niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdzial 132

Hej! :D Witamy się przed notką, niespotykane, co? Przychodzę do was z prośbą. Moglibyście zatrzymać playlistę na mym blogu i włączyć piosenkę Imagine Dragons - Second Chance, której urywki tekstu znajdą się w tekście? Dała mi wenę na wykończenie tego rozdziału w dwa dni i zacząć 133, czego dawno nie było.
Zapraszam do czytania! 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 


                                                   ~~Lux Bonteri~~

[Cztery dni po bitwie o Coruscant,. Onderon, pałac królewski]
    - Bonteri, nadal na ciebie polują. To, że Dooku nie żyje, o niczym nie świadczy. Dobrze o tym wiesz - Saw próbował przemówić Luksowi do rozumu, ale ten nadal nie słuchał.
    - Chciałbym to sam zrobić... - powtórzył Bonteri.
    - Wiemy - odpowiedział Saw.
    - Słuchaj, muszę pomóc Republice i znajdę Separatystów - upierał się chłopak.
    - Aang kazał ci tu przylecieć dla schronienia, bo wywiad podał, że chcą cię załatwić, a wiemy, że masz w Senacie jakąś wagę, więc siedź na tyłku i nas słuchaj! - polecił Saw.
    - Przestań na mnie wrzeszczeć! Zachowujesz się gorzej niż wcześniej. Jak dzikus! Nie chce mi się ciebie słuchać. Odsuwam cię od tej sprawy - postanowił Senator.
    - Gdyby Steela żyła i prosiłaby cię o zostanie, to też byś ją odsunął? - zapytał Saw. 
,,Older than water, Stubborn as stone,
There'll be no forgiveness for all that you've known."
    - Czemu jak każdy o niej wspomina, to ty się burzysz, a nagle teraz mnie nią szantażujesz? To twoja siostra!
    - Nie szantażuję cię, tylko pokazuję, że jestem do niej podobny, a moim obowiązkiem, względem niej, jest opiekowanie się twoim smarkatym tyłkiem!
    - Nie musisz, nie potrzebuję cię. Wyjdź stąd - rozkazał Lux.
    - Zakichany Separatysta! - wrzasnął Gerrera i jak najszybciej opuścił salę.
 ,,I get older and life fades but you remain
Open up again, I believe in second chances
Please let me in, oh, I believe in second chances."
    Król Ramsis odwrócił wzrok od zamykających się drzwi za żołnierzem i zmęczonymi oczami spojrzał na młodego senatora. Chłopak wydawał się bardziej przygnębiony niż wcześniej. Stary władca Onderonu nie miał wątpliwości, że stało się tak przez niezbyt uprzejme wspomnienie Steeli.
    - Kontaktowałeś się z Jedi? Pomogą Ci? - zapytał Ramsis wracając do tematu, dzięki któremu się spotkali.
    - Nie, bo ich nie prosiłem. Są zajęci krytyczną sytuacją na Naboo - odparł Bonteri. - Nie chcę ich w to mieszać. Ahsoki... padawanki Tano - poprawił się. - tym bardziej. Zbyt dużo jej się uprzykrzyłem. Zawsze jak spotyka mnie problem, to ona zostaje wysłana.
    - To też ma związek z twoimi uczuciami względem niej, prawda? I Steeli - domyślił się.
    - Co to ma do rzeczy z tą sprawą, wasza wysokość? - zmieszał się chłopak.
    - Mina była cudowną kobietą i otoczyła cię wielką miłością oraz opieką. Nie masz zbytnio dużo osób w swoim życiu. Chcę abyś mi zaufał, a wspominam to, bo się o ciebie troszczę i nie chcę, abyś postępował pochopnie.
    - Zapewniam cię, że w tej sprawie, uczucia nie grają roli.
,,Forgive me,
Forgive me."
    Stara miłość nie rdzewieje.
    Kochał Ahsokę i na Carlac to wykorzystał chroniąc swój tyłek, ale cały czas coś do niej czuł. Potem pojawiła się Steela. Ona go kochała, a on późno to zauważył. Za późno. Ale nie zamierza wykorzystać Ahsoki, jako plan awaryjny. Da jej spokój ze sobą, nie jest jej potrzebny nawet jeśli plotki o zniesieniu celibatu w Zakonie Jedi to prawda. Nie zamierzał mieszać się w jej życie, póki nie poprosi.
   - Znajdę ostatki Separatystów, zanim ich wysłannicy znajdą mnie - przemówił podchodząc do wielkiego okna, z którego obserwował ruch uliczny.
    - Sam? Potrzebujesz ochrony, senatorze. Nie chciałbym Cię puścić samego. A na pewno nie bez Saw'a.
 ,,I won't break you, I will not let you down
Open up again I believe in second chances."
    - Po śmierci Steeli, nasze relacje są jeszcze gorsze. Prędzej się tam oboje pozabijamy niż coś zdziałamy - zażartował Lux.
    - Musicie znaleźć wspólny język, zatroszczyć się o siebie. Dla Steeli.

                                                     ~~Ahsoka~~

    - Co z tą mapą? - zapytał.
    Ahsoka popatrzyła na szkice i spojrzała w bok na doniczkę z kwiatami, obok której stała konewka z brudną wodą. Wyciągnęła dłoń i użyła Mocy, by podnieść przedmiot z płynną zawartością i przechyliła lejek w dół tworząc kałużę na zapamiętanym planie sektora.
   - Po sprawie - orzekła opuszczając konewkę w dół, aby postawić ją na podłodze nie robiąc zbędnego hałasu, który już na początku mógłby im przysporzyć wiele problemów.
    Odwróciła się na pięcie i zaczęła iść tak szybko, jak tylko obrażenia jej pozwoliły.
    Masz za swoje. Po co się w to pakowałaś? Dobrze ci tak.
 ,,Oh, these days, oh, these days get heavy,
Hotter than friction subtle as sound,
There'll be no forgiveness for you to come around.
Oh, these days, oh, these days get heavy"
   Skręcili w prawo i dalej biegli prosto, ale mimo puszczenia wiązki Mocy i dokładnego sprawdzenia obecności droidów, możliwość spotkania rosła coraz szybciej. Tak też się stało.
   Zza rogu wyskoczyły trzy droideki z paroma droidami, których ona nigdy w życiu nie widziała. Separatyści nie oszczędzali na tej bitwie, skoro postanowili zaopatrzyć swoją armię w nowe automaty.
    - Schowaj się - poleciła Darredowi i mimo bólu wyciągnęła swoje miecze świetlne w tym samym czasie, kiedy droidy nacisnęły spust swoich broni. Po chwili było słychać tylko charakterystyczne dźwięki zderzenia się miecza świetlnego z pociskami.
    - Nie dasz rady sobie z tymi z ochronnym polem - krzyknął architekt zza murku.
    - Jeżeli uda mi się jakoś pokonać tamte droidy, to sobie poradzę z droidekami - odparła próbując go uspokoić, a następnie poderwała się w górę robiąc salto nad pociskiem niszczyciela. - Uciekaj stamtąd - krzyknęła do Darreda.
    - A ty? Przecież cię nie zostawię, ty mnie również!
    - Rób co każę. Spróbuję dołączyć.
    - Jak to spróbujesz dołączyć?! - zdziwił się. Nie chciał, aby dziewczyna tak bardzo się dla niego poświęciła.
     Nie ruszył się z miejsca, a kiedy Ahsoka zaczęła się cofać do tytułu, żeby mieć lepszą ucieczkę... albo w ogóle nie chciała uciekać? Kto ją tam wie! W każdym razie, i tak nie pozwoli jej zginąć. Gdy togrutanka stała dostatecznie blisko, wybiegł z ukrycia i pociągnął ją za sobą do cienia.
    - Co ty robisz? Zabijesz się! - wrzasnęła dziewczyna.
    Wyłączyła odruchowo miecze świetlne, choć nie powinna, i wycofała się z nim.
    - AU! - wrzasnął kiedy strzelono mu w nogę.
    - Darred!
,,Quicker than lightning,
Whiter than bone
If you can erase it then I can atone"
    Pociągnęła go w stronę budynków.
    - Musisz wytrzymać. Musisz biec, nie mamy czasu - ponagliła, mimo że wiedziała, że ledwo daje radę.
    - Przepraszam - powiedział, po czym nastąpił trzask tynku z jednej z kolumn. Droidy nie chciały dać za wygraną.
    Grrr... ci cywile! - wrzasnęła w myślach.
    - Musimy szybciej - poleciła, a on starał się, jak tylko mógł. Nie mieli wiele czasu, a roiło się tam od Separańskiej Armii.
    Cały czas miała w głowie jej najbliższe osoby. Czy jej wybaczą?
    - Ja... ja nie mogę. Moja noga...
,,Forgive me,
Forgive me."
    - Dasz radę - pocieszała go i weszli do jakieś kamienicy, a droidy przecież na pewno to widziały i przybędą, aby ich udupić.
    Weszli do jakiegoś mieszkania, gdzie meble walały się po podłodze, wszędzie leżał flimsiplast, ostatnie żarówki wypalały się przez co w większej mierze dom spowijał mrok.
    - Darred - zwróciła się do towarzysza, ale miał zamknięte oczy. Oparła go o ścianę i zaczęła lekko bić po policzku - Darred! Obudź się! Nie mdlej mi tu! Darred!
,, Goodnight"
__________________________________________
Rozdział... hmm... nietypowy, prawda? :P Myślę, że podoba się forma, jak najbardziej luźno mi się go pisało i w naprawdę krótkim czasie, jak na mnie oraz z wielkimi chęciami czego dawno, dawno nie było!
Dziś jest dzień internetowego przyjaciela! (Dzięki, Romi <3 [Tak, Sonia, od teraz tak cię nazywam]) Jeżeli takowego posiadacie, jak ja i Sonia, to złóżcie mu życzenia. Każdy przyjaciel to skarb, czy poznany w internecie, czy na miejscu... macie święto w każdym razie. Z tego co mi wiadomo, to ogólny dzień przyjaciela przypada 20 lutego, czy jakoś tak xD
Mam dziś dobry humor i forma rozdziału mi się tak podoba, że dedykacja dla:
WSZYSTKICH!
Ps. Ismena, słucham piosenkę "Euphoria" i cały czas mam przed oczami Ciebie! xD <3

NMBZW!  

9 komentarzy:

  1. Jakiś taki krótki ten rozdział?
    Darred! Idioto! Masz wrócić do Soli! Co ona zrobi? Po coś wyciągał Smarka? Ona by dała radę! Ah... Cywile...
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Heheheheh... Oj Kiwi, ty i te Twoje zabawne literówki xd Padłam xdd
    Daaaaw Luksoka! (To WCALE nie jest moja sprawka, wcale... ktoś ma jakieś wątpliwości?) Taaak Lux! Pobij się z nim! Solo po sql!
    Ty czk, czk... Darred!! Na cholere nie mdlej mi tu! Nie umieraj, bo wpędzisz Soke w jeszcze większe kompleksy i co wtedy?! No?! Kiwi I want answers! Ale nie takich w stylu Marlene!
    NMBZT! <3
    Sonia (albo Romi, ale zabije cie za to xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, witam...
    Kurde, Darred wpędzi Ahsokę rzeczywiście, w jeszcze większe kłopoty. Kurde, dlaczego każdy mdleje w takich sytuacjach?? Tego nie wie nikt. Ahsoka, musisz dać radę!
    Dobra kończę ten mój bezsensowny komentarz i lecę do mnie!
    NMBZT!
    P.S zapraszam cię do mnie!
    http://zapomnij-zyjdalej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Rób co karzę"
    Taka szybka wizja Ahsoki z batem.
    Czemu ona karze Darreda? Nie ma na to czasu xDDD
    Śliczny ort xD Chyba mój ulubiony jaki może być ;)
    Czemu nikt nie pamięta, że "karze" jest od karać nie od kazać :P
    Co do rozdziału, niektóre cytaty zupełnie nie podpasowały pod tekst, inne wbiły się idealnie, szczególnie to "goodniht" *-*
    Ogólnie to rozdział jest cudny ^^ Ja tam w sumie chcę żeby ktoś umarł (Ahsoka).
    Doobra, Luksoka <3 Kto tego nie kocha xDD

    NMBZT!! <3
    (pierwszy raz od dawna kom tego samego dnia, co rozdział :P)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, jestem...nie chce mi się komentować. Nigdzie, dzisiaj nie. Ale rozdział jak zwykle świetny - piosenka też ^^ Darred, żyj! Głupi, głupi... Soka sobie poradzi... dobra, koniec, lecę pisać opisy walki (na to mam wenę!).
    NMBZT!
    P.S.: Dzięki za dedyk :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hey hop, przybywam!
    Dzięki za dedykt ;*
    A więc... Fajne! I znam tą piosenkę <3
    Imagine Dragons 4ever :3
    Są literówki, ale niewiele :b
    Nie mam pojęcia co napisać, jestem po czterech godzinach spędzonych w sklepie i jedną nogą w grobie -,^
    NMBZT, Sithari

    OdpowiedzUsuń
  7. No to Ahsoka ma problem :D
    Darred wiedział kiedy zemdleć ^^
    Piosenka bardzo mi pasowała do tego rozdziału. Zwłaszcza kilka cytatów idealnie wpasowało się w tekst.
    Raaaany, ty też masz takiego lenia? (Czyt. Na szkołe)
    Zamiast wkuwać plastykę do nocy zdecydowanie wolę sobie poczytać i pokomentować Twojego bloga (dziękuję mój wybawco xD)

    Omom, co by tu jeszcze napisać... Uwielbiam to opowiadanie w tej kwestii nic się nie zmieniło :3

    Wszystkiego najlepszego z okazji dnia internetowego przyjaciela :* (hah, na początku napisałam nauczyciela xD)

    Życzę weny, której nigdy za mało ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... pytanie namber łan:
      1. Można się z Tobą skontaktować na gg ma plany i jesteś mi potrzebna do ich realizacji xD
      2. Ufasz mi, że mi życzysz wszystkiego dobrego z okazji przyjaciela? xD :)
      3. Ucz się, a nie moje wypociny czytasz! xD

      Dziękuję, wzajemnie <3

      Usuń
  8. Oto jestem. Tak… znowu spóźniona! :D
    Rozdział naprawdę fajny.
    Nie wiem, czy jestem chora psychicznie, ale liczę na śmierć Darreda… (Zostawmy to bez komentarza xD)
    Czemu nie umiem czytać i słuchać muzyki jednocześnie…?! xd
    Wiadomo… trochę zryta bania. :D
    Ale nie zbaczajmy ze ścieżki. Miałam komentować rozdział, a nie prowadzić monolog!
    Dziękuję za dedyk!
    Czy tylko ja nie lubię Luksoki? *Ma w ręce nóż, aby się obronić*
    Czekam z niecierpliwością na następne! C;

    NMBZT! ^.^

    OdpowiedzUsuń