niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 90


                                                                 ~~Ahsoka~~

 - Och, naprawdę? Dopiero pierwszy? - jęknęła niezadowolona dziewczyna patrząc na wybuchający krążownik Separatystów. Ciągnęło się to już dłuższą chwilę, a krążowników było i tak jeszcze trochę. Wiedziała w co się pakuje i że to jeszcze potrwa, choć nie pogardziłaby chociażby jeszcze dwoma w tym samym czasie wybuchami statków wroga. Nie miała pojęcia jaka jest sytuacja na powierzchni, ale chciałaby się tam jak najszybciej znaleźć by pomóc ludności Naboo.
- Nie marudzimy, nie marudzimy! Lecimy. - upomniała ją Barriss.
- Tak jest, Mistrzyni. - odpowiedziała żartobliwie młodsza i zauważyła jak dziwnie to zabrzmiało. Nawet po pasowaniu przyjaciółki nigdy się tak nie zwróciła. Nastąpił ten pierwszy raz, który tak naprawdę był dziwny.
- Żeby jeszcze mnie się tak słuchała. - mruknął Skywalker.
- Widocznie nie masz podejścia do dzieci. - zażartowała Offee.
- Ja jestem dziecko?! - krzyknęła Ahsoka.
- Drzyj się po niej, Ahsoka, drzyj. - polecił padawance z uśmiechem na twarzy Skywalker.
- Szkoda gardła. Po za tym jest zbyt dobrą przyjaciółką. - powiedziała Tano.
- O, patrz. Ten droid też jest fajnym przyjacielem. Leci dosłownie w linię strzału, tak jak ja chcę. Na nim można polegać. - stwierdził Wybraniec, po czym namierzył droida-sępa, a po chwili kawałki rozwalonego metalu poleciały gdzieś w wir walki.
- Ty jesteś aż tak samotny? Czyli Padme to taka przygrywka? - zgadywała rozbawiona Mirialanka.
- Tym razem Ci się udało. Dwa do... hmm... wielu punktów. - odpowiedział z satysfakcją.
- I tak Cię dogonię. Ale to tak, że przewaga będzie po mojej stronie, zobaczysz. - obiecała mu przyjaciółka.
- Taa...- bąknął.
- To z Padme nie było na serio. - uprzedziła poważnie.
- Wiem.
- Przynajmniej zapomnieliśmy na chwilę. - zauważyła Togrutanka.
- Owszem, Smarku.

                                                                      ~~Atari~~

 Biegła przez plątaninę korytarzy, które były istnym labiryntem. Może były podobne do tych, które znajdowały się na krążownikach Republiki, ale czuła się jakby była w jakieś bajce. Raz trzeba iść w tę, raz wewte. Czasem zdarzył się ślepy zaułek, gdzie była konsoleta. To była istna paranoja!
 Tak. Można było to nazwać paranoją, a nawet śmiertelnym labiryntem. Biegła przed siebie i zabijała Zygerrian osłaniając tym samym Padme. Na razie nie myślała o tym, że zabijała żywe istoty. Liczyło się dla niej by jej kuzynka przeżyła... no i tym samym dać też popalić swojemu "szwagrowi". Nie pozwoli na siebie tak krzyczeć, ale teraz: Bezpieczeństwo Padme.
 W pewnym momencie zatrzymała się przy jednej z konsolet.
- Nikogo na razie nie ma. Spróbuję się skontaktować z krążownikiem, bo... - Statkiem zatrzęsło -... bo nas też zabiją. - zauważyła.
- Spróbuję Cię osłonić. - powiedziała Padme.
- Nie. Nie możesz.
- Nie jestem umierająca. - przypomniała Senator kuzynce. Dziewczyna tylko westchnęła i zaczęła grzebać przy kabelkach.
- Komandor Atari Orgeen, do krążownika Republiki. - rzekła gdy nawiązała kontakt.
- Atari, tu Obi-Wan. - odpowiedział mężczyzna.
- Mistrzu Kenobi! - ucieszyła się. - Nie atakujcie tego statku. Jestem tu ja i Padme. Kazali nam się gdzieś ukryć, ale... spotkałyśmy dawnych przyjaciół.
- Tu Kapitan Rex. - odezwał się trochę inny głos.
- Rex? Co Ty tu robisz? - zdziwiła się padawanka.
- Kazałaś przysłać pomoc, Pani. - przypomniał.
- Leć szybko do krążownika! - poleciła mu Orgeen.
- Tak jest, Komandorze. - przyjął.
- Atari, wydostańcie się stamtąd jak najszybciej i również lećcie na krążownik. My ich wykończymy. - kazał Bohater Republiki.
- Dobra. - zgodziła się i pobiegła z kuzynką dalej.

                                                            ~~Palpatine~~

 Dalszą obserwację przebiegu kosmicznej bitwy nad Naboo, przerwał mu dźwięk komunikatora. Gdy tylko odebrał połączenie, stanął przed nim holograficzny obraz Dartha Maula. W ten czas przypomniał sobie, że wysłał go na misję, z której dawno nie dostał raportu. Zorientował się również, że w bitwie uczestniczą klony-piloci, którzy wykonują rozkazy Jedi, a dawno powinni zestrzelić swoich dowódców! Po raz pierwszy jego życiu i planach popełnił taki błąd nie przypatrując się takim rzeczom. Przecież poczuł śmierć pierwszych zabitych Jedi, więc zdziwił się czemu to nadal nie trwa.
 Ogarnął go wstyd, który zasłoniła wieczna nienawiść do Republiki i Jedi. Było to dobre, nie dał nic po sobie poznać, a tym bardziej swojego późnego zapłonu. Postanowił udawać, że wszystko ma pod jakąś kontrolą. A że udawanie od wielu lat szło mu bardzo dobrze, nie było to żadnym nowym wysiłkiem.
- Czemu Rozkaz 66 został wyłączony?! - zagrzmiał Sidious.
- Był. Musiałem lecieć na Naboo, bo Tarkin mnie wezwał. Kazałem jej wcisnąć odpowiedni guzik. Jedi umierali, a po chwili... wszystko ustąpiło. Wyłączyła to i dała się wsadzić do celi. Głupia baba. Czemu ona? - zapytał z wyrzutem Sidiousa.
- Jak śmiesz mnie oskarżać? Kazałem Ci byś ją kontrolował i nauczył, że tylko nam ma służyć. Co robiłeś przez ten cały czas, co?
- Próbowałem wypełnić Twój rozkaz...
- Widocznie niezbyt dobrze. - przerwał mu Lord Sith.
- Dlaczego akurat ona? - ponowił pytanie.
- Bo jak widzisz łatwo było ją kontrolować dla wszystkich prócz Ciebie. Nie da się polegać na Tobie. Sam nawet opętałem Barriss Offee i będąc dalej od niej ją kontrolowałem, a Ty nawet nie umiałeś słabej Dathomirianki przy sobie uczyć. Jesteś słaby.
- Jestem Ci potrzebny. Mam porachunki z Kenobim i Ty dobrze o tym wiem...
- Podczas tych wszystkich lat zgłupiałeś. Dałem Ci szansę, a Ty nadal jesteś głupi.
- Działam trzeźwo. Zabije Kenobiego.
- Nie zawiedź mnie. Masz ostatnią szansę, drugiej nie dostaniesz.
 Rozłączył się.
 Nie zamierzał się wiecznie nad nim litować, jak Dooku nad tą larwą. Był zbyt cierpliwy dla tej kobiety. Sidious nie zamierzał. Po za tym będzie miał nowego ucznia. Znacznie potężniejszego i posłusznego. Razem z nim zrobi z Republiki wielkie Imperium, jak to od wielu lat miał w planach.
 Wiedział też, że musi wytropić Ventress. Na pewno ją przesłuchują, a skoro się złamała to musiała pewnie im wszystko powiedzieć. Maul też zginie. Za nieposłuszne i złe zachowanie wobec niego. Nie zamierzał się z nim dalej cackać.
 Jeszcze została Barriss Offee. Dziewczyna jednak uwolniła się spod tego wszystkiego na szczęście bez żadnych wspomnień co do osoby, która ją tak załatwiła. Nie puści jej tego płazem. Miała wykończyć Ahsokę. Nie mógł pozwolić by jakiś smarkacz pokrzyżował mu plan. To, że odeszła załatwiła tylko jedną trzecią wszystkiego. Puki żyła, Skywalker dalej miał nadzieję. A jeżeli zginie, podniszczy się.
 Interesowała go jeszcze jedna rzecz.
 Otóż Atari Orgeen - według niego również smarkata dziewczynka, która "uważa się za byle bohaterkę, która uchroni Senator Amidalę" - wraz z Ahsoką Tano przyjaźnią się z dziewczyną, która jest dziwnie otoczona bardzo znajomą dla niego aurą. Wyczuwał w niej Ciemną Stronę. Nie była dla niego żadnym zagrożeniem - w końcu to tylko dziewiętnastoletni szczyl, ale była bardzo dziwna. Orgeen sama nie była lepsza. Po co Rada ukrywała przed nią prawdę jej całego życia?
 Nie śmiał się przyznać do tego, że nie ma pojęcia, ale zamierzał się dowiedzieć wszystkiego. W swoim czasie, który szybko nadejdzie. Jego zwycięstwo i życiowy cel były bardzo, ale to bardzo blisko. Jak nigdy.
__________________________________________
Dzień dobry! ^^ Powiem tak... mi się nawet rozdział podoba... co za cud! :D
Jest dłuższy i ostatnio piszę, krótsze, postaram się poprawić.
Także powitam Marzec tym rozdziałem! ^^ Za 19 dni Zbuntowana, afgsh *-* No a za niecałe 9... Nowe Gwiezdne Wojny ^^
Radość, po prostu radość! ^^
Z racji tego, że wraz z Marcem nadchodzi ciepło...
DEDYK DLA WSZYSTKICH! :*

NMBZW! 

7 komentarzy:

  1. Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidze tego gupiego Palpatina. Niech tylko sprubuje zabić Ahsoka a mu głowe utne. Super rozdział. Mroczne Kiwi ty wymiatasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zapomniałam wcześniej komentowałam jako Kemari 629. Zmieniłam nazwe. Tak dla wiadomości ci to pisze.

      Usuń
    2. Poznaję po avatarku :P
      Spróbuję się wziąć za czytanie Twojego.
      Zleniłam się...
      Z N O W U. .__.

      Usuń
  3. Dziękuję za dedykacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech Palpie, Palpie... TY TO WIESZ NA GWIAZDY JAK MI CIŚNIENIE PODNIEŚĆ!!!!!!!!! GRRRRRR... Ale i tak Cię lubię XD Ach, I WANT ZBUNTOWANA I TRIS NA HAJU!!!!!! XD NO I SW, BO INACZEJ UMRĘ!! XDDD
    Dziękuję za dedyk (jak dla wszystkich to i dla mnie :*)
    NMBZTKK!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń