niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 115


                                             ~~Anakin~~

   Postanowił skontaktować się ze swoją padawanką, by dowiedzieć się jak mają się sprawy. Niestety po paru nieudanych połączeniach zdenerwował się i postanowił nawiązać kontakt z kuzynką swojej żony, która, z tego co ustalono, przebywała w towarzystwie Ahsoki. Ona również nie dawała znaku życia, więc ostatnia szansa w Fives'ie, jak na dobrego żołnierza przystało, odebrał.
   - Tak, generale?
   - Jak wam idzie? Gdzie są dziewczyny, że nie odbierają?
   - S-są parę metrów ode mnie. Próbują ustalić, gdzie teraz idziemy, ponieważ wysunęło się parę pomysłów. - odpowiedział.
    Skywalkerowi nie spodobało się to jąkanie na początku, ale nie zostało mu nic innego, jak uwierzyć. Five'sowi można zaufać, dlatego nie miał wątpliwości, że usłyszał prawdę, choć trochę zamartwiał się o Ahsokę. Wyczuwał, że coś jest na rzeczy... Gdy obawy przekroczyły granicę jego teraźniejszych myśli, od razu wyprosił je chamsko i nie zamierzał wpuszczać ponownie.
   - Skywalker. - zawołała Aayla, gdy ten skończył rozmowę z Kapitanem.
   - Co się stało? - zapytał.
   - Jesteś jedynym, który jest wolny, tak więc wypłynął rozkaz abyś pomógł... Obi-Wanowi. - imię Jedi ledwo przeszło jej przez gardło gdy wypowiadała tę informację do Anakina. Zastanawiała się nad jego reakcją, która prawdopodobnie będzie zła.
   - Emm... a czy on wie?
   - Prosił o jakąkolwiek pomoc, nie mówił nic typu "Oprócz mojego byłego ucznia".
   - Albo o tym nie pomyślał albo jest myśli, że gdzieś walczę. W sumie, to nie ma znaczenia, pewnie jego mina będzie bezcenna jak mnie zobaczy, więc jest warto. Chociaż, nie jestem pewny czy uda nam się cokolwiek zrobić, jeśli się do mnie nie odzywa. Plan wymaga przedstawienia pomysłów, jeśli on ma zamiar milczeć, to nigdy tego nie wygramy.
   - Chyba że nie będzie mówić bezpośrednio do ciebie.
   - To też wchodzi w grę. Dobra, zbieram Rex'a i lecimy. Niech Moc będzie z Tobą.
   - Wzajemnie, Skywalker.
   Anakin po rozmowie wcale nie musiał prosić Kapitana o zebranie żołnierzy. Większość słyszał, więc szybko zabrał się do roboty i gdy jego Generał się zbliżał, klony szybko zebrały się w jedną grupę i zaczęli się ładować do kanonierek. Byli w pełnej gotowości, najedzeni i nawodnieni, mogli ruszać do akcji.
   Dostanie się do wskazanego punktu zajęło im zaledwie parę minut, Jedi przez rozmowę z Rex'em stracił rachubę czasu i ani się obejrzał, a już znajdowali się na miejscu i wyskoczył z kanonierki trzymając w dłoniach włączony miecz świetlny i rzucając się w wir walki.
   Nie obchodziło go czy jego dawny Mistrz go zauważy, czy będzie zdziwiony. Obchodziła go walka, a to jak zareaguje mentor przestało mieć dla niego znaczenie. Liczyło się tu i teraz. Zapomniał o Padme dla jej bezpieczeństwa, zapomniał o wszystkich wspaniałych chwilach. Wszystko co teraz widział w głowie, to wspomnienia po widokach zezłomowanych droidów z chęcią zobaczenia tego jeszcze raz, a idealnie doprowadzał sytuację do takiego stanu rzeczy.

                                ~~Padme~~

   Zastanawiała się nad stworzeniem swej pierwszej reklamy usług. Już w jej głowie świtał cały jej planowany monolog: "Poszukujesz przygód? Wybierz się ze mną na Naboo, do kanałów. Uciekaj przed separańcami, zrób sobie przed tym dziecko i miej męża, który przez wroga jest uważany za przyszłego Sitha. Dobra zabawa - gwarantowana!". Tak, dla niej to był wręcz idealny początek na lepszy interes niż posada senatora, choć na swoją obecną pracę wcale nie narzekała. Chciała działać jako służba publiczna, więc spełniły się jej marzenia. Wolała tą niż trzeci raz zasiadać na tronie rodzinnej planety. Nie żeby jej coś przeszkadzało, ale nie miałaby teraz choć takiej prywatności, każdy by wiedział o wszystkim, bo by musiała wyjść za kogoś zamożnego... najlepiej jakieś króla. Zdecydowanie uciekanie przed śmiercią bardziej ją ciekawiła.
   Tuż za sobą miała dwie padawanki, które miały się nią starannie opiekować, co wychodziło im bardzo dobrze. Nie mogła narzekać no coś perfekcyjnego. Młode, a sprawiały, że czuła się jak za dawnych czasów: malutka, chora Padme, a przy niej zatroskana matka sprawdzająca gorączkę.
   Na razie żadna z dwóch nastolatek nic w pobliżu nie wyczuwała. Wszystkie trzy szły w ciszy, żadna się nie odzywała, za to wszystkie poddały się rozmyśleniom, co Wysy nie wychodziło. Ona nie miała zbytnio nad czym rozmyślać, jedynie nad nieżyjącym Pablo-Jillem. Jej mentor został jednym z tych co zostali pokonani przez zniszczonego niedawno Grievousa. Tęskniła za nim, czekała na nowe przydzielenia, ale obawiała się każdego. Mistrz Jill zawsze był dla niej miły, pocieszał ją kiedy jej coś nie wychodziło, nie obwiniał ją za nie zrozumienia zadania, a na początku takich sytuacji sporo występowało. Jedi miał bardzo rozwinięty język, jej młody umysł nie mógł sobie poradzić z wieloma zagadnieniami, dlatego on musiał jej wytłumaczyć wszystko jak najprościej sam się przy tym trudząc. Wiele prostych słów od lat zastępował trudniejszymi przez często się jąkał przy nauczaniu skomplikowanego polecenia, które umiał wyjaśnić na swój zawiły sposób.
   Amidala co chwile gdzieś skręcała, ale w pewnym momencie się zatrzymała. Była osłabiona, niewiele odpoczywała, zwłaszcza, że musiała spać na niewygodnym podłożu co jest nie zdrowe dla jej stanu.
   Usiadła przy ścianie.
   - Dziesięć minut odpoczynku. - poprosiła. Ekria podała jej bidon z wodą, a ta upiła tyle łyków, ile potrzebowała. Dziewczyny zabrały ze spiżarni jeszcze trzy. Same je nosiły bez przyjmowania oferty senator, gdy chciała im pomóc. Naberrie nie ukrywała w sobie rozdrażnienia, przecież jedną plastikową rzecz napełnioną trochę wodą mogla nieść!
   - Nadal nic nie wyczuwam. - przyznała różowo włosa.
   - Ja też.  Jak myślisz, gdzie mogą przebywać? - zapytała barolianka swojej starszej podopiecznej.
   - Chodzimy w stronę mniejszych placów, które mogą służyć za takie miejsce. Musimy brać też pod uwagę to, że nie na każdym są. - odparła.
   - One chyba się różnią wielkością, może szukajmy tych, co są chociaż o metr większe od najmniejszych...
   - Ekira, wszystkie trzeba. Z każdego możesz wyczuć zbiorowisko żywych osób.
   - No tak...
   - Oszczędzajmy siły. - Wysy wysunęła się na środek między nimi po czym chwyciła je za ręce. Była pewna, że to im pomoże.
    Miała rację. Później odczekały aż wyznaczony czas przez Padme się skończy i wyruszyły w dalszą drogę.

                       ~~Ventress~~

   Shaak Ti wzięła ją na spacer.
   Dathomirianka nie wiedziała czy zacząć się śmiać z tej sytuacji, czy wyrywać się kobiecie, aby zostawiła ją w spokoju. Wyszło na to, że zostawiła trzecią opcję - pójść i się nie odzywać póki ją nie poprosi, albo nie będzie odpowiedniej pory. Tak, to dla niej dobry plan. Zamierzała słuchać Togrutanki. Wychodziło na to, że Jedi pełni rolę jej niani, co rozbrajało od środka byłą uczennicę Dooku.
   Została zabrana do Arborteum, w którym często, za dziecka, bywała. Stwierdziła, że nic się tam nie zmieniło. Wszystko takie samo, jak kiedyś. Wszystko pięknie pachnie świeżość i wśród tych wszystkich drapaczy chmur w oddali, wielu odgłosów latających pojazdów na niebie, miejsce to wydawało się niezwykłe, mimo że na Naboo taki widok jest normalnością.
   Ti usiadła na trawie krzyżując nogi, więc Asajj nie chcąc robić żadnych problemów, zrobiła to co jej "opiekunka".
   - Pytaj o co chcesz, ja spróbuję odpowiedzieć na twoje pytania. - odezwała się kobieta.
   - Chcę wyjść. Chcę żyć tak, jak przed momentem złapania mnie. - wyznała.
   - Wiem, musisz poczekać. Wiesz, że dobrze ci to zrobi?
   - Siedzenie w domu wrogów? Taa... na pewno.
   - Pomagamy ci, a ty nadal uważasz nas za wrogów? Wiem, że nie wyplenię w tobie zła, które zasiedliło się w twojej duszy od dawna, ale dziękować umiesz.
    - Tak, ale nie prosiłam o nic.
    - Ale dostałaś pomoc, więc powinnaś to docenić. Nie proszę o cię o szacunek, ale choć krztynę współczucia.
    - Wypuście mnie.
    - Jak nauczysz się z dobrego słownika.
________________________________________ 
Opadam z sił, serio. Dajcie mi ferie.
Ludzie! Już za 12 dni SW <3
DEDYKACJA DLA WSZYSTKICH <3

NMBZW!

PS. Proszę o co najmniej 5 komentarzy, bo nie wiem czy mam dla kogo pisać .__.

8 komentarzy:

  1. Dzięki za dedyk. Dość ciekawy rozdział. Mam złe przeczucia co do stanu Padme. Anakin ma pomóc Obi-wan'owi. Ciekawie. Nie mam wenny na komentarz za co przepraszam. A więc:

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, jak zwykle. ;d
    Dobrze, że coś się dzieje, a nie stała monotonia...
    Jak koleżanka wyżej również nie mam weny na komentarz (właśnie wróciłam z kościoła i chce mi się spać -,-), ale chcę, żebyś wiedziała, że czytam Twoje opowiadanie i masz dla kogo pisać (:
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na drugi rozdzialik <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. "Ekria podała jej bidon z wodą, a ta upiła tyle łyków, ile potrzebowała. Dziewczyny zabrały ze spiżarni jeszcze trzy." - nie wiem, czy jesteś tego świadoma, ale zaczęła się dusić ze śmiechu, kiedy przeczytałam to zdanie. Dziewczyny zabrały ze spiżarni jeszcze trzy łyki? Jesteś pewna? xDD Te zdania właśnie to oznaczają ;)
      - Ich habe Lust.- mam ochotę
      Brakuje kilku przecinków, raz rzuciło mi się w oczy przerażające "tą", nie "tę".
      Rozdział fajny. Dużo w nim sarkazmu, więc można się uśmiechnąć ^^ Jeszcze dwa lata temu pewnie wyłabym ze śmiechu, ale to już nie te czasy :P
      (Stare jesteśmy Kiwi. Dwa lata i nadal się trzymamy ^^)
      Masz dla kogo pisać, to oczywiste :D Jeszcze jeden kom i będzie pięć. Jest dobrze.
      "Good, good..." - pozwolę sobie zacytować :D
      - Ich habe vor. - zamierzam
      - Ich schalge vor. - proponuję
      Ja też chcę ferie! A mam je później niż ty ;_______; Ty kończysz, ja zaczynam! Gdzie tu, kurna, sprawiedliwość?
      "Nie ma sprawiedliwości na świecie"- pozwolę sobie zacytować panią od biologii podczas rozdawania sprawdzianów xD
      - sich verabreden - umawiać się.
      (Ten język to zło, ale chcę 6 na świadectwie!!)
      Ta jaskrawoczerwona czcionka poraziła me oczy. Idę sobie je przemyć, bo mnie teraz boli xDD
      Masz dla kogo pisać! A jak nie masz, to ja zaraz ci pokażę, że masz. *pokazuje*

      Czekam na następny rozdział i:
      Niech Moc i Wesołe Mikołajki będą z Tobą! <3 <3 <3

      Usuń
    2. Wiesz... ale moje ferie prawdopodobnie doprowadzą do kolejnego spotkania <3

      Usuń
  4. Ja to ferie mam na samym końcu. :(

    OdpowiedzUsuń