niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 91


                                                                      ~~Katooni~~

 Pojmowała wiele rzeczy, jak na jej wiek. Teraz odczuwała, że każda katastrofa dzieje się zbyt szybko, by chociaż na chwilę ochłonąć.
 Nawet ona; niegrająca zbyt dużej roli w Wojen Klonów, jako młodziutka adeptka, nie miała czasu odpocząć. Dopiero skończyła się Bitwa o Coruscant, nagle Palpatine okazał się Lordem Sithów, Rozkaz 66 i wielu nieżyjących Jedi, Mistrz Plo zaginął, a teraz zaatakowano Naboo.
 Sama nigdy tam nie była, ale słyszała wiele rzeczy o pięknej spokojnej planecie. Siedząc w bibliotece widziała parę zdjęć i czytała coś o tym świecie, ale to od Ahsoki wie najwięcej informacji. Chciałaby tam polecieć. Choć wiedziała, że jako Jedi mogłaby tam lecieć dopiero na specjalną misję, ale miała jakieś swoje marzenia. Jedną z nich było zobaczenie wszystkich planet w galaktyce... ale nie było to możliwe. Jednym z problemów jest bycie Jedi. Kolejnym jest to, że są planety, gdzie Jedi nie mogę się zbliżać, a nawet nie chcą.
 Nie miała o tym pojęcia, ale miała równie podobne marzenia do Anakina, kiedy był mniej więcej w jej wieku. W przeciwieństwie do niego, ona od najmłodszych lat jest Jedi i o wiele wcześniej nauczono ją, jakie planety były, są i prawdopodobnie będą zagrożeniem lub będą posiadać zakaz wstępu dla takich istot jak ona.
 Dla niego wstęp do Zakonu Jedi nie był tylko treningiem na tych, których osobiście podziwiał i chciałby być. Dla niego była to szansa zwiedzenia tych planet, ale - choć w późniejszym wieku niż Katooni - dowiedział się, że to nie jest możliwe. W treningu widział również nadzieję na uwolnienie matki.
 Spojrzała na chronometr. Skończyli już, pomyślała z uradowaniem biegnąc w wyznaczony kierunek parę godzin wcześniej. Klan Niedźwiedzi właśnie zakończył trening. W grupie młodzików znajdowała się jej o trzy lata młodsza przyjaciółka - Ashla. Gdyby nie bitwa o Naboo, Katooni sama by miała teraz trening, ale Mistrz, który miał prowadzić zajęcia został wezwany by pomóc w pewnych sprawach. Jej jako adepta nie powinno to zbytnio obchodzić i tak też było.
 Po powrocie Ahsoki z Yavina, dziewczynki widziały ją tylko parę razy. Wraz z Atari opowiedziały co się tam wydarzyło. Małe nie były tym zadowolone. Zwłaszcza Ashla. Ashla i wraz z Ahsoką były Togrutankami. Choć poznały się kilka miesięcy po rozpoczęciu Wojen Klonów zakolegowały się. Większość Jedi tak naprawdę nie znała szczegółów, ale większość podejrzewała, że one dwie to rodzeństwo. Tym dwóm to nie przeszkadzało. Tano opiekowała się młodszą i zgodnie z ideologią Jedi - były rodzeństwem.
 Skręciła w prawo i od razu zobaczyła sześciolatkę. Ostatnie metry biegła, więc teraz mogła już śmiało zwolnić do marszu.
- Nie nudziłaś się? - spytała z ciekawością młodsza.
- O dziwo nie. - przyznała z uśmiechem Tholthianka.
- Słyszałaś coś? - To pytanie zadawały sobie - zaokrąglając - już milion razy.
- Jak zwykle nic. - odpowiedziała zawiedziona. Były takie bezradne...

                                                               ~~Atari~~

 - Masz jeszcze jakieś zdolności, o których nie wiem? - skomentowała pytaniem Amidala niesamowitą pracę swojej kuzynki.
- Umiem prowadzić grupą, a że jesteśmy tylko dwie to niezbyt możesz teraz to podziwiać. - zażartowała w odpowiedzi.
 Musiały się stamtąd wydostać jakimś statkiem, ale wszystkie zostały dziwnie zabezpieczone. Na krążowniku były łącznie dwa hangary, a ich statek znajdował się w zupełnie innym miejscu. Najgorsze było to, że choć trochę umiała, nie ogarniała zbytnio tej plątaniny kabli i wielofunkcyjnych przycisków.
- Wiesz co? - spytała Jedi kompanki. - To co teraz nazywasz talentem, to wręcz przeciwieństwo. Twój ukochany mąż, który zarazem musi się nauczyć, że na mnie się NIE KRZYCZY...
- Nie schodź z tematu, Ati. Później się z nim posprzeczasz. Jak chcecie, to możecie się nawet pobić, ale mnie, Ahsokę i Barriss w to nie wciągajcie. - poprosiła.
- Z wielką chęcią ubiję mu mordę. W końcu i tak go kochasz mimo wszystko.
- Atari...
- Ale wracając do tematu: nauczył Ahsoki wielu rzeczy jeżeli chodzi o maszyny. Naprawianie, podrasowanie ich, wiedza o nich... No i w czasie naszego pobytu na Yavin, trochę mnie nauczyła o tym, ale TYLKO trochę. Tak więc... naprawiam to na oślep. - przyznała.
- Daj, ja spróbuję. - zaproponowała Senator.
- A jak Cię prąd kopnie? - spytała z obawą dziewczyna.
- To Ty mu kopniesz w zad. - zażartowała żona Rycerza Jedi.
- Jak znajdę... - mruknęła Dathomirianka.

                                                                  ~~Anakin~~

 Od dłuższego czasu nie było żadnej poprawy, aż wreszcie kolejny krążownik Separatystów padło, co wywołało radość u pilotów-klonów. Zdawało się, że najtrudniej było wreszcie zniszczyć ten pierwszy, a później reszta pójdzie gładko. Jeżeli wyliczyć różnicę czasu destrukcji jednego, a drugiego, to zdecydowanie była duża. Walka toczyła się dość długa, a o troszkę krócej trzeba było czekać na pierwszy punkt, który trzeba było "odfajkować na liście krążowników Separańców znajdujących się nad Naboo".
 - Możemy się trochę zbliżyć. - zameldował Yularen po czym wszystkie statki Republiki poleciały trochę w przód.
- Damy radę, chłopaki. - stwierdziła Ahsoka.
- I dziewczyno. - przypomniała Barriss.
- Ty się nie liczysz. - zażartował Anakin.
- Grrr... - poirytowała się jego przyjaciółka.
- Teraz jest koniec. - postanowił Skywalker.
- Chciałbyś! - odpowiedziała Mirialanka. - Obiecuję, że jeszcze się z Tobą policzę.
- Atari też chce, ale ona mi tego nie powiedziała w twarz. - powiedział Skywalker.
- Bo jej nie dałeś dojść do słowa? Ona Ci da popalić i w najgorszym przypadku pobić. A na moją i Padme pomoc nie liczcie. - ostrzegła Tano
- Chcę to zobaczyć. - zaśmiała się Offee.
- Oj tam, oj tam. - odparł Wybraniec.
 Udał, że się nie boi, ale tak naprawdę nie miał pojęcia do czego jest zdolna Atari. Może i na nią nakrzyczał, ale przecież nie chciała wykonywać rozkazu. Jego obowiązkiem było się nią opiekować, dlatego uważał, że powinna mu dziękować... w pewnym sensie... chociaż to nie jego wina, że wpadły w tarapaty. Kazał ją zabrać w bezpieczne miejsce. Przecież nie wiedział, że komuś zechce się je zaatakować.
 W każdym razie przeczuwał, że za zdenerwowaniem Orgeen kryło się coś jeszcze. Coś co po prostu kazało jej się wnerwić i grozić swoim zachowaniem.
- Kolejne krążowniki Republiki są już blisko - zameldował Admirał.
- Chwała Mocy. - skomentowała Ahsoka.
 Miała nadzieję, że co raz szybciej rozwalą resztę statków Separatystów. Za niedługo przyleci reszta. Uda się., pocieszyła się w myśli. Teraz kolejnym powodem do wygrania tej bitwy jest ujrzenie Atari i Padme, które są całe i zdrowe. Wierzyła, że nic im się nie stanie. W końcu jej przyjaciółka nad wszystkim panuje. Czternaście lat przyjaźni sprawiło, że znają się na wylot.

                                                              ~~Plo Koon~~

 - Generale, jest pan pewien, że chce pan lecieć? - zapytał Wolffe. - Przecież...
- Nic mi nie będzie, Komandorze. - przerwał Jedi klonowi, by go uspokoić. - Czuję się co raz lepiej.
- Rozumiem. Komandor Tano... - Celowo nie dokończył pytania, ponieważ wiedział, że Jedi tak czy siak zrozumie.
- Sam nie wiem. Nie wiem czy mnie wyczuwała czy nie, ale ja cały czas ją widziałam. Problem w tym, że nie umiałbym jej zostawić. - odpowiedział po czym wszedł do kokpitu myśliwca. Swojego nowego myśliwca.
- Zaczynam odliczanie. - powiedział, po czym wykonał wspomnianą czynność.
 Był lekko zaniepokojony. Już jeden klon o mało go nie zabił. Miał nadzieję, że Jedi nad tym pracują, że wyłączą to jak najszybciej by inni nie mogli ginąć. Tuż przed swoją katastrofą wyczuł śmierć wielu braci i sióstr. Dochodzenie w tej sprawie nie będzie wcale potajemnie, ale sądził, że to Jedi będą musieli prowadzić śledztwo. Przecież to oni są ofiarami.
- Naprzód panowie. - polecił i wraz z pilotami-klonami za sobą wyleciał z hangaru. - Możemy atakować. - powiedział do walczących wcześniej myśliwców.
- Mistrzu Plo! - krzyknęła Ahsoka.
______________________________________
Jest! ^^ Dzień dobry, dzień dobry! ^^ Czy ktoś też zarywał noc, jak ja? :P
Dedykejszyn for:
Sonia ♥
Wika :*
Brato-Wnuczka

NMBZW!

6 komentarzy:

  1. Ale super. Niewiedziałam że Padme tak mówi. Plo Koon wyrusza na akcje! I mówi to osoba która go uśmierciła:). Atari nieprzerabiaj Anakina na mielonki błagam, bo dziecko niebędzie miało przez to ojca.( mam przed oczami jak Atari i Barrise biją Anakina a Padme i Ahsoka się temu przyglondają). A więc do nastempnego razu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barriss* Przyglądają* c:
      Weszłam na Twój blog przeczytałam dwa rozdziały i zbieram się na kolejne. Wypisuję też błędy by je wskazać, bo jest ich sporo :/ Tak, wiem. Sama lepsza nie byłam, ale z czasem się nauczyłam c: Spróbuję Ci pomóc jak chcesz :P
      Niech Moc będzie z Tobą! ^^

      Usuń
    2. O błendach to ja wiem:) chwilami są literówki bo pisze na telefonie

      Usuń
    3. Myślę, że masz dysortografię :)
      Ja mam, ale przy pisaniu, gdy nie byłam pewna już sprawdzałam, jak co się pisze i jakoś to wyćwiczyłam. Tobie też radzę tak zrobić ;) Nie koniecznie kupować słownik, ale sprawdzać na internecie ;)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. ie-Alex.blogspot.com
    Gratulacje zostajesz nominowana do LBA

    OdpowiedzUsuń