niedziela, 8 marca 2015

One-Shot "Koniec Przygody"


   Koniec wojny... koniec wojny!
   Tak bardzo chciał, żeby Qui-Gon mógł to zobaczyć. Zastanawiał się, jakby potoczyło się jego życie, gdyby on nadal żył. Jakby to wszystko wyglądało? Czy Obi-Wan nadal by utrzymywał kontakt ze swoim dawnym Mistrzem? Czy zaakceptowałby Anakina? Czy wtedy Ahsoka byłaby jego uczniem?
   Te pytania nurtowały go, ale wiedział, że taka jest po prostu wola Mocy. Brakowało mu osoby, która go uwolniła, ale był świadomy tego, że tak też jest dobrze. Jako mały chłopiec zrozumiał, że Obi-Wan mimo miłego przywitania, na Coruscant był przeciwko Skywalkerowi. Nie był ślepy i był świadom, że Kenobi wyszkolił go tylko dlatego, że Qui-Gon tak chciał i młody Rycerz Jedi tylko tak mógł podziękować tamtemu za wszelkie nauki i wypełnić ostatnią wolę Mistrza Jinna.
   A teraz?
   Teraz wszystko było w jak najlepszym porządku, choć mężczyzna musiał sobie to wszystko poukładać w głowie.
   Zaczął od początku wojny.
   W ostatnią noc przed wojną ostatecznie pożegnał swoją matkę. Choć zrobił to już dziesięć lat wcześniej, to teraz musiał pożegnać ją na zawsze. Obiecał, że ją uwolni. Zrobił to inny człowiek, który dbał o nią każdego dnia odkąd się pobrali, a on był daleko od niej. Nie mógł już jej pomóc. Nie mógł nic zrobić prócz patrzenia jak umiera co było wielkim bólem, jaki dotychczas spotkał.
   Przez ból dokonał rzeczy, która również prześladowała go przez ostatnie trzy lata. Wyciął w pień wszystkich Tuskenów wraz z kobietami i dziećmi. Czuł tylko gniew i chęć zemsty co prowadzi na Ciemną Stronę Mocy, a on opanował się dopiero po wszystkim...
   Wrócił na farmę Larsów. Próbował, ale nadal nie umiał wyobrazić siebie, jako dorosłego faceta w normalnych ciuchach, a nie w szacie Jedi, chociaż taki los miałby go czekać, gdyby nie został tym kim jest.
   Pochował ją i klęcząc nad jej grobem zaczął swoje kolejne zajęcie na resztę życia - obwinianie się za jej śmierć.
   Później nadeszło Geonosis. Przez trzy lata zastanawiał się jak taki masakryczny dzień mógł być jednym z najlepszych? Tuż przed bitwą Padme wyznała mu miłość, a później się wszystko zaczęło; walka ze zwierzętami, pojawienie się Jedi, kolejna rzeź, przybycie Yody na czele żołnierzy-klonów, pojedynek z Dooku, utrata ręki. Początek Wojen Klonów.
   Przez pierwsze dni przebywał w Świątyni przyzwyczajając się do protezy, która zastępowała mu pół kończyny. Później w towarzystwie Padme poleciał na Naboo i ożenił się z nią.
   Pasowali go na Rycerza Jedi.
   W następnych tygodniach walczył na Wojnie Klonów u boku byłego Mistrza szybko zyskując sławę w galaktyce jako Bohaterowie Republiki.
   Podczas jednej z bitew, która odbyła się na Christophsis, przydzielono do niego Padawankę Ahsokę Tano. Denerwowała go już na samym początku nazywając go dennym przydomkiem "Rycerzyk", pyskowaniem, nie słuchaniem... ale z dnia na dzień było co raz lepiej. Zaczynali rozumieć to czemu Moc ich na siebie skazała. Byli tacy sami i oboje musieli nauczyć się odpowiedzialności. Mistrz martwił się o ucznia, a uczeń o Mistrza, lecz w przypadku dziewczyny nie było to takie łatwe. Wybraniec może i był identyczny jak ona, ale tak naprawdę musiała się trudzić by go zrozumieć i dostosować się do jego zasad. Trochę po swojemu, ale ważne, że w ogóle tego dokonała.
   Trzy lata wojny ciągły się w nieskończoność, a gdyby popatrzeć na to w tej chwili, to bardzo szybko zleciało. Jeszcze niedawno się żenił, stracił matkę, dostał padawana, był pasowany na Jedi, a teraz... teraz będzie inaczej. Tylko jak to wszystko zacznie? Po trzech latach znowu zamierza żyć od nowa... jego życie miało parę takich momentów. Teraz miał rozpocząć się kolejny, a w duszy czuł pustkę...
   Jeden z jego życiowych rozdziałów zaczął się na Geonosis i Naboo. Przez trzy lata musiał ukrywać małżeństwo, które zapoczątkował ślub na rodzinnej planecie Naberrie. Teraz kiedy wojny już nie ma, tak naprawdę nie znajdzie się dla niego jakaś praca i nie zamierza ukrywać dalej swojego uczucia. Czy zapędziło go to na złą drogę? Nie - wręcz przeciwnie.
   Ale czy potrafi?
*****
   - Ahsoka! - Zawołał dziewczynę dobrze znany głos. Atari i Barriss próbowały ją dogonić, dlatego stanęła i uśmiechnęła się czekając aż dobiegną.
   - Gdzie idziesz? I dlaczego bez nas? - spytała z żartobliwym uśmiechem Atari.
   - Rada mnie wezwała. Pilna sprawa, więc... zamierzałam was później znaleźć. - odpowiedziała Tano.
   - W takim razie zaczekamy na Ciebie przy wejściu, byś nie musiała szukać. - postanowiła Barriss.
   - Dziś parada, za dwie godziny wylatujemy. - poinformowała Orgeen.
   - Pamiętam. Do zobaczenia potem. - pożegnała się wchodząc do komnaty Najwyższej Rady Jedi. Byli wszyscy członkowie Rady, prócz Obi-Wana i Anakina. Obawiała się najgorszego. Co się znów stało?. To pytanie przeszło jej milion razy przez głowę w ciągu kilku szybkich sekund, co przyprawiło ją o nerwowe mdłości.
   - Padawanie Tano. - zwrócił się do niej Mistrz Yoda.
   - Co się stało? Czemu nie ma Anakina i Obi-Wana? - Czuła, że zadając to pytanie nikt nie będzie owijał w bawełnę i szybko jej odpowiedzą.
   - Jest ważna sprawa dotycząca Ciebie. - podjął Windu. - Ty i Atari jesteście... macie wiele sprzecznych cech - dobrał słowa. - Obydwie jesteście takie same i przydzieliliśmy wam Mistrzów, którzy są dla was odpowiedni. Atari trafiła do Bultar by normalnie nauczyć się częściej tłumienia tych cech. Do niej trzeba potrzebnego podejścia ponieważ dużo w życiu przeżyła. Tobie wybraliśmy Anakina. Jedna z cech waszej trójki to nieodpowiedzialność. Cała wasza trójka jest podobna. Można postawić Cię wręcz na środku. Twój charakter działa tak jak Atari oraz Anakina. Ciebie i Anakina trzeba było nauczyć odpowiedzialności. Najlepiej poprzez drugą taką samą osobę. Jeżeli Cię to ciekawi, to Atari też jest bardziej posłuszna, ale ta informacja nie jest nam potrzebna w tej sprawie.
   Podczas tych trzech lat, nasze postanowienie co do waszej trójki przyniosło efekty, ale w tym momencie chodzi o Ciebie i Anakina. My... my mamy świadomość, że nadal działasz podręcznikowo i już parę lat temu zapadła decyzja, że będziesz się uczyć w jednej z świątyń, gdzie dokończysz swój trening Jedi. Przykro nam, Ahsoko. - Naprawdę było im przykro.
   - Rozumiem. - odpowiedziała tylko. - Kiedy odlatuję?
   Na twarzy Yody pojawił się smutek.
   - Jutro wieczorem, po ciszy po święconej Qui-Gonowi. - udzielił jej informacji, która ją zszokowała.
   - Jak to? - Dziewczyna była bliska płaczu.
   - Ty i Mistrz Kiyran wylatujecie tuż po zakończeniu. Naprawdę, wybacz nam, ale ta decyzja zapadła dawno temu. - powiedział łagodnie Plo Koon. Dziewczyna pokiwała głową.
   - Pójdę już. - zaproponowała.
   - Choć trudne to dla Ciebie jest, pogodzić się musiusz. Niech Moc będzie z Tobą. - życzył jej Mistrz Yoda.
   - Niech Moc będzie z Wami. - odpowiedziała wychodząc.
   Za drzwiami stanęła jak wryta. Przyjaciółki patrzyły na nią z obawą. Jeszcze nigdy nie widziały ją w takim stanie.
   - Wszystko w porządku? - spytała ostrożnie Offee.
   - To koniec. - odpowiedziała krótko. - Koniec wojny i koniec mojego treningu u boku Anakina. Lecę zająć Twoje miejsce, Atari... ale u boku kogoś innego. Zupełnie jak u Ciebie. - stwierdziła.
   - Tak po prostu? - zdziwiła się Orgeen.
   - Już dawno podjęli tę decyzję. Może gdyby nie wojna, pojutrze byśmy się spotkały. - Togrutanka spróbowała się uśmiechnąć, ale w ogóle jej to nie wychodziło. Tak naprawdę w środku czuła chęć rzucenia czymś tak, by się rozwaliło na milion kawałków. Ledwo umiała sobie poradzić z blokowaniem tego. Zastanawiała się kto to wszystko będzie musiał powiedzieć Anakinowi. Ona nie chciała.
*****
   - Padme, to powinno się dawno stać. - tłumaczył żonie Anakin.
   - Ja wiem, ale tak naprawdę nie chcę tego robić, rozumiesz? Nigdy nie chciałam Cię narażać na coś takiego. - odparła roztrzęsiona kobieta.
   - Klamka już dawno zapadła. - przypomniał.
   - Wiem. - powtórzyła. - A Obi-Wan? Ahsoka?
   - Z Ahsoką będzie trochę ciężej, ale nic jej się przecież nie stanie beze mnie. Jest jeszcze Plo. Wiem, że dawno miał ją już uczyć, ale Rada wybrała mnie.
   - Kiedy? - zapytała wracając na dawno zaczęty temat.
   - Jutro. - odpowiedział pewnie.
   - Już? - zdziwiła się Amidala.
   - A co? Mam czekać aż się sami domyślą? Niech się w ogóle cieszą, że ich raczyłem poinformować o moim życiu. - zażartował.
   - Masz racje, genialny plan. - zakpiła z męża.
   - No już. - podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach. - Nic się takiego wielkiego przecież nie stanie. - zapewnił ją. - Wybacz, ale muszę już iść. Do zobaczenia na Naboo.
   Pocałował ją na pożegnanie i wyszedł zmierzając ku Świątyni.
   Jakoś nie miał ochoty brać udział w paradzie. Nie lubił, jak tyle oczu się na niego gapi. Nie potrzebne mu było bycie Bohaterem Republiki. Wykonywał powierzone mu zadania najlepiej, jak tylko umiał.
   Zatrzymał się na lądowisku, gdzie czekał na niego już statek. Dzień wcześniej członkowie Rady i Jedi zostali przydzieleni do danego, wybranego statku. Anakin wraz z Ahsoką zgłosił się na pilota jednego z nich. Mieli z nimi lecieć Obi-Wan, posłanki Rady i jeszcze Atari wraz z Bultar.
   - Gdzie byłeś? - zapytał Kenobi.
   - Rex miał do mnie sprawę. - odparł. To było prawdą. Za nim poleciał do apartamentu Padme, Rex poprosił go o rozmowę w pewnej sprawie. Po za tym nie musiał się wcale tłumaczyć, co mu zajęło tyle czasu.
   - Kiedy lecimy? - wtrąciła Orgeen pojawiając się nagle.
   - Jak obiecasz, że pohamujesz swoje niedoczekanie, to może zaraz z nami polecisz. - odpowiedział.
   - Hej, a ty się nie cieszysz? Lecimy na Naboo! - przypomniała mu z radością.
   - Uważaj, bo w ogóle jej nie powitasz, jak będziesz za bardzo entuzjastycznie nastawiona. - ostrzegła Ahsoka. Jej twarz nie odznaczała żadnych uczuć prócz zakłopotania i ledwo widocznego smutku.
   - Co Ci jest? - zmartwił się Skywalker.
   - To z powodu rocznicy. - powiedziała szybko.
   Nie umiała. Nie umiała mu powiedzieć tego teraz. Nie chciała go opuszczać. Na początku nie byli do siebie przyjaźnie nastawieni, ale to była kwestia czasu. Zaprzyjaźnili się, ufali sobie, walczyli na tej wojnie od trzech lat! Nie łatwo było jej go opuścić na jedną bitwę, a tym bardziej na tyle czasu. Nie miała pojęcia kiedy wróci, kiedy znowu go zobaczy.
*****
   Każda pora na Naboo była piękna. Najbardziej uwielbiał tam noce. Mógł przypomnieć sobie dzieciństwo na Tatooine. W dzielnicy niewolników w nocy zawsze było cicho, światła były gaszone o odpowiedniej porze, nikt nikomu nie przeszkadzał w zaczerpnięciu snu, dlatego początkowo Anakinowi było trudno zasypiać na Coruscant, kiedy wszędzie było słychać szum silników, ale z czasem się przyzwyczaił. Gdy zdarzały się misje, nie pogardził ciszą w nocy raz na jakiś czas.
   Teraz nie korzystał z ciszy w okół niego. Dzielił pokój z Obi-Wanem, który postanowił pomedytować gdzieś na polanie, ale Anakina to nie wiele obchodziło. Siedział na parapecie, przy otwartym oknie. W okół panował szum drzew, wytwarzający lekki podmuch wiatru. Nie daleko było słychać wodospady. Wszystkie dźwięki wydawane przez przyrodę Naboo odprężały go, ale nadal nie umiał poskładać wszystkich myśli w całość.
   Jeszcze w południe minionego dnia czuł się pewny, że bez przeszkód sumienia przyzna się do złamania zasad Jedi, ale teraz; co godzinę, minutę, a nawet sekundę czas się skracał. Rano chciałby się przyznać, wziąć udział w paradzie, uczczenia poświęcenia Qui-Gona i odejść jak gdyby nigdy nic, chociaż to drugie mu się na pewno nie uda. Musi pożegnać osoby, które są dla niego ważne, a mianowicie: tylko dwie.
   Zastanawiał się co się dzieje z Padme. Chociaż było oczywiste, że spała to i tak się o nią martwił. Była niedaleko, ale dla niego wręcz przeciwnie. Przez większość swojego życia był daleko od niej... zbyt daleko, ale nie zamierzał ciągnąć dalej tego czasu. Chciał być przy niej cały czas i to się spełni.
   Nie pamiętał jak stracił świadomość i zasnął, ale po pobudce oślepiło go słońce, przez które o mało nie wypadł przez okno. Obi-Wana nadal nie było, ale gdy tylko "wszedł w bezpieczną strefę pokoju" pojawiła się Ahsoka. Była smutna i zawiedziona. Czyżby wiedziała?
   Myślała, że Rada mu przekaże mu tę informację, ale nic z tego. Sama musiała. Była zła i chciała, aby ta chwila szybko minęła.
   - Mistrzu, dziś ostatni dzień jestem Twoim Padawanem.
   - Jak to? - zdziwił się.
   - Parę lat temu postanowiono, że będę pod opieką Mistrza Kiyrana i miałam robić to samo co Ati. Widocznie zrobili wymianę. Mam lecieć dziś wieczorem.
   - Ja zamierzam wtedy odejść ze Świątyni. To mi trochę ułatwiło. - stwierdził.
   - Dlaczego chcesz odejść?
   - Jestem żonaty, Ahsoko. Życie w tajemnicy nie jest łatwe. I tak zamierzałem to dawno zrobić. Sądzę, że ktoś inny lepiej Cię nauczy.
   - Dlaczego tak sądzisz? Prawie całą wojnę walczyliśmy razem, zaprzyjaźniliśmy się. Nie chcę być Padawanką kogoś innego.
   - Nie jest mi łatwo Cię zostawić, Smarku. Na początku wydawało się to bardzo łatwo, ale później jest co raz ciężej. Życie ma wiele etapów i każdy się zacznie po czym skończy. Teraz nadchodzi kolejny w moim życiu. Twój również. Będę za Tobą tęsknić. - przytulił ją.
*****
   Stanął przed drzwiami do komnaty Yody. Bał się, choć nie powinien. Nawet nie sądził, że odwaga będzie mu potrzebna w takich momentach. Wiedział co mówił Ahsoce. Teraz przyszedł ten dzień, na który czekał trzy lata i jest bardzo trudny. Miał nadzieję, że prośba o zostanie na ciszy. Łatwiej by było zrobić to po tym wszystkim, ale też chciał zrobić to jak najszybciej. Wahał się. Przez trzy lata każde spotkanie było szansą, ale ich nie wykorzystał ich. Wyznaczył dzień i nie chciał go zmieniać, chociaż decyzja na przełożenia tego wydarzenie wydawała mu się bardzo kusząca.
   Skywalker, weź się w garść!, skarcił się w duchu. Właź tam!, rozkazał sobie. Zrobił to, czując coś na sumieniu. Nie umiał tego określić, ale podświadomość "chciała mu wcisnąć kit, że będzie żałował" Nie, odpowiedział pewnie swojej podświadomości. Postanowił, że w ogóle nie będzie jej słuchał, ale czy to nie będzie błędem?
   -Mistrzu Yoda? - odezwał się. Zielony, stary Mistrz siedział z zamkniętymi oczami medytując. Potrzebował spokoju by odpocząć od wojny.
   - Coś powiedzieć mi chcesz. - odpowiedział z wciąż zamkniętymi oczami. - Trapi Cię coś również. Słuchać Cię wysłucham. - Otworzył oczy.
   Jak dużo czasu potrzebował by wypowiedzieć trzy, krótkie słowa "Ożeniłem się, odchodzę"? Nie umiał określić ile się nad tym zastanawiał. Miał nadzieję, że nie dwie godziny lub więcej. A jednak trochę się bał.
   - Wiem, że zawiodłem, ale się ożeniłem. - rozszerzył prostą wypowiedź. - Chcę odejść.
   - Hmm... do przewidzenia twe uczucia do Amidali były. - Anakina zdziwiła ta wypowiedź. Wiedział? - Podejrzewać podejrzewałem. Że przyznałeś się, fakt ten mnie cieszy. Że błąd to był, też wiesz. Zatrzymywać Cię nie będę. Praw zbyt dużo nagięliśmy dla Ciebie. To czy Qui-Gon się pomylił nie wiem.
   - Mistrzu Yoda, mam do Ciebie dwie prośby.
   - Słucham Cię.
   - Pozwól mi zostać jeszcze do wieczora. Chcę zostać jeszcze na ciszy dla Qui-Gona jako Jedi. A druga dotyczy Ahsoki. Ja wiem, że dziś wieczorem musi odlecieć, ale proszę Cię, żebyś pilnował jej po powrocie nawet jak zostanie Rycerzem i pozwól jej się ze mną spotkać chociaż raz. Wystarczy się ze mną skontaktować, mogę wyruszyć w każdej chwili. Błagam. To są trzy prośby, ale dwie są w jednym. Pierwszej nie musisz spełniać, ale te dwie... proszę.
   - O Ahsokę martwię się również i pilnować jej zamierzam. O to się martwić nie musisz. Resztę spełnię. Zostać na paradzie również możesz.
   - Dziękuję.
   - Padawanem Twoim nie bez powodu była. Jak potoczy się to, wiedziałem. Odejść możesz, broń do wieczora zatrzymaj.
*****
   Dwór pałacu zebrał się w kapliczkę. Padme i jej dawne służki również się pojawiły. Poza kapliczką stał tłum mieszkańców planety, by ciszą uczcić poległych w czasie inwazji.
   Ahsoka stała za Anakinem. Na głowach każdego z Jedi znajdowały się kaptury płaszczy. Każdy miał spuszczoną głowę. Na drugi dzień miała odbyć się parada na cześć zakończenia Wojny (jak i na innych planetach) oraz na trzynastą rocznicę pojednania się z Gunganami. Wojna skończyła się w odpowiednim momencie, jeżeli chodzi takie imprezy.
   Obi-Wan dowiedział się tylko o Ahsoce, o Anakinie jeszcze nic. Skywalker miał nadzieję, że przyjaciel dobrze przyjmie tę nowinę, choć brzmiało to ironicznie.
   Oboje wyszli na środek, w miejsce gdzie kilkanaście lat temu paliły się zwłoki ich Mistrza. Dla Anakina był to niedoszły Mistrz, ale podczas tych paru dni, których się znali Jedi pomógł mu i wytłumaczył parę rzeczy, a co najważniejsze - Uwolnił z niewoli oraz dał nowe życie.
   Minęła godzina, wszyscy mieszkańcy odeszli. Jedi i dwór jeszcze zostali. Zaczęli rozmawiać, Ahsoka poszła z Atari, Barriss, Aaylą Securą na bok by porozmawiać. Skywalker i Kenobi usunęli się na bok by porozmawiać. Młodszemu zależało na tym, by tylko były mentor go słyszał. Inni teraz nie musieli.
   Były padawan Jinna przyjął informację swojego przyjaciela spokojnie i również obiecał zająć się Ahsoką, kiedy ta wróci. Na koniec powiedział, że jest z niego dumny.
   Parę minut później Obi-Wan żegnał się ze swoją niedoszłą uczennicą. Jej Mistrz był pogrążony w rozmowie z Padme, ale szybko się zorientował czego nadszedł czas i podszedł bliżej. Dziewczyna podbiegła i przytuliła się do niego.
   Koniec. Dziewczyna zaczęła płakać, co bardzo powstrzymywała.
   - Hej, będzie dobrze. - spróbował ją pocieszyć.
   - Czy jeszcze Cię zobaczę? - zapytała. Zmartwił się. To samo pytanie zadał matce trzynaście lat temu. Nie chciał popełnić kolejnego błędu.
   - Jeżeli zechcesz, dostaniesz zgodę na spotkanie ze mną. - odpowiedział tylko.
   Oderwali się od siebie i Anakin położył jej dłonie na ramionach.
   - Wybieraj mądrze, Ahsoko. Jestem z Ciebie dumny. Przepraszam Cię za wszystkie przykrości i dziękuję Ci za zaszczyt walczenia u Twojego boku. Jesteś najlepszą uczennicą, nie chciałbym innej. Czas na Ciebie. Niech Moc będzie z Tobą.
   - I z Tobą, Mistrzu.
   Przytulili się ostatni raz, odwróciła się i podbiegła do Jedi, który miał być jej nowym Mistrzem.
***Parę miesięcy później***
   Padme zrezygnowała z bycia Senatorem i wraz z Anakinem przenieśli się do Krainy Jezior. Tam urządzili pokój dziecku, który po narodzinach trzeba było od nowa urządzań. Powód tego był trochę zabawny - urodziły się bliźnięta. Luke i Leia. Dziewczynka była bardziej podobna do matki, a syn do ojca.
   Nie mieli pojęcia co się działo w galaktyce. Chociaż oboje mieli za sobą służbę dla Republiki, teraz przestali się tym interesować. Mieli spokój szczęście, a z dawnego życia pozostały tylko wspomnienia. Bez względu na to kim byli, ich dzieci będą żyły w spokoju.
   Anakin ułożył Leię do snu, która w międzyczasie się obudziła. Stanął przy oknie. Zachodzące słońce odbijało się w wodzie. Codziennie myślał o Ahsoce. Gdziekolwiek był, na pewno robiła to, co uważała za słuszne, nawet jeżeli komuś się to nie podobało. Z każdej sytuacji można było wyjść na kilka sposobów. Każda miała również swoją podstawową, którą większość się posługiwała, ale byli tacy, którzy sami znajdowali własne sposoby. On i jego była Padawanka byli jednymi z tych właśnie osób.
   - Tęsknie za Tobą, Smarku - powiedział przerywając ciszę. Te słowa kiedyś dotrą do jego uczennicy.
*****
   Przez większość swojego życia w Świątyni wolała studiować podręczniki. Nie przestudiowała wszystkich ponieważ; jeden - nie wszystkie były dozwolone, dwa - przez czternaście lat nie zdołała przecież wszystkiego przeczytać.
   Tutaj biblioteka również miała swoje działy i też były zapisy, które mogli czytać tylko Ci upoważnieni.
   Obok budynku znajdowały się sady oraz ogrody. Było też duże drzewo, które było centralnym punktem wyznaczonego miejsca "prywatnej zieleni".
   Dziewczyna podskoczyła i chwyciła się najniższej gałęzi drzewa, po czym zaczęła się wspinać wyżej, aż dotarła do odpowiedniej, a następnie na niej usiadła. W śród lekkiego szumu zielonych liści, wpatrywała się w zachodzące słońce. Tam, gdzieś w galaktyce, są jej przyjaciele. Chciała znowu ich spotkać. Było to łatwe, bo wystarczyło, że będzie w Świątyni. Ale gdzie zamieszkał jej Mistrz?
   - Tęsknie za Tobą, Rycerzyku.
_________________________________________________
Z okazji dnia kobiet, życzę im WSZYSTKIEGO DOBREGO! ^^ WENY!
Teraz tak. W 2013 2 marca, który wtedy przypadał w sobotę stała się dla mnie dla wielu osób zła rzecz. Mi wbito nóż w serce, ale to było 3 czyli w niedzielę rano. Ale...
2 marca, w godzinach wieczornych został wyelimitowany ostatni odcinek 5 sezonu TCW. Sezon miał 20 odcinków i w ostatnim Ahsoka odeszła z Zakonu... no przeryczałam tak naprawdę cały dzień, nie mogąc się pogodzić z jej odejściem i z tym, że naprawdę osobą, która za tym wszystkim stoi jest Barriss, którą strasznie lubię i wręcz się cieszyłam gdy poznały się z Ahsoką.
Wiem, że tu dziewczyny ryczały, ale na tak jakby rocznicę postanowiłam wstawić ten one-shot. Próbowałam zrobić coś, co nie będzie aż tak bolesne, ale będzie odzwierciedlało to rozstanie. Wieź między mentorem i uczniem jest silna, także...


Nie chciałam podjąć tego tuż nad notką. W czasie pisania one-shota po prostu stworzyłam notkę, która przy każdym momencie, które uznałam potrzebne - wytłumaczyłam. One-shot nie jest związany z blogiem po żadnym względem, nie będzie niczego podobnego i takie tam.
 

Wątek 1:
- Ahsoka nie odeszła z Zakonu. Cały czas walczyła u boku Anakina aż do tej pory
- Palpatine jest na swoim miejscu i nadal tworzy jakieś niecne plany dotyczące Anakina

Wątek 2:
- Atari od zawsze jest u Bultar. Historia jest podobna jak w fabule bloga. Po prostu Bultar podczas wojny musiała się z nią rozstać, ale utrzymywały jak najczęstrzy kontakt.
- Imię Mistrza zostało wymyślone na szybko. Wiem, że z dupy xD

Wątek 6:
- Uważam po prostu, że nie trzeba było rozwijać rozmowy Anakina i Obi-Wana. Sama informacja, że zaakceptował to wystarczyła. Skróciłam też  tego powodu, że był to one-shot skupiający się bardziej na Anakinie i Ahsoce.

NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Ale się wzruszyłam. Ahsoka ma nowego mistrza, ja na jej miejscu niewiem czy bym wytrzymała. Zrobiło mi się smutno. Nienawidze Rady Jedi naśle na nich Akire, Gabi, Alana,Elize,Arona i Jacka:)(obi-wan tylko przeżyje bo Akira mistrza oszczędzi). Czekam na kolejne rozdziały i on-shoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się nie wzruszyłam. Zresztą ja się prawie nigdy nie wzruszam xD
    Ale wiesz o tym dobrze. Rozdział śliczny, muszę przyznać. Bardzo mi się podoba. Szkoda, że Anakin i Ahsoka się rozstali, ale tak to już jest. Dobrze, że Padme i Anakin są już razem, a Mistrz Yoda i Obi-Wan się nie wściekali. I oczywiście coś co mnie raduje - Palpatine nadal knuje intrygi i nie został odkryty.
    Smutny rozdział, ale jednocześnie wesoły, więc nie mam dlaczego płakać. Właściwie przez cały o-s się uśmiechałam. Sprawił mi on bardziej radość niż smutek.
    Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet!

    NMBZT!

    Twoja kochana, wspaniała, genialna, cudowna, idealna itd. itp. Idka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś tak smutno. Kurczę, za bardzo przyzwyczaiłam się do tej całej wojny, a teraz już koniec. Czas leci...Ja na miejscu Anakina wkurzyłabym się, że ktoś chce zając moje miejsce. Kurcze, ale rozdział i tak fajny, choć lekko przytłaczający. Mam nadzieję, że będzie jej dobrze i że wszystko się ułoży.
    Serdecznie pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka niewiem dlaczego ale przez wspomnienie o odcinku z odejściu Ahsoki nasuneła mi się teoria co do Ahsoki. Padme jako królowa miała soboftura. A więc Ahsoka mogła powrócić na Shili i została sobofturem księżniczki Zaa Vashee.

    OdpowiedzUsuń