niedziela, 16 marca 2014

One-shot "Spotaknie z nadziei part 2"

No to macie part 2 ;) Ale wiecie, że już więcej cdl. nie będzie? Mam nadzieję(akurat do tytułu pasuje xD), że tak xD Mam także nadzieję, że się spodoba, a jeżeli chcecie to później w całość złożyć to klikajcie![klikaj]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Dzięki Kanclerzowi wynajęto na Coruscant dość duży budynek i dano tam materace, oraz droidy do szykowania jedzenia, tak by mieszkańcom Tatooine dano schronienie do puki, planeta nie będzie wyzwolona, a pakt z Huttami miał więcej korzyści, za pomoc.
 Anakin szedł w stronę małej komnaty Mistrza Yody, gdyż został wezwany na rozmowę. Nie myślał o tym, po co go wezwano. Myślami był przy matce, z którą musiał się na chwilę rozstać, ale obiecał, że przyjdzie i porozmawiają jeszcze.
 Wszedł do środka. Zastał Mistrza w medytacyjnym transie. Odczekał chwilę za nim się odezwał.
-Wzywałeś mnie Mistrzu Yoda.
-Tak. Usiądź.-wskazał jedną z puf. Skywalker usiadł. Jedną nogę miał podkurczoną, a drugą jakby miał je skrzyżować.-Wieści od Obi-Wana słyszałem.-rzekł.
-Rozmawiałeś z nim? Myślałem, że będzie uśpiony.-powiedział, lekko zdziwiony Rycerz Jedi.
-Tuż przy wejściu spotkałem go. Rozmowy, krótkiej zażądał. Matkę odnalazłeś podobno.-To nie jest Twoja sprawa! Nie powinieneś się wtrącać!-krzyczał w myślach Wybraniec, lecz odpowiedział obojętnie:
-Tak i co z tego?
-Dużo. Do zbyt wielu ludzi przywiązujesz się.
-Ale to chyba nie oznacza, że nie mogę znowu zobaczyć własną matkę i porozmawiać z nią!
-Zabronić Ci nikt nie zabrania. Chwile pobyć z nią możesz, ale dać jej odejść trudne będzie dla Ciebie.
-Jestem skazany na bycie Jedi i też przez to nie mogłem jej uwolnić.
-Uwolniona jest. Zobaczyć się zobaczyliście się. Wystarczyć tyle powinno wam.
-A jak nie to co?-Głos młodszego Jedi wyrażał wyzwanie.
-Bycie Jedi, to uczuć pozbywanie się i tego co najdroższe jest dla Ciebie.
-Mistrzu Yoda. Ona będzie tu tylko z trzy dni. Ja jej nie widziałem dwanaście lat. Daj mi chodź tyle. Później jej już więcej nie zobaczę. Znowu się z nią rozstanę. Tylko te dni daj mi z nią spędzić. Po prostu chcę z nią spędzić trochę czasu. Tyle mi wystarczy.-Yoda zastanowił się minutę nad wypowiedzią byłego ucznia Obi-Wana.
-To o co prosisz daję Ci i za słowo trzymam Cię. Odejść możesz. Przyprowadzić ją możesz tu. Niech Moc będzie z Tobą.
-Niech Moc będzie z Tobą.-Po tych słowach wyszedł. Nie sądził, że Yoda zgodzi się na to, ale jednak. Tym bardziej na to, że pozwoli by przyszła do Świątyni. Był szczęśliwy. Spotkał po drodze Ahsokę. Dał jej wolne by spędziła trochę czasu z Barriss i Atari, a sam poszedł w stronę hangaru po śmigacz, by polecieć nim po matkę.
 Leciał przez planetę-miasto, mijając wiele budynków, które zamieszkiwali osobnicy różnych ras. Był ogarnięty spokojem. Pilotował uważanie. Maszyny-to co lubił. Uwielbiał dłubać w ich przewodach i naprawiać. To go odprężało. Dzięki temu znajdował spokój w Mocy w czasie wojny. Tak samo z lataniem.
 Wylądował na specjalnym lądowisku i skierował się w stronę drzwi. Gdy wszedł, zobaczył prycze i materace. Gdy kroczył przez dużą przestrzeń po środku, niektórzy mu się przyglądali, ponieważ był Jedi. Jego mina nie wyrażała żadnych uczuć. W oczach było widać irytację z powodu, że przebywali tu handlarze niewolników, a także ich "własności". Nienawidził niewolnictwa. Chciałby ich wszystkich uwolnić, ale nie może i dokładnie, o tym wie. Patrząc ponownie na tych wszystkich osobników różnych ras, mających swoich panów, aż do śmierci, jeszcze bardziej się denerwował. Chciałby na to nie patrzeć, ale musiał odnaleźć w tym tłumie swoją rodzicielkę i po chwili ją znalazł. Rozmawiała wraz z Jirą i swoim mężem, o którym mu powiedziała w kajucie, gdy rozmawiali wraz z Kitsterem. W ogóle siedzieli wszyscy, których zna, prócz Watta. Siedział dalej i majstrował w maszynach, przez co młodemu Jedi przypomniała się młodość, ale przegonił wspomnienia z głowy, mimo że były w pewien sposób piękne. Szedł w stronę matki.
-Dzień dobry.-przywitał się z uśmiechem na twarzy.
-Annie?-spytała z niedowierzaniem stara kobieta.
-Witaj Jiro.-przywitał ją i ujął jej dłoń swoją żywą i się uśmiechnął, a następnie zwrócił się do matki.-Pójdziesz ze mną?
-A gdzie?-spytała lekko zdziwiona.
-Zobaczysz.-Wstał i podał matce rękę. Kątem oka zobaczył Seeka, patrzącego z lekko otwartymi ustami. Tak wiele razy nie wierzył w Anakina, a teraz zobaczył go jako Jedi i zazdrościł mu bardziej. Malutka cząstka Skywalkera cieszyła się z tego. Chciała tego od zawsze i dostała to teraz. Nareszcie. Po tylu latach. Po tylu latach pokazał Seekowi, Melee i Amee, że dzięki wyścigom w tak młodym wieku, osiągnął to, o czym oni sobie tylko marzą. Z tego cieszyła się ta cząstka, która uwielbiała się pysznić w takich sprawach. Każdy Jedi miał podobną cząstkę siebie do tej, którą ma Anakin. Mimo że są Jedi, są takimi osobami jak wszyscy w galaktyce.
 Wyszedł z matką. I zaprowadził w stronę śmigacza, którym przyleciał po nią.
-Twoi przyjaciele są...zazdrośni lekko.-oznajmiła mu.
-Widziałem Seeka.-odpowiedział. Nie chciał mówić o tym, że jest z tego zadowolony.-Zabieram Cię do Świątyni. Nie chciałem tego mówić tam, żeby nie było furory.
-Mogę do lecieć Do Świątyni Jedi?-spytała zdziwiona, gdy syn pomagał jej wsiąść.
-Poprosiłem Mistrza Yodę. Nie jestem pewien, ale chyba będzie chciał Cię poznać. Mistrz Yoda to najstarszy Mistrz Zakonu Jedi. Jest mądry i zasiada w najwyższej Radzie Jedi i to od on podejmuje ostateczne decyzje.-wytłumaczył, wyprzedzając pytanie matki.
 Gdy lecieli w stronę Domu Jedi, Shmi rozglądała się po planecie. Była to najbardziej zaludniona planeta w galaktyce i była stolicą Republiki. Kobieta nigdy nie widziała planety takiej jak ta. Wybraniec wcale nie dziwił się temu. Każdy kto widzi tę planetę jest nią zaciekawiony, a zarazem zachwycony nią. To normalne, dlatego Anakin uśmiechał się lekko pod nosem.
 Hangar świątynny, w którym nie dawno nastąpił zamach, był przepełniony statkami, droidami i oraz pracownikami. Jedynie kilku Jedi, którzy tam byli, popatrzyli się na kobietę, która szła z Anakinem. W ich głowach przebywało tylko jedno pytanie: Po co Wybrańcowi ta kobieta w takich ubraniach? Nikt, prócz Ahsoki i Yody nie wiedział, że to jest jego matka. Obi-Wan w ogóle nie wiedział, że jego były padawan odnalazł swoją matkę. Odpoczywał w salach uzdrawiania, a Skywalker był tam tylko przez chwile, gdy wrócili z Tatooine.
****************************
 Kroczyli po opustoszałych korytarzach Świątyni Jedi w świetle słońca, które raziło w oczy. Było gorąco tego dnia, ale nie przeszkadzało to Anakinowi bardzo. W takiej temperaturze jaka panowała na tej planecie, czuł jakby znowu był z matką na planecie, na której spędził sześć lat swojego życia. Spokój, który im towarzyszył w rozmowie, przerwał świergot komunikatora jednego z Bohatera Republiki. Vokara Che, poprosiła by przyszedł do Sal Uzdrawiania, ponieważ Kenobi się obudził i zażądał rozmowy z byłym padawanem.
-Zaraz wrócę. Pochodź sobie po Świątyni. Odnajdę.-poprosił matkę i pobiegł w stronę Sal uzdrawiania.
 Shmi Skywalker była jeszcze bardziej zachwycona Domem Jedi niż planetą, na której właśnie przebywała. Widziała, że wszystko to co znajduję się we wnętrzu budynku, jest przepełnione spokojem. Nie wiele wiedziała o Jedi, lecz wiedziała jedno. Są dobrzy i takim człowiekiem jest jej syn, którego nie widziała dwanaście lat, ale to po to by był jeszcze bardziej wyjątkowy niż przedtem.
 Doszła do miejsca, gdzie stał pewien selkathcki chłopak, a z naprzeciwka szła Ahsoka. Shmi wiedziała tyle, że była bliska Anakinowi i postanowiła, że zapyta go o nią.
-Wracaj do opętańca larwo!-krzyknął do togrutanki chłopak. Szesnastolatka stanęła. Jej oczy przepełnione były złością. Matka jej mistrza, była na razie lekko przerażona, wyrazem twarzy dziewczyny.
-Coś ty powiedział?-spytała mrocznym głosem padawanka Wybrańca. Chłopak nie zdążył krzyknąć kolejnej obelgi w odpowiedzi na pytanie Tano, ponieważ ta zaczęła go dusić Mocą i podnosić w górę. Podeszła do niego i puściła gwałtownie po czym kopnęła go z całej siły w brzuch. On ją uderzył za to z pieści w twarz. Ahsoka poczuła smak krwi w ustach, ale nie przejmowała się tym. Uderzyła go obiema rękoma w szyje z tyłu, co spowodowało, że się schylił i w tej pozycji poczuł ból w brzuchu, bo togrutanka zaczęła go kopać kolanem w to miejsce, kilka razy. W pewnej chwili chłopak chwycił ją za nogę i wywrócił. Zaczął ją okładać pięściami po twarzy. Uderzając ją, któryś raz, zahaczył pazurem o jej usta. Z lewego rogu warg zaczęła jej lecieć strużka czerwonej cieczy. Wściekła się i podrapała go po twarzy boleśnie, ale jego to nie zabolało i nie chciał ustąpić. Chciał pokazać, że Padawanka Wybrańca nie jest tak święta i może ją każdy zlać, bo z nią wygra.
 Dziewczyna podniosła lekko głowę, gdy miała okazję, ale pożałowała tego, ponieważ chłopak uderzył jej głową o posadzkę. Przegiął!-krzyknęła w myślach padawanka. Przewróciła go, dziwnie wykręcając jego nogę, o mało jej nie łamiąc. Wstała i zaczęła go kopać w brzuch, ale ją przewrócił ciągnąc za lewą nogę. Ona przewracając się uderzyła o krawędź ściany, obok wielkiego okna. Jej czoło krwawiło i w dodatku uderzyła tak, że rana na w rogu ust się powiększyła. Nie poddała się. Wstała stając mocno nogą na nadgarstek selkatha. Zostawiając tak stopę, ponownie zaczęła go kopać w okolice żołądka, a później w nos, co skończyło się złamaniem, a następnie znowu zaczęła go kopać w brzuch. Pluł krwią, przez co na podłodze były czerwone kropelki i wyglądało to, niczym fajerwerki w biały dzień.
-Ahsoko stop!-krzyknęła na nią Aayla Secura trzymając ją za nadgarstki i ciągnąc najdalej od zmasakrowanego padawana.
-Śmierdzące podoo!-przezwała selkatha Ahsoka, gdy Mistrzyni Secura próbowała ją odciągnąć i uspokoić, co jej się udało po dłuższej chwili.
-Uspokój się padawanie!-kazała jej Twi'lekanka, zmuszając ją by usiadła przy ścianie.-Spokojnie.-poleciła jej spokojnie. Tano oddychała głęboko powstrzymując łzy. Była zła na swojego przeciwnika i na siebie. Pobiła "brata", czując tylko złość i nienawiść. Zrobiła coś czego nie wolno robić Jedi, ale się cieszyła z tego nawet. Pokazała innym, że mogą skończyć, jeżeli będą przezywać tak Barriss.-Dlaczego go pobiłaś?-spytała zszokowana Mistrzyni.
-Kazał mi iść do opętańca.-wytłumaczyła.- Czy oni muszą ją na każdym kroku przezywać?-spytała. Samotna łza spłynęła po jej policzku.-Wszyscy tu jesteśmy rodziną, a wszyscy perfidnie wywalają z niej Barriss, mimo że nic nie zrobiła. To nie jest fair.
-Wiesz dokładnie, że wszyscy będą ją tak nazywać, aż do końca wszystkiego. Poczekaj tu proszę na uzdrowiciela.-Po tych słowach odeszła od szesnastolatki. Dziewczyna schowała głowę w między kolana i siedziała tak, przez parę minut. Dla niej to była chwila, ale realnie mogło to trwać o wiele dłużej.
-Po co się za mną wstawiasz?-spytała Barriss podchodząc do przyjaciółki. Togrutanka podniosła głowę gwałtownie i trochę się jej w niej zakręciło.
-Nie mają prawa Cię przezywać.-odpowiedziała jej.
-Obrona mnie, w dodatku w tak okrutny sposób przyniesie Ci jedynie kłopoty Ahsoko. Przestań, bo to Ci nigdy nie wyjdzie na dobre.
-Nie przestanę. Będę Cię bronić do końca, dlatego, że jesteś moją siostrą.-Obie Jedi przytuliły się.
 Postąpienie padawanki Tano nie było prawidłowe. Nie wolno jej było i wiedział, że była tego świadoma, ale mimo wszystkiego zrobiła to. Pobiła padawana, na półżywego. To było nie dozwolone. Karygodne. Yoda nie wiedział co ma począć. Ahsoka nie panowała jeszcze w pełni nad swoimi emocjami, podobnie jak jej Mistrz.
 Zielony mistrz podszedł do matki Anakina powolnie, podpierając się o swą gimerową laseczkę. Nie wiedział dlaczego, ale chciał z nią porozmawiać.
-Nietypowy to widok był.-stwierdził stając na przeciwko niej.
-Tak.-odpowiedziała niepewnie.
-Nad swoimi emocjami, nie zawsze młodzi Jedi panują. Co dziś stało się, raz pierwszy był. Padawanka Tano podobnie jak Mistrz jej, słabe nerwy mają.-zaśmiał się lekko.-Matką ty Skywalkera. Dobry to mężczyzna jest. Nad nerwami panować umie. Obawiać bardzo tak, nie musisz się o niego.-dodał.
-Jak on sobie tu radził? Słyszałam jak o misjach i o innych rzeczach, które tu przeżył, ale chciałabym to usłyszeć od obserwatora.
-Trudny on jest i trudno rozszyfrować go. Szybko uczy się.-powiadomił ją.-Zawróć i w prawo skręć. Tam syna swojego spotkasz. Szuka Cię,-Odszedł od niej, by porozmawiać z Vokarą Chce, a ona poszła tam , gdzie ma się spotkać z Anakinem.
****************************
 O wschodzie słońca, po spędzonym, radosnym dniu z matką, musiał ją niechętnie odwieść. Chciał jeszcze z nią trochę pobyć, ale doszła do niego wiadomość co zrobiła Ahsoka, a po za tym, Skywalker wyczuwał, że Shmi jest zmęczona.
 Weszli do środka budynku. Anakin zobaczył tam Luminarę, Shaak Ti, Aaylę, Barriss i Ahsokę. Jego, o pięć lat młodsza padawanka, stała rozmawiając z jakimś klonem, niedaleko materaca, gdzie siedział Amee, Kitster, Melee, Seek i Wald.(Lol! Alfabetycznie mi się napisało xD) grających dla rozrywki w Sabaka. Skywalker zaczął iść w jej stronę, kiedy skończyła rozmowę z żołnierzem. Z racji tego, że stała plecami do niego, zobaczył je twarz dopiero, gdy się obróciła. W kąciku ust robił jej się strup i nie był to zbyt piękny widok. Na czole miała opatrunek, spod, którego było widać blado zielony kolor, leku, który dostała, by wyleczyć ranę.
-Barwo!-zaczął klaskać w dłonie z uśmiechem dumy, gdy dzielił ich tylko metr.
-Barriss się to nie podobało.-powiedziała trochę zawiedziona.
-Bo Barriss to druga Luminra. Mają hopla na punkcie przestrzegania zasad. Nic na to nie poradzisz.-oświecił ją.
-A jak bardzo mi się dostanie?
-Tego dowiem się wieczorem, na posiedzeniu Rady. Ja jestem osobiście z Ciebie dumny za to, co zrobiłaś, ale dla świętego spokoju, bardzo niechętnie, muszę dać Ci tą nie potrzebną karę. Na razie co wymyśliłem to to, że jesteś zawieszona na dwie kolejne bitwy, które nam przydzielą, a na trzeciej dołączysz i poprowadzisz szwadron myśliwców. A na razie muszę Ci pogratulować i po raz kolejny, powiedzieć, że jestem z Ciebie bardzo dumny siostrzyczko.-uśmiechnął się do niej, a następnie objął ją ramieniem, jak siostrę, za którą ją uważał. Wiedział od matki, że ma przyrodniego brata, ale go nie znał i nie chciał poznawać. Dla niego jedynym rodzeństwem była Ahsoka, lecz nie powiedział tego matce.-A teraz wybacz. Idę ustalić konstytucję, że tylko ja mogę tego mirialańskiego gnoma przezywać.-oznajmił odrywając się od togrutanki.
-Ale żeś mnie pocieszył.-powiedziała Offee słysząc jego słowa.
-Lepiej jak ja będę Cię tylko przezywać niż, żeby Ahsoka wszystkich padawanów lała.-próbował przemówić do rozumu przyjaciółce.
-Niby tak, ale waszej dwójki za niedługo nikt nie zniesie, nie mówiąc o tym, że cała Galaktyka może wybuchnąć.-stwierdziła Tano.
-A gdzie cały entuzjazm, który miałaś od początku bójki?-spytał padawankę Generał Skywalker.
-Przerobił się na twój pomysł z konstytucją.-odpowiedziała.
**************3 dni później**************
 Tatooine została odzyskana. Traktat z Huttami został wznowiony i zawierał więcej punktów, co sprawiało, że było z niego o wiele więcej korzyści. Niestety odzyskanie pustynnej planety miało swoją cenę. Cztery, całe dni Anakin spędził ze swą matką, ale dla niego to za mało. W ciągu tych trzy dni wiele się dla niego działo, ale potrzebował więcej. Jedyna osoba, której mógł to powiedzieć to Padme, z którą spędzał noce. Ona jedyna go rozumiała. Chciałby, żeby matka była cały czas na Coruscant. By zamieszkała w bezpiecznym miejscu, ale wiedział, że miała "nową" rodzinę i Młody Jedi był jej częścią, ale on tego nie czuł. Dla niego rodziną była Matka, Padme, Ahsoka i Obi-Wan. Te cztery osoby sprawiały, że jest w pełni szczęśliwy. Można nawet powiedzieć, że Barriss także staje się członkiem jego rodziny, ale jeszcze długa droga do tego.
 Do hangarów WAR przyszedł z Padme i Ahsoką, które poszły pożegnać się na wstępie pożegnać z Atari, gdyż leciała na kolejną wojnę, a on poszedł szukać matki. Rozglądał się za nią mając nadzieje, że nie jest już w krążowniku, który ma im zapewnić transport na Tatooine. Nie używał Mocy. Zachowywał się jakby był normalnym mężczyzną nie Jedi. Nie liczyło się w tej chwili dla niego nic, prócz odnalezienie matki w tłumie osobników różnych ras. Po dłuższej chwili-która dla niego trwała jak wieczność-znalazł ją.
-Mamo!-krzyknął do niej. Ona obróciła się na dźwięk jego głosu. Wyszła z kolejki, w której trzeba było się ustawić, do wejścia na rampę. Podeszła do syna i przytuliła. Z oczu zaczęły jej płynąć łzy. Nie wiedziała czy to z powodu, że bezie musiała go opuścić. Czy z dumy albo z szczęścia. Nie chciała w tej chwili wiedzieć. Dla niej liczyła się tylko ta chwila. Oderwała się od niego. Z jego oka popłynęła samotna łza. Jedi nie wolno być "słabymi" i on nie był słaby. Po prostu rozstawał się z rodzicielką i nie wstydził się łez. Shmi była z niego taka dumna!-Czyli ponownie się żegnamy.-bardziej stwierdziła niż spytała.
-Nie na zawsze.-odpowiedział.-Zobaczę Cię jeszcze. Republika wygra tę wojnę i Cię odwiedzę. Obiecuję.
-Będę czekać na Ciebie, jak przedtem. Jestem z Ciebie dumna Annie.-Pogłaskała go po policzku.-Tak bardzo dumna.-On uśmiechnął się do niej.-Uważaj na siebie.-poprosiła i znowu przytuliła go. Tym razem na pożegnanie. Podeszła do nich Padme, gdy się oderwali.
-Zaopiekuję się nim. A jak nie ja to Ahsoka.-uśmiechnęła się.
-Do widzenia.-pożegnała się starsza kobieta.
-Niech Moc będzie z Tobą. Przyda się.-powiedział szeroko się uśmiechając. Ona w odpowiedzi kiwnęła głową z uśmiechem dumy. Ponownie słona kropla popłynęła po policzku Młodego Jedi, którego dotknęła jego matka.
 Shmi obróciła się i poszła do męża, płacząc. Dla niej te cztery dni były najlepsze w życiu. Spotkała go. Dorosłego. Odpowiedzialnego, mężnego i co najważniejsze-Szczęśliwego. Ona teraz też jest szczęśliwa. Ma to co jej potrzeba. Teraz jedynie będzie czekać na ponownie spotkanie syna po wojnie, którą wygra. W końcu jest Bohaterem Republiki- pomyślała. Jej mały Annie od początku był wyjątkowy. Zdobył wielką sławę, zaczynając od wygranej Boonta Eve Clasic jako pierwszy człowiek- który przeżył te okropne zawody, w dodatku mając dziewięć lat-po bycie bohaterem Republiki Galaktycznej w najokropniejszej wojnie.
 Wchodząc na rampie, spojrzała na syna po raz ostatni przed odlotem i zobaczyła go uśmiechniętego.
______________________________________________
YAY! Wyrobiłam się! Modlitwy Idki i Barto-wnuczki zostały wysłuchane! xDD
Ostatni wątek pisany przy Avril Lavigne- When You're Gone. Nie pytać dlaczego mi się na nią wzięło, ale ok. Chcieliście cdl. to macie :D Zgaduję, że was obrazek na górze zmylił xD Jestem jędza x)) No dobra. Mam nadzieje, że się podobało (:
Teraz tak. Do końca roku szkolnego nie dodaje, żadnego o-s prócz Wielkanocy, możliwe, że na dzień dziecka i jakiś jeszcze tam może się da, ale nie więcej bo przejrzałam was cwaniaki xDD
No to ja kończę i nie zanudzam pod krechą, ale i tak pewnie tego nikt nie czyta i bla, bla, bla, bla...
Jaina. Miałaś przyjechać z braćmi i chusteczkami :< Ale to i tak nie szkodzi bo i tak Kocham wnuczęta Anakina. Jesteście kochani 
No i takie informacje.
Na playliście pojawił się "March of the Jedi Temple". Trochę się zgapiłam, ale wczoraj większość napisałam przy tym x))
W zakładce "Bohaterowie" są dwie nowe postacie :)


NMBZW!

6 komentarzy:

  1. Tu Jaina... Nie chcę mi się logować, łap anonimka. Czytam ten one-shot strasznie dużo czasu, ciągle mi coś przeszkadza. Teraz siąść i jeszcze napisać jakąś opinię. Nie, ja dziś nie umiem, jestem nieogarnięta. Dobra, przepraszam za chrzanienie o niczym w dalszej częśći.
    Wydaje mi się, że utrzymuje poziom pierwszej części. Jest równie świetny, czyta się szybko, pojawiają się te cudne wątki, gdzie Shmi zachwyca się swoim dorosłym synem. Jest w nich coś szalenie wzruszającego. Nie wiem czemu, ale zdaje mi się, że najsilniejsze relacje w rodzinie to matka-syn, ojciec-córka. Nie inaczej. Uwielbiam, zwłaszcza końcówka, kiedy się żegnają. Niby smutna, a jednocześnie ona taka dumna. Nic dziwnego, mieć takiego syna. Cudne :D I agresywna Ahsoka... Anakin, wiesz, jakie to niewychowawcze chwalić dzieciaka za pobicie? Niby chciała dobrze, ale powinieneś ją uczyć, że przemoc nie jest rozwiązaniem albo coś... Co z niej wyrośnie... Co nie zmienia faktu, że to odważne i na swój sposób piękne, że stanęła w obronie przyjaciółki. Cierpienie jednej równa się cierpieniu drugiej. I, nieważne, jak Soka jest nierozsądna, to szanuję, że potrafiła walczyć o sprawę Barris. Chociaż nie musiała się od razu rzucać z pięściami :D
    Generalnie: one-shot, i ta część i jako całość, genialny. I czemu ma nie być więcej? Przecież wychodzą Ci takie świetne... Ten czytało się wybornie, po prostu cudny. No, niby nas nie było, ale jeszcze przyjadę, zobaczysz. U Ciebie nie ma śniegu, mam powód, żeby uciec stąd, gdzie ciągle pada. A miała być wiosna... Dobra, nieważne :D Opowiadanie fenomenalne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaina! To u ciebie jest śnieg? U mnie pada, ale deszcz.
    A teraz do rozdziału.
    Świetny, wymiata! I ogólnie poprawię, że One-Shota.
    Czytam sobie przy Jedi temple march, bo go ubóstwiam.
    Bardzo fajnie się czytało. I teraz napiszę swoją nic nie znaczącą opinie, na którą nie mam weny. A wiesz, że cię wyprzedziłam u Przemka? No nic. Czasami się zdarza. Końcówka nie wywołała u mnie łez, czy coś. Ale miała w sobie pewną melancholię. Fragment z agresywną Ahsoką bardzo fajnie opisany :) A Anakin ją chwali xD Czytałam bohaterów. Jak czytałam fragment o Deturi przypomniałam sobie, że muszę zrobić w bohaterach u mnie jeszcze "Inne cechy" i u Deturi napisać, że jest rasistką. Jestem bardzo ładną wiedźmą. Dziękuję bardzo :) Nie wyobrażam sobie tych maluchów z Tatooine jako dorosłe osoby. Oni tak szybko dorastają. *Pojedyncza łza spływa mi po policzku, ale nie ginie we włosach, bo mam kłosa." Jadę do Krakowa! Ja chcę do Brze...(Nie mam zielonego pojęcia jak to się zakańcza, więc pozostawię trzy kropeczki. Sama sobie w myślach uzupełnisz ;D) Kaczeńce rosną! Listki już widać! Dywan krokusów na jasnych błoniach jest! Wiosna przyszła!
    I dlaczego nie będzie tak dużo One-Shotów? Mówiłam ci już, ze ci wychodzą, że świetne masz na nie po prostu pomysły. Więc dlaczego nie chcesz ich pisać? Wiem, że ta historia kiedyś się skończy, ale zawsze przecież możesz zacząć następną. A One-Shoty nie mają nic do tego. Po prostu są uzupełnieniem bloga. Tak dla radości czytelników. A przecież pisanie jest w końcu przyjemnością. Kurde. Kilka linijek o o-s. Ja potrafię gadać kilka godzin zapewne o takich rzeczach, a mój kolega ostatnio przez pięć minut nawijał o niczym. "Jak mogłaś to zrobić. Wiesz ile ludzi mogło przez to zginąć? Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie..." Uroki chodzenia do szkoły pływania xD
    A wracając do One-Shota.
    Shmi taka smutna, ale też dumna z syna. Zastanawiam się, co musiała czuć widząc jak się Ahsoka i Selkath nawalają. Pewnie miała mieszane uczucia, co do Jedi, ale też zastanawiała się jak Jedi może tak dręczyć towarzysza. Barriss i Anakin znowu się kłócą :) I to prawda, że Barriss jest bardzo podobna do Luminary względem charakteru. Ale to dobrze. Przynajmniej jedna opanowana :) Normalne, że przyjaźni się z Mirleą :) Nie rozgadałam się zbytnio? Chyba liczby dozwolonych znaków nie przekroczyłam. Mam nadzieję, bo potem same problemy z tym. Muszę z tobą pogadać bo bez przerwy coś robię i nie mogę ci odpisać ;( I znowu poza rozdział....
    Cieszę się, że Ahsoka postępuje tak honorowo i staje w obronie Barriss. Szacun. Atari leci na kolejną wojnę? O jejku... Oni mają tego serio zbyt dużo. To jak pierwsza i druga wojna światowa ta wojna w galaktyce. Separatyści są niestety wszędzie. Na Ziemi też :( Ja już zakończę ten kom, bo serio przesadzam.
    Czekam z niecierpliwością na rozdział!

    NMBZT

    Idka

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie :/ spóźniłem się. os super ale wyrażenie Yody "Spokojnie - powiedział spokojnie" mnie rozwalilo xD szkoda, że nie pokazałaś czegoś o tym jak charakter Anakina mógł by się zmienić jeśli jego matka by żyła. Np. że dzięki temu nie poddał sie Sithowi. Ale ogólnie bardzo fajne i czekam jeszcze na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie po to jest o-s. Żeby on nie przeszedł na tą ciemną stronę ;)

      Usuń
  4. Widząc komentarze u góry..eee dłuższych się nie dało??? :PP.
    Ok..Wiesz, jak ja kocham bójki!? A już szczególnie, gdy Ahsoka w nich uczestniczy. Buahahaaa...:D
    Rozdział jest genialny, ale "puki" pisze się przez "ó". To mnie najbardziej poraziło, ale mniejsza z tym. Ważne, że się tekst rozumie :)
    Annie i jego matka <33. Kocham to!
    Nie wiem, co mam jeszcze napisać...:(.
    Ok...
    NMBZT!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiwi... to jest piękne!!! Pisałaś to jak byłaś młodsza ode mnie??? Awwwwwww!!!!!! Tak czytam i lecą mi losowe piosenki. Kończę słuchając... tak. Justina Bibera - Baby. *załamanie XD* Jak to jest pięknie napisane!!! Znam to uczucie, jak nagle BOOM. Przygodzie genialny pomysł. I to jest jeden z najlepszych OS jakie w życiu czytałam. Ludzie... 2014? Marzec? Jestem dwa lata później! Przybywam z przyszłości, 2016. Ale no... nie wi3m, po prostu! Chyba po prążki pierwszy poczułam ta więź między Annim i Soką *.* KOCHAM TOOOOOOOOOO!!! DZIEŁO TWOJEGO ŻYCIA!!! Czytałam jak zaczarowana! Zrób wi3cej czegoś takiego!!!!!!!
    No, jako że ja na telefonie, i nie wiem co jeszcze dopisać, kończę. G E N I A L N E.
    NMBZT!
    Dziecinka :***

    OdpowiedzUsuń