niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 113


                                                           ~~Ahsoka~~

   Wybiegając z kanonierki skrzyżowała na brzuchu ręce sięgając po cylindry mieczy świetlnych, z których chwilę później wystrzeliły klingi koloru zielonego i żółtego. Padawanka, cały czas biegnąc, rzuciła się na batalion droidów i zaczęła je ciąć doprowadzając je do stanu nadawającego się jedynie na złom, przez co Separatyści więcej tracili niż zyskiwali w tej wojnie. Czyli jak zwykle.
   Tuż obok niej walczyła Atari, a po drugiej stronie miała Fives'a i jego kompanów z Legionu 501, którzy jak zawsze jej pomagali i mogła na nich liczyć. Cieszyła się, że nie ucierpieli na Rozkazie 66, ale nie traciła zmysłów, nadal istniała obawa, że coś się stanie, mogą wyrządzić krzywdę. Nie chciała, aby robili z nich potworów, byli ludźmi z krwi i kości, tylko podatni na jakieś nieszczęsne wirusy, lecz nie podchodzili pod niewolnictwo. Na takie opinie nie mogła pozwolić.
   Zauważyła jak parę droidów próbowało otoczyć żołnierza, więc popędziła mu na pomoc, nie umiejąc go zostawić na pastwę losu. Skoczyła na ramiona dwóch blaszaków, odbiła się od nich, zrobiła salto, przecięła je w pół, po czym wylądowała na ziemi od razu atakując kolejną puszkę. Po chwili w tamtym miejscu nie było już nic, a klon mógł walczyć dalej nie martwiąc się o swoje plecy. Wiedział doskonale, że Ahsoka cały czas próbuje go chronić nawet jeśli jej nie znał, ale się przekonał. Nie zostawiłaby ich. NIGDY.
   Walka trwała w odpowiednim dla niej czasie. Podczas tych chwil dawała z siebie wszystko co mogła, wykorzystywała wszystkie swoje umiejętności zdobyte na wojnie przez na przykład naukę Anakina i innych Mistrzów Jedi. Chociaż była to pierwsza bitwa od dłuższego czasu, to szło jej jak zwykle - znakomicie. Była w pełni sił, czuła, że jest zdolna wykonać nawet najcięższe zadanie, lecz nie mogła myśleć o kolejnej misji na bitwie skoro trwała jedna i jej obowiązkiem było się skupić.
   W pewnej chwili obok niej ponownie znalazła się Atari.
   - Tu jest Tarkin. - Usłyszała Ahsoka pomiędzy strzałami i brzękami mieczy świetlnych odbijające je. - Wzywamy kogoś czy dajemy to temu oddziałowi? - spytała Dathomirianka.
   - Później się nim zajmę. - odparła Tano.
   - Przecież nie wolno Ci się w to mieszać byś nie szła drogą zemsty. - przypomniała kuzynka Amidali.
   - Nie robię tego dla zemsty, tylko obowiązku. - wyjaśniła wyjaśniła padawanka Skywalkera.
   - Ahsoka, nie, proszę Cię.
   - Będzie dobrze! Obiecuję.
   - Siostra, martwię się o ciebie!
   - Nic mi się nie stanie, raczej na odwrót!
   - Idę z Tobą! - postanowiła Atari. - Jak już ma jedna wpaść, to druga też, zwłaszcza jeśli masz sobie sama wydawać rozkazy po skończeniu tego.
   - Atari, wpadanie mam wyuczone na blachę, chociaż jedno powinnyśmy zrobić osobno... po za tym robię to dla większego dobra!
   - Nie dyskutuj ze mną o takim temacie, skoro ja z Tobą nie mogę. - powiedziała zirytowana Orgeen. - Wykończmy je i zajmijmy się dalszymi planami. - postanowiła.

                              ~~Anakin~~ 

   Nie mając nic do roboty siedział z Rex'em na skrzynkach wymieniając jakieś sugestie na temat bitwy oraz rozmawiając o błahych sprawach, na przykład o Anakina małżeństwie. Rex po prostu posiadał dobry słuch przez co dowiedział się to i owo. Skywalker ufał żołnierzowi, ale nie zagłębiali się w temacie głównie z powodu kapitana. Nie zadawał wiele pytań oraz nic nie wskazywało na to, że chce wiedzieć więcej. Drugim powodem była nieśmiałość Jedi, nie zamierzał stawiać klona w niekomfortowej sytuacji. Żołnierze nie wiązali się, ale Wybraniec jakoś w to zbytnio nie wierzył. Na pewno był wyjątek i w środku posiadał nadzieję, że Rex'a spotka taki wyjątek. W duchu bardzo życzył mu szczęścia.
   Czekał na Aaylę, która mogłaby mu polecić jakieś zadanie. Kiedy dwa tematy z żołnierzem-klonem się skończyły zaczął myśleć o Padme; gdzie jest, co się z nią dzieje. Nie mógł sobie pozwolić na więcej niż zastanawianie się o jej pobycie. Nie mógł pomóc jej znaleźć, a od tego zależało jej życie. Palpatine znajdując ją, automatycznie skazałby ją swą obecnością na śmierć, aby tylko pozbawić Skywalkera uczuć. Wybraniec był na tyle bystry, że już sam to rozszyfrował.
   Musiał też pogodzić się z Obi-Wanem. Nie był pewny co czeka jego przyjaciela. Śmiało mógłby go nazwać "byłym przyjacielem", ale nie zrobił tego. Liczył na odbudowę tego wszystkiego, ponieważ ufał swojemu dawnemu Mistrzowi, traktował jak ojca, brata. Anakin miał również prawo chcieć żyć jak dawniej, w miarę normalnie. Przez pierwsze dziesięć lat nosił tytuł niewolnika, więc na normalne życie nawet nie liczył, będąc Jedi i jeszcze dostając warunki od Rady, też nie dostał pozwolenia na określenie swojej egzystencji. Zawsze będzie w jakimś calu niezwykłe. Kenobi mając romans musiał sobie myśleć coś podobnego, lecz jego uczeń wcale nie obraził się z takiego powodu. Bo czym to się różniło? Aktem małżeństwa, które umacniało miłość między Skywalkerem, a Amidalą? Chodziło o to samo: miłość, a to w jakim stanie - nieistotne.
   - Rex, musimy sobie znaleźć jakieś zajęcie. - powiedział w pewnym momencie Jedi.
   - Racja, zaraz nas mech obsiądzie. - odparł żołnierz wstając.
   - Gdyby był tu mój myśliwiec, to bym w nim trochę pogrzebał. - stwierdził Skywalker.
   - Jak myślisz, Generale, kiedy to się skończy? - zapytał Rex.
   - Wojna czy bitwa? Bitwa, nie mam pojęcia, wojna - kiedy skończy się bitwa. Mam tylko nadzieję, że będzie jak najmniej ofiar, ale pragnę by ich w ogóle nie było.
   - Zostaliśmy stworzeni by ginąć. - odpowiedział klon po raz... nikt tego nie liczył, za wiele razy było to wspomniane.
   - Nie tylko. Nawet jeśli urodziliście się do celów wojennych i wasze życie, niestety, jest krótkie, to macie prawo żyć jego pełnią. Po wojnie możesz kogoś poznać, zakochać się. Nie jesteś sztywny, pokazujesz swoją jedną stronę, za drugą, ktoś może Cię pokochać.

                                     ~~Palpatine~~

   - Lordzie Sidious, Amidala gdzieś zniknęła. - przekazał wiadomość Maul.
   Oczy Palpatina zrobiły się jeszcze bardziej złe niż wcześniej. Jedna z jego przyszłych ofiar zaginęła, a sam też nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Przepadła bez śladu, lecz wiedział, że na pewno jest na tej planecie. Ukryła się po prostu w bardzo dobrym miejscu, a on był przekonany iż nie potrwa to długo.
   - Znajdzie się. - zapewnił ucznia. - Nie minie dużo czasu zanim się wychyli. To tylko kwestia paru godzin. - dodał.
   - A co z Kenobim?
  - Poczekaj. Wyczujesz ten odpowiedni czas i się z nim zmierzysz, a wtedy zginie, on i Ahsoka z Amidalą również.
   - Naprawdę sądzisz, że Skywalker wtedy do Ciebie przystanie?
  - Nie lekceważ mnie. - warknął groźnie. - Wszystko jest zaplanowane. To wszystko jest zaplanowane. Im bardziej mnie nienawidzi, tym bliżej mnie jest.
   - Co z nim zrobisz, kiedy będzie już Twój?
   - Przekonasz się, każdy się przekona.
   - Czemu nie udzielasz konkretnej odpowiedzi?! - zdenerwował się Zabrak.
   - Nie pozwalaj sobie na za dużo jeśli chcesz jeszcze żyć! Zajmij się swoją sprawą i nie wtrącaj się w coś, co Cię nie dotyczy! - rozkazał zły Sidious i przerwał połączenie.
  Ostatnio Maul bardzo działał mu na nerwy. Lord Sithów już z nim nie wytrzymywał, ale potrzebował go na tę chwilę, potem niekoniecznie. Morderca Qui-Gona albo sam odejdzie, albo zostanie zabity. To już zależało od humoru Sitha. Wtedy pomyśli jak się go pozbędzie. Na razie na to nie miał czasu.
___________________________________
Lekki tydzień, a ja bez sił :// Postaram się bardziej xD
Cóż mogę powiedzieć? Wytykajcie błędy, bym wiedziała co robić, bo czuję, że idzie mi źle xD
Dedykacja for:
Jawa ♥
Margaret :*

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Ja mam tylko jedno co do wytykania błędów. Nie wątp w swoje umiejętności. Dobrze idzie, wiadaomo że każdy może mnieć czasem gorszy okres w pisaniu, lub lepszy. Nie łam się dobrze jest. Maul jak ja tego gościa nie lubię. Wiem że Anakin będzie dobry. Ciekawe co będzie u ciebie po wojnie. Trzymaj się tam i


    NMBZT!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie :)
    W tym rozdziale nie zauważyłam większych błędów - poprawiłaś się.
    Ja również się spięłam i dodałam na swoim blogu rozdział.
    Ogólnie z radością obserwują, jak bardzo nasze blogi zaczynają się od siebie różnić :) Fabuła idzie w zupełnie inne strony, wątki które u ciebie są kontynuowane, u mnie są zamykane i na odwrót. Cieszę się z tego, ponieważ na początku naszej twórczości, pisałyśmy bardzo podobnie. I stylistycznie i fabularnie.
    Co do rozdziału - ciekawy, jak zwykle. Tarkin jest ogólnie dla mnie postacią tak świetną, że trudno mi sobie wyobrazić, żeby dostawał baty, był szalony, czy zginął w jakimś innym miejscu niż Gwiazda Śmierci xDD On był geniuszem :P Zastanawiam się, kiedy Palpatine rozpocznie budowę Gwiazdy, jeśli ją w ogóle rozpocznie. W końcu, w trzeciej części był już utworzony jej szkielet, jeśli dobrze pamiętam :)
    Nie przepadam za Maulem, więc dobrze będzie jeśli gościu zginie xDD Palapitine'a za to nienawidzę, ale szanuję go jako taktyka, przywódcę i geniusza. Zastanawia mnie, jak umrze u Ciebie.
    Co do notki odautorskiej - idzie ci bardzo dobrze, ta jedna notka, pod którą wytknęłam ci błędy gramatyczne i stylistyczne była chyba jedyną taką od dłuższego czasu. Chyba pisząc ją miałaś gorsze dni w twórczości :)
    Cóż więcej mogę powiedzieć?
    Weny, weny i jeszcze raz weny!

    No i Niech Moc będzie z Tobą!!

    PS. Dzięki za dedyk :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobał mi się.
    Niestety mam mało czasu i wpadłam na chwileczkę przeczytać, ale ślad po sobie zostawiam, żebyś wiedziała, że czytam ;d
    Pozderki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że zapraszam do siebie :D
      http://i-give-my-heart-to-padme.blogspot.com/2015/11/rozdzia-1-ciezko-pogodzic-sie-z.html
      Pierwszy rozdział! :)

      Usuń
  4. Wow!
    Dopiero teraz odkryłam twojego bloga i powiem Ci, jestem zaskoczona!
    Bardzo mi się podoba. Pisz dalej

    Nelka

    OdpowiedzUsuń