście bardziej przykładały się do nauki nie latałybyście z osobami, które dostają zbyt wiele luzu, bo umieją każdym manipulować. Powinnyście być w tym wieku bardziej odpowiedzialne, a nie brnąć do towarzystwa, nad którym Rada planuje odpowiednie wychowanie. Ustawcie się na swoje miejsca. - poleciła.
  - On zajął moje! - poskarżyła się Ashla.

  - W kwadrat pod ścianę! Bez dyskusji! - rozkazała.
  - To jego miejsce! - Dziewczynka tupnęła nogą.
  - Mówiłam Ci coś! - przypomniała groźnie dziewczyna.
  Ashla ze spuszczoną głową zajęła wskazane miejsce.
  - Poproszono mnie - zmieniła temat miłym głosem, jak gdyby nic się chwilę przedtem nie stało - abym zajęła się waszym przygotowaniem w rolę padawana. Na razie takim wstępnym, każdy inny padawan będzie was bardziej zapoznawać z tą rangą jaką za niedługo powinniście być mianowani. Na początku się przedstawię. Jestem Deturi Killara.

                         ~~Padme~~ 

  Kiedy Ekria pytała czy wszystko jest w porządku, ta odpowiedziała tak, ponieważ taka była prawda. Niestety parę minut później nastało zaprzeczenie. Zabolało jak diabli, ale nie poddawała się, nie zgięła się w pół, nie prosiła Wysy o pomoc. Nie widziała takiej potrzeby, bo po co? To nie było aż tak ważne, aby prosić dziewczynę o interwencję, choć wiedziała, że w jej stanie nie powinna lekceważyć żadnych doznań. Jednak zdała się na swój instynkt "lekarza-amatora" i stwierdziła, że to nic takiego, da sobie radę, wszystko jest ok.
  Jesteśmy blisko, pomyślała. Wystarczył jeden zakręt w prawo, a potem trzydzieści metrów i w lewo, gdzie były średniej wielkości elektryczne wrota. Wcisnęła odpowiedni przycisk i weszła do ciemnego pomieszczenia, które po chwili się rozświetliło. Ich oczom ukazała się sala w kształcie półkola. Po lewej stronie od wejścia znajdowały się półki z jedzeniem, a na środku parędziesiąt ławek.
  - Częstujcie się. - powiedziała Padme idąc przed siebie, aby nie blokować wejścia.
  - My też możemy. - zapytała niepewnie różowo-włosa Jedi.
  - Co to za pytanie? - oburzyła się niegroźnie senator. - Oczywiście, że tak.
  - Tobie też coś przynieść? - zaproponowała barolianka.
  - Możesz. - odparła siadając na jednej z ławek i czekała, aż dziewczyna przyniesie jej jedzenie. Nie śpieszyło się jej i nie zamierzała się wysługiwać. To było dla niej ciężarem. Dosłownie i w przenośni, ale zaznaczając to drugie: była jak niewinna osoba, która nie może się bronić, co w jej stanie zdrowia jest prawdą, to nie chciała tego pokazywać. Nie mogła się poddawać. Pragnęła robić większość rzeczy, jak normalna kobieta w ciąży, lecz również brzuch jej na to nie pozwalał.
  - Proszę. - rzekła Ekria podając jej puszkę z potrawką. - Czy oni będą tu tak siedzieć cały czas, aż do końca konfliktu? - zaciekawiła się.
  - Potrzeba nam informacji co do zdobycia głównego placu. Jeśli jest wolny, muszą tam wyjść niepostrzeżenie. Gdzieś gdzie jest pusto albo będą tam klony.
  - Musimy to zrobić tak, by nie dowiedzieli się gdzie jesteśmy.
  - O to chodzi.
__________________________________________
Witam wszystkich ponownie ^^
Coś te dwa tygodnie będą luźne... muszę się przyłożyć bardziej do pracy. Trzymajcie kciuki ^^
Cóż...
Dedyk dla:
Soni <3
Ashary ^^
Pysiowatej c:

NMBZW!     

3 komentarze:

  1. Dzięki za dedyk. Deturi!!!!!! Krew mnie zalewa gdy bym mogła to bym ją zatłukła. Zaczyna się robić ciekawie. Czekam na

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedyka!
    Nie mato jak miły wieczór, gorąca herbatka i coś do czytania.
    Wracając do Twojej odpowiedzi na mój komentarz, to muszę dodać, że ja głównie czerpię wenę z książek, bardzo Ci je polecam, wszystkie są fantastyczne!
    Jak Twój rozdział...112.. -,- Trochę krótki, ale w sumie wolę krótsze niż te dłuższe, lepiej trzymają w niepewności ;)
    Masz tutaj tyle bohaterów, że jeszcze się gubię! ;D Nie mniej jednak, bardzo mi się podobało, czekam na ciekawą akcję, która zapewne się szykuje.
    Pozdrawiam i NMBZT! (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja istnieję. Przed chwilą dałam komentarz pod poprzednim rozdziałem, więc w biedalekiej przyszłości napiszę też tu xD. Ja tylko potrzebuję czasu, by to ogarnąć. xDDD

    OdpowiedzUsuń