niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 182 (Do zobaczenia!)


~~Barriss Offee~~

[Trzydziesty pierwszy dzień dowetu zygerriańskiego, Coruscant/Świątynia Jedi, 9:30]
     Patrzyła na truchło swojego własnego ciała. Jej skóra nie miała już oliwkowego koloru charakterystycznego dla mirialan - kolor wręcz odwzorowywał owoc jogan, choć wiedziała po minie Ahsoki, że ta wolałaby, aby dziewczyna była przezroczysta. Bardziej zwiastowałoby to po prostu osłabienie i wejście w krótką śpiączkę, a opuchnięta twarz... zupełnie co innego. Najgorszy wynik - śmierć, stan, w którym Bariss już się znajdowała i odczuwała najgorsze skutki:
       Samotność.
       Albo została zwyczajnie świecie odseparowana od innych, albo po prostu dostała taką karę. Po całej sytuacji spotkała tylko dwie osoby, Plo Koona oraz Qui-Gona, dla którego musiała się poświęcić. Zwyczajnie w świecie, wybrała taką drogę. Wolałaby by Ahsoka żyła we własnym ciele niż miałby je zajmować Qui-Gon niepotrafiący zadbać o dawne stosunki między Ahsoką a jej bliskimi. Dla Offee nie było to nic innego jak podświadome korzystanie z powrotu do świata żywych. W ogóle nie powinno się to stać - czasy się pozmieniały. W każdym wszyscy, których znała, są dla niej oschli, nie chcą rozmawiać, patrzą krzywo i po prostu się odsuwają. Kompletnie nie wiedziała, czy przez jej błędy czy przez pokrzyżowanie planów Ojca.
      Jednej osoby tam nie spotkała. Tylko nie miała pojęcia czy po prostu jej sytuacja potrzebuje poszerzenia o całkowitą śmierć, czy po prostu jest jej dane oglądać tylko osoby wrażliwe na Moc. Bardzo chciała spotkać Rexa. Zobaczyć jak ma się jego psychika, uświadomić, że nic się nie stało i nie musiał się obwiniać, a tym bardziej pośmiertnie. Nawet jeżeli tak bardzo zaprzepaściła w relacjach z Anakinem i przyjaciółmi przez swoje błędy, myślała, że będą jej wdzięczni - chciała dotrzeć do tego człowieka, ponieważ innym się nie udało. Anakin nie chciałby, aby Rex w zaświatach się katował.
       Nawet jeśli młody Skywalker ma o wiele więcej na głowie.
      Wiedziała doskonale co się z jej przyjacielem dzieje. Miała ochotę powiedzieć to swojej najlepszej przyjaciółce, choć nie miała jak. Martwiła się, że dziewczynę to przerośnie, bo jest za młoda, bo za dużo osób w ostatnim czasie straciła. Strata mentora, wręcz autorytetu, to największy ból. Nawet jeśli mieli w wielu sytuacjach to samo zdanie, to skąd będzie wiedzieć, że dobrze postępuje? Że nie popełni jakiegoś błędu, na który nie była przygotowana.
      Była gotowa by został sama w zaświatach. Najwidoczniej, tak chciała Moc.
      Ruchem ręki wyłączyła aparaturę i odeszła z tego świata pozostawiając jego niesprawiedliwość za sobą.
      Najważniejsze, że ci pomogłam.
      Żyj szczęśliwie.
      Znajdziesz w życiu spokój.
      Gwarantuję ci. 

~~Padme Amidala~~

[Trzydziesty trzeci dzień odwetu zygerriańskiego, Coruscant, apartament Amidali]
      Macierzyństwem można się pochwalić tylko w momencie odpoczynku. Zazwyczaj opiekę powierza się swojemu mężowi. Tylko jak można to zrobić, gdy męża w pobliżu nie ma i nie wie kiedy wróci? Małżeństwem też by chciała się pochwalić, w końcu jest idealne. Może nie według innych, ale dla niej lepsze być nie mogło. Zawsze patrząc w przód zastanawiała się, czy wyjdzie za polityka, urzędnika, czy zwykłego mieszkańca Naboo. Jedyną abstrakcją na jaką mogła sobie pozwolić, to zastanowienie się, czy faktycznie poślubi kogoś swojej rasy. Cóż, krzyżówki są trochę dziwne, nie mogła zaprzeczyć, ale zarazem piękne bo udowadniają wiele. Zarazem, widziała się u boku człowieka. Niekoniecznie pięć lat młodszego Jedi, ale jednak. Teraz widzi, że to nie chodzi o to, by siedzieli ze sobą każdego ranka i popijali kawę. Taki układ by ją znudził. Fakt, że czasami tego chce i może sobie na to pozwolić, ale w Anakinie jest za dużo ekscytacji. Ponadto, czas na jaki musieli się żegnać tylko ich zbliżył.
       Teraz mimo wszystko chciałaby aby był bliżej. Nie da się ukryć, ale wychowanie bliźniaków jest trudne, zwłaszcza w pierwszym roku - potem już z górki. Tak przynajmniej uważała. Cóż, przy Anakinie niewiele zwyczajnych rzeczy wydawało się trudne. Życie codzienne, nawet najprostszego mieszkańca zacofanej planety stawia przed nim misje wręcz awykonalna przy pierwszej refleksji. Padme zastanawiała się czy jej determinacja w tym sensie jest jak najbardziej naturalna, czy po prostu zaślepiła ją miłość.
      Podczas odkładania śpiącej Lei do kołyski, usłyszała lekką sprzeczkę między Motee, a, parę chwil później rozpoznanym, głosem Ahsoki. Kobieta wyszła do salonu by przez moment poczekać na Ahsokę, która ewidentnie wybierała się do tego samego miejsca.
      - Co się dzieje? - zapytała padawanki.
      Dziewczyna wbiła w nią wzrok. W jej oczach pojawiły się świeczki.
      - Anakin.
___________________________________WAŻNE!
W WAKACJE POJAWI SIĘ ROZDZIAŁ 183!
Kolejny rok za mną, czwarta rocznica znajomości z Jawą! Nie mam komputera, więc radzę sobie jakoś na telefonie.
Rok miał być świetny, ale nie mam szczęścia całkowitego do nieparzystych roków. Pierwsze pół roku mam wyjęte z życia, ale naprawia się. Wchodzę na nową drogę próbując się nie pogubić przez bliższą przeszłość. Miejmy nadzieję na lepsze wakacje. Opowiem wam w sierpniu co u mnie! 
Odpocznijmy :)
NA NOWYM BLOGU BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CO TYDZIEŃ, W SOBOTY. PRZEZ CAŁE WAKACJE

NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!

5 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    A tak w ogóle życzę wszystkim, którzy to czytają udanych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Teraz widzi, że to nie chodzi o to, by siedzieli ze sobą każdego ranka i popijali kawę." Tak bardzo prawdziwe to zdanie, nad miłością trzeba bardzo pracować:)
    Fajne pomysły nad akcją i w ogóle postaciami, bardzo oryginalne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, lubię jak wyszukujecie jakieś sentencje w moich opowiadaniach, a jak je tworzycie ze zwykłego zdania, daje mi to wielką radość i satysfakcję oraz powód, by działać dalej głową! <3

      Usuń