wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 133


         ~~Ventress~~
    Co mogła zrobić w tak nudnym miejscu, jakim jest Świątynia Jedi? Co raz bardziej pragnęła po raz kolejny stracić pamięć? Wszystkie dzieciaki bały się jej, jak jakiegoś wirusa czy bakterię, po której umrą. Ogólnie każdy patrzył na nią jak na dziwoląga! To strasznie ją peszyło i wyglądało jakby ta sztywna Jedi, Shaak Ti, była jej jedyną przyjaciółką, a Ventress nie chciała żadnej przyjaciółki Jedi. Ahsoka to nie jej przyjaciółka, ale to Asajj przyjęła ją pod swoje skrzydła. Padawanka Tano ma dług, co może spłacić pomagając wydostać się dathomiriance z tego miejsca.
    - Ventress - usłyszała swoje nazwisko.
    Kobieta otworzyła oczy i znowu zobaczyła tą czerwoną twarz Togrutanki, która tak strasznie jej zbrzydła.
    - Co chcesz? - zapytała chrypliwie. Pod dłońmi czuła przyjemny dotyk źdźbeł trawy.
    - Jesteś nam potrzebna - oświadczyła Jedi.
    - A to nowość - zadrwiła była uczennica Dooku.
    - To jest ważne. Wrócisz na Kamino - powiedziała kobieta.
    - Że co? Żartujesz sobie ze mnie? (O, ironio! Piszę to zdanie w Prima Aprilis! xD)
    - Nie. Czemu bym miała z ciebie żartować, to poważna sprawa.
   - Najpierw zostałam uwięziona przez jakieś białe, podobne do stalowych tyłków, istoty w szarej celi, gdzie dostawałam wizji. Potem zabraliście mnie tutaj, do mojej przeszłości, do której nie chciałam już wracać, do miejsca ogarniętego Jasną Stroną Mocy, gdzie mam do rozmawiania tylko ciebie, co nie jest zadowalające, a teraz chcesz mnie znowu wysłać do tych wariatów z piłkami w czaszkach?!
    - Prawdopodobnie, jako jedyna możesz wyłączyć ten rozkaz - odpowiedziała jej Jedi spokojnym tonem.
    - Nie obchodzą mnie wasze klony! Chcę stąd się wydostać! - wrzeszczała była lady Sith. Adepci znajdujący się arboretum zwrócili swe głowy w jej stronę.
    - Nie krzycz. Daliśmy ci swobodę, więc nie zakłócaj tutejszego spokoju - poprosiła togrutanka.
    - Nie wiem, jak włączyłam ten rozkaz. Rozumiesz?
    - Liczymy, że nawet na chybił trafił będziesz potrafiła go znieść.
    - A po wszystkim? Wypuścicie mnie, czy będę go wyłączała do usranej śmierci?
    - Nie dam rady przewidzieć ci przyszłości na siłę. Nie jestem tak silna. Proszę cię o pomoc.
    - To śmieszne brzmi.
   - Jestem tego świadoma. Trzymamy cię tu dla twojego bezpieczeństwa i różnych informacji. Wydobyliśmy z ciebie, tyle ile mogliśmy. Mamy świadomość, że nie na wszystkie pytania potrafisz odpowiedzieć, ale również mamy nadzieję, że sobie coś przypomnisz. I mam wrażenie, że sobie przypominasz, lecz nam nie mówisz.
    - Różne plamy. Urywki, których nie potrafię złożyć w całość, więc wy tym bardziej nie dacie rady. Jeżeli by wszystko dało się złożyć w jednolity "raport" z najmniejszym sensem, powiedziałabym ci.
    - Powiedzmy, że ci wierzę. Wyruszasz jutro - poinformowała Shaak Ti. - Teraz zaprowadzę cię do pokoju.

                                       ~~Ahsoka~~

    Darred dostał po policzku raz. Potem drugi, trzeci. Po chwili czwarty, a od piątego już się powstrzymała, bo wiedziała, że po takiej dawce bólu powinno być więcej skutków niż tylko czerwone ślady na jego twarzy.
    Już sama nie wiedziała co począć. Czemu postrzelona noga wywołała u niego tak silne omdlenie? Po co on w ogóle wybiegł z ukrycia?! Była na niego wściekła. Jak trzydziestolatek może mieć mniej wody w mózgu niż ona? A może dlatego oboje przeżyli? Żeby jako dwie szalone osoby wyzwoliły połowę Theed? On dając się postrzelić, ona - zabijając innych. Idealny duet! Nawet przy Anakinie tak dobrze się nie bawiła.
    - Darred, idioto - mruknęła.
    - Wypraszam sobie. Inaczej mam na nazwisko - odparł z uśmiechem.
   - Żartujesz? (No nie xD Znowu? xD Też 1 kwietnia) Dostałeś po twarzy cztery razy tak mocno, że powinieneś się już dawno obudzić. Gdybym wiedziała, że reagujesz na "idioto", to już dawno zastosowałabym tę taktykę.
    - Ocknąłem się już po trzecim. Czwarty zaniżył moje chęci otwierania oczu. Dzięki, młoda.
    - Jak noga? Nie mam apteczki, ale mogę coś zdziałać Mocą, lecz ostrzegam - to może zająć dużo czasu.
    - W takim razie, odpuść sobie swoje sztuczki Jedi.
    Podniósł się chwiejnie mimo jej pomocy.
    - Powiedz mi, jak stąd mamy wyjść, żebym wiedziała, w którą stronę iść?
    - Na lewo powinno być tylne wyjście - stęknął.
    - Ale tam się zbierają droidy. Znaczy, zaczynały, więc powinno ich być tam więcej, a z tej... nie dasz rady z tą nogą - zawyrokowała
    - Jakoś przejdę. Nie rób ze mnie prawie martwego człowieka, dobra?
    - Nie myślę tak, a nawet nie wypowiedziałam tego okropnego zdania. Skoro tak usilnie twierdzisz, że sobie poradzisz, to wstawaj - powiedziała obojętnie i odwróciła się plecami. Sam skazał się na jej lekkie fochy. Martwiła się o niego, ale skoro sam chciał iść i uporczywie twierdzi tak, a nie inaczej, to poczeka, aż ją przeprosi i da sobie pomóc.
   Za plecami usłyszała jego jęki, kiedy wstawał, ale nie poprosił o pomoc. Kiedy odzyskał równowagę, po prostu obok niej przeszedł i zaczął powoli ich wyprowadzać z pomieszczanie.
    - Wszędzie są tylne wejścia? Czy projektowałeś to mieszkanie, że wiesz? - zapytała szeptem.
    - Większość domów ma tylne wyjścia, a w tej dzielnicy - wszystkie.
    Darred zaczął schodzić schodach. Nie zaszedł zbyt daleko, bo tylko dwa stopnie, a spowodowane to było tym, że droidy ich zauważyły.
    - Cudownie! - skomentowała Ahsoka i załączyła swoje miecze świetlne. - Idź szybko przy murku!
    Odbijała strzały schodząc jak najszybciej, aby w odpowiednim momencie zakryć Darreda.
    Kiedy skończyły się schody, mieli trzy metry ściany, która zakręcała w prawo, tworząc kolejną ulicę. Darred, jak na stan swojej nogi, bardzo szybko przemknął za Ahsoką i skręcił. Ona wycofywała się idąc tyłem i obijając strzały.
    - Wyczuwasz, czy ktoś jest po drugiej stronie, po prawej? - krzyknął.
    - Nie. Biegnij tam, osłaniam cię.
    Przemknęli na drugą stronę, wchodząc w jakąś uliczkę, ale tuż przy samym rogu, Ahsoki żebro zdecydowało się na randkę z pociskiem.
    Bolało.
_______________________________________
Pytanie niedzieli:
"Gdzie post?!"
Opublikowałam go w niedzielę... ale była ustawiona data na 19 kwietnia... ;__; Rynce opadają. Skąd, jak i gdzie to się zmieniło?! Tak więc, zmieniłam na dzisiejszą datę... i biorę się za 137 i za 138 rozdział, bo wchodzę w kulminacyjne punkty, z nadzieją, że tego nie spartolę :D
Mam nadzieję, że majówka się udała :) Mi tak! :D

NMBZW! 

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ventress jest... siłą napędową tego opowiadania. Klei się jakaś intryga, właściwie nie wiadomo, co się dzieje, więc jest ciekawie, można rozmyślać nad tym wątkiem ;) Akcji a Ahsoką i Darredem nie skomentuję w sumie, bo trochę ci napisałam na priv. Walenie Darreda Idioty po twarzy genialne <3 Chociaż niedojrzałe i nieodpowiedzialne, ale śmieszy xD
      Dobra, lecę czytać dalej xDD

      Usuń
  2. BOOM! Jeeestem! Oj Kiwi, Kiwi, co ty byś beze mnie zrobiła... W sumie ja bez Ciebie też pewnie za wiele bym nie dokonała...
    Hm.... Cała ta akcja z Ventress... Podejrzane, jakby mnie ktoś pytał... Ale nie pyta no to się nie odzywam.
    Och... DARRED! TY IDIOTO,JAK MOŻESZ! Tak od dziś to twoje nazwisko. Nie ma tak dobrze. Soka, trzeba mu było piąty raz przywalić za to lenistwo! grrr.... Wystraszył wszystkich! >.<
    Ech... Dobra lecę pisać ten nieszczęsny sparring... Nie umiem w to kompletnie...
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, witam.
    Ha! Wyłapałam jeden błąd! W końcu xD
    Ahsioka napisałaś, ale chciałabym, abym ja takie błędy popełniała.
    Idiota Darred, ha! Genialne... Już to widzę, jak Soka daje mu z liścia ;P
    Fajnie, fajnie. Zapraszam do mnie: zapomnij-zyjdalej.blogspot.com
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie jestem. Chyba nigdy nie będę pierwsza... nieważne. Rozdział świetny :D Ahsoka chyba nie ma drygu co do partnerów, ale
    bynajmniej nie chodzi się na randkę z pociskiem... auć. Darrred... śmieszny jesteś. Mam wywalone na błędy, których zresztą tu nie było.
    Chybba jeszcze żaden komentarz nie szedł mi tak opornie... co ja mam napisać? xD
    Majówka to czysta PRACA, PRACA, PRACA... i jeszcze do 19 maja, a potem do 7 czerwca te ćwiczenieeeeee... i godziny czekania na lekcje (jak dzisiaj xD). Darred Idiota to świetna nazwa, idealnie pasuje jak dla mnie. Masz 39 członków (!!!) Brawo :D Rany co ja wypisuję, chyba od 20 minut tu siedzę i skrobię tą beznadzieję... Czekam na 37 i 38, będzie ciekawie, mam nadzieję :) Jak mi tu nad uchem brzęczą Imagine Dragonsy to humor wraca. Ale chyba nie mam weny na komentarze, szybka jestem (znaczy Szynka xD).
    Do następnego rozdziału :*
    (Kurczę, jak się podpisać???)

    OdpowiedzUsuń