niedziela, 16 kwietnia 2017

Rozdział 173


~~Qui-Gon Jinn~~

[Dwudziesty siódmy dzień odwetu zygerriańskiego, Coruscant, Świątynia Jedi]
    Choć miał znowu wykitować przez tak silną medytację, to podjął się ryzyka. Tym razem, musiał dać sobie radę sam, bez Ahsoki. Nie wiedział czy to lepiej czy gorzej. Gorzej, bo to jej ciało, więc powinna być obecna. Lepiej, bo kompletnie zniknęła, przepadła. Chciał ją odzyskać, chciał oddać jej ciało.
    Czy samobójstwo jest jedynym sposobem, że raz na zawsze odejść z tego świata?
    Miał już dość, śmierć w tamtej chwili była odpowiednia. Nie czuł żalu do Dartha Maula, sprawił, że historia potoczyła się bardzo dobrze. Sprawił, że Obi-Wan stał się taki, jaki powinien, a Qui-Gon sam nie mógłby go nauczyć. Miał tego stuprocentową pewność.
    Usiadł w swoim, a raczej Ahsoki, pokoju. Skrzyżował nogi i spróbował się skoncentrować, ale co chwile mu coś przerywało. Nie potrafił się skupić, każdy odgłos latających maszyn był za ciężki dla jego uszu, co rozpraszało go i denerwowało, zakłócało harmonię w połączeniu z Mocą. Wszystko to skumulowało w jego głowie straszne obrazy cieniu sprawiające okropny ból i wszelkie zagubienie. Poczuł strach zagrażający Jedi, prowadzący do cierpienia.
    Otworzył oczy nie mogąc dalej znieść przerażających rzeczy, które mogłyby mu niewątpliwie zagrażać. Czemu musi przeżywać takie sceny, skoro chce wrócić do... do śmierci. Tak, to była śmierć - śmierć ludzka, cywilna. Po prostu śmierć, którą inni, o małym stężeniu midichlorianów, sobie wyobrażają. Ale czy na pewno ich to czeka? Dlaczego to zobaczył? Nie pamiętał takich obrazów w czasie opuszczenia świata żywych. Czy to pokazuje, że coś stracił, że wróci w taki sposób, umrze w taki sposób po raz kolejny? To zastraszenie, odsunięcie od pomysłu eksperymentów?
    - To, co się dzieje, nie jest ci znane - powiedział. To zdecydowanie głos Ojca, Qui-Gon wszędzie by go poznał.
    - Tylko dlaczego, co? Byłem tam tyle lat, mówiłeś, że dużo wiem, że mam pewną władzę, a teraz mi mówisz, że jestem świadomy niewielu rzeczy? Co tam się dzieje? - brnął Jinn.
    - Próbuje cię stąd wyciągnąć - odparł członek rodziny Mocy.
    - Kto próbuje?
    - To żmudna praca, ale bardzo niebezpieczna. Przede wszystkim dla ciebie - kontynuował.
    - W jakim sensie?
    - Trzymaj się jak najlepszych ścieżek, bo samo pomyślenie innej jest samobójstwem.
    - Chyba słyszałeś co myślałem, skoro mówisz o samobójstwie.
    - Nie w tym stylu. Jeśli się mnie nie posłuchasz, przepadniesz.

~~Yoda~~

   Zakon Jedi był coraz to cięższy do utrzymania. Zielony stworek nie potrafił kontrolować wszystkiego naraz. Jedno z priorytetów to nauczyć początkowych padawanów korzystania z mieczy posiadających kryształy w żaden sposób nie połączonych z właścicielem tejże broni. Zdecydowanie, własny kryształ, to coś swojego, coś co faktycznie do Jedi należy i nie musi się tego wyzbyć. Rycerz korzystający cylindra, w którym nie została umieszczona zdobycz czekająca na niego przez lata, był czymś... czymś normalnym. Cudzą rzeczą, do której podchodziło się rezerwą i szukając kogoś, kto dałby wskazówkę jak się obchodzić, chociaż to jest to samo, co zbudowanie własnego miecza.
    Yoda stał przed uczniami i zastanawiał się nad organizacją wojsk. Nie mógł zaprzeczyć, że odbicie Ilum to jedna spraw, które w tamtym momencie stawiał na najwyższym piedestale. Już raz musiał lecieć na tę śnieżną zaspę i udało mu się wraz z pomocą Padme Amidali, ale tym razem ich przeciwnik jest... niebywale silniejszy. Coś, na co nikt nie był przygotowany, nie dostał żadnej wizji lub nie ostrzegł Jedi czy Republikę. Przede wszystkim: Jedi. To w nich został wymierzony ten cios. Tym razem, bez intrygi... możliwe. Nie... nie "możliwe"! Nie ma intryg i koniec! Nie wyczuwa nic i nie zamierza się kolejny raz pomylić!
    Oparł się o gimerową laską i sapnął dziwnie zmęczony.
  - Mistrzu Yoda, wszystko w porządku? - zapytał Ki-Adi-Mundi wchodząc do sali. Akurat przechodził i zauważył dziwne zachowanie Mistrza.
    - Zawieść nie mogę znowu - odpowiedział. Mundi zorientował się o co chodzi staruszkowi i kiwnął głową na znak, że cała Rada nie zawiedzie tym razem.
    Nie powinna.
    Nie może.
    Nie zrobi tego.
    Nie pozwoli.
________________________________________
Wesołych świąt! <3

NMBZW!

2 komentarze:

  1. Rozdział trochę chaotyczny xD
    Dobra, Yoda nie ogarnia życia.
    Życiowe xD
    Nie ogarniam co właściwie robi Qui-Gonn, ale fajnie gdyby zginął.
    Który ją to raz w ogóle mówię? Pod każdym komentarzem? Ćśś... Po prostu gościa nie lubię.
    Nie używaj potocznych wyrazów poza dialogami :____: To brzmi tak źle...

    NMBZT!

    Pierwsza?

    OdpowiedzUsuń
  2. A co z Ahsoką? Bo jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń