~~~~
Malutka kropla spadła na soczyście zielony liść, którego w następnych chwilach zaczęły dotykać kolejne, a po paru minutach wielka ulewa wraz z wichurą, strasznie go uginała, ponieważ nie potrafił przeciwstawić się tak wielkiemu ciężarowi. Postać zza pokrytego strugami wody okna, nie wyglądała jakby chciała mu pomóc. Twarz tej osoby wyrażała złość, oczy miała przymrużone, jakby planowała kogoś zabić wzrokiem, co na pewno by się jej udało.
Mężczyzna odszedł od zalanej szyby, po czym obrócił się. Spojrzał na swojego zgarbionego przy biurku wspólnika korzystającego z różnych źródeł nadapadach i szukając innych dokumentów wśród stosu zapisanych flimsiplastów dotyczących jego zawodu. Facet miał ochotę się roześmiać, ale nie chciał przerywać spokoju swojego kolegi. Rozbawiło go, że opanowana i poukładana osoba, którą grał na co dzień, to tak naprawdę nikczemny osobnik potrafiący rozpocząć wielką rewolucję, jak i wojna, do czego właśnie bardzo skutecznie dążył.
Pomieszczenie przeszywała taka cisza, że można było zwariować. Od ścian odbijały się echa cichutkich dotknięć ekranu urządzeń, obracania kartek oraz wciągania i wydychania. Za oknem cały czas pogoda szalała.
Szczerze przyznał, że irytuje go ta cisza, a doskonale widział, że towarzysz też nie może usiedzieć na miejscu i bawić się głupimi dokumentami tylko działać jak najszybciej. To tylko maska. Tak naprawdę chciał osiągnąć najwyższą władzę, ale nie posiadał wspólników, nie zamierzał nikogo upokorzyć, zdjąć podstępem. Czekał cierpliwie, choć ten pierwszy nie uważał, że to dobry pomysł. Sądził, że za długo to potrwa, ale nie odezwał się ani słowem w tym temacie. Dobry kolega nie miał bladego pojęcia, że ktoś może znać jego plany.
Lepiej żeby tak zostało.
Westchnął i usiadł na kanapie patrząc z boku na pracującego.
Cisza była mu znana, ale niekoniecznie ją lubił. Oznaczała nudę, a przez nudę strasznie się męczył, bolała go głowa. Zdecydowanie wolał, kiedy pękała mu od pomysłów, a tak to czuł się jak zwiędła roślina, jak gnijący ogórek.
Wspaniały urzędnik podniósł głowę znad datapadu. Wpatrywał się w ścianę jakby doszukiwał w niej jakiegoś znaku, informacji, polecenia. Wyglądało to wręcz jakby doznał olśnienia, a raczej na pewno...
- Co jest? - zapytał pierwszy.
Drugi nie odpowiedział od razu. Oczy wbijał w ścianę jeszcze przez długi czas, ale odezwał się i raczył odpowiedzieć.
- Mustafar.
~~Atari~~
[Ranek, następny dzień]
W drodze do następnego punktu dostała wyraźny rozkaz stawienia się do "bazy", aby odpocząć. Zdała raport przez komunikat i skierowała pilota kanonierki do wyznaczonego miejsca obok zamku. Tam ukryła się z żołnierzami w jednej z komnat, żeby nikt ich nie wypytywał o Ahsokę. Niepostrzeżenie wzięła z Fives'em parę talerzy z potrawką i wyniosła do pokoju. Kiedy wszyscy zjedli, położyli się na materacach, które ona również przemyciła, po czym wszyscy poszli spać.
Nad ranem wybudziła wszystkich, zorganizowała śniadanie, przygotowali się, wezwała kanonierkę i udali się do ustanowionego miejsca dzień wcześniej.
Nie śpieszyło jej się zanadto. Jakoś nie miała ochoty spotkać Anakina i się mu tłumaczyć, gdzie jest Ahsoka, zwłaszcza, że poprzedniego dnia zwiała mu sprzed nosa jak najszybciej się dało, co raczej nie uszło jego uwadze. Drugim argumentem, przez który nie chciało się jej patrzeć na jakże uroczą, przystojną i oszpeconą jedną blizną, co dodawało mu większego uroku, twarz, to to, że strasznie się oburzyła kiedy rozkazywał jej tonem, jak do psa. A faktycznie, w tamtym momencie w jego głosie brzmiała jakaś wrogość, ale przecież nic mu nie zrobiła.
Skąd to się wzięło?
- Pani komandor. - zwrócił się do niej jeden z klonów, kiedy lecieli kanonierką. Przed chwilą go widziała jak ruszał głową, ale zbytnio się mu nie przyglądała, co nie oznaczało, że nie była pewna tego, iż dostał jakiś rozkaz.
Miała rację.
- Generał Skywalker prosi aby spotkać się w punkcie szesnastym. - poinformował.
Może sałatkę do tego? (Frytek tam nie ma, ale sałatki są. "Poza galaktykę" potwierdza info)*
- Jasne. - odparła. Nawet nie musiała mówić pilotowi, żeby skierował się w wyznaczone miejsce. Słyszał.
Wyczekiwała ze spokojem na tę chwilę, choć to nie była jakaś sytuacja, przez którą nie mogła usiedzieć z podniecenia.
Kanonierka wylądowała w wyznaczonym punkcie, gdzie Anakin czekał na nich z założonymi rękoma.
- Gdzie Ahsoka? - zapytał na powitanie.
- Własnej padawanki nie umiesz upilnować? - odparła Atari.
- Atari, nie drocz się ze mną z łaski swojej, dobra? Pytam się Ciebie poważnie: Gdzie jest Ahsoka. Nie obchodzą mnie w tym momencie Twoje fochy.
- Może gdybyś słuchał nie tylko swoich rozkazów, wiedziałbyś gdzie jest.
- Możesz odpowiadać normalnie, z łaski swojej. Gdzie jest? - ponowił próbę spokojnym tonem.
Utworzyła w swojej głowie wiarygodny obraz, który miał być wspomnieniem.
- Została na placu, przynajmniej tak mówiła. Dostała ponoć jakiś rozkaz, żeby coś posprawdzać, przygotować żołnierzy...
- Tak w nieoczekiwanym momencie zmienili jej obowiązki.
- A ty niby tego nie robisz? Przykładem jestem ja.
- Nie wyczułem jej na placu.
- Też jej nie wyczułam, widocznie gdzieś została wysłana.
- A...
- Panie Generale - zaczął Rex. - Musimy się spieszyć. Droidy coś planują i nie umiemy rozszyfrować co.
- Lecimy. - polecił.
~~Ahsoka~~
Spędziła noc w trawach obserwując budynek, gdzie znajdowali się normalni cywile. Próbowała rozgryźć jak wejść tak, aby wyjść z efektem i pokazać, że Republika nie da sobą tak manipulować.
Ale co jeśli znowu popełni błąd?
Skąd miała wiedzieć, czy tak długie trzymanie tych osób nie jest kolejnym planem? Stwierdziła, że mimo wszystko zrobi to, co według niej jest dobre. Najwyżej wyrzucą ją z Zakonu. Zastanawiała się skąd nagle wzięła jej się tak duża obojętność w podejściu w wielu sprawach. Czemu nagle stała się tak obojętna względem swojego życia? Co to ma oznaczać?
Po jakimś czasie zrobiła śpiąca, ale nie zamierzała poddawać się snu, lecz nawet nie wiedziała kiedy zamknęła oczy na resztę godzin. Spanie w trawach na terenie zajętym przez wroga nie było rozsądne i niebezpieczne, zwłaszcza dla Jedi, którzy na tej wojnie to najwięksi wrogowie Spearańców.
Kiedy się obudziła, była bardzo zdziwiona, że jeszcze jest w jednym kawałku.
Wschodzące słońce poraziło ją w oczy. Jej skórę dotykał miły, ranny wiatr, a do jej nozdrzy dobiegał ulubiony zapach - rosy. Lubiła poranki, to fakt. Jakoś nigdy nie miała problemów ze wstawaniem o wczesnej porze, ale to nie oznaczało, że raz na jakiś czas, nie może pospać dłużej, lecz takie sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. Im wcześniej się budziła, tym więcej miała czasu i możliwości.
Skontaktowała się z Atari, ale ta nie odbierała. Co miała robić? Nie była pewna czy może zacząć sama. Wolałaby z żołnierzami.
Postanowiła jeszcze poczekać.
Położyła się ponownie na brzuchu, a twarz schowała w ramionach. Rozmyślała nad wszystkim, póki nie usłyszała znajomych dźwięków, ale mimo to, podnosiła się powoli.
___________________________________________
*Zamykamy stołówki i knajpy przed Sonią! Ban za nielubienie sałatek! xD <3
Witam z mojego cieplutkiego łóżka. Porozmawiajmy o mojej wenie, co? 125 rozdział napisałam do końca w piątek, mam wenę na 3 one-shoty z czego dwa muszę napisać od nowa (jeden nowy, drugi słaby) lub dwa poprawić. Może jeszcze uda mi się w tym roku je opublikować, bo czekają od 2014, hehe :v
Mogę was z kimś, a raczej z czymś, zapoznać? O to mój Zeszyt!
Pewnie się zastanawiacie się, po co wam głupia pokazuję zeszyt, nie? Cóż, mogę stwierdzić, że jest on magiczny! Czemu? Cóż... to jedyna rzecz, która w tym momencie podtrzymuje moją wenę i mojego bloga? Łaj? Pojechałam na wakacje - zajęłam się one-shotem, co było błędem, chyba o tym już wiecie. Potem na wrzesień w miarę ogarniałam, potem przyszedł październik i gówno z tego było, a w grudniu byłoby bo ptokach, jakbym nie założyła mojego zeszytu A4. Cóż "tradycją jest" po lekarzu iść do sklepu... w poniedziałek, przed świętami, byłam na kontroli u lekarza, a potem w sklepie i poczułam wielką chęć kupienia zeszytu A4 w kratkę. Nie miałam pojęcia do czego go użyję, ale go chciałam. Wybrałam ładny i 24 grudnia zeszyt się przydaje! Od 110 przejrzałam rozdziały, a potem od 118 zaczęłam je spisywać. Jak widać mniej więcej zdjęciu. Do każdego wątku wybierałam główną akcję i ją zapisywałam. I robię to do teraz, nie gubię się, sprawnie się odnajduję, mogę ogarnąć co i jak, przez to, że dopisuję czasami więcej informacji, która pozwala mi kontynuować pewną sprawę. Jeśli piszecie "wielowątkowo", to myślę, że przyda wam się zeszyt i 3 lub, jeśli czujecie taką potrzebę, więcej zakreślaczy. Jakiś zeszyt, niekoniecznie A4 i w kratkę. Myślę, że A5 60kartkowy wystarczy, ale to zależy od własnej wygody. Mój zeszyt dla mnie odzwierciedla jakie mam duże pole do popisu :P
Dedykacja for al.
NMBZW!
Szczerze przyznał, że irytuje go ta cisza, a doskonale widział, że towarzysz też nie może usiedzieć na miejscu i bawić się głupimi dokumentami tylko działać jak najszybciej. To tylko maska. Tak naprawdę chciał osiągnąć najwyższą władzę, ale nie posiadał wspólników, nie zamierzał nikogo upokorzyć, zdjąć podstępem. Czekał cierpliwie, choć ten pierwszy nie uważał, że to dobry pomysł. Sądził, że za długo to potrwa, ale nie odezwał się ani słowem w tym temacie. Dobry kolega nie miał bladego pojęcia, że ktoś może znać jego plany.
Lepiej żeby tak zostało.
Westchnął i usiadł na kanapie patrząc z boku na pracującego.
Cisza była mu znana, ale niekoniecznie ją lubił. Oznaczała nudę, a przez nudę strasznie się męczył, bolała go głowa. Zdecydowanie wolał, kiedy pękała mu od pomysłów, a tak to czuł się jak zwiędła roślina, jak gnijący ogórek.
Wspaniały urzędnik podniósł głowę znad datapadu. Wpatrywał się w ścianę jakby doszukiwał w niej jakiegoś znaku, informacji, polecenia. Wyglądało to wręcz jakby doznał olśnienia, a raczej na pewno...
- Co jest? - zapytał pierwszy.
Drugi nie odpowiedział od razu. Oczy wbijał w ścianę jeszcze przez długi czas, ale odezwał się i raczył odpowiedzieć.
- Mustafar.
~~Atari~~
[Ranek, następny dzień]
W drodze do następnego punktu dostała wyraźny rozkaz stawienia się do "bazy", aby odpocząć. Zdała raport przez komunikat i skierowała pilota kanonierki do wyznaczonego miejsca obok zamku. Tam ukryła się z żołnierzami w jednej z komnat, żeby nikt ich nie wypytywał o Ahsokę. Niepostrzeżenie wzięła z Fives'em parę talerzy z potrawką i wyniosła do pokoju. Kiedy wszyscy zjedli, położyli się na materacach, które ona również przemyciła, po czym wszyscy poszli spać.
Nad ranem wybudziła wszystkich, zorganizowała śniadanie, przygotowali się, wezwała kanonierkę i udali się do ustanowionego miejsca dzień wcześniej.
Nie śpieszyło jej się zanadto. Jakoś nie miała ochoty spotkać Anakina i się mu tłumaczyć, gdzie jest Ahsoka, zwłaszcza, że poprzedniego dnia zwiała mu sprzed nosa jak najszybciej się dało, co raczej nie uszło jego uwadze. Drugim argumentem, przez który nie chciało się jej patrzeć na jakże uroczą, przystojną i oszpeconą jedną blizną, co dodawało mu większego uroku, twarz, to to, że strasznie się oburzyła kiedy rozkazywał jej tonem, jak do psa. A faktycznie, w tamtym momencie w jego głosie brzmiała jakaś wrogość, ale przecież nic mu nie zrobiła.
Skąd to się wzięło?
- Pani komandor. - zwrócił się do niej jeden z klonów, kiedy lecieli kanonierką. Przed chwilą go widziała jak ruszał głową, ale zbytnio się mu nie przyglądała, co nie oznaczało, że nie była pewna tego, iż dostał jakiś rozkaz.
Miała rację.
- Generał Skywalker prosi aby spotkać się w punkcie szesnastym. - poinformował.
Może sałatkę do tego? (Frytek tam nie ma, ale sałatki są. "Poza galaktykę" potwierdza info)*
- Jasne. - odparła. Nawet nie musiała mówić pilotowi, żeby skierował się w wyznaczone miejsce. Słyszał.
Wyczekiwała ze spokojem na tę chwilę, choć to nie była jakaś sytuacja, przez którą nie mogła usiedzieć z podniecenia.
Kanonierka wylądowała w wyznaczonym punkcie, gdzie Anakin czekał na nich z założonymi rękoma.
- Gdzie Ahsoka? - zapytał na powitanie.
- Własnej padawanki nie umiesz upilnować? - odparła Atari.
- Atari, nie drocz się ze mną z łaski swojej, dobra? Pytam się Ciebie poważnie: Gdzie jest Ahsoka. Nie obchodzą mnie w tym momencie Twoje fochy.
- Może gdybyś słuchał nie tylko swoich rozkazów, wiedziałbyś gdzie jest.
- Możesz odpowiadać normalnie, z łaski swojej. Gdzie jest? - ponowił próbę spokojnym tonem.
Utworzyła w swojej głowie wiarygodny obraz, który miał być wspomnieniem.
- Została na placu, przynajmniej tak mówiła. Dostała ponoć jakiś rozkaz, żeby coś posprawdzać, przygotować żołnierzy...
- Tak w nieoczekiwanym momencie zmienili jej obowiązki.
- A ty niby tego nie robisz? Przykładem jestem ja.
- Nie wyczułem jej na placu.
- Też jej nie wyczułam, widocznie gdzieś została wysłana.
- A...
- Panie Generale - zaczął Rex. - Musimy się spieszyć. Droidy coś planują i nie umiemy rozszyfrować co.
- Lecimy. - polecił.
~~Ahsoka~~
Spędziła noc w trawach obserwując budynek, gdzie znajdowali się normalni cywile. Próbowała rozgryźć jak wejść tak, aby wyjść z efektem i pokazać, że Republika nie da sobą tak manipulować.
Ale co jeśli znowu popełni błąd?
Skąd miała wiedzieć, czy tak długie trzymanie tych osób nie jest kolejnym planem? Stwierdziła, że mimo wszystko zrobi to, co według niej jest dobre. Najwyżej wyrzucą ją z Zakonu. Zastanawiała się skąd nagle wzięła jej się tak duża obojętność w podejściu w wielu sprawach. Czemu nagle stała się tak obojętna względem swojego życia? Co to ma oznaczać?
Po jakimś czasie zrobiła śpiąca, ale nie zamierzała poddawać się snu, lecz nawet nie wiedziała kiedy zamknęła oczy na resztę godzin. Spanie w trawach na terenie zajętym przez wroga nie było rozsądne i niebezpieczne, zwłaszcza dla Jedi, którzy na tej wojnie to najwięksi wrogowie Spearańców.
Kiedy się obudziła, była bardzo zdziwiona, że jeszcze jest w jednym kawałku.
Wschodzące słońce poraziło ją w oczy. Jej skórę dotykał miły, ranny wiatr, a do jej nozdrzy dobiegał ulubiony zapach - rosy. Lubiła poranki, to fakt. Jakoś nigdy nie miała problemów ze wstawaniem o wczesnej porze, ale to nie oznaczało, że raz na jakiś czas, nie może pospać dłużej, lecz takie sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. Im wcześniej się budziła, tym więcej miała czasu i możliwości.
Skontaktowała się z Atari, ale ta nie odbierała. Co miała robić? Nie była pewna czy może zacząć sama. Wolałaby z żołnierzami.
Postanowiła jeszcze poczekać.
Położyła się ponownie na brzuchu, a twarz schowała w ramionach. Rozmyślała nad wszystkim, póki nie usłyszała znajomych dźwięków, ale mimo to, podnosiła się powoli.
___________________________________________
*Zamykamy stołówki i knajpy przed Sonią! Ban za nielubienie sałatek! xD <3
Witam z mojego cieplutkiego łóżka. Porozmawiajmy o mojej wenie, co? 125 rozdział napisałam do końca w piątek, mam wenę na 3 one-shoty z czego dwa muszę napisać od nowa (jeden nowy, drugi słaby) lub dwa poprawić. Może jeszcze uda mi się w tym roku je opublikować, bo czekają od 2014, hehe :v
Mogę was z kimś, a raczej z czymś, zapoznać? O to mój Zeszyt!
Pewnie się zastanawiacie się, po co wam głupia pokazuję zeszyt, nie? Cóż, mogę stwierdzić, że jest on magiczny! Czemu? Cóż... to jedyna rzecz, która w tym momencie podtrzymuje moją wenę i mojego bloga? Łaj? Pojechałam na wakacje - zajęłam się one-shotem, co było błędem, chyba o tym już wiecie. Potem na wrzesień w miarę ogarniałam, potem przyszedł październik i gówno z tego było, a w grudniu byłoby bo ptokach, jakbym nie założyła mojego zeszytu A4. Cóż "tradycją jest" po lekarzu iść do sklepu... w poniedziałek, przed świętami, byłam na kontroli u lekarza, a potem w sklepie i poczułam wielką chęć kupienia zeszytu A4 w kratkę. Nie miałam pojęcia do czego go użyję, ale go chciałam. Wybrałam ładny i 24 grudnia zeszyt się przydaje! Od 110 przejrzałam rozdziały, a potem od 118 zaczęłam je spisywać. Jak widać mniej więcej zdjęciu. Do każdego wątku wybierałam główną akcję i ją zapisywałam. I robię to do teraz, nie gubię się, sprawnie się odnajduję, mogę ogarnąć co i jak, przez to, że dopisuję czasami więcej informacji, która pozwala mi kontynuować pewną sprawę. Jeśli piszecie "wielowątkowo", to myślę, że przyda wam się zeszyt i 3 lub, jeśli czujecie taką potrzebę, więcej zakreślaczy. Jakiś zeszyt, niekoniecznie A4 i w kratkę. Myślę, że A5 60kartkowy wystarczy, ale to zależy od własnej wygody. Mój zeszyt dla mnie odzwierciedla jakie mam duże pole do popisu :P
Dedykacja for al.
NMBZW!
Witam, piękny rozdział. Dużo weny życzę.
OdpowiedzUsuńDzień dobry :*
OdpowiedzUsuń"Malutka kropla spadła na soczyście zielony liść, którego w następnych chwilach zaczęły dotykać kolejne, a po paru minutach wielka ulewa wraz z wichurą, strasznie go uginała, ponieważ nie potrafił przeciwstawić się tak wielkiemu ciężarowi."- ale ja błagam xDDDD Ryczę ze śmiechu, jak to czytam :') Wybacz, ale ten opis jest po prostu kiczowaty ;')
UsuńAnakin, nie matkuj mi tu Atari! W końcu w jej rodzinnych stronach panowie nie są najlepiej traktowani... matriarchat rządzi!
Co do Ahsoki, jej podejście jest całkiem zrozumiałe. Wojna i chęć zemsty zmieniają ludzi ( w jej przypadku akurat obcych xD) i powodują u nich zachowania inne niż na co dzień. (Yaaay, brzmię jak ciocia Wikipedia!)
Rozdział krótki, ale nie będę krytykować, bo sama specem w pisaniu długich notek nie jestem.
Błędów chyba nie było, przynajmniej nie takich, które moje nędzne oko by wyhaczyło (ech, głupi blogger podkreśla -.- NIKT go najwyraźniej nie nauczył slangu -,-).
I w sumie, nie wiem, co mam jeszcze napisać xD
Niech Koc będzie z Tobą!
#Charczębokocham <3
A miał być krótki komentarz...
UsuńNo cóż, czasem nie wychodzi xD
Wiesz czemu jest kiczowaty? Bo go na Polskim wymyśliłam. Pani J. potrafi tak przynudzać, że potrafi nawet spartolić początek rozdziału XD
Usuń#Charczębokocham <3
Ahsoka co się z tobą dzieję. Mam nadzieję że to przejściowe. Jest ciekawie. Ja to jak pisałam plan drugiego sezonu to miałam huragan po czym on przeszedł. Mam nadzieję że będziesz miała dużo weny.
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Hello my Ditzy, hello my darling, hello my lucky bride... Emmm... Nieeee waaaażneee XD
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten pierwszy wątek ^^ Widać jak bardzo się rozwinęłaś właśnie po tym jednym pierwszym wątku (Sonia odkrywcą XD)
A Atari jakoś się upiekło, choć Ani dostawał białej gorączki ufff... XD JAK ŚMIESZ ZAMYKAĆ PRZEDE MNĄ BARY! PHI!
No ja też jestem w szoku, że Soka nadal jest w jednym kawałku bo znając ciebie... XD
I powiem ci, że taki zeszyt to serio dobra sprawa *potwierdzone info, sama taki prowadzę XD *
No i co mam jeszcze powiedzieć hm...
NMBZT!
Sonia
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Podobała mi się ta pierwsza część. I ten opis deszczu. Naprawdę bardzo fajne. A Anakin oczywiście od wejścia: gdzie ahsoka? mówię powarznie! nie obchodzą mnie twoje fochy! Dobrze że droidy coś tam knują bo inaczej wybraniec zamęczyłby Atari na śmierć tym swoim badaniem. A Ahsoka to naprawdę baaardzo mądra że tak sobie spokojnie zasypia w trawie. Gratulacje Smarku.
OdpowiedzUsuńCo do tych one-shotów to czekam na nie z niecierpliwością:)
NMBZT
Ahsoka (pisze jako anonim bo jestem na telefonie i nie chce mi się logować)
Super piszesz
OdpowiedzUsuń