niedziela, 12 lutego 2017

One-shot: Zbuntowany kupidyn, pisiont twarzy bałaganu

W głównych rolach... zresztą, zobaczycie! Pozdrawiam Wafla!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Wiecie co to jest marzenie posiadania magii, którą możecie zdziałać wszystko? Dosłownie wszystko? W moim przypadku byłaby to tona żarcia, po którym bym nie przytyła. Nie tyć nie tyję, fakt, no, ale... ogółem zatamować? Sprawić, że telefon będzie działał jak należy, wpływać na czyjeś decyzje sprzyjające mi... oczywiście, wszystko z rozwagą. Myślę, że ja to mam. Ja mam, ale ktoś nie! Ktoś, mam na myśli moją psychikę i jeszcze mistrza Yodę.
     Po galaktyce krążyły różne pogłoski o tym, że każdy ma możliwość posiadania magii i zrobić, to, co mu się podoba. Najpierw trzeba na nią zasłużyć wytrwałością. Mistrz Yoda wykazał się niezwykłym egoizmem i postanowił wyruszyć na wyprawę. Podczas gdy galaktyka walczyła z różnymi przeciwnościami losu, on zapuszczał się w zaczarowane zakątki i szukał magii.
     Znalazł.
     Znalazł ją skubany przede mną!
    Byłam blisko, naprawdę, nie kłamie. I choć jestem od niego wyższa o dziewięćdziesiąt cztery centymetry, to nie zdołałam wejść w ten głupi mały tunel. A wy się dziwicie, czemu chciałam nie tyć. Bo miałabym tę magię i w ogóle.
     A mózg ostrzegał. Jawa mówiła, że boli ją głowa, źle się czuję... i musiałam sama pracować. No... nie musiałam, ale wybiegłam, bo po co czekać cierpliwie! A mogłam czekać, to teraz masz! Muszę uporać się z tym... O NIE!
*****
     Yoda chwycił swą gimerową laseczkę, która od jakiegoś czasu została jego różdżką - no kto by nie skorzystał z pakietu dwa w jednym?! - i postanowił zrobić psikusa. Od trzech lat obchodziło się te walentynki w świątyni, wszyscy byli sparowani, to... czemu nie okazać swoje pięćdziesiąt twarzy i nie narobić w tym wszystkim bałaganu? Niecny plan godny... małego, zielonego stworka. Stwierdził, że póki galaktyka żyje w niewiedzy, to fajnie się zabawić. Potem będzie naprawiać błędy swoje i przeciwników. Jest święto, lepiej się radować, zrobić pewną odskocznię!
     Machnął swoim... przebrzydłym, niecnym kijem i... narobił bajzlu.
     Czemu nie?!
*****
     Nagle wszystko, co miało mieć jakiś swój schemat w tegoroczne walentynki, straciło sens. Wszyscy się pozdradzali i zakochali w osobach z czego powychodziły dziwne pary. Każdy widział w innym coś naprawdę dziwnego i zadziwiającego oraz dostawali odwzajemnione spojrzenia. Między innymi dlatego, że każda z tej dwójki odwalała kompletnie idiotyczne rzeczy. Niektóre związki same w sobie były niespotykane i czasem nawet dziwne i myślę, że jest to tak nietypowa sprawa, że trzeba to opisać i pokazać światu oraz nasłać służby porządkowe.

ZDRAJCA:

 

     Ahsoka stała się dla niego nikim. Mgłą, powietrzem, czymś nieuchwytnym i rozpuszczającym się przy choćby lekkim dotknięciu. Jedyna osoba licząca się w jego życiu, to Detrui Killara. Strzała amora podziałała na niego niczym silnik. Odrzucił od siebie togrutankę i po prostu pobiegł. Gdzie? Sam nie wiedział, nie miał pojęcia co go popycha, co spowodowało to uczucie. Było piękne i niebezpieczne. Czuł, że pożądanie może mu zrobić krzywdę, a innym - jeszcze większą... kto by się tam tym teraz przejmował! Miał ważniejsze sprawy na głowie! Uczucie pchało go tak bardzo, że chyba pobił swój rekord w biegach.
    Skręcił w prawo, jego twarz stała się bledsza przez obszerne okna wpuszczające w korytarze ponure odcienie nieba i biel śniegu. Spotkał tam Deturi, o której śmiało można powiedzieć, że ktoś wcisnął jej w oczy dwa serca i wyglądała niczym emoji ze świata Ziemia... pozostawmy porównania na później. Albo na nigdy najlepiej.
    Biegli w swą stronę, wpadli sobie wzajemnie w ramiona i namiętnie pocałowali. Miny padawanów przyglądających się tej scenie były po prostu bezcenne. Nikt nie ogarniał co się dzieje. Bo fakt, że Deturi Killara miała serce, to naprawdę dziwne i wręcz niespodziewane zjawisko. Lux Bonteri za to szczycił się tym, że miał okazję pocałować się parę razy z Ahsoką Tano i wyznać miłość. Ponadto! Cały żart tkwił w tym, że cała Świątynia od zawsze wiedziała, że Det i Soka - w duecie z Atari Orgeen, oczywiście - to rywalki do usranej śmierci. Nie trzeba być nie wiadomo jakim detektywem, aby wiedzieć, że wszyscy, z obecnych osób na danym odcinku korytarzu oraz ci, którzy dowiedzą się z plotek, podekscytowali się tym, że przeczuwali pojedynek. O miłość.
     Tak.
     Dokładnie tak.
     Właśnie dlatego istniał kodeks! Nieźle, nie? Kto by pomyślał!
    W trakcie, kiedy Killara i jej przyszły mąż, wybranek... do końca dnia zwanego walentynkami, wyznawali sobie miłość i przyrzekali wieczność, zza ściany był widoczny skrawek długiego ucha tego małego skrzata i intryganta Yody!
     ŁAPAĆ GO!

PRZYJACIELE NA WIEKI:


   Chazer kochał dni wolne. W trakcie ich trwania oddawał się grom video wraz ze swoim najlepszym  przyjacielem. Żadne z nich nie obrażało się na drugiego wygraną. Śmiali się, komentowali. Wszystko było jak należy. Może nie całkiem...
     Coś ich zmusiło do myślenia, iż wszystkie rzeczy, które robili nie były kwestią dobrego kontaktu z przyjacielem, ale zrozumienie to wydawało się znajdować na jeszcze wyższym szczeblu. Pozycji, którą nie można już nazwać przyjaźnią, bo to za słabe, bo to zbyt sprzeczne.
     - Chazer - odezwał się Niro.
     - Wido - odparł... przyjaciel.
     - Kocham cię - powiedzieli równocześnie.
     Kiedy mieli zbliżać się do siebie w celu pocałunku, gromada adeptów wkroczyła do pokoju gier i oboje wybili sobie ten pomysł z łbów. Podbiegła do nich Ashla i zagadnęła:
     - Co robicie?
     - Gramy - odpowiedział zgodnie z prawdą Motess. No... nie całkiem.
     - Przecież grę zastopowaliście - zauważyła.
    - Tak, bo wbiegły rozwydrzone dzieci i nam ją przerwały. Musieliśmy zatrzymać, bo wydawało się, że obdziera was ktoś ze skóry - wytłumaczył Wido. Nie dało się ukryć, że był zdenerwowany.
     - Tu jest Wookie - ostrzegła dziewczynka.
     - I co z tego?! Ashla, zajmij się czymś pożytecznym dla siebie, dobra? - Nie wytrzymał i wyszedł wzburzony z pomieszczenia.
      - Co mu się stało? - zdziwiła się togrutanka. - Nie chciałam...
    - Spokojnie, to nie twoja wina. Nic nie zrobiłaś. Po prostu ma pewne problemy z jakimiś sprawdzianami. Treningi coraz cięższe. Wiesz... ma zastępstwo. Będzie dobrze - zapewnił adeptkę i wyszedł spokojnym krokiem za swym obiektem westchnień.
     Czego się spodziewał chcąc wyjść za nim? Że znajdzie go przy drzwiach? Westchnął wyobrażając sobie, że będzie musiał przeczesać całą świątynię by go znaleźć.
     Zrobił parę kroków w przód i coś go porwało w zaułek. To była ręka. JEGO ręka. Wido przycisnął Chaza do ściany i zaczął namiętnie całować.


POLITYKA UCZUĆ:


     Po co się ograniczać? Lepiej wyjść z poza murów świątyni i zrobić burdel jeszcze w Senacie, bo tylko tego brakuje, naprawdę. Cała tajemnica Padme i Anakina, to już kompletnie nic, zero. Szlag trafił całe ich małżeństwo momencie, kiedy Naberrie znalazła się w nie swojej sypialni, a dokładniej w mieszkaniu Baila Organy, który jest żonaty. Padme gnając do tego człowieka w podskokach, tak że się za nią wręcz paliło, nie czuła nic innego, jak tylko uczucie pałające do niego. Zapomniała o Anakinie, o swoim małżeństwie. Organa zresztą też.
     Patrzenie ta było czymś bolesnym, raniącym, bo zapomnienie kogoś, kogo się tak bardzo kochało przez dla jednych długi, dla drugich krótki czas. Zdrada jest bardzo skomplikowana i niezrozumiała dla wielu, nawet dla tych, którzy tego się dopuścili lub są tego ofiarami. Właśnie dlatego, jest trudno komuś wybaczyć, bo nie wie się za co się wybacza.
     W całym tym zamieszaniu, Anakin wcale nie pozostawał dłużny. Silnym, a zarazem zupełnie nieprawdziwym uczuciem, Yoda przez swoje głupie czary połączył go z Aaylą Securą. Co miało na to wpływ? No tak, głupie pytanie - nikt nie wie. Możemy się domyślać, że padło na nich, ponieważ oboje byli pragnieniem wielu osób, to znaczy - wielu osobom się podobali. Aayla, jak na Twi'lekankę przystało, to bardzo seksowna i śliczna kobieta. On, przystojny facet, z niewinną twarzą, hipnotyzującymi oczyma oraz blizną na oku w ogóle go nie oszpecającą, a wręcz przeciwnie - przyciągają jeszcze więcej kobiet. (To był ten moment, kiedy słuchałam "Przez twe oczy zielone")
      Oboje, Secura i Skywalker, dopuścili się tej samej, fizycznej zdrady co dwoje senatorów. Osoba, najbardziej na tym cierpiąca, to Kit Fisto, który, niestety, to zauważył.

WIERNE:


     Chyba najlepiej na tym wszystkim skorzystały silne przyjaźnie. Kolejnymi, sparowanymi osobami stały się Mirlea i Atari. Podczas wyczerpującego treningu dziewczyny zapragnęły przestać ze sobą rywalizować tak, że pot lał im się po całym ciele, ale tańczyć. Tańczyć... cokolwiek, najbardziej tango. Chyba dlatego, że jest to pełen emocji taniec i ogółem mieści w sobie wiele namiętności i... co?
     Mimo wszystko, bardzo rozsądnie stwierdziły, że nie zatańczą tanga, bo nie umieją, więc zaczęły się wygłupiać jak na dobre przyjaciółki przystało. Ale sala, choć była ogromna, to dla nich za mała. Stwierdziły, że najlepszym pomysłem będzie wyjść na ulicę, do dzielnicy, która tętni życiem. Nie jakieś podziemia i kluby. Stwierdziły, że lepiej wytańczą się przy radosnej muzyce na górnych poziomach, podczas jarmarku. Coruscant dawał naprawdę wiele możliwości.
      W południe był największy gwar i największa impreza. Podczas przemarszu tłumu przez ulice, festynowa muzyka budziła nawet najbardziej tłumione emocje w sercach. Ludzie wreszcie wybuchli pełnią energii i miłości. Wszystkie uczucia zostały wylane, jak woda z już pełnego zlewu. Nikt nie zamierzał zakręcić tego kranu. Dziewczyny wykorzystały to i jak wiele innych osób - zaczęły okazywać sobie uczucia, bo tak podziałała na nich magia miłości wywołana przez Yodę. One nie wiedziały, ale też ich to nie obchodziło. Po prostu czuły się szczęśliwe, całując się, przytulając, trzymając za dłonie i tańcząc. Nikt nie robił im wyrzutów za coś, co nie było często spotykane publicznie.

ROZWIĄZANIE:


      Wielu zostało zapomnianych w ten dzień zakochanych, a przez to - zranionych. Chciałam to uratować, ale uwierzcie mi - ten mały psotnik zmieści się wszędzie. Myślicie, że tak łatwo wejść w jakąś klitkę? Wnerwił mnie strasznie tym zamieszaniem, pod koniec dnia wydawało mi się, że już wszystko jest stracone, bo niestety moja kondycja jest na pozio... och, żartuję! Moja kondycja nie ma żadnego poziomu! Tak serio, chciałam poprawić ją w tym roku, ale z przyczyn zdrowotnych muszę odłożyć na następny rok. W każdym razie, póki mogę jeszcze biegać bez żadnej myśli, że wszystko szlag trafi, ganiałam go po całej Świątyni. Szukałam po zakamarkach... dobra, nie będę wymieniać, bo zajmie to wieczność.
     Wiecie gdzie ostatecznie znalazłam tego zielonego gnojka?
     W jego pokoju!
     Ugh! Wy wiecie iloma kebabami będę musiała uzupełnić te stracone kilokalorie? Wiecie ile czasu będę musiała przeleżeć jedząc słone i słodkie przekąski? Tak z dwie godziny wystarczą.
     W każdym razie, wyrwałam mu ten głupi badyl i machnęłam różdżką, aby wszystko naprawić...
******
     Ahsoka podniosła się gwałtownie. Pot lał jej się po plecach.
     - Co za pokręcony sen - stwierdziła.
     Resztę nocy przeleżała i nie próbowała zasnąć. Nie chciała wracać.
_________________________________________
Pozdrawiam fandom fok - Patataja i Bejbe, to raz.
Pozdrawiam Wafla aka Miszczu Yoda, to dwa.
Pozdrawiam chore pomysły, to trzy.
Nie pozdrawiam ludzi, którzy od piątku świętują walentynki, to ostateczne cztery.
Po piąte, walentynek nie obchodzę, ale jakby ktoś był tak dobry i kupił mi kebsa w akcie okazania miłości, to ja nie pogardzę, chętnie przyjmę i przytulę.

NMBZW!

2 komentarze:

  1. Cóż, nie mogę ukrywać, że było to o wiele lepsze od wczorajszego o-s. No najbardziej chyba spodobała mi się wyjątkowo naturalna i idealna miniaturka o pewnych dwóch panach ^____________^
    Aayla i Anakin - świetna para, tak na chwilę. Pasuje mi to do nich.
    Chaz i Wido, Chaz i Wido, CHAZ I WIDO <3<3<3
    Awwwwww *________*
    Nie no, serio, brak mi słów xD
    Atari i Mirlea fajnie, dla mnie bomba ;)
    Fanklub doczekać najlepszy :*****
    Ogólnie bardzo szybko mi się to czytało ^^

    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekaj, czekaj... ZE WHAT?! Matko, Yoda tak by zrobił? XDD
    Awesome. Ciekawie to wszystko się zadziało. Wiesz, jak to czytam, to mam ochotę napisać coś w tym stylu, ale nie mam pomysłów na jakieś tam one-shoty. Nie ogarnaim, czemu miałam ich tyle rok temu xd Jak dla mnie walentynki są o tyle fajnym świętem, że nie trzeba do szkoły przychodzic w mundurkach XD Ja bym chciała dostać na walentynki... chociaż w sumie to już wszystko mam :p Czekolady zapas, żelki, oreo... A nie. Możnaby nieco ogarnąć nauczycieli z tym sprawdzianami.
    Dobra, nie podobają mi się Chaz i Widok razem ;_; Jakoś tak... dziwne to.
    Dobra, kończąc moja wypowiedź - Papa!
    NMBZT!
    Dziecinka :*

    OdpowiedzUsuń