niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 165


~~Anakin Skywalker~~

[Dwudziesty pierwszy dzień odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Świątynia Jedi]
    Około dziesiątej rano postanowiono go poinformować o stanie jego padawanki. Wytłumaczenie? "Nie martwiliśmy cię, ponieważ masz rodzinę.". Co? Ahsoka to też jego rodzina, jego siostra. Co to za durne wyjaśnienia? Nic się nie zmieniło, nadal prowadzi podwójne życie, ale tego nie ukrywa. Dawniej jakoś od razu go wzywali i świadomość o jego życiu, ma to opóźnić?! Jakieś żarty! Zanim pójdzie do Ahsoki, zamierzał zrobić awanturę. Tak się bawić nie będzie.
    Na wstępie kazano mu wejść do centrum dowodzenia. Wspaniale! Od razu będzie mógł się z nimi rozprawić.
    - To są jakieś żarty?! - wybuchł na powitanie.
    - Co masz na myśli? - zdezorientował się Ki-Adi-Mundi.
   - Jak to co?! Dostaje wiadomość o tym, że Ahsoce coś się stało, nie mówiąc o tym, że nadal nie wiem co, to jeszcze się dowiaduję, że znaleźliście ją około szóstej, a mi to zgłaszacie po dziesiątej idiotycznym usprawiedliwieniem. "Bo masz rodzinę.". Co to miało być?! Żarty sobie robicie? Trzy lata potrafiliście mnie powiadamiać na czas, od razu, a teraz, z racji tego, że moje małżeństwo jest wam wiadomw, ma to zmienić?! Pierwszy i ostatni raz!
    - Dob... - próbowała zapewnić go Shaak Ti.
    - Gdzie ona jest? - dopytywał.
    - W salach uzdrawia... - odparła mistrzyni.
    - W której? - przerwał znowu.
    - Jest nieprzytomna. Stój tu i słuchaj! Może ją wybudzą do tego czasu, a może nie. Masz słuchać. Mamy ważne informacje.
    - O co chodzi?
    - Aayla dotarła z Kitem do konwoju niewolników. On poleciał za nimi. Są w drodze na Ryloth. Zostaniesz wysłany do pomocy w blokadzie planety. Pozwolimy im wylądować. Ty zajmiesz się z Obi-Wanem utrudnianiem im zniewolenia.
    - To ich jedyny punkt? - zdziwił się młodzieniec.
    - Nie. Wysłali jeszcze sto innych. Ostatni konwój rusza na Tatooine. Wysłaliśmy tam misję w celu negocjacji. Albo Jabba się do nich przyłączy albo oni pozbawią go władzy.
    - Jabba sobie na to nie pozwoli. A kasa mu w tym pomoże. Ponadto, będą mieli dość trudne zadanie. Zygerria. Kupcy wiedzą na co stać zygerrian. Znają historię o Bezkresnym Imperium. Zygerria chce ponownie rządów, chcą być potęgą lepszą i silniejszą, a co za tym idzie - okrutniejszą. Tatooine to skrytka największych szumowin. Staną do wali za kamuflaż, a jak się dowiedzą, że Republika sprawuje piecze nad tą wielką kuwetą, to stwierdzą, że odpuści im za pomoc. Nie żeby coś, ale na waszym miejscu obgadałbym tę kwestię z Aangiem. Brutalnych zatrzymać i złagodzić im lekko karę, a resztę zostawić.
    - Chcesz, żebyśmy przepuścili największym zbirom? - zdziwił się Ki-Adi-Mundi.
   - Mistrzu, sprawiedliwość należy się każdemu. Mimo wszystko, jeśli nam pomogą, to będzie najbardziej sprawiedliwe. Pomyślcie, czasem krztyna odpustu jest jak najbardziej na ręku. Obu stronom - tłumaczył dalej Skywalker.
   - Podoba mi się to logiczne myślenie - skomentowała Stass Allie. W sumie, to Anakin nawet jej nie zauważył. Tak, jak jej kuzynka, wolała siedzieć cicho.
    - Będę wdzięczny, jeśli weźmiecie ze mnie przykład, gdyby Ahsoce znowu coś się stało - poprosił ironicznie.
    - Skończ z sarkazmem. Zrozumieliśmy za pierwszym razem - obiecała Togrutanka.
    - To wszystko? Kiedy mam lecieć?
    - Za trzy dni. W ciągu nich będziesz przychodzić na dwie godziny narad. Jeśli Ahsoka będzie w dobrym stanie, trzy dni poświęcisz również na jej treningi - poinformował cereanin.
    - Żegnam. Niech Moc będzie z wami - powiedział na odchodnym Anakin i skierował się do sal uzdrawiania.
    No wspaniale! Nie dość, że i tak już miał dość, że niewolnictwo ma się roznieść, to zaczęło się bardzo szybko. A co jeszcze jest lepsze?! Że będzie jakaś wojna gangów niewolnictwa. Jabba przeciw... jakieś drugiej larwie, co kocha zniewalać innych. Na jedno wychodzi.
    Śmiecie, podoo, larwy, robale, gnojki, skurczybyki! Ugh!
   - Barriss - ucieszył się Anakin, kiedy ją zobaczył. Odruchowo ją przytulił, bo wiedział, że przeżywała ciężkie chwile. On też by nie zniósł, gdyby Ahsoka ucierpiała tak strasznie, ale każdy to wie. Raz jakieś pięćdziesiąt dni temu, a jeszcze wcześniej na Mortis. - Jak się trzymasz?
    - Jakoś. Trudno mi się przyzwyczaić do jego nieobecności. Najgorsze jest to, że nie otrzymał takiego pogrzebu, na jaki zasługuje. Znowu to moja wina. Najpierw mój przyjaciel, teraz drugi. To straszne. Zobacz co z Ahsoką.
    Otworzył drzwi.
    Jego oczom ukazała się padawanka Tano z posiniaczoną twarzą oszpeconą dodatkowo bliznami.
    - O co chodzi? - zdziwił się.
    - Znaleźli ją w sali treningowej. Prawdopodobnie medytowała po nocach. Aayla trochę działa na naszą niekorzyść. Stass Allie też. Powiedziały im, że tak samo wyglądała na Naboo i teraz prócz Zygerrian mają kolejne zmartwienie, jak jakieś uroki i Yoda grzebie w Mocy. Nie zdziwię się, jeśli będą chcieli cię przesłuchać. Zwłaszcza, że Obi-Wan im odmawia oraz odmówił za ciebie raportu z Naboo. Są luki w dokumentach.
    - To nie tak, że nie chciałem składać zeznań. Po prostu są sprawy, o których mówić nie można, a ja musiałem wtedy powiedzieć jakieś słowo, które mogłoby naprowadzić Obi-Wana na odpowiedni tok myślenia. Rada nie zrozumie i nie wolno im wiedzieć. Wie nasza trójka i niech tak zostanie, Barriss.
    - Wiesz co z tym zrobić? - zapytała wskazując na ciało przyjaciółki.
    - Myślę, że... - zaczął i podszedł do uczennicy. Ujął jej dłoń w swoją. Cała opuchlizna zeszła, jej twarz wróciła do dawnego stanu. Podniosła się oszołomiona i ciężko dyszała. - Witamy wśród żywych, Ahsoka.

~~Ahsoka Tano/Qui-Gon Jinn~~

    - Hej - powiedział Qui-Gon. - Rycerzyku - dodała Ahsoka.
    Zdanie odbiło się echem w ich wspólnym umyśle.
    - O co chodzi?
    - Też się zastanawiam.
    - Zadziało?
    - Spróbuj.
    Ahsoka próbowała wypowiedzieć choćby jedno słowo, ale nie umiała. Nie chciało się przedrzeć przez skorupę jej ciała.
    - Myślę, że albo to są przebłyski, albo mogę mówić zaraz po tobie.
    - Spróbuj jeszcze raz.
    - Nie... jestem... jakoś... słaba.
    - Ahsoka... Ahsoka!
    Poczuł jakąś dziwną pustkę.
_______________________________________
No dobra, powiem wam tyle, że od niedzieli będzie się działo! :D

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Jestem nowa i nie przeczytałam jakoś więcej rozdziałów, ale powiem, że fajnie, fajnie.
    Zapraszam do mnie, mam dopiero prolog, ale to i tak dużo jak na moje lenistwo
    http://temptation-ahsokatano.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Co się dzieeejeeeee o co choooooodzi XDD Seryjnie o co chodzi XDDD Zaczynam się powolutku gubić, hm... Ale dobra, damy radę, cos nam styknie przeciez, prawda?
    Starszne którtkimi zdniaaimi się posługujesz osttanie, heh... Nie zaboli jak będa dłuższe, naprawdę <3
    Kc!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako że dopiero skończyłem czytać całość mogę powiedzieć jedynie że piszesz zajebiś...... Znaczy się bardzo mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pomyślcie, czasem krztyna odpustu jest jak najbardziej na ręku." - nie ogarniam tego zdania, jakieś przysłowie, którego nie znam?
    "Cała opuchlizna zeszła, jej twarz wróciła do dawnego stanu. Podniosła się oszołomiona i ciężko dyszała." - twarz, czy opuchlizna? Składnia leży xD
    Trochę chaotycznie, od jakiegoś czasu masz problemy ze składnią :/
    Dlatego też troszeczkę się gubię, przyzwyczajona raczej do twoich ambitniejszych, bardziej przemyślanych tekstów. Może zamiast gonić na ilość przeczytaj sobie kilka razy rozdział, poprawiaj i pójdź na jakość?
    Niech Ahsoka zginie xD Lubię, jak giną główne postacie.
    I to, co powiedziała Sonia - zdania złożone są pięne, korzystaj z ich uroku xD
    Ogólnie dziwne rzeczy się dzieją. Trochę nie ogarnęłam pierwszego fragmentu, za dużo dialogu, za mało opisu xD

    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mi się... podoba. :)
    Jedyne co, to nie rozumiem reakcji Anakina. Dlaczego woli się najpierw wykłócać o niepoinformowanie, a nie biec do swojej bliskiej? Kompletnie mi to nie pasuje.
    Nie mam talentu do pisania długich i wyczerpujących komentarzy, więc to by było na tyle.

    NMBZT! :)

    OdpowiedzUsuń