niedziela, 22 kwietnia 2018

Rozdział 199


~~Ahsoka~~

       Czuła się jak nieodpowiedzialny szczeniak, a przecież dawno z tego wyrosła. Jej pyskowanie ograniczało się do wyrażania swojego zdania ostrym tonem wtedy, i tylko wtedy, kiedy jej nie słuchano a wiedziała, że na pewno ma rację. I zawsze ją miała w takich sytuacjach. W każdym razie, miała ochotę komuś wygarnąć, że ma taki nawał obowiązków, a musi biec do Padme. Tak... prośby jej przyjaciółki były dla niej ważniejsze od rozkazów jakichkolwiek Mistrzów Jedi. Nawet Yody. Zobowiązała się jej pomóc. Poza tym, dobrze im robiło wzajemne towarzystwo, więc wiekowy Mistrz trochę oko. Czasami. Zazwyczaj uważał, że to już przesada i musiał ją hamować, ale ona i tak robiła swoje i szła do Obi-Wana po pewnego rodzaju przepustki. Gorzej jak znajdował się na misji, wtedy nawet raz dostała szlaban i myślała, że wyjdzie z siebie. Tyle dobrze, że trwał on jeden dzień. Co najlepsze, Yoda znalazł jej zajęcia. Niestety - nieskutecznie odciągnęły jej od wewnętrznego dramatyzowania, co mentor wyczuł i po prostu sobie odpuścił kolejne takie akcje, więc po prostu kończyło się na reprymendach i jej błaganiach o przepustkę, mimo że tak naprawdę miała aż za wiele swobody. Choć ona nie była tego do końca świadoma, to niestety jej zachowanie oznaczało, że jej przywileje to dla niej za mało, wykazywała się dużą pychą przez co Rada Jedi próbowała jej to jakoś ograniczyć, żeby nie popadła w mrok, choć obdarzyli ją niezwykłym zaufaniem puszczając ją i łamiąc wobec siebie obietnice "Nie, już się nie damy, zostaje w świątyni". Da się bez maślanych oczek? Da.
       Zostawiła dzieci Skywalkera pod opieką Luminary Unduli i pobiegła do hangaru, aby wsiąść za stery śmigacza i udać się pod gmach senatu, gdzie miała odebrać Padme i udać się na główne lądowisko. Mimo wszystko, nadal zachowywała trzeźwy umysł i zastanawiała się, po co jest jej tam dokładnie potrzebna? To bez sensu, przecież to uchodźcy. Ile razy przybywał transport z uchodźcami i Amidala jej nie potrzebowała. Poza tym, z tego co Ahsoka wiedziała, Yoda już tam był, więc mieli przedstawiciela Zakonu Jedi i to jeszcze przewodniczącego Rady. Czego chcieć więcej? Tak czy siak, poleciała. Nie potrafiła odmówić. Anakin nie pochwalałby nie udzielenia pomocy Padme. Przecież zobowiązała mu się. On o tym prawdopodobnie nie wie. Nie liczyła na to, że może być inaczej, nie wyczuwała go, więc czy on wyczuwał ich? Wątpiła w to. Na pewno nie. Z jednej strony, to nawet mogłoby być możliwe zważając na to, że Palpatine ich zwodził z taką łatwością. Ale ta czasy już minęły. Przynajmniej tak Jedi uważali. Próbowali uważać, zauważać najmniejsze detale przede wszystkim w zachowaniach osób. Nawet wśród Jedi. Bo na tym polega harmonia - zło i dobro. Czy istnieje ona, kiedy jest zwykłe zło i dobro Jedi? Nie pokrywają się. Jedi i Sithowie wykorzystują Moc, cywile z nią po prostu żyją na co dzień, nie potrafią jej zauważyć. Więc czy jest równowaga bez Sitha?
       Podleciała na lądowisko, gdzie stała już Padme, która na widok padawanki uśmiechnęła się i skierowała się do pojazdu. Ahsoce wydawało się, że coś jest nie tak. Że nie ma w tym uśmiechu ani grama szczerości, co ją zabolało. Nie miewały przed sobą tajemnic, prócz tych zawodowych Amidali i Zakonu Jedi, które musiała strzec Tano. Mimo wszystko, nie zamierzała rozpoczynać tematu o tym, co mogło się jej stać. Pani senator raczej nie miała ochoty rozmawiać o czymkolwiek, a ta sprawa mogłaby dobitnie zepsuć Tano jako taki humor. Naruszyłoby jej stabilność psychiczną tego dnia. Poza tym, fałszywy uśmiech kobiety i tak już to w jakieś części zrobił, więc po co rozgrzebywać? Po co krzywdzić się bardziej? Ahsoce nie pozostawało już nic innego jak odpłacić się i również grać dobrą minę do złej gry. Sama nawet nie wiedziała, czemu zachowywała się jak typowa kobieta z zaburzeniami hormonalnymi. Przecież Padme nie chciała zrobić niczego złego - każdy ma gorsze dni.
       Ten dzień zapowiadał się dziwnie, zwłaszcza, że co chwile słońce wchodziło na niebo, po czym ukrywało się za potencjalnymi deszczowymi chmurami. Nie żeby jej to przeszkadzała. Lubiła deszczowe pogody, ale tylko wtedy, kiedy się na nie zapowiadało. W powietrzu unosiła się przyjemna bryza. Jednym nagle było duszno, a Ahsoce stawało się nagle lżej. Łatwiej mogła łapać oddech, który dawał jej wiele sił na następny dzień udręki w samotności.
       Naprawdę przez te trzy lata czuła się strasznie samotna. Tego dnia, o dziwo nie. Może te dziwactwa tak na nią działały, bo przełamały jakąś rutynę, która tylko i wyłącznie spowalniała czas i wydłużała cierpienie?
       Kiedy wylądowały u celu, Yoda obdarzył padawankę zdziwionym spojrzeniem. No tak, miała cały dzień zajmować się bliźniętami, uczyć je, a zostawiła je... dla ich matki. Ale nie pozostawiła ich na pastwę losu, tylko pod opieką bardzo utalentowanej Jedi. Czemu nie? Na logikę - lepiej im wytłumaczy, adekwatnie do wieku. Nie żeby Ahsoka uchylała się od swoich obowiązków na każdy możliwy sposób. Po prostu czasem zdarza się mała zmiana planów - tak sobie tłumaczyła w myślach. Tak ogólnie jak tylko się da, bo i tak za wiele rzeczy się obwiniała, a jedna trzecia z nich, to błahostki; błędy codzienności.
      Ahsoka i Amidala ukłoniły się przed kanclerzem i Yodą, po czym stanęły po prawej stronie szeregu.
      - O! Już są - przemówił kanclerz po paru minutach i skinął głowę w odpowiednią stronę wskazując większy środek transportu.
       Ahsoka spojrzała w punkt i doznała... szoku. Moc zaczęła ją atakować wszystkimi możliwymi uczuciami.
       - Mistrzu Yoda - wydusiła z siebie z niepokojem, a mistrz popatrzył na nią z niepokojem. Jego wzrok mówił, że też to czuje.
______________________________________
O jejku jej! Jestem w szoku... zaraz 200 rozdział :o
Wyczekujcie! A ja zaliczam sobie pp. Zgadnijcie kto zdał WOK na 4? To ja. I kto jest najlepszy w klasie z najważniejszego przedmiotu zawodowego? Również ja! Nie żebym była jakiś narcyzem, czy coś, no, ale jest dowód, że sobie radzę... i to bardzo dobrze ^^ A wena jest! Psychiczne chęci są, ale fizyczne... no cusz. Pracuję, pracuję! Nadrobiłam dwa czy trzy rozdziały ^^ Jestem 6 do przodu a zamierzam być o wiele więcej do przodu :))

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. A ja myślałam, że rozdziału nie będzie, a tu prosze! Może dlatego, że położyłam się o 22:41 spać, ale nie ważne.
    Pierwsze zdanie mnie zdziwiło... Ahsoka z tego wyrosła? Kiedy?! Ale tak ogłólnie to wiem kto tam jest w środku i chyba masz z 200 rozdziałem takie problemy, bo właśnie w nim spotkają ważnego i bliskiego im uchodźcę... Zgadłam???
    Gratulacjie kiwi moc cię chyba nigdy nie opószcza!
    Fajny rozdział tyle, że nudzą mi się czasm przemyślenia bohaterów... Czasami mogłabyś wtrącić jakiś trochę dłuższy dialog, choć przemyślenia piszesz superowe, jak u znanego pisarza, ale trochę czasami się nudzą...
    No ale to tylko MOJE przemyślenia...
    NMBZT KIWUSIU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tu było pełno dialogów. Cała sztuka polega na opisach, nie na dialogach. Z samych dialogów nie wyczytasz uczuć postaci z bardzo prostego powodu - żaden człowiek nie potrafi określić dokładnie czuje. Ten fakt mnie hamuje. Kiedy mam pisać o rozmowie dwóch postaci, gdzie jedna mówi, co się dzieje w jej głowie - automatycznie stop. Jest to spowodowane tym, że jako pisarz bierzesz przykład z autopsji i automatycznie jestem częścią postaci, co sprawia, że mam wrażenie iż mówię to SAMA JA. Według mnie nie jest to zły zabieg - wręcz przeciwnie: bardzo naturalny :)

      Usuń
    2. Spk... Wiem, że było tu wiele dialogów, bo czytam cały blog od początku, wiem, że sztuka polega na opisach, ale jeśli książka sama w sobie nie ma za dużo dialogów - nudzi się czytelnikom... Dlatego w niektórych pominięte są zbędne opisy ponownych zdarzeń, choć często dużo się z nich dowiadujemy. Ale to tylko moja mała sugestjia i nic więcej...
      NMBZT

      Usuń
    3. Tylko że w każdym utworze jest moment, gdzie autor chce sie skupić na wnętrzu postaci. To też właśnie robię aktualnie.

      Usuń