piątek, 23 maja 2014

Rozdział 63


                                                                   ~~Anakin~~

 Był szczęśliwy. Czuł, że dąży do pełni szczęścia. Tyle uczuć tłumiło się w nim w związku z nowiną, którą usłyszał od żony. Może i nie miał pełnej rodziny, ale się uzupełnia. Zapełni się tak, że będzie ponownie szczęśliwy, chociaż wolałby, aby matka nadal żyła i zobaczyła, jak teraz wygląda jego życie. Jak jest wolny. Tak wolny jak ona. Bez pana. Po prostu normalne, wolne, szczęśliwe życie, jak zawsze marzyli.
 Pierwszą noc od powrotu na Coruscant, po długich pięciu miesiącach spędził u Padme. Po raz pierwszy po tak długim czasie spał spokojnie. W ostatnim czasie nie spał zbyt dużo, a na pewno nie tak jak tej nocy. Zawsze tylko drzemki, które trwały maksimum trzy godziny. Nie więcej. Rzadziej sypiał, kiedy Ahsoki już nimi nie było. Obi-Wan odzwyczaił się proponowania mu snu, ale Ahsoka nie. Niekiedy miała rację, ale niekiedy uważał, że to niepotrzebne. Brakowało mu jej...
 Wszedł do centrum komunikacyjnego. Panował tam półmrok i cisza, która była przerywana paroma słowami Mistrzów. Od poprzedniego dnia, od zachodu słońca na Coruscant, nikt nie widział w Świątyni młodego Skywalkera. Łącznie z młodym Jedi było tam sześciu Mistrzów.
-Dobrze, że jesteś.-powiedział Windu.
-O co chodzi?-spytał. Sekundę później przyszedł sygnał. Obi-Wan wcisnął odpowiedni guzik, a chwilę później pojawił się hologram Mistrzyni Imy Tero. Atrakcyjna Zeltorianka miała poważny wyraz twarzy.
-Dzień dobry. Chciałabym powiadomić, że w czasie Bitwy o Coruscant, zaatakowano Yavin.-powiedziała Ima.
-Separatyści?-spytał Saesse Tiin.
-Nie. Zygerria.-odpowiedziała Tero.
-Jak to Zygerria?-zdziwił się Fisto.
-Nie wiem. Mamy dwie ofiary. Sześciu rannych w tym Padawanka Orgeen.-powiadomiła.
-A co z Ahsoką?-spytał zaniepokojony Anakin.
-To co ona zrobiła... jest niesamowite.-stwierdziła Tero.-To poświęcenie... w dodatku przeżycie tego.... to jest nie prawdopodobne.
-To znaczy?-spytał Mistrz wspomnianej Jedi.
-Zdetonowała nieaktywną bombę na czołgu. W ostatniej chwili odskoczyła, ale to i tak nic nie dało. Jest poraniona i ma złamane niektóre kości, ale żyje. Sama doszła do sal i jeszcze długo nie spała. To wielki skarb dla Zakonu.-odpowiedziała Ima.
-Wielki.-zgodził się Anakin.
 Nie przysłuchiwał się już dłużej raportów. Usiadł i zaczął myśleć o Ahsoce. Nie mógł uwierzyć, że takie coś zrobiła. Ryzykowała życie. Od takiej detonacji mogła zginąć, a tym czasem poświęciła poświęciła się dla wielu Jedi. Ahsoko... jestem z Ciebie dumny siostrzyczko.-zwrócił się do niej w myślach. Zaczynał żałować, że tak ją traktował na początku, ale nie było to aż takie złe. Kłótnie, które zaszyły mu się w pamięci były wspaniałymi wspomnieniami. Dobrze było się z nią podroczyć, ale nie było to teraz ważne. Nie było ważne, że dała mu tak idiotyczne przezwisko na początku. Zaczął przeklinać siebie za to, jak ją nie chciał na początku. Po raz kolejny powtórzył w myślach zdanie, który wypowiedział do Padawanki, kiedy miała wrócić na Coruscant. "To nie Tobie powinni zazdrościć Mnie, tylko Mi Ciebie."
 Nie wiedział nawet kiedy ta cała narada się skończyła. Po prostu Obi-Wan położył mu rękę na ramieniu i wyszli.
-Co myślisz, o Ahsoce-spytał Kenobi byłego padawana.
-Jestem z niej dumny.-odparł.
-Żałuję nie jest moim uczniem.-Obi-Wan wykrzywił usta w lekkim uśmiechu.
-Cóż. Przykro mi, ale to nie oznacza, że nie jestem Ci wdzięczny.
 Nastąpiła długa cisza. Anakin wrócił myślami do Padme i do ich nie narodzonego dziecka. Cieszył się, mimo wszystko. Nie było dla niego ważne czy ich odkryją. Ważne dla niego było, by byli szczęśliwi. Cała trójka i żeby Ahsoka wróciła cała i zdrowa.

                                                              ~~Ahsoka~~

 Z zamkniętymi powiekami syknęła z bólu. Czuła jakby wbijano jej w ciało grube, ostre rzeczy. Ręce i nogi ją bolały. Nie wiedziała czy jest jakaś część jej ciała, która w ogóle nie boli. Zamiast ciemnej, mrocznej pustki, którą widziała cały czas, zobaczyła wirujący świat. W wielu miejscach poczuła ból. Wspomnienie jak spadła z górki tuż po zdetonowaniu bomby. Były tam wysypane ostre kamienie, a szary piach sprawił, że wszystko ją gryzło.
 Otworzyła oczy i zaczęła się podnosić do pozycji siedzącej.
-Soka nie-zaprotestował dziewczęcy głos. Obok pryczy, na której spoczywała togrutanka siedziała jej przyjaciółka. Po jej twarzy było widać, że jest zmęczona. Jedną z dłoni miała położoną na łóżku obok przyjaciółki. Nadgarstek był zabandażowany i doskonale opatrzony.
-W porządku?-spytała Ahsoka.
-Tak, ale nie martw się o mnie. Twój stan jest ważniejszy.-odpowiedziała Atari uśmiechając się łagodnie, po czym pomogła siostrze ponownie się położyć.
-Nie prawda.
-Prawda. Ahsoka. Zygerria wysłała duże wojsko i je odpieraliśmy długo, a skończyło się tylko dlatego, że ty o to zadbałaś najbardziej. Statki, które były na orbicie odleciały. Nie wiadomo dlaczego akurat oni zaatakowali, ale ty najbardziej przyczyniłaś się do zwycięstwa. Wszyscy Jedi już wiedzą.
-A co z Coruscant?
-Wygraliśmy. Anakin jest już i też się dowiedział pewnie. Zazdroszczę mu padawanki.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam!-roześmiała się.-Jak wyzdrowiejesz wracamy do domu.
-Teraz nawet możemy.
-Nie teraz. Ahsoko nie jesteś na siłach. Pewnie za dwa dni będziesz, może już za tydzień wrócimy. Po za tym musimy być obie pod okiem uzdrowiciela.-Orgeen posmutniała na twarzy.
-Co jest?
-Nigdy jeszcze nie czułam tak wielkiego bólu, jak wtedy kiedy nóż trafił w żyłę. Gdy mnie tu przyniesiono dopiero wtedy wyciągnęli mi nóż. Mogłam zginąć, a tym czasem żyje i nadal czuję ten wielki ból. Wszystko jest prawie w porządku, lecz nadal strasznie boli. Tyle krwi...
-Chyba Wysy Cię zaraziła. Jesteś prawie niezniszczalna!-stwierdziła z rozbawieniem Ahsoka.
-To co ona ma to talent, który wręcz każdy chciałby posiadać.
-Jest jedyną osobą, która ze mną porozmawiała normalnie. Nie dlatego, że jestem padawanką Anakina Skywalkera, lub mnie przezywać... jest inna niż wszyscy...
 W tej samej chwili do sali weszła jedna z trzech Uzdrowicielek Jedi, które przebywały na Yavin i opiekowały się dwoma przyjaciółkami.
-Widzę, że ktoś się obudził.-stwierdziła z uśmiechem Quarreńska Mistrzyni.-Atari jeżeli chcesz tak dalej się upierać, to przynajmniej będziesz musiała brać leki, które Ci zalecę.-Dathomirianka kiwnęła głową na znak, że się zgadza.-Jak się czujesz Ahsoko?
-Dobrze, ale wszystko mnie boli.-odpowiedziała siedemnastolatka.
-Już niedługo nie będzie Cię boleć. Już jutro ból będzie ustępować pomału.-powiadomiła Mistrzyni.-Podam  Ci jakieś leki.
 Dopiero co się obudziła i już miała dość. Najchętniej zasnęłaby i poczekałaby w śnie na moment, kiedy wrócą do domu. Kiedy wróci na wolne Coruscant. Chciałaby zobaczyć znowu swojego Mistrza. Spojrzeć mu w oczy i ewentualnie znowu popyskować, złamać zakaz... Tak wiele chciała, ale szybko tego mieć nie mogła. Większość z tego co jej się marzy, nigdy nie będzie.
____________________________________
Tak wiem. Wszystko pierniczę ;-; W sumie od samego początku to szajs jest i tyle ;-; Przepraszam, że musicie czytać to coś, co nie równa się z waszymi. Wybaczcie ;-;
Wybaczcie mi za różne błędy. Wiem, że was zawiodłam i tym razem ;u;
Mam nadzieję, że głosy na ankiecie będą szczere ;)
Dedyk dla tych, którzy czują, że są dla mnie wszelką podporą i radą ;) (Parę osób jest :P)

DZIĘKUJĘ WICE ZA NOWY SZABLON :* Muszę Ci coś kupić w podzięce :)

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. No dobra, piszę drugi raz, wiesz, jak jest :D Nie wiem, czemu coś mi się popsuło, może gdzieś krzywo kliknęłam? Ach, nieważne, dobra, jest ^^ Rozdział bardzo w porządku, szybko się czytało^^
    -Żałuję nie jest moim uczniem. - tak mi to zabrakło jakiegoś spójnika albo czegoś w tym rodzaju. Tak mi się rzuciło w oczy :) Generalnie rozdział sympatyczny. Biedna Ahsoka, nieźle dostałam, aż dziwne, że dała radę dojść na salę. Ma przynajmniej przyjaciółkę, która o nią zadba. Obie mocno oberwały, jakby nie patrzeć. Podobał mi się fragment o Anakinie - lubię, gdy się martwi. Powinien, w sumie Ahsoka dla niego zawsze będzie dzieciak i chyba nic tego nie zmieni :) I fajnie, że jest z niej taki dumny. Super ^^ Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem o co ci chodzi xD masz lepsze i dłuższe opisy ode mnie, ciekawą historię, mało błędów ortograficznych i jeszcze narzekasz xD pisz dalej ;)
    ps. Fajny opis bólu xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma za co. ;D
    No, no, rozdział jeden z lepszych. Ciekawe wyrażenia, nie widzę ortograficznych, językowe się znajdą, ale jest całkiem nieźle. Podoba mi się. Co tu więcej mówić, szczerze mówiąc nie za bardzo lubię zwroty siostrzyczko , braciszku wydaje mi się to takie... sztuczne. No cóż, czekam na kolejny. Niech Moc będzie z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  4. twuj blogg jest głópi

    OdpowiedzUsuń