niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 79


                                                                     ~~Barriss~~

 Trzy godziny nie zapewniły jej odpoczynku za te wszystkie nie przespane noce, w których wiecznie pokazywała na co ją stać i niszczyła droidy, ale zapewniała jej na chwilę obecną. Zamknęła swoją kajutę tak, by nikt nie mógł wejść i miała długą chwilę prywatności. Mimo że kąpała się przed snem, to postanowiła ponownie się odświeżyć, ale tym razem dokładniej i bardziej relaksująco. Wychodząc z odświeżacza miała na sobie tylko miękki ręcznik jej włosy były mokre i spryskane jedynie odżywką, która zapobiegała przesuszeniu się organów Miralian. Z kieszeni swojego stroju wyciągnęła miniaturową figurkę, przy której zawsze medytowali Mirialanie mający specyficzne pojęcie o Mocy. Dziewczyna postawiła ją na małym podeście i zrzuciła z siebie ręcznik. Lubiła medytować nago.(To nie jest mój wymysł, lecz prawda :) ) Usiadła i skrzyżowała nogi po czym zaczęła się unosić. Nikt nie miał prawa jej przerwać i nie mógł z powodu blokady drzwi, dlatego spokojnie, jakby była w swoim pokoju w Świątyni rozluźniła się i wyciszyła. Czuła Moc, która dawała Jedi wiele możliwości. Bardzo dawno nie medytowała z powodu bitwy, dlatego czuła się, jakby robiła to po kilku latach, a nie od niespełna dwóch tygodni. Czuła wreszcie spokój i przyjaźń jej bliskich osób. Mogła śmiało zobaczyć przez Moc, co ją trapiło, a nie wiedziała i nie dawała rady się nad tym skupić w boju.
 Czuła jak Moc powoli ją otula i daje jej większe bezpieczeństwo. Miała czas pomyśleć w Mocy o wielu sprawach, których nawet nie znała, a tliły się głęboko w niej. Wiedza, że nic nie grozi jej bliskim przyjaciołom bardzo ją rozluźniła. Choć kosmos był zimny, wewnętrzny spokój ogrzewał ją. Była na prawdę spokojna, a w ciągu dnia, mimo że się taka wydawała - nie. Ile jeszcze osób nic o niej nie wiedziała. Wszystko to kryła pod udawaną, szczerą ciekawością. Normalny żywy osobnik nigdy by na to nie wpadł, a Jedi - zwłaszcza teraz - nie ciągnęło ich by ją poznać, a ona także nie czułą, by było to konieczne. Wspaniałe osoby, miała tuż przy sobie.

                                                             ~~Ahsoka~~

 Jeszcze tego samego dnia pod wieczór  Rada ponownie zebrała się w Sali Narad Wojennych. Nadeszło połączenie z Cato Neimoidia. Pojawiła się mało oczekiwana osoba. Wolffe - Komandor 104 Batalionu, który prawie zawsze towarzyszył Plo Koonowi, nie był w towarzystwie swojego Generała. Był zupełnie sam. Jego twarz była bez wyrazowa, ale Jedi śmiało rozszyfrowali, że bardzo trudno powstrzymywał ujawnienia swojego zakłopotania, troski i bezradności.
-Coś się stało?-spytała Shaak Ti. Skywalker wrócił do Apartamentu Padme wraz z Radą stwierdzając, że nie ma czego tu szukać i lepiej by pomógł żonie. Padawankę oraz jego przyszywaną szwagierkę zostawił pod opieką Mistrzyni tej samej rasy co jego uczennica. Dziwnie to trochę się odbyło, a dziewczyna nie miała wątpliwości, że będzie tak jeszcze przez wiele lat. W każdym razie było dobrze i raczej lepiej może być tylko wtedy, kiedy nastanie całkowity pokój i skończą się Wojny Klonów, które do tego zmierzają.
-Kilka pilotów zestrzeliło myśliwiec Generała Koona. Żołnierze zostali zatrzymani i będę poddani odpowiedniemu procesowi. Nie jesteśmy pewni co do Mistrza Jedi. Nie wiadomo gdzie spadł, ale zamierzamy go jak najszybciej szukać.-odpowiedział.
-Na pewno jakiś Jedi i jego oddziały wracają tą drogą lub są nie daleko. Wyślemy wam jak najszybciej pomoc by go znaleźć. Jaka sytuacja wojenna?
-Są jeszcze walki, ale myślę, że z pomocą szybko wykończymy droidy i będziemy mogli pośpiesznie poszukać Generała Plo.-stwierdził Komandor.
-Oczywiście. Niech Moc będzie z Wami.-życzyła im Ti.
-Wzajemnie Pani Generał.-życzył jej tego samego, po czym ukłonił się i znikł.
 Tano cofnęła się dalej w cień. Jej usta były lekko otwarte, oddychanie przysparzało jej wiele trudu w tamtej chwili. Nie mogła się pogodzić z tym co usłyszała. W głowie pojawiła się prawie pustka. Cały czas próbowała sobie wyobrazić życie bez Mistrza Plo, ale nie umiała. Sama nie pamięta zbyt wiele z dzieciństwa na Shili. Była mała oraz nie chciała ich pamiętać. Życie bez Mistrza Plo nie miało żadnego sensu. Wiedziała, że może tak się stać, ale dopiero teraz pojęła, że to jest o wiele gorsze niż była w stanie sobie wcześniej wyobrazić. Według samej siebie nie była jeszcze na tyle dojrzała, by Koon mógł ją teraz zostawić na lodzie nie żegnają się z nią. Pamięć dźwięku jego głosu oraz obrazy wspomnień nic nie stawało jej przed oczami. Nie było żadnej retrospekcji i wprawdzie to ją najbardziej zabolało. Zapomniała ważne rzeczy, które były związane z Kel Dorianinem. Było to zapewne chwilowe, a dla niej trwało całą wieczność.
-Ahsoko...-rzekła do niej zaniepokojona Mistrzyni tej samej rasy.
-Tylko nie Mistrz Plo.-odpowiedziała kręcąc głową w prawo i lewo. Jej głos miał mieszaninę błagania; niedowierzania; a nawet jakby miała komuś zabronić zabicia jej niedoszłego Mistrza.
-Soka, znajdziemy go.-Atari sama nie wiedziała czy to jest pewne. Z resztą trudno było jej wypowiedzieć te słowa.
-Dlaczego? Większość jest cała, a tu nagle Mistrz Plo... nie wiadomo gdzie jest... czuję go. Czuję jak słabnie. Żyje, ale słabnie.-poinformowała je dziewczyna.
-Znajdzie się. Wiesz, że nie pozwolimy mu umrzeć.-zapewniła ją togrutańska Mistrzyni.
-Wiem.-odpowiedziała.
-Atari, zabierz ją do siebie i opiekuj się nią przez całą noc. Ja poinformuje resztę. Niech odpocznie.-poleciła Dathomiriance Shaak Ti.
-Oczywiście Mistrzyni.-zgodziła się dziewczyna i biorąc przyjaciółkę pomocniczo pod ramię i wyprowadziła Togrutankę.-Soka spokojnie.-poprosiła dziewczynę kładąc dłonie na jej ramionach, gdy wyszły.-Obie czujemy, że żyje, a zwłaszcza Ty.
-Tak, ale czuję jego ból. To nie byle co. On na prawdę cierpi, aż wreszcie umrze. Muszę tam lecieć.
-Nie pozwolą Ci. Wiesz, że go znajdę.
-Ja nie będę tu spokojna.
-A tam tym bardziej. Ty będziesz chciała dalej szukać bez tchu, a inni będą mieli dość. Każdy postój lub błędne miejsce, gdzie go nie ma sprawi, że będziesz bardziej się martwić. Nie możesz się bać. Musisz wierzyć. Wiem, że ostatnie tygodnie były na prawdę trudne, ale mimo tego wszystkiego musimy się odnaleźć w sytuacji bez niepotrzebnych emocji. Jesteśmy Jedi. Wiem, że trudno się tego wyzbyć od razu, ale ja już zaczęłam i z dnia na dzień jest co raz lepiej. Skoro mi to pomogło, to Tobie też. Jesteśmy prawie takie same.
-Masz racje.

                                                            ~~Anakin~~

 -Padme, spokojnie. Da się to wszystko rozwiązać. Wszystko wróci do normy.-zapewnił Amidalę mąż. Mimo że wiadomość o kontakcie z rodzicami żony nie były miłe, nadal miał dobry humor nie spodziewając się, jakiegokolwiek powiadomienia o tym, że czyjeś życie z członków Zakonu Jedi jest zagrożone.
-Martwię się cały czas...-spróbowała wyjaśnić, ale nie umiała dobrać słów.
-Nie powinnaś. Dziś mają być wybory. Po za tym wojna się kończy. Urodzisz dziecko na Naboo tak, jak chciałaś.
-Co z zachowaniem klonów?
-Kamino jeszcze dziś ma przysłać raport i zacznie się sąd dla Ventress. Wiemy, że na pewno na Kasyyyk Luminara i Mistrz Yoda żyją. Barriss i Aayla także.-Choć wiedział, że nie powinien jej oszukiwać, nie chciał jej mówić o Zygerrii. Może zbyt bardzo się o nią troszczył, ale nie chciał by się za dużo stresowała.-Co do innych jeszcze nie wiadomo. Dobrze się w ogóle czujesz?
-Tak. Po prostu nie mam co ze sobą zrobić. Mam trochę ograniczone obowiązki odkąd zaszłam w ciążę.
-Myślałem, że się przyzwyczaiłaś.
-Nie za bardzo. Podobnie jak Ty do Ahsoki.
-Dziękuję za przypomnienie.
-Nie ma za co.
-Rozmawiałaś z Atari?
-Tak, a co się stało?
-Dobrze się z nią dogaduję, ale myślę, że nawet jest trochę zamknięta przed Ahsoką.
-Słyszała wszystko. Poprosiłam ją o to by się nie mieszała zbytnio, by nie ucierpiała. Mimo że jej słowa były prawdziwe i wiedziałam, że na prawdę możemy sobie zaufać, i tak jej zabroniłam. Może nie powiedziała o tym Ahsoce. Tak jakby chciała się jej odwdzięczyć za to, że ona ją chroniła przed naszą tajemnicą. To jest i złe i dobre. W każdym razie troszczą się o siebie. Ich przyjaźń jest niesamowita. To jest zagmatwane. Twoja Padawanka i moja przyszywana kuzynka są przyjaciółkami od czternastu lat, a ja Cię znam od trzynastu.
-Yoda ją do mnie przydzielił... myślisz, że coś wiedział?-spytał z uśmiechem.
-Raczej nie. Idę się przygotować.-Po tych słowach wyszła z salonu w stronę odświeżacza.
________________________________________________
Mwhihihihihihihi... :P Dobra, dedyk dla:

Filozofa Patataja <33
Ali :*
Brato-Wnuczki <3

5 komentarzy:

  1. Filozof-pedofil ogląda LOTR'a i między ścinami na kinomanie czyta i informuje, że komentarz pojawi się niedługo xD A i jednocześnie zajmuję sobie miejsce xD
    "Żucie jest piękne"

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo, dedyk dla mnie, tak mi się jakoś nagle miło zrobiło :*
    1. Hehe, z tym medytowaniem nago to mnie zaskoczyłaś :P Uwielbiam opisy różnych medytacji Jedi ;D A o Bariss czyta się wspaniale, odkąd zapomniałam, że u Soni zginęła. Na szczęście nie wpadłam u niej w depresję, bo wiedziałam, że ty tak szybko się nie pozbędziesz naszej Mirialanki ;) Dobrze myślę? Czy nie?
    2. Chwileczkę...Soka jest tylko "pod opieką" Shaak Ti? Przez chwilę pomyślałam że jej padawanką została xD Hmmm, właściwie czemu nie?
    3. Biedny Plo...Nie martw się, Smarkusiu, on nie zginie! :) Zabrzmiało jak spojler, ale ja po prostu kieruje się myślą, iż Kiwi zwyczajnie NIE może go zabić... bo jest za dobra i nigdy by tego nie zrobiła swojej Ahsoce xD
    4. No tak, Anakin się niczym nie przejmuje, aż go nie poznaję :D
    Oby tak dalej, zostaw wszystko w spokoju i niech się dzieje wola Mocy ;P Bo jak tego nie zrobisz... to może być nieciekawie.
    5. Ale opinią teściów mógłbyś się przejąć! Jak przyjdzie ci spędzać z nimi czas, to przestanie ci być tak wesoło xD
    6. Anidala *0* Kocham takie fragmenty jak ten! <3
    7.Dobra, kończę, nadal nie doszłam do siebie po maratonie Igrzysk Śmierci, więc niczego sensownego nie napiszę, bo o czymkolwiek bym nie pomyślała, wszystko się sprowadza do tego :P SW też ^^ Właśnie wpadła mi do głowy myśl, że Anakin nie powinien się zbliżać do ognia...wiadomo czemu xD
    8. Jeszcze raz pozwolę sobie wyrazić zachwyt względem tego rozdziału, jest tak wspaniały, że nawet Palpatina nie ma, i nic mi już nie zepsuje humoru! ^_^
    NMBZT!
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział. Bardzo mi się podoba. Nie będę się rozpisywać,ale rozdział piękny.Polecam tego bloga http://blognastolatkiw.blog.pl/ nie jest on o STAR WARS (na razie) jest on mojej przyjaciółki mi osobiście jej wymyślone historie bardzo mi się podobają!Nie wie czy ma dalej pisać bo nie ma za dużo komentarzy więc jagbyście mogli zostawić
    po sobie ślad to bardzo dziękuje! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń