niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 89


                                                                      ~~Anakin~~

 Na wojnie często zdarzało się, że trzeba było myśleć o wielu rzeczach na raz i taką chwilę Anakin przeżywał po raz kolejny. Teraz, Padme, Atari, ... Obi-Wan. Odkąd wyruszył na tę bitwę ani razu nie śmiał pomyśleć o swoim dawnym przyjacielu. Nie chciał go tak naprawdę nazywać dawnym. Nie chciał go zranić. To, że często miewał o nim złe zdanie nie oznaczało, że go nie szanował. Matka wiele razy mu czegoś zabraniała, ale to tylko dlatego, że się o niego martwiła. Obi-Wan był taki sam, ale w jego przypadku młody Skywalker wolał się wnerwiać. Nie miał nigdy ojca, ale Kenobiego traktował jak drugiego rodzica... w tych normalniejszych rodzinach takie właśnie były stosunki w rodzinie. Rodzice zabraniali czegoś, a dzieci strzelały fochy. Czy to działa właśnie na takiej zasadzie? zastanowił się.
 Obok niego przemknął droid sęp, a zaraz później jego szczątki cofnęły się w ogniu. Jedi uśmiechnął się. To była robota jego Padawana. Choć nauczyła się wiele i on wiedział o niej również dużo rzeczy, to i tak go zaskakiwała za każdym razem, ale to tylko sprawiało u niego większą dumę. Nie chciał jej ponownie stracić, a tym bardziej na zawsze. Nie znowu, nie tak. Jeżeli Palpatine maczał w tym palce, to obiecał sobie, że Sith poniesie tego konsekwencje. Za Ahsokę i za Barriss. Tak być po prostu nie mogło. Jego postanowienie nie było raczej w porządku, ponieważ chciał zemsty, ale był świadom, że wszystko co się teraz działo było też z jego winy i przekonał się o tym niedawno, kiedy Sith sam mu wyznał jakie ma do niego plany.
- Brawo, Ahsoko. - pochwalił padawankę.
 Lecieli dalej przez falę strzałów ze wszystkich stron. Separatyści ustawili tyle krążowników i posiadali w tej bitwie tyle droidów-sępów, że wcale nie musieli wzywać posiłków w przeciwieństwie do Republiki, która była pewna, że jeszcze wiele przeszkód czeka ich na powierzchni planety. Każdy miał nadzieję, że się tam wylądują. Po prostu muszą, a zwłaszcza Skywalker. Nie zamierzał szybko odpuścić, choćby sam miał walczyć przeciwko wszystkim tym krążownikom i blachą Separańsców. Tylko tym umieli się wspomagać, a sami kryli swoje tyłki. Droid dla nich nic nie znał, a dla Jedi nawet jeden klon znaczył wiele.
- Atari... - szepnęła Ahsoka. Coś wyczuwała od przyjaciółki.
- Co jest? - zapytał jej mentor. Dziewczyna miała już odpowiedzieć, ale gdyby nie szybki manewr w lewo, została by trafiona. Nie mogła... nie mogli myśleć o takich sprawach w takiej sytuacji. Trzeba było to wszystko podzielić, ale w takiej chwili nie można było dłużej myśleć. Może gdyby to chociaż trochę ustało, to może nawet, ale teraz to wszystko było krytyczne, a na razie dowodzili tym wszystkim tylko troje Jedi i czekali na kolejną pomoc.
- Generale Skywalker, Generał Kenobi jest niedaleko, ale musiał się zatrzymać. - poinformował Admirał Yularen.
- Co proszę? - odpowiedziała Ahsoka Tano, mimo że nie było to skierowane do niej. - Nie dość, że udało mu się stamtąd wyrwać, by nam pomóc, to jeszcze się zatrzymuje?! Wasz spór sprawił, że palma mu odbiła! - fuknęła zwracając się do Mistrza. Nie zdołał nic odpowiedzieć, ponieważ Admirał chciał szybko wytłumaczyć co skłoniło Mistrza Jedi do opóźnienia.
- Padawanka Orgeen wysłała prośbę o pomoc do najbliższych statków Republiki. Widocznie Generał Kenobi był na tyle blisko by zdążyć przylecieć z pomocą. Na miejscu gdzie znajduje się on, Komandor Orgeen i Senator Amidala oraz za chwilę Kapitan Rex, są okręty Zygerrian.
- Zygerrianie?! Znowu?! - zdziwiła się dziewczyna.
- Skąd... - zaczął pytanie Anakin, ale nie dokończył, bo zdawał sobie sprawę, że nikt nie wie co tak naprawdę robiły tam te potwory.
- Zostawmy to w rękach Obi-Wana. Da sobie radę. Skoro ma kto im pomóc możemy się już bardziej skupić na tym co się dzieje tutaj. - odezwała się w głośnikach Barriss.
 Miała racje.

                                                                  ~~Plo Koon~~

 Sam nie czuł się zbytnio na siłach, ale każdy wiedział, że Mistrz Jedi nie zamierza słuchać jazgotu o tym, że powinien odpocząć. Wprawdzie było coraz lepiej, a on sam uznawał, że zbytnio już odpoczął, kiedy kiedy był ledwo przytomny we wraku myśliwca. Teraz również odprężał się rozmyślając nad przekazaną informacją co do jego wypadku.
 Strzał w jego statek był strzałem z myśliwca klona, który otrzymał tak zwany Rozkaz 66. Wielu Jedi zostało zabitych z tego powodu, a niektórym podobnie jak jemu, udało się ujść z życiem. Rozkaz szybko znikł z niewiadomych dla niego powodów, ale spowodowało to, że zaczął wszystko powoli analizować.
 Klony zostały stworzone przez Kaminoan jako Armia dla Republiki. Były to żywe istoty z krwi i kości. Mieli przyśpieszone dojrzewanie, charakter jak u każdego był zupełnie inny, ale wygląd zupełnie taki sam. Choć Jango Fett już nie żył od trzech lat, Jedi widzieli go w każdym z klonów, ale to jednak nie był on. Zdecydowanie to nie był on.
 W każdym razie Jango Fett pracował również dla Separatystów...
- Generale. - zwrócił się do niego Admirał. - Droid medyczny prosił o wstawienie się.
- Przyjdę za parę minut. - odparł Koon.
- Minął już odpowiedni czas od ostatniej dawki leku. Z całym szacunkiem, ale nie jesteś jeszcze w pełni sił.
- Dobrze, już idę. Czy są jakieś wieści z nad Naboo?
- Nie. Żadne, ale powinni większość już zwalczyć. Co do sytuacji na powierzchni jeszcze nic nie wiadomo.
- Czy jest tu ten klon?
- Tak, ale lepiej będzie, żebyś do niego nie podchodził. Zawsze istnieje zagrożenie... Jedi próbują to odwołać na zawsze.

                                                                 ~~Asajj Ventress~~

 - Opowiedz wszystko od początku. - polecił jej łagodnie Jedi. Była zdziwiona ich miłym nastawieniem.
- Od jakiego momentu i z jaką dokładnością? - Choć jej głos był normalny, to mogli wziąć pytanie za drwiny, ale prawda była taka, że nie wiedziała co dokładnie chcą od niej usłyszeć i od jakiego czasu. Kusiło ją by powiedzieć całą prawdę.
- To zależy od Ciebie. Jeżeli będzie coś niejasne to zapytamy. - odpowiedział jej. Nie sądziła, że będą chcieli usłyszeć coś więcej.
- Byłam na Coruscant. Przypomniała mi się Ahsoka. Po prostu szłam i nagle ktoś mnie zaatakował. Był podobnie ubrany jak Skywalker gdy poszukiwał dowodów na niewinności uczennicy. Zaatakował mnie niespodziewanie co nie jest normalne. Barriss Offee również mnie zaskoczyła, więc obojgu mogę pogratulować tej chytrości. Gdy zaczął mnie dusić odsłoniłam mu kaptur. To był brat osoby, którego kiedyś wysłałam na zabicie Dooku.
 Później obudziłam się w ciemnościach ze strasznym bólem... nie wiedziałam kim jestem, co mi się stało. Nic nie pamiętałam. Przez parę tygodni mnie czegoś uczył. Pewnego dnia przyszedł i powiedział, że lecimy. Nie pytałam się gdzie, robiłam to co mi kazał. Wylądowaliśmy. Zaczęliśmy walczyć i nagle się oddalił. Pobiegłam w wyznaczone miejsce i zaczął się Rozkaz 66.
- Czemu go wyłączyłaś? - zainteresował się.
- Bo wtedy również zaczął się ból wielu osób, z którymi kiedyś byłam związana "rodzinnie". Pamięć zaczęła wracać i po prostu użyłam Mocy by to wszystko zastopować.
- Współczujesz? - zdziwił się Mistrz Jedi.
- Umiem rozróżniać co jest błędem. Każdy to umie. - przypomniała mu.
- Dziwne. Będziesz przeniesiona na Coruscant.
- Należy mi się.
- Nie wiem jak Cię to wszystko zmieniło, ale...
- Ahsoka Tano. Jej możecie to zawdzięczać. To, że mam jakieś współczucie dla was wszystkich nie oznacza też, że się zmieniłam doszczętnie. Poznaliście mnie na wojnie i wiecie jaka mniej więcej jestem i taką mam zamiar zostać do śmierci, ale mam jakieś zmiany w sobie.
- Dobrze. A teraz powiedz mi jak nazywa się ten, co Cię tak załatwił?
- Maul.
- Przecież... on zginął. Obi-Wan Kenobi... inwazja na Naboo.
- Rada wie, że żyje. Ja i Kenobi walczyliśmy przeciw dwójce. Nie wiem gdzie jest jego brat. Nie widziałam go.
- Gdzie jest teraz Maul?
- Nie mam pojęcia. Po prostu pobiegł w inną stronę.
- Hmm...
_______________________________________________
Dobranoc? :D Hehe, cześć! ^^ Mam nadzieję, że jakoś wyszło
Dedyk dla
Patataja ♥ i Brato-Wnuczki <3

NMBZW!  

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. "To, że często miewał o nim złe zdanie nie oznaczało, że go szanował." Best zdanie 4ever xD To chyba nie miało tak być ;) Mam nadzieję przynajmniej :D
      Rozdział ciekawy, nie powiem, że nie... Akcja jest jakaś, przesłuchanie też... Wszystko jest dobrze, fajnie i super. Rozdział niestety króciutki wyjątkowo. Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy.

      Dzięuję za dedyk.

      NMBZT!

      Usuń
  2. Nie no ale jadka. Maul! Nie no jak ja słysze jego imie to sama niewiem czy mam się obawiać. Rozdział rewelka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fajny, wątek z Ventress fajny, wątek z Anakinem.

    OdpowiedzUsuń