niedziela, 20 listopada 2016

Rozdział 153


~~Ahsoka Tano~~

[Osiem dni po narodzinach bliźniaków, Coruscant, Świątynia Jedi]
    W południe dostała wezwanie do sal uzdrawiania, gdzie znajdował się Lux Bonteri. Nie widziała go bardzo długo i za każdym razem, kiedy się pojawiał, był zupełnie innym człowiekiem. Stwierdziła, że albo już tak ma, albo dojrzewanie przypadło mu na jego obecny wiek.
    - Musimy zacząć pracę nad przywracaniem kontroli nad twoim ciałem. Nie możemy dłużej trwać w takim stanie rzeczy. To nas oboje wymęczy - odezwał się w myślach Qui-Gon.
    - A jest taka możliwość? - zdumiała się dziewczyna.
   - Osobiście, kiedy Ojciec powierzył mi zadanie, myślałem, że to ja będę siedzieć w twojej głowie. Myślę, że skoro Moc ma taką potęgę, aby przywrócić cię tym sposobem do życia, to da się wywrzeć na niej wpływ i odwrócić nasze role - wyjaśnił zmartwychwstały mistrz.
   - Weź pod uwagę, że musimy wziąć się za nasz osobisty grafik. Nie chcę, abyś czuł się ograniczony w moim ciele, jeśli nasze próby nie doszłyby do skutku. Jakby nie patrzeć, teraz ty jesteś jego właścicielem i dostałeś szansę, więc czemu miałbyś jej nie wykorzystać?
    - Ale sama widzisz, jak inni patrzą. Anakin też dziwnie reaguje. W sumie, lepsze to, niż gdybym miał być tu sam. Obserwowanie ciebie, niewiele przyniosło. Nikt przez obserwację nie zdoła poznać człowieka, a zachowanie danej osoby ma inny sęk. Nikt nie jest w stanie dowieść prawdy o nas samych.
    - Rozumiem.
  Podeszła do drzwi z numerem dwadzieścia trzy. Wejście rozsunęło się, a Qui-Gona oślepiły promienie słońca wpadające przez ogromne okno na prawej ścianie. Tuż na wprost znajdowała się prycza, na której leżała jakaś kobieta licząca sobie nie więcej jak dwadzieścia sześć lat. Przy nieprzytomnym ciele czuwał senator Bonteri.
    - Czyżby znalazł zastępczynię dla Steeli?
    - A co? Jesteś zazdrosna? - zażartował Mistrz Jedi.
    Lux podniósł wzrok znad twarzy dziewczyny. Na widok padawanki Tano uśmiechnął się z ulgą, wstał z krzesła i podszedł do niej. Qui-Gon, wyczuwając, że trzeba, wyciągnął ramiona Ahsoki w celu przyjacielskiego uścisku z jej przyjacielem, na co chłopak się zgodził.
    - Co się stało? - zapytała.
    - Mam problem - zaczął.
    Dziewczyna czekała na wyjaśnienia.
    - Chodzi o Zygerrię. Mam małe porachunki.
    - Co jest?!
    - Chcesz powiedzieć, że też miałeś z nimi do czynienia? - dopytywał Qui-Gon,
    - Jak to "też"?
    - Już dwa razy miałam z nimi styczność - poinformowała.
    - Czy chociaż kanclerz o tym wie? - zaciekawił się Lux.
    - Chyba tak, ale nie rozpowiada tego, póki nie będziemy pewni co takiego planują Zygerrianie. Dzięki temu nie wznieci niepotrzebnego zamieszania.
    Lux uniósł lekko prawą brew.
    - Ostatnie zdanie wypowiedziałeś po zbyt "qui-gonowemu" - zwróciła uwagę dziewczyna.
   - Wyjdziesz na dojrzalszą - posłał jej myśli dawny Jedi. Wyobrażał sobie jak wzrusza przy tym ramionami. - Opowiadaj.
   -  Wywiad Republiki podał, że jestem poszukiwany przez specjalny rozkaz Grievousa. Byłem na Raxus i trochę tam narozrabiałem. Szukałem Dooku, planowałem na niego zasadzkę... okazało się, że polecieli na Coruscant. Kiedy władze doniosły, że znajduję się na planecie, musiałem stamtąd uciekać, jak najszybciej. Zarzucono mi wykroczenia, z którymi nie miałem nic wspólnego. Na Raxus zostały wysłane jednostki Jabby o sprowadzenie niewolnic i niektórzy się nimi zabawili, ale to na mnie zeszła cała wina. I nie jest podane, że to niewolnice, tylko niosą się plotki, że to zwykłe nieletnie obywatelki. Ja i gwałt, jeszcze czego! Nie wiem czy to mi jest zrobione na złość czy kolejny chwyt propagandy, ale zdecydowanie uraziłem dumę wielkiego blaszanego generała. Uciekłem na Onderon, co było wielkim ryzykiem. Po drodze dowiedziałem się o śmierci Dooku. Ponadto, przysłali informacje, że Grievous kazał się ukryć całej radzie. W pewnym barze pojawili się Zygerrianie. Podsłuchałem ich rozmowę o kryjówce rady, przerwali w połowie i wyciągnęli mnie zza ściany, skłamałem, że jest z neutralnej planety, że ścigamy Dooku i jego konfederację za próbę zniewolenia ludu. I tak zaczęła się współpraca. Okazało się, że lecą na Mustafar, wróciłem na Onderon, pokłóciłem się z Sawem, ale ostatecznie poleciał ze mną i małą garstką żołnierzy. Udało się, zabiliśmy ich, wyłączyliśmy armię droidów, ale pozwól, że uwzględnię szczegóły. Przygotowaliśmy się na zdradę, zwłaszcza po tym, jak usłyszałem, że chcą się nas pozbyć. Uciekliśmy z tego z tego miejsca i wysadziliśmy je. Podczas ucieczki Batis ucierpiała. - Senator spojrzał na dziewczynę leżącą na pryczy. - Ostatecznie nie żyje jeden z dowodzących... albo paru. Twoje informacje utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie tylko na Separatystach im zależy...
    - Załatwię ci audiencję z Radą Jedi - obiecała Ahsoka.
    - W to nie wątpię. Chciałem znać twoją opinię.
    - Te larwy wszędzie się panoszą...
    - Nie umiem ocenić, zwłaszcza w jednej chwili... - odparła dziewczyna.
    - Czyżby?
    - Mam mętlik w głowie - przyznała.
    - Mnie masz jedynie w głowie, a ja już sobie wyrobiłam zdanie i mam swoją teorię.
    - Potem ją ujawnimy. On chce jeszcze coś powiedzieć. Wyczuwasz?
    - Coś jeszcze się stało? - chciała się upewnić.
    - Podczas tego całego zamieszania, zwłaszcza na Onderon, miałem trochę czasu, żeby przemyśleć to i owo - przyznał.
    - To nie wróży nic dobrego!
    - Wiem, że znoszą wam celibat.
    - Ja wiedziałam, że to jakiś sen! Bo niby dlaczego mieliby mnie uwięzić we własnym ciele, które trafia w posiadanie nieżyjącego Mistrza Jedi? Skąd istnienie takich osób, jak Ojciec, Syn i Córka? To nie ma sensu! To jest jakiś chory sen...
    - Z przykrością informuję, że to nie sen. Zwłaszcza, że takie sny to podpowiedzi Mocy, więc za zwykłą wyobraźnię nie możesz tego uznać. Jedi nie działają tak samo jak reszta galaktyki. Mamy pewne zdolności. Zapominasz o tym... bo jesteś oszołomiona, masz jakąś nadzieję. Chcesz coś usłyszeć...
    - Ponoć nie masz dostępu do moich uczuć w moim teraźniejszym stanie!
  - Ale pozostały wspomnienia, a niektóre kończą się dopiero w dalekiej przyszłości. Właśnie przyszedł czas na jedno z nich.
    - Zakochałem się w tobie. Chcę z tobą być!
    - Ktoś tu chyba zmienił orientację. Powodzenia!
    - Ahsoka!
_______________________________
Ten rozdział usunął się w połowie przez widzi mi się bloggera >.<
Mam nadzieję, że jest spoko!

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Obecność Ahsoki i Qui-Gona jest strasznie chaotyczna :/
    I przeczytaj jeszcze raz wypowiedź Luksa, bo ona teś jest chaotyczna xD Mogłabyś ją jakoś delikatnie po zmieniać, bo mam mętlik w głowie jak to czytam.
    Pod koniec to z orientacją - przecież między nimi zawsze była nić romansu, więc o co chodzi, przecież nigdy nie było można odczuć, że Lux jest gejem xD Czy pp ja coś źle zrozumiałam, bo mój mózg jest spacziny przez prawie codzienne rozmowy Ja, Marcin, Kuba vs Kartofel o homoseksualizmie? XD
    I ogólnie z tym ciętym językiem Ahsoka jak zwykle mnie wkurza :D I nie ogarniam dlaczego Ahsoka jest tylko świadomością, a Qui-Gon, który też umarł i to całkiem dawno temu, nagle przejął ciało obcej dziewczyny :p

    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu! Ostatni fragment, cudny! Cały rozdział jest cudny! ♡ ten fragment: Ostatnie zdanie wypowiedziałeś po zbyt "qui-gonowemu" JEST GENIALNY xD gify mi nie działają albo wklejam tu tylko zdjęcia... Dużo dialogów! Wszystko super wyjaśnione i wgl! Och, przepraszam że ostatnio nie napisałam komentarza ale tak jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Dużo nauki... testy....

    Olga wcale cie nie lubi 🐘

    NMBZT! ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. HIhihi... Widze, ze Meg się doprosiła? XDD
    Rozdział bardzo mi sie podoba, szczególnie rozmowy Qui-Gona z Soką ^^ ostatni tekst mnie rozwalił na łopatki, biorąc pod uwagę to, oczym ci mówiłam i za co kazałaś mi się leczyć XDD Ale no teraz sama mi dajesz powody XDDD I wreszcie jakaś akcja yaaaaay XD Stęskniłam się za wojną :P
    OK, biorąc pod uwagę, że znowu coś szwankuje ja kończę XDD
    NMBZT! <3
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  4. Luksokaaaaaaaa *.* A może jnazej ich nazwać? Quiluksoka? Ciekawe... naprawdę zastanawia mnie, jak czułby się Qui-Gonn, gdyby doszło do pocałunku z Luksem... o matko, ostatni fragment rozwala XDD To jest najlepszy rozdział nowego sezonu, zdecydowanie XDDD W ogóle tak mi się chce śmiać z tego Twojego połączenia Ahs i Gonna... naprawdę no ja nie wyobrażam sobie, jak oni się dogadają 😂😂😂😂😂
    Ja akurat nie zgodzę się z Jawa, bo mi się wydaje, że ja zrozumiałam cały ten dialog między Luksem, Ahsoką i Qui-Gonnem. Ale znając życie zrozumiałam to źle, bo jak Ida nie rozumie a ja rozumiem to jest aż niemozliwe... W ogóle jest fajnie.

    NMBZT!

    Dziecinka;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiwi jesteś geniuszem. Ten rozdział jest super.
    Hmm, ciekawe jak by Qui-Gon zareagował jakby Lux pocałował Sokę. XD W sumie to teraz na Sokę powinno się mówić on, czy ona? Bo już nie wiem.
    Troszkę się gubię w tych dialogach w głowie i nie w głowie, ale to chyba dlatego, że od razu, nie wiedzieć czemu zaczynam się śmiać.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń