niedziela, 5 lutego 2017

Rozdział 164


~~Ahsoka Tano/Qui-Gon Jinn~~

[Dwudziesty dzień odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Świątynia Jedi]
    Po rozmowie o Anakinie, Ahsoka rzadko kiedy się odzywała. Postanowiła, że Qui-Gonn będzie radził sobie sam. On natomiast był pogubiony, ale mimo wszystko dawał radę z rzeczywistością i coraz bardziej próbował kontaktować się z drugą stroną. Miał po prostu dość. Czuł, jakby komuś coś ukradł, odebrał siłą, a przecież nie tak to wszystko miało wyglądać. Jego miejsce, jest na pozycji przypasowanej Ahsoce.
   Pewnego dnia sobie odpuścił. Pozbawiony nadziei, zasnął czekając na kolejny dzień bez odpowiedzi, niepewności doprowadzającej do szaleństwa.
    Obudził go niepokojący chłód. Otworzenie oczu było strasznie złym pomysłem. Już na wstępie został oślepiony przez wszechobecną biel. Umrzeć nie mógł umrzeć... co za głupota! I tak już dawno nie żyje! Czyżby to...
    - Długo musiałem czekać aż się obudzisz - rzekł Ojciec głosem zafochanej księżniczki.
    - Więc jesteśmy kwita. Ja musiałem czekać dłużej na twoje odpowiedzi - odpowiedział z wyrzutem Jinn.
    - Qui-Gonie, jak to możliwe, że posiadłeś naukę Jedi, jaka niewielu jest znana, a nie potrafisz sobie poradzić z odmianą losu?
    - Nie tylko mojego. Owszem, zrobiłem wiele dla Obi-Wana i Anakina, nie mówiąc o psychice, ale poradzić sobie z czymś, co ma wpływ na całą galaktykę?
    - Możesz wiele, ale nie potrafisz się za to zabrać bo rozprasza cię brak zdecydowania dziewczyny. Dlatego wziąłeś jej rolę - wytłumaczył władca Mocy.
    - Ale mogę to zmienić. - Qui-Gon wiedział. Wiedział, że tak może być, a teraz miał stuprocentową pewność.
    - Oczywiście, ale nie powinieneś - ostrzegł Ojciec.
    - Po odzyskaniu swojego ciała byłaby bardziej skołowana...
    - Dokładnie.
    - Zawsze można ją przygotować.
    - Musiałbyś dokonać niemożliwego - oświadczył Ojciec.
    - A więc żadna różnica, skoro i tak mi to pozostało - odparł Jedi.
    - W takim razie, dowiedź tego i nie zawiedź mnie!
******
    Obudził się gwałtownie, ale zdecydowanie świadomy tego, że jest około godziny trzeciej w nocy. Zdecydowanie był pewny tego, że nie zaśnie przez resztę czasu, którą przeznaczono mu na spanie. Sprawdził czujność Ahsoki i zaczął rozmyślać nad różnymi rozwiązaniami. Kombinował z tym, co już dawno mu przyszło na myśl. Choć Ahsoka cały czas stała na swoim i niechętnie chciała brać udział w tym przedsięwzięciu, to tak samo, jak Qui-Gon wiedziała, że to konieczne. Tak długo nie pociągną.
    - Qui-Gonie - odezwała się po godzinie. - To prawda? Skontaktowałeś się z nimi?
    - Dali mi pewne wskazówki - odparł.
   - Nie dali ci. Sam je znalazłeś. Nic ci nie powiedzieli, tylko cię zmobilizowali. Mimo wszystko, mają racje. To może się nie udać.
   - Ahsoko, problem w tym, że ja już swoje przeżyłem. To twoje życie, moje dawno przepadło. Błędem było przysyłanie mnie tu. Potrzebuję twojej pomocy.
    - Wydaje mi się, że najchętniej teraz byś poszedł ćwiczyć.
    - Nie mogę zasnąć.
    Ahsoka skorzystała z faktu, że może panować nad swoim ciałem i podniosła ciało.
    - Co ty wyprawiasz?
   - Sprawiam, że przestaniesz się męczyć myślami i zaczniesz działać. Za ćwiczenia nikt nas nie ukarze - zachęciła go.
******
    Podeszli do wielkiego okna w sali, którą wybrali na próbę. Ahsoka uwielbiała panoramę Coruscant. Bywały chwilę, w których oddałaby wiele za spokój na przykład Shili, czy Felucia. Oddałaby wiele za powrót do dawnej skóry i naprawdę podziwiać otaczający ją dany świat. We wszystkim znajdzie się dobro i zło, a ona zawsze miała ten niezwykły optymizm i potrafiła dostrzec wiele dobrego. Tak strasznie się zmieniła, zagubiła. Pragnęła wrócić do momentu, kiedy to miała te czternaście lat i ironię, która potrafiła strasznie zirytować Anakina, ale on nie miał jej tego za złe. W końcu wojna ją zmieniła, a opętanie Barriss jeszcze bardziej.
    Czy uda jej się wrócić?
    - Gotowa? - upewnił się.
    - Działaj. Jeśli wiesz od czego zacząć - poleciła.
    Usadowił się krzyżując nogi.
   - Spróbujemy połączyć się Mocą telepatycznie. Znaleźć jakąś wiązkę, coś fizycznego i czego możemy dotknąć.
    Skupili się oboje. Ahsoka wyobraziła się, że ma swoje ciało, że czuje. Nie, że może nim jakoś się poruszać, ale czuje, że ma ręce i nogi. Wyobraziła sobie jak prostuje plecy. Tak dawno nie medytowała. Dłuższa przerwa miała dużo zalet. Była niczym odkupienie, zwłaszcza wtedy, kiedy działo się za dużo i pragnęło się wielu, dobrych odpowiedzi.
    Po jakimś czasie poczuła jakby kopnął ją prąd, ale wiedziała, że im się udało. Wiedziała, że teraz będzie łatwiej, gdyby chcieli spróbować jeszcze. Skupiła się na sile tej wiązki, nie pozwolić na rozerwanie się tej więzi, ale i tak pękła.
    - To moja wina - usprawiedliwił się Qui-Gon. - Za szybko chciałem przejść w fazę drugą. Euforia.
    - Masz tyle lat, a zachowujesz się jak dziecko - zaśmiała się.
    - Starość nie radość - dołączył się. - Spróbujmy jeszcze raz. Dobrze nam poszło.
   Oboje skupili się ponownie i o wiele szybciej złapali powiązanie między sami. Wiedzieli, że powinni je przez jakąś chwilę pielęgnować, pozwolić jej się zadomowić i upewnić ją, że pomagają sobie wzajemnie. Przekonać ją, że ma wielką wartość. Po prostu, obchodzić się, jak z dzieckiem.
    W pewnym momencie, oboje dali sobie znak, że to ta pora. Skupili się jeszcze bardziej. W dobrych momentach napierali na wiązkę jeszcze bardziej. Qui-Gon próbował jeszcze złapać jakiś kontakt z drugą stroną. Nie to, że z trójcą. Powiedziano mu, że skoro posiadł pewną potęgę, to poradzi sobie bez nich. Próbował szperać w korzeniach swojej wiedzy, którą nabył tam.
    Ahsoka poczuła uniesienie. Jakby lewitowała. Coś ją wessało i na pewno w jej ciało. Tam, gdzie powinna się znaleźć.
    Ciało togrutanki nabrało sinego koloru, oczy zrobiły się żółte. Skóra wyglądała jak popękany bruk. Postura jej śmierci z Mortis.
    Opadła nieprzytomna na ziemię.
____________________________________
Dzień dobły! Kto ma ferie i ma napisać referat i nie wie jak się za niego zabrać? Tia, to ja.

NMBZW!

3 komentarze:

  1. I am ;)
    Łoł, jednak usmiercasz Ahs? A co z Luksoką? :( To niesprawiedliwe, że tyle rzeczy się dzieje tej małej togrutance.
    No dobra, tak poza tym to uwielbiam ich wątek, ale tu nie jestem pewna czy wszystko zrozumiałam. Mam nadzieję xd Chyba zabiorę się za pisanie, mam nadzirję że wena mi dopisze. W sumie jeszcze sporo testów itp mam, ale nie chce mi się nauczyć i nie są trudne, także na razie jest goooddddddd
    Sory za długość koma, na prawdę nie mam na niego weny XD
    NMBZT!
    PISZ REFERAT MATKO

    OdpowiedzUsuń
  2. No...no... rozdział jest naprawdę ciekawy!
    Już minęło dosyć czasu odkąd dotarłam na tego bloga i wreszcie postanowiłam komentować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Woah, młoda! Co to ma być?! W sensie... CZY TY JĄ ZABIŁAŚ CZY CO TO MA BYĆ?! LASKA NOOOO!! Ja miałam obiecane co innego >.< Ale Ojciec jako zafochana księżniczka mnie rozwalił na łopatki XDD Ja pp to widziałam oczami mej wyobraźnie XDD No pp coś pięknego XDDD
    Wybacz, że nie skomentowałam wcześniej, ale wiesz, szkoła, meh... Na szczęście teraz to JA mam ferie i mg się bawić w pisanie yaaaay ^^
    NMBZT!!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń