niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział 158


~~Ahsoka Tano~~

[Jedenaście dni po narodzinach bliźniąt, Świątynia Jedi, Coruscant]
    W ponurej komnacie zebrali się ci najbliżsi, wybawiciele ciał. Trwało jedno z oficjalnych uroczystości kończące wojny klonów dla Jedi - pogrzeb. Tego dnia miały odbyć się jeszcze trzy, tak samo jak ten - zbiorowe. Qui-Gon czuł na sobie dziwny wzrok innych, bo miał świadomość, że gdyby nie Ojciec, ona też by tam leżała. Czy jej miejsce byłoby obok Plo Koona.
    - Gdybym była sobą, rozpłakałabym się publicznie - odezwała się Ahsoka. Ton jej głosu oznaczał, że cierpiała. Nie wiedział jak, ale na pewno.
    - Mistrz Plo był moim przyjacielem. Był przeciwny przyjęciu Anakina, to fakt, ale zawsze miał dobre argumenty. Mimo że się nie zgodził, wiedział, jak bardzo zależało mi na Anakinie, ponieważ byłaś mu droga, jak własna, kochana córeczka. Zawsze dało się od niego odczuć dumę, zadowolenie. Nikt by się nie zdziwił, gdybyś zaczęła rozpaczać.
    - Tęsknię za nim każdego dnia. Tęsknie od momentu, kiedy oberwało mu się na Cato Neimoidii, mimo że przeżył. Nastawiono mnie na jego śmierć, a nawet nie zdążyłam się nim nacieszyć. Kiedy nastąpił koniec, jego zabrakło. Tak po prostu.
    - Teraz trzeba żyć dalej. Zdziwiłabyś się ile cię czeka. Śmierć przyjaciela jest bolesna, ale każdego czeka taki los. W końcu wyjdziesz na prostą, żałoba nieustanie nigdy, ale ty sobie z nią poradzisz. Przede wszystkim dlatego, że Plo Koon by tego chciał.
    Ciała zapadły się pod podłogę. Kiedy włazy zostały zamknięte, z dziur wystrzeliły słupy światła. Ahsoka już nigdy miała nie zobaczyć swojego kochanego przyjaciela, ojca, mentora. Miała nadzieję, że Moc będzie z nim. Już na zawsze...

~~Anakin Skywalker~~

    - Mistrzu, ona mogła popełnić samobójstwo. To, że ja przeprowadzę dochodzenie, to jedno. Mogę już się pomylić. Myślę, że dobrze będzie zasięgnąć pomocy Quinlana Vosa - zaproponował Anakin.
    - Musiałbyś przywieść stamtąd jakąś rzecz. Przycisku nie przemycisz, więc? Prochy też na nic się nie zdają - odpowiedział Obi-Wan.
    - Prochy zostały już dawno utopione. Z jednej strony, dobrze zrobili, ale z drugiej to duży przejaw chamstwa i braku uczuć oraz poszanowania do czyjegoś ciała.
    - Racja - przyznał Kenobi.
   - Ale... w kącie znalazłem kawałek jej ciała. Niczym porcelana. Ostatecznie ją wziąłem, bo pomyślałem o Vosie. Myślę, że z  tego da radę nam powiedzieć, co się tam stało.
    - Rada wiele razy próbowała odgadnąć co zmusiło przewody do ataku. Były spekulacje dotyczące samobójstwa, ale Shaak Ti to wykluczyła dobrymi argumentami. Drugą bardzo prawdopodobną przyczyną może być fakt, że Ventress tak na nie zareagowały, że mogły posiąść własne życie. Wiesz o co chodzi, skoro zmieniła go w wirusa, to sęk w tym, że nie dała rady pozbawić go istnienia, skoro mogła przekazać tam całą swoją siłę.
    - Tak, ale to by oznaczało, że gdyby ona umarła, to wirus przestałby istnieć, a nadal żyje. Wczoraj wieczorem jeden z żołnierzy zaczął wrzeszczeć i wymachiwać bronią. Jego słowa to: "Obronić Republikę przed zdradzieckimi Jedi!".
    - Szukaj czegoś jeszcze. Jak nic nie znajdziesz do trzech dni, wrócisz. To jest postanowienie Rady. Nie możesz się skupić, prawda? - domyślił się starszy.
    - Myślę, że powinienem odejść - powtórzył Skywalker.
    - Odejście od Padme i zostawienie ją z dwójką dzieci, to duży błąd, a przede wszystkim bezczelny, szczeniacki i nieodpowiedzialny czyn. Chcesz, żeby uważano cię za osobę, która stchórzyła? Nie każdy przyjmie do wiadomości, że to dla jej bezpieczeństwa. Mace stwierdzi, że nie podołałeś, że nie jesteś wart swojego tytułu.
    - Co mam zrobić? - zapytał zrozpaczony.
    - Przede wszystkim, myśleć pozytywnie. Ahsoka żyje, nie było sygnałów od Ojca, a teraz nie masz wroga, który by zagroził tobie i TWOJEJ rodzinie.
    "Twojej rodzinie.".
    "Twojej rodzinie.".
    "TWOJEJ rodzinie.".
    "TWOJEJ rodzinie.".
    "TWOJEJ RODZINIE.".
    "TWOJEJ RODZINIE.".
   Słowa rozbrzmiewały mu w głowie coraz głośniej i głośniej. Ich znaczenie za każdym razem przybierało innego znaczenia. Silniejszego. Po stracie matki nie miał już nikogo, z kim byłby powiązany biologicznie. Z pomocą przyszła Padme, którą darzył zbyt silną miłością, by mógł odmówić sobie takiego stanu cywilnego, jak małżeństwo. Uwieńczenie ich uczuć, formalne potwierdzenie siły tego związku, pogrążenie słodkiej tajemnicy.
    A potem doczekał się potomstwa.
   Jego padawanka była dla niego wielką dumą, porządnie wyszlifowanym przez niego diamentem. Porządnym kompanem, zaufaną przyjaciółką. Żeby ją wychwalać, musiał odczekać trochę czasu, dać sobie i jej szansę. Ona sprawiła, że zaczął w siebie wierzyć, że nie czuł się, jak kompletny śmieć, przez twierdzenia rady, że nie da sobie rady. To ona sprawiła, że kiedy zobaczył swojego synka, poczuł wszechobecną dumę. Ujrzał swoje odbicie i wiedział, co ogarnia Obi-Wana za każdym razem, kiedy patrzył na Anakina, jako na byłego padawana. Wybraniec wiedział, że jego synek nigdy w życiu się nie podda, będzie walczył, nie da sobie wmawiać, że jest do niczego. Potwierdzi swoje większe umiejętności. Jak tata.
    Czy z córki był dumny?
    Trudno powiedzieć. Widzi w niej matkę i tylko matkę. Ma świadomość, że ona ma na to wpływ, że to właśnie ona. Shmi Skywalker powróciła, aby się nim opiekować...
    - Anakinie - przerwał jego rozmyślania Obi-Wan.
    - Przepraszam. Utkwiły mi w głowie ostatnie twoje słowa. Mam rodzinę...
    - Masz. I wierzę, że jest najcudowniejsza.
    - Ale czy faktycznie nikt jej nie zagrozi. Czy na pewno nie czai się kolejny wróg?
_____________________________________
WESOŁYCH ŚWIĄT!

4 komentarze:

  1. Cześć :)
    Rozdział spoko. Jak dla mnie to ja ciągle nie rozumiem, czemu w niektórych miejscach postawiłaś przecinki o.O Naucz mnie xD
    Ej, a w pierwszym fragmencie... Myśli Qui-Gonna są kursywą. Czy ten ostatni dialog w 1 części rozdziału był wypowiedziane na głos? Czy to ja znów czegoś nie ogarniam? Szkoda mi Plo-Kooona... To wesołych świąt i czekam na kolejny rozdział!!!!!
    Dziecinka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej :)
    Trochę się jeszcze gubię w tych dialogach Ahsoki z Qui-Gonnem, ale myślę, że kiedyś je wreszcie ogarnę :)) Jak dla mnie mogłoby być więcej Barriss, ale tak ogółem to twoje opowiadania są GENIALNE!! Serio! Życzę Ci duuużo weny i zapału do pisania na 2017 rok!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakim kurna cudem ja tego nie zobaczyłam?! jak?!! God dammit, Sonia... W każdym razie bardzo mi się podoba. Krótki, tak jak lubię :P i trochę smutny. W sensie ten początek.... Ale z drugiej strony... tez bym się gapiła na Sokę, gdybym była innymi Jed. Taki trochę wybryk natury powiedziałabym... No, ale jeszcze ta cała sprawa z Ventress... Wydaje mi się być interesująca. W sensie zastanawiam się co ty wykombinowałaś c; i jeszcze te przemyślenia Anakina... No cud, miód i malinki ^^
    NMBZTK!
    Sonia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu "Mrocznego Ucznia" nic nie jest takie same...

    OdpowiedzUsuń