niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 122


                                                    ~~Ahsoka~~

    - Pani komandor. - odezwał się jeden, kładąc się ostrożnie obok niej. Poczuła chęć zachowania dystansu. Wstyd jej się było przyznać, ale bała się ich. Obawiała się, że znowu do ich mózgów wkradnie się ten niedorzeczny rozkaz, wirus. Jedi chcieli dla nich jak najlepiej, a ktoś perfidnie wbił im do głowy, że kiedyś ich generałowie staną się złymi osobami. Nie traktowali ich podrzędnie. Każdy klon jest na równi, a stopień... dobra, większe przywileje, większe możliwości, lecz doświadczenie w walce... cóż, żołnierze mieli lepsze.
    - Cześć wam, jesteście gotowi? - zapytała chcąc się upewnić.
    - Zawsze i wszędzie. - odparł drugi.
    - Macie imio.. - Jej pytanie przerwał głos droida.
    - Hej! - krzyknął i otworzył do nich ogień.
    Ahsoka wyłoniła się z trawy włączając miecz świetlny i odbijając strzały. Za nią stanęli komandosi i rozstrzelali droidy zbliżające się do nich. Ona pomagała im kierując odbite pociski na automaty niczym frisbee.
    - Co teraz? - krzyknął jeden z nich żołnierzy.
    - Spróbujemy się tam przebić mimo wszystko. - odparła Ahsoka.
    - Nie lepiej wezwać i poczekać na posiłki?
   - Mam dziwne przeczucia, musimy teraz tam wtargnąć. - uparła się padawanka, mimo że do skuteczności jej szybkiego planu miała duże wątpliwości.
    Podczas tego wszystkiego... cóż... zaczęło się od Rozkazu 66, a potem nasiliło się gdy, Świątynia dostała powiadomienie o "śmierci" Plo Koona. Następnie zaatakowanie Naboo, walka... to wszystko ją gubiło, jak nigdy. Zastanawiała się czy czasem nie stało się podczas zamachu na Świątynię Jedi.
    - To chodźmy. - zachęcił bardziej żołnierz i pognali przed siebie wśród strzałów.

                                      ~~Padme~~

   Choć Amidala szła do spiżarni drugi raz i inną drugą, to stwierdziła, że jest to już nużące. Cały czas szła w te i we wte. Prawdopodobnie irytowało ją wszystko tylko dlatego, że zbyt wiele rzeczy nie mogła. Nosiła dziecko, co ją ograniczało. Nie oznaczało to, że żałuje. Wręcz przeciwnie. Tylko że nie każdy to rozumie... może gdyby ojcem była inna osoba? Dla niej to spełnienie marzeń, mimo że tego nie planowała.
    - I jak? Ile jeszcze? - zapytała Ekria. O dziwo ta grupa szła szybko, więc była możliwość, że jeszcze tego samego dnia przeprowadzą drugą grupę.
     - Jeszcze trzy zakręty. - odparła Amidala, choć nie czuła się pewnie. Ogólnie nie czuła się dobrze.
     - Gdzie idziemy? - zaciekawiła się po raz kolejny ta sama nastolatka.
    - Zobaczysz. - odpowiedziała Wysy. Już drugi raz dziewczyna zapytała, a już zaczęła irytować padawankę.
     A jednak, Naberrie miała rację, wystarczyły tylko trzy zakręty i już znaleźli się przy jednych z paru drzwi, które prowadziły do wielkiej sali.
     - Smacznego. - życzyła Padme, kiedy inni zaczęli wchodzić. Sama wzięła sobie jedną puszkę. Czuła, że mogłaby zjeść za trzy osoby.
      Jedi sięgnęły po jedną puszkę, którą zamierzały skonsumować wspólnie.
      - Mamy nastawić w mózgach jakąś szybkość jedzenia? - zażartowała barolianka.
      - Nie, nie śpieszcie się. Ja chyba jeszcze jedną puszkę zjem. - uspokoiła je senator, po czym zjadła łyżkę potrawki. Była strasznie głodna.
      - Przepraszam. - odezwał się pewien mężczyzna. - Czy wiedzą o...
      - Nikt nie wie. Jesteście tu bezpieczni, póki ktoś nie wypapla. Nawet Republika nie wie o tym tunelu. Jedzcie, potem będziemy szli dalej.

                                            ~~Barriss~~ 

    Leczyć, walczyć, rozkazywać... czuła się niczym droid, oczywiście lepszy niż te Separatystów. Martwiła się najbardziej o stan Padme. Nie chciała jej wyczuć, nie mogła. Od tego zależało bezpieczeństwo kuzynki Atari. Czy Wysy się nią dobrze zajmie? Głupie pytanie! Oczywiście, że tak, dobrze się nią zajmie!
    Postanowiła zostać na głównym placu i zajęła się przebadaniem mieszkańców. Taki obrót sprawy mógł nie jednej osobie przysporzyć problemów zdrowotnych. Przede wszystkim, wpływa bardzo na psychikę, zwłaszcza dzieci. Niby nic nie ogarniają, są małe, ale zawsze to się odbić na nich jeszcze mocniej niż u kogokolwiek. Każdy stara się być silny, bo wie co się dzieje, a taka mała osóbka... cóż, przechodzi traumę, gorszą niż pieprz na języku za jego pokazywanie.
    Podeszła do starca, który leżał na materacu. Był strasznie blady, usta miał spierzchnięte, rzadko go nawadniano... co z jego bliskimi? - zastanawiała się Offee. Czemu nikogo przy nim nie ma? Dlaczego nikt się nim nie opiekuje?
    Przyłożyła mu manierkę do ust, a on ochoczo z niej. Jego wygląd okazujący strasznie osłabienie, od razu się poprawił. Zaczął nabierać koloru.
   - Zaraz przyniosą panu herbatę, a tym czasem, niech mi pan powie, czy choruje pan na coś poważnego? - zapytała dotykając jego ręki. Przez chwilę słuchała jego powolnej mowy, lecz potem zanurzyła się w Mocy i nią badała co dokładnie mu jest.
    Praca uzdrowiciela jest zajmująca. Gdy zaczyna uzdrawiać nie czuję, że świat żyje, czas leci... po prostu ważna jest dla nich Moc, którą otaczają innych i poprawiają ich zdrowie. Nie miała pojęcia ile siedziała przy tym starym człowieku. W między czasie, jakaś kobieta postawiła obok starca herbatę, odeszła, a gdy napój choć trochę wystygł, ta wróciła i zaczęła poić pacjenta Barriss. W ogóle jej nie przeszkadzała, czyżby jej ufała?
    Kiedy Offee siedziała już czterdzieści pięć minut bez ruchu, lekarka zaczęła się martwić. Nie rozumiała "magii Jedi", nie wiedziała czy może dziewczynę "obudzić", ale przyszedł jeden żołnierz-medyk (niósł apteczkę) i szturchnął mocno mirialankę. Ta otworzyła gwałtownie oczy.
    - Wybacz, generale. Niestety mamy problem. Jest pani potrzebna przy pewnej kobiecie, a ten pan czuję się o wiele lepiej... przynajmniej na takiego wygląda. Ja się nim zajmę. Niech pani pomoże innym.
     - Dobrze. Dziękuję.
     Nie czuła się dobrze... znaczy, owszem, uzdrowiła go jako tako, ale jeszcze brakowało aby w pełni można było go leczyć przez normalnych cywilów czy droidów. No cóż... przyjdzie do niego jeszcze później, a teraz miała kolejną pacjentkę do postawienia na nogi.
_______________________________________ 
Witam was wszystkich z talerzem zupy... ogórkowej... i dzięki za czytanie bloga...
I... pozdrawiam...

NMBZW!  

6 komentarzy:

  1. Hahah jestem pierwsza!!! Weszłam na bloga około 5 minut po tym jak wrzuciłaś rozdział.
    Oj Ahsoko nie ładnie bać się klonów. Chociaż w sumie to rozumiem. Mam nadzieje że bitwa o Naboo szybko się skończy bo trochę żal mi Padme i tych wszystkich ludzi... No ale cóż.
    Rozdział fajny tylko trochę mało o Ahsoce, ale ja uwieeelbiam Smarka i dlatego mi to przeszkadza.
    NMBZT
    Ahsoka

    OdpowiedzUsuń
  2. N siemaneczko ^^ Zacznę od naszej ulubionej części czyli BŁĘDÓW!
    Dwie literówki zauważyłam "i inną drugą" podejrzewam,że chciałaś napisać "drogą", ale omsknął ci się palec, prawda? XD I jeszcze: "Nosiła dziecko, co ją ograniczała. " Chyyba ograniczało... Ach no i: " - Zobaczysz. - odpowiedziała Wysy." Won mi z tą kropką przed myślnikiem! Poszła won! *macha łapką na muchy, odganiając niechciany znak interpunkcyjny*. No to teraz przyjemniejsza część koma ^^
    Bardzo podoba mi się reakcja Ahsoki na klony. jest taka... rzeczywista a nie hop siup yaaay znów BFF!! XD i bawi mnie trochę zachowanie Padme, Ekiry i Wysy XD Serio XD No i ta Barriss, czująca się jak droid... Dowartościuj się dziewczyno, robotem nie jesteś! Jesteś ponad to! ^^
    NMBZTK!
    Sonia :*
    P.S. pamiętaj o moim ukochanym shipie z SW do którego się nie przyznam bo hejters gona hejt XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HEJT. (To ja ta chwila, kiedy nie możesz się pozbierać)

      Usuń
  3. Spóźniłam się. Ahsoka wyrusza do boju. Ale się dzieje. Kolejni cywile przeprowadzeni. Świetnie. Programowanie w mózgu dobry tekst. Barriss na Naboo. Ilu tu Jedi wysłano to na serio spora liczba. To się nazywa bitwa.

    NMBZT!!

    OdpowiedzUsuń
  4. "- I jak? Ile jeszcze? - zapytała Ekria. O dziwo ta grupa szła szybko, więc była możliwość, że jeszcze tego samego dnia przeprowadzą drogą." - co oni, drogę będą przeprowadzać? Autostrady na Naboo budują? Tania siła robocza, co nie xD
    "Przyłożyła mu manierkę do ust, a on ochoczo z niej." - jeśli to miało być zdanie złożone, na co wskazuje przecinek, to w drugiej jego części zdecydowanie brakuje czasownika xDD.
    "Praca uzdrowiciela jest zajmująca. Gdy zaczyna uzdrawiać nie czuję, że świat żyje, czas leci... po prostu ważna jest dla nich Moc, którą otaczają innych i poprawiają ich zdrowie." - na początku zdania wskazujesz liczbę mnogą, przestawiasz się potem na pojedynczą, a następnie wracasz do liczby mnogiej. Zdecyduj się :*
    " Nie czuła się dobrze... znaczy, owszem, uzdrowiła go jako tako, ale jeszcze brakowało aby w pełni można było go leczyć przez normalnych cywilów czy droidów. " - chyba lepiej by było, gdybyś inaczej ubrała w słowa to zdanie. Nie wiem. "ale jeszcze brakowało, aby mógł być w pełni leczony przez cywilów i droidy." - ogólnie tutaj bardziej pasuje odmiana w bierniku, a nie dopełniaczu, dlatego też proponuję, by to zdanie brzmiało właśnie tak xD

    Jak zwykle, wytykam błędy, ale to dość ważne, żebyś pisała jeszcze lepiej.

    Reakcja Ahsoki na klony jest świetna, w końcu chciały zamordować jej przyjaciół xD Gdyby nie miała żadnych wątpliwości i traktowała ich jako BBF to byłoby zbyt nierealne, nawet jak na SW xDD

    Ich wohne auf dem Lande.

    Pfu! Niemiecki... co on robi w tym komentarzu? Przecież ja go nie chcę! A fe!
    Ogólnie, wprowadzenie Barriss mi się podoba :D Nie dziwię się, że zajęła się starszym człowiekiem. Szkoda, że nikogo już nie ma ten dziadek najwyraźniej. Stracił w bitwie, czy go zostawili? Oddali do domu starców xDD

    Ich wohne direkt am Bahnhof.

    Nope... brzuch mnie boli od tego niemieckiego :___: Czemu ja się zgodziłam na materiał na szóstkę????
    Padme jest głodna... czyżby ciąża dała o sobie znać?? xDDD Hormony i te sprawy, ja się dziwię czemu ona taka spokojna :D Chociaż ty w sumie najlepiej wiesz, jak się zachowuje kobieta w ciąży, masz taką jedną dość często w domu :D

    Ich wohne in einem einfamilienhaus.

    Tak, dobrze widzisz. Niemcy zamiast nazwać domek jednorodzinny normalnie, nazwali go... tak. I ja mam się tego nauczyć. Znaczy, już się nauczyłam i Bogu niech będą dzięki. Ale jeszcze dwie kartki przede mną :D
    Rozdział super, rzuciło mi się na oczy kilka błędów interpunkcyjnych, ale rozumiem, masz dyscośkę, jak na taką dysfunkcję i tak piszesz świetnie :D

    Niech Moc będzie z Tobą!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tutaj… tydzień temu? Chyba tak. W każdym razie luff i popieram to, co tworzysz.

    OdpowiedzUsuń