niedziela, 27 listopada 2016

Rozdział 154


~~Ahsoka Tano i Lux Bonteri~~

    - Zdziw się pytając "Co?!"
    - Co?! - powtórzyło ciało.
    Lux wpatrywał się w dziewczynę wyczekując odpowiedzi, ale kiedy ją uzyskał, został zbity z tropu. Sądził, że nie powinna być zdziwiona, w końcu już się całowali, patrzyli na siebie TYM wzrokiem, a ona pyta "Co?!"! Czy naprawdę on wygląda na tak głupiego czy ona sama z siebie traktuje go niepoważnie. Czy coś się zmieniło? Czy zniesienie celibatu miało wpływ na jej reakcję?
    - Kocham cię, chcę z tobą być - powtórzył.
    - To nie jest możliwe! - zaprzeczył Qui-Gon.
   - Hej! To ja tu podejmuję decyzje! - skarciła go Ahsoka. Ironia towarzysząca jej odzewowi sprawił, że Qui-Gon nie miał pojęcia czy faktycznie traktować jej zdanie poważnie.
    - Czy ty się naśmiewasz?
    - Może - odparła niewinnie.
    - Ty nic do niego nie czujesz. Potwierdzasz?
    - Potwierdzam. Wyciągnij nas z tego bagna.
    - Ahsoka, posłuchaj - zaczął ponownie Lux. Poczuł, jakby nagle tracił coś więcej niż miłość jednej osoby. Miał nadzieję, że Batis nie wyszła ze śpiączki i ich nie podsłuchuje, bo by cała czerwień kosmosu znalazła się na jego twarzy.
    - Lux, zapomnij - przerwała mu dziewczyna.
    - Co? Posłuchaj... - dalej brnął Bonteri.
   - Nie, to ty posłuchaj. Nie będę wchodzić w związki z kimkolwiek. To, co do ciebie czułam, już dawno zdołałam zdławić.
    - Nawet jako Jedi nie masz takiej mocy, aby kontrolować swoje uczucia.
    - Ale potrafię zapomnieć. Zwłaszcza, że nie było cię przy mnie. Nie ciągnie mnie do związków, nie znieśli jeszcze celibatu, a nawet jeśli to zrobią, ja tego nie wykorzystam - postanowiła.
    - Nie możesz tak mówić! Nie wiesz co będzie potem. Nie odtrącaj mnie! - poprosił i zbliżył się do niej chcąc w jakiś czuły sposób chwycić ją za nadgarstki.
    Dziewczyna uniosła dłonie w ramach protestu jednocześnie niemo imitując odtrącanie.
    - Nie zrozumiesz - przekonywała.
    - To mi to wytłumacz! - polecił chłopak.
    - Nie. Nie mogę. To moja tajemnica.
    - Możesz mi zaufać...
    - NIC CI NIE POWIEM! - wykrzyczała.
    Ahsoka zasłoniła usta dłońmi.
    - To... to niemożliwe.
    - To byłaś ty, Ahsoko!
    - Wynośmy się stąd! - nakazała.
    - Przyjdzie po ciebie jakaś posłanka rady. Do zobaczenia - pożegnali się i wyszli.

~~Anakin Skywalker~~

[Ten sam dzień, dwie godziny później. Coruscant, apartament senator Amidali]
    Anakin Skywalker pochylał się nad białą kołyską ozdobioną różowymi dodatkami. Na milutkim kocu leżała malutka dziewczynka licząca sobie zaledwie osiem dni.  W odróżnieniu od swojego brata, nie chciała spać. Według raportu Padme, zazwyczaj spała albo tylko jękami domagała się przewinięcia lub nakarmienia. Zawsze, kiedy miała otwarte oczy, jej usteczka wykrzywiał grymas smutku. Teraz, kiedy widziała swojego tatusia, zdawała się być zahipnotyzowana.
    - Przebierasz? - zaproponowała kobieta. Skywalker popatrzył na swoją żonę, jakby się przesłyszał. On? Przebrać dziecko? Wstyd się przyznać, ale, mimo że został ojcem, nie zdążył się przygotować do roli, którą sam sobie zgotował.
    Powaga Amidali zmieniła się w rozbawienie, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
    - Wyglądasz, jak mały Annie, który chciał pomóc nowym przyjaciołom - skomentowała.
    - Nie miałem czasu - odpowiedział zmieszany Anakin. - Ugh! - jęknął i zakrył twarz dłońmi. - Nie będę dobrym ojcem.
    Kobieta podeszła do niego i dotknęła jego ramienia.
     - Ej, żołnierzu,  nie poddajemy się! Gorsze bomby są na polu bitwy - zażartowała. - Weź ją na ręce.
    - Będzie zabawnie - stwierdził, ostrożnie wyciągając córeczkę z posłania. Położył dziecko na przewijaku i zaczął rozbierać ją z różowych bodów. Następnie wystarczyło odkleić pampersa, oczyścić intymną część ciała i założyć nową "bieliznę". Proste. Czy aby na pewno?
    Jedi zawahał się. Padme cały czas go obserwowała, więc kiedy ten ujrzał prezent od swojej pociechy, na twarzy pani senator zagościło jeszcze większe rozbawienie.
    - Nikomu ani słowa - zagroził.
    - Oj tam, oj tam - zbyła go kobieta. - To co, po...
    - Zostaw! Jakoś to zrobię - zapewnił.
    Padme pokręciła głową i podeszła do łóżeczka swojego synka.
    Anakin zmiął brudną od kału wilgotną chusteczkę i wrzucił ją do kosza. Wziął z opakowania kolejną i "poprawił". Następnie sięgnął po nowego pampersa po czym zaczął go zakładać Lei. Gdzieś parę razy słyszał, że dzieci w tych chwilach są strasznie marudne oraz wiecznie ruszają nóżkami przeszkadzając. Leia taka nie była. Leia nie poruszała się jakoś drastycznie i wiecznie miała skierowany wzrok na ojca.
    - Założyłeś tył na przód - zauważyła żona.
    Rycerz Jedi spojrzał z dekoncentracją  na swoje dzieło i zdziwiony zapytał:
    - Co?!
    - Żartowałam - uspokoiła go małżonka.
    Przewrócił oczami, dopiął ostatni guzik w bodach małej i włożył ją z powrotem do kołyski. Opierając się o krawędzie mebla, spojrzał na zegar wiszący na korytarzu, po czym ze smutkiem ogłosił:
    - Czas na mnie.
    - Ile cię nie będzie?
    - Mam nadzieję, że góra dwa tygodnie.
    Podszedł do niej i ją przytulił.
    - Dostałam wezwanie do Świątyni - poinformowała. - Chcą abym zeznawała w sprawie Zygerrii.
    - To nie jeden problem, z którym musimy się zmierzyć. Ventress nie żyje - oświadczył.
    - Co? Czy to cię aż tak interesuje?
    - Ventress została zwerbowana do uruchomienia wirusa. Rozkaz 66 to jej dzieło. Wiadome jest nam, że posługiwała się Mocą i mocą sióstr nocy. Ponoć miała amnezję i wtedy odzyskała pamięć. Jedi postanowili z niej coś wyciągnąć, powiedziała im nawet ważne fakty o Separatystach. Rada Jedi sprowadziła ją do Świątyni. Niewiele to dało, więc kazali jej wracać na Kamino i wyłączyć to. Nie udało jej się i o drugiej próbie nie ma mowy. Nie żyje, a oni nie chcą mówić, jak zginęła. Znaczy, chcą kogoś w celu dochodzenia i wtedy powiedzą.
    - Aang nie mówił nic Senatowi - zorientowała się.
   - Ponieważ nie chcemy zamieszania. Poza tym, senat skupia się na reformach. Słyszałem, że wszystko idzie zgodnie z planem.
    - Ale mimo wszystko - to Kaminoanom nie spłacimy długu.
    - Spokojnie, to też moje zadanie.
    - Ty i dyplomacja? - zdziwiła się.
    - Ostatnio dobrze mi idzie - zapewnił.
    Pocałował ją w czoło i poszedł w stronę lądowiska.
    Na sercu poczuł ciężar strasznego smutku. Nie tylko dlatego, że musiał opuścić żonę i dzieci, które zobaczył dopiero trzeci raz w życiu, ale musiał wziąć udział w pogrzebie swojego kompana - Rexa. Miał złudną nadzieję, że po wojnie będzie wszechobecny spokój, ale nie przywiązywał uwagi do faktu, że jego obowiązkiem, jako zwycięzcy, jest posprzątanie tego całego bajzlu. Ponadto, bardzo martwiły go relacje z Ahsoką i jej zachowanie. Dziewczyna stała się taka... nieobecna. On rozumiał, że to szok, próba powrócenia do normalności. Uważał, że Rada powinna pozwolić jej lecieć z Mistrzem na Kamino. Zostawienie padawanki w świątyni nie przywróci obojgu zdrowego rozsądku.
__________________________________________WAŻNE!
CO DO DIALOGÓW:
Wiele osób się gubi. Więc:
1) Normalna czcionka, to słowa Ahsoki, jako ciało, postura, fizycznie. Jest przedstawiona jako rodzaj żeński, bo to kobieta, aczkolwiek napiszę "On", bo to Qui-Gon odpowiada za jej ciało i ON wypowiada jej słowa.
2) Kursywa, to myśli Qui-Gona bezpośrednio skierowane do Ahsoki.
3) Kursywa i pogrubienie, to myśli Ahsoki, których nikt nie słyszy i są skierowane bezpośrednio do Qui-Gona.
Zapraszam na one-shota o Luksoce -> [KLIK]
Zakładka "Kiwi", została zaktualizowana.
NMBZW!

4 komentarze:

  1. Ahsoka Tano to najbardziej irytująca postać na tym blogu -.- Ma siedemnaście lat, przeżyła wojnę, a mam wrażenie jakby miała czternaście. No, ale nic. Lepiej byłoby powiedzieć, że raczej nie przepadam za Qui-Gonem, a nie Ahsoką, bo bez niego była normalna i fajna.
    Ogólnie to najbardziej współczuję Luksowi, widać, że ją kocha, ale Ahsoka najwyraźniej nie zna takich uczuć xD
    Dobra, sorki, że podchodzę do niej tak krytycznie, ale jestem zwolenniczką Luksoki, więc wiesz ;)

    Pozdrawiam
    NMBZT ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć ^^
    Anakin w roli ojca... Jejku, anakin i Leia? To dopiero ej est dziwne połączenie... Wiem, że jak w kanonie Vader ją porwał to była rozmowa między nimi, ale no... I gdzie jest Luke? Jak nadal czekam ♡
    Ogólnie to ja te dialogi nawet rozumiałam, ale CO ROBISZ LUKSOCE!?!?
    Muszę zaspokoić Luksokę, więc idę czytać One-Shot :)))
    NMBZT!

    Dziecinka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam witam ^^
    Rozdizał bardzo mi się podoba... Czy naprawdę tylko ja nie miałam kłopotu z rozróżnieniem Ahsoki i Qui-Gona? LOl.. Ale popieram Meg - COŚ TY ZROBIŁA LUKSOCE?! Ech, po tobie powinnam się chyba tego spodziewać, prawda? :p
    Och, Annie... Jakiż ty nieporadny jeśli chodzi o dzieci XDDD Aż prawie mi ciebie żal... Choć... NIE nie jest XDD
    NMBZT!
    Sonia (chciałam napisać Kiwi lol XDD)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde! BLOGER JEST GŁUPI! SKASOWAŁ MI SIĘ KOMENTARZ! GRRR! czy tylko ja się nadal gubię w dialogach? Wydają mi się takie chaotyczne... Ale chyba ja jestem jakaś dziwna czy coś. Opisy pod koniec fantastik bombastik! jest ogl super! COŚTY ZROBIŁA LUKSOCEEE!! GR!

    OLGA WCALE CIĘ NIE LUBI ♥

    OdpowiedzUsuń