niedziela, 30 listopada 2014
Rozdział 80
~~Atari~~
Nie jest łatwo chodzić po Świątyni Jedi kiedy ma się tu jakiś przeciwników zwłaszcza takich, którzy mają do Ciebie jakiś problem od wielu lat i teraz ma większe powody, bo ofiara ma przyjaciółkę, która spowodowała zamach na Świątynię Jedi. Niewątpliwie ona wraz z Ahsoką taką miała. Wredną rasistkę, która była o wszystko zazdrosna i nie zbyt dobrze sobie radziła. Nie mając też na kogo, zwaliła na nie swoją zniszczoną przyjaźń. Zawsze ktoś kogo nie lubiła dostawał w kość. Zawsze jej coś nie pasowało. Niestety nie umiała tego dobrze maskować. Kiedy Atari zjawiła się po raz pierwszy w Świątyni, Chazer do niej podbiegł i był nią oczarowany. Zazdrość w oczach małej blondynki. Sama sobie nawet żaliła w nocy co dokładnie zazdrości rówieśniczce. Ona miała grube; piękne; brązowe włosy, zaś Deturi piaskowe; cienkie; za piersi włosy. Obie niewątpliwe były ładne i każdy mógł to przyznać, ale Motessa zainteresowała tylko jedna z nich - Atari. Jego uczucie do niej było wyraźnie silne, ale tylko dla niego. Nikt prócz niego tak dokładnie nie wiedział co czuł do Ati od najmłodszych lat. Nawet Wido Niro, będąc jego najlepszym przyjacielem nigdy się nie dowiedział. Po prostu było wiadomo, że takie rzeczy najlepiej zachować dla siebie.
-Uważaj jak łazisz!-Głos Killary, miał w sobie wiele pretensji.
-To poproś o dobudowanie specjalnych korytarzy wyłącznie dla Ciebie.-odpowiedziała Orgeen.
-Blade larwy nie będą mi rozkazywać.
-Jak taka rasistka może być Jedi?
-Jak Wiedźma z Dathomiry może być Jedi? To jest pytanie. Zapewne rozsadzisz całą Świątynię. Jest się czego obawiać.
-Przeginasz!
-To odejdź i zabierz ze sobą dwa opętańce.
-Zabije Cię!-Dathomirianka miała już się rzucić dziewczynie do gardła, ale dwie ręce przytrzymały ją od tyłu.
-Ati!-krzyknął Chazer.-Co jej znów zrobiłaś?-spytał wnerwiony Killary.
-Ona jak zwykle ma jakieś pretensje. Mówi i jak jej ktoś dokopie to wnerw.-wytłumaczyła jego była przyjaciółka.
-Ja?!-krzyknęła rozgoryczona kuzynka Amidali.- Posłuchaj mnie uważnie! Następnym razem tego gorzko pożałujesz!-Dla potwierdzenia jej złote tęczówki zrobiły się mroczniejsze.-Zrobię Ci straszną krzywdę! I nikt nie będzie miał prawa mnie powstrzymać! Będę mieć głęboko gdzieś, co będziesz wtedy odczuwała, strasznie Cię zaboli!
Chazer Motess przyjaźnił się z Orgeen od samego początku, a Det to wyraźnie przeszkadzało, więc chciała się pozbyć rywalki jak najszybciej, lecz nie udało jej się tracąc tym samym przyjaciela. Chłopak widział, że nadal chcę ją zniszczyć by go odzyskać nie mając pojęcia, że jego to bardziej odpycha. Był za Atari, ale nie chciałby zobaczyć tego co przed chwilą obiecała. Owszem, Deturi zachowywała się chamsko, źle i niestosownie będąc Jedi. Skojarzyło mu się, jak kiedyś Ati zadała pytanie Killarze o jej ojca, ale nie pamiętał odpowiedzi. Podejrzewał, że będzie mieć to wszystko z nim wspólnego. Była wredną rasistką.
-Pff...-odpowiedziała tylko krzyżują ręce na piersi. Dathomirianka zmrużyła oczy, wyrwała się z ucisku przyjaciela, po czym poszła w inną stronę.
~~Cato Neimoidia~~
Zejście z tak bardzo stromego klifu nie jest łatwym zajęciem. Żołnierze klony wiedzieli, że nie zdołają sami temu podołać za pomocą specjalnych lin. Miasta były położone na wielkich mostach uważanych za cud architektury. Walki odbywające się w powietrzu, sprowadzały myśliwce do doliny, która była z resztą strasznie nisko. Nikt prócz Wolffe nie wiedział, że podejmą się ważnego zadania czyli szukania Generała. Właściwie nikt prócz niego i kilku klonów nie widział co się stało z ich Generałem, lecz jeżeli przyjdzie im podołać temu zadaniu zrobią to natychmiastowo i bez szemrania wstaną i ruszą, ale na razie musieli zwalczyć wojsko Konfederacji. Po przez budynki miast w jednej sekundzie przelatywało kilkaset pocisków ze strony automatów Separatystów i Żołnierzy z Kamino. Neimoidianie ukryli się zapewne w skarbcach, które były gdzieś w górach dlatego byli bezpieczni i nic im nie mogło się stać. Właściwie byli egoistami. Martwili się o to, co było ich. Teraz kiedy rządy Palpatina upadły prawdopodobnie będą mogli odzyskać tą planetę, bez większych buntów. Aktualnie ten jest drugim najdłuższym, plus żołnierze muszą zmierzyć się z tym sami, bez generała, który zaginął. Na ich "szczęście" nie musieli czekać długo na pomoc innych Jedi. Przybyli do paru godzin od wezwania ich do pomocy. Jedna część będzie walczyła dalej, a druga znajdzie Plo Koona. Nie był zwykłym Mistrzem Jedi. Był bardzo mądry; cierpliwy; spokojny; nigdy nie krzyczał, lecz głośno wydawał polecenia; jednym z najpotężniejszych Jedi, choć nie wielu wiedziało z po za Świątyni. Był ceniony przez Klony, nie mogli pozwolić by ich Generał zaginął, a oni nic nie zrobili. Wolffe raczej by się najbardziej obwiniał. To on po bitwie jako Komandor zazwyczaj z Koonem rozmawiali o stratach.
Gdy natarcie powstańców trochę ustało, Wolffe wraz z Padawanką Ire Etake i małym odziałem wyruszyli na poszukiwania Koona. Nie było to łatwe. Kanonierka musiała lecieć ostrożnie, by nie została zestrzelona. Pilot, który widział upadek Generał, przeżył i jego szwadron został wymieniony z nowym. Poszedł wraz z nimi odszukać dowódcy. Miał odczucie, że jako numer drugi w swoim szwadronie był obarczony tym "wypadkiem".
W powietrzu unosiła się gęsta mgła, ale dzięki hełmom klonom było łatwiej oddychać. Niestety Ire nie. Była ona ludzką dziewczyną z brązowo-zielonymi oczami. Wyglądały niczym drzewa zamknięte w źrenicach, a jej oczy miały niesamowity kształt. Włosy od czubka głowy były czarne, a od dziesięciu centymetrów rozjaśniały się do blondu. Padawanka podsiała je w miarę długie. Według Komandora była nawet ładna, ale także poważna. Bardzo uważnie skupiała się na zadaniu, które je powierzono. Nie była zbyt rozmowna. Zdecydowanie to ją bardzo odróżniało od Tano. Jak żałował, że jej nie ma z nimi! Porozmawiałaby, wymieniłaby się obawami... bardzo dawno jej nie widział. Nie wiedział nawet gdzie jest, ale miał przeczucie, że wie co się mniej więcej stało z jej przyjacielem. Zaufanie, które za każdym razem żołnierz dostrzegał w jej wzroku było niesamowite. Oboje mogliby za drugiego życie poświęcić by ten był żywy. Problem w tym, że ona po jego śmierci nie odnalazła się zbytnio, a on znosiłby to o wiele gorzej niż po jej odejściu. Do tej pory klon-dowódca pamiętał jego jego lekkie zawieszenie pokazujące, jak cierpi będąc opuszczony przez dziewczynę, ale nie wiedział dokładnie dlaczego taki był. Owszem, z tego powodu co podejrzewał, ale też tego, że wrzuciła go do jednego worka z tymi, którzy byli przeciwko niej. Próbował ją znaleźć, ale zdecydowanie nie pokazywał swoich uczuć, jak to zrobił Skywalker podczas jej poszukiwania. Widok jej z Ventress nie był dla niego wesoły, tylko wręcz przeciwnie. Jego wieczny spokój ogarnął strach, przed obawą zejścia nastolatki na Ciemną Stronę Mocy. Była uczennica Hrabiego Dooku, była niebezpieczną pomocą dla dziewczyny. Była na wszystko zła, a najbardziej na zdradzieckiego mentora.
-Uważajcie!-poleciła żołnierzom Padawanka. Mieli zaraz zejść ze stromej górki, ale wydawało się to nie realne. Zejście było samobójstwem.-Nie ruszajcie się. Trzeba wezwać kanonierkę. Inaczej nie zejdziemy.-Jej głos nie brzmiał na poważny, ale był. Miała typowo dziewczęcy głos jak na swój wiek, ale zdecydowanie mieszał się z głosem dziesięciolatki.
Nie musieli długo czekać na kanonierkę. Nie oberwało im się od Separatystów, a było to widać przez zero rys. Skoro wtedy Konfederacja ich nie zauważyła, to teraz tym bardziej powinni ich nie zauważyć. Mieli nadzieję, że tak będzie, ale pewności zero. Te uczucia było dokładnie widać w ich oczach, które odbijały małe cząstki góry przebijające się przez mgłę. Padawance nadal było ciężko oddychać w tym klimacie o tak wczesnej porze. Żałowała, że nie może mieć takiego hełmu, ale pokazywała swoją odwagę. Wiedziała, że te klony były przyzwyczajone do Ahsoki Tano - wiernej Padawance Wybrańca. Z tego co słyszała, Togrutanka wraz ze swoim mentorem była bardzo wyrozumiała i nigdy nie powiedzieli złego słowa do i o żołnierzach. Zawsze traktowali ich jak równych sobie. Dla nich nie byli TYLKO istotami, które tylko walczą, jak z resztą dla każdego Jedi, ale dla nich byli istotami najbardziej szanowani. Śmierć jednego z nich, była wielką porażką, a zwłaszcza podczas tych większych masakr. Skywalker będąc Wybrańcem Mocy i Tano, jako jego uczennica nie uznawali się za idealnych Jedi. Wręcz przeciwnie. Z resztą, choćby każdy chciał głębiej o tym pomyśleć i tak nie zdołałby dojść do realnej prawdy, jaka była bardzo ukryta przed resztą galaktyki.
-Pani Komandor, widać tam dym.-oznajmiło pilot do Etake.
-Czuję malejącą Moc... to Mistrz Koon!-oznajmiła. Spotkała Koruna wiele razy z czego większość była stawanie przed Radą. Każdy zapamiętywał specyficzną acz zarazem taki sam rodzaj Mocy przepływający przed danego Mistrza Jedi. Nie umiałaby go nie poznać. Dokładnie pamiętała, jak doskonale dało się wyczuć jego poszukiwanie potencjału w Padawanie lub w Adepcie. Cenił każdego i próbował dowiedzieć się jak Jedi odnajdzie się w ćwiczeniach, do których każda istota wrażliwa na Moc była uczona. Mimo że Mistrz tracił siły, nadal doskonale można było wyczuć tę cechę.
_____________________________________________
Proszę państwa, za niedługo grudzień! ^-^ Kto się cieszy?
Dedyk dla:
Wiki
Przemka
Igi
NMBZW!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1. Lool!! Jestem pierwsza!
OdpowiedzUsuń2. Atari... Dziecko moje kochane... :'(
3. Deturi -__- Jak bardzo kocham Palpiego to ciebie nienawidzę!!!!!!!!!
4. Dobrze Atari! Nie daj jej się zgnoić! Zabij ją,ja się będę cieszyła i to bardzo!
5. Ech... Ta zazdrość...Dodaje skrzydeł walki,ale niestety, dąży do celu po trupach... trupem była przyjaźń....
6. Mmm... CAŁKIEM ŁADNA PADAWNKA TAK!? Kiwi!! Zrób mi tą przyjemność i zrób jakiś ship klon x Jedi!! Ja bym czytała!! XD
7. BIEGNIJCIE!!! BIEGNIJCIE DO KOONA BO INACZEJ...JESIEŃ ŚREDNIOWIECZA TO BĘDZIE MAŁO POWIEDZIANE!
8. Ogólnie nn fajny, błędów nie zauważyłam...
NMBZTMK...DMTSP!
Sonia
Nooo to rozdział fajny jest
OdpowiedzUsuńUUuu, no proszę! Rozdział jest megaa!! Rewelka! Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że szybko dasz nn, bo nie mogę się doczekać. Sorrki, ze tak rzadko komentuję :(. Poprawię się, obiecuję :). Kom krótki, bo na lekcje czas....
OdpowiedzUsuńNMBZT :)
Mega, mega, megaa!!!!
OdpowiedzUsuńTe groźby xD Czasami słowa były źle dobrane, ale można znieść c:
A myślałam, że jakiś romantyczny wątek między Atari, a Chazem, a tu nic... :c Oczywiście ja nie mam nic przeciwko zrobienia z nich pary xD To jest w końcu niekanoniczna historia xD Wszystko takie zajesuperekstrafajne! Niestety kręci mi się ze sobą blog Twój i Soni i muszę chwilę pomyśleć, zanim skojarzę, co było u Ciebie, a co u Niej.
Czekam na nn !!
Pozdrawiam :3
Filozof-Pedofil
Patataj, Melonik, Idka <3
Kocham cię siostrzyczko c;